Wonny rynek

46
POST BARDA
W pokoiku było duszno i ciasno, ale Vala nie wydawała się skrępowana wymuszoną bliskością uczonego. Jeśli będą razem podróżować, musieli przywyknąć do przebywania w swoim towarzystwie, również tak bezpośrednim.

Orczyca złapała odłamek i zaraz owinęła go w szmatkę, specjalnie do tego przeznaczoną. Ładny wzór materiału sugerował, że tymczasowe opakowanie kryształu było kiedyś porządnym ubraniem.

- Zimny jak cholera. - Zgodziła się, odkładając zawiniątko na łóżko. - Ale dopiero, jak się go dotknie. Spodziewałam się, że jest magiczny... Może za drzwiami znajdziemy takich więcej. - Zastanowiła się na głos, lecz nie oczekiwała odpowiedzi. Żadne z nich nie mogło wiedzieć, co kryje się w podziemiach. - Próbowałam go rozgrzać w gorącej wodzie, dlatego wiem, że ustawia się zawsze tak samo. - Wyjaśniła, zdradzając, iż sama bawiła się w eksperymenty na dziwnym odłamku. - Możesz go wziąć, jeśli chcesz, bo ja już wiem, gdzie muszę iść. Tam, skąd go wzięłam, było takich mnóstwo, ten był jednym z większych, a niektóre były zupełnie starte na proszek. Nie sposób dopasować je do siebie, żeby ułożyć to, czym były. - Tłumaczyła, samej siadając na posłaniu, przez co pomieszczenie od razu wydało się nieco bardziej przestronne i jaśniejsze, gdy jej cielsko nie zastawiało okna i wpadającego przez nie światła popołudnia. - W Tsu'rasate i na Chandi leżały na swego rodzaju piedestiale. Miejsca były uprzątnięte, ktokolwiek tam był, uciekał w popłochu. Musimy się spieszyć, żeby i tym razem nie uciekli.

I choć orczyca namawiała do rychłego wyruszenia, to pochyliła się, by zacząć rozsznurowywać swoje buty. Szczęśliwie troczków było dużo i Elian miał jeszcze chwilę na ewakuację, nim wojowniczka pokaże swoje stopy światu.

- No? Idziesz szukać włamywacza? - Popędziła jeszcze.

Elian musiał mieć plan, bo gdzie znaleźć młodego elfika? Czy zamierzał udać się od razu do sklepu jego wuja, czy najpierw przejść przez targ? Możliwości było wiele, a cel tylko jeden.
Obrazek

Wonny rynek

47
POST POSTACI
Elian
Elian uważnie wysłuchał wyjaśnień Vali. Piedestały przez nią opisane mogłyby wskazywać na jakiś magiczny rytuał lub zaklęcie, które wymagało bardzo pieczołowitego i dokładnego umiejscowienia kamieni. Więcej nie był w stanie stwierdzić bez uprzedniego zbadania miejsc.

- Chętnie go zabiorę ze sobą. Chciałbym się mu przyjrzeć jeszcze i wykonać kilka eksperymentów jeśli będzie na to czas. - powiedział chowając zawiniątko do swojej torby. Jego wyraz twarzy był poważny, jednak w duchu się uśmiechał na myśl o tym, że będzie mógł przeprowadzić pierwsze samodzielne badania bez nadzoru mistrza. Tak mało czasu, a tyle do zrobienia... Zamykając torbę spostrzegł, że orczyca spoczęła na łóżku i zabiera się za wiązania butów. Nagłe ponaglenie, postawiło Elian do pionu. - Jasne! Oczywiście. Pójdę go poszukać. - rzucił i wyszedł za drzwi.

Będąc nowym w porcie Erola, mag nie wiedział dokładnie gdzie znaleźć niesfornego elfa. Bez wątpienia powinien był się spieszyć. Wojowniczka wspominała, że piedestały były uprzątnięte jakby w pośpiechu. Elian miał świadomość, że nie ma zbyt wiele czasu na rzeczy, które nie są istotne. Schodząc w dół przypomniał sobie miejsca, w których dzisiaj był. Stragan wuja Ziriala był miejscem, z którym elf miał związek, jednak nie wydawał się mieć specjalnie dobrych relacji z nim. Znając tego łotrzyka, pewnie kręci się bliżej straganów, by móc narobić zamieszania. W końcu miał geny babci Bereniki...

Podróżnik zdecydował, że uda się w stronę targu. Jeśli tam go nie znajdzie, to skieruje się do zaułka ze straganem wuja. Przy okazji może wymieni trochę jabłek na coś przydatnego w ruinach.
Obrazek

Wonny rynek

48
POST BARDA
Vala nie protestowała, gdy Elian nie tylko zabrał odłamek, ale jeszcze obiecał na nim eksperymentować. Im więcej będą wiedzieć o dziwnym zimnym szkle, tym lepiej dla ich sprawy. Orczyca nie zatrzymywała go, gdy zamierzał wyjść. Do tego go w końcu namawiała jeszcze przed momentem.

Nikt Eliana nie zatrzymywał, gdy wychodził z karczmy, choć dziewka już patrzyła, czy przypadkiem nie zażąda kolejnego kufla piwa. Po dwóch, które zaoferowała mu Vala, mógł mieć już dość, nawet jeśli nie dopił całości. Alkohol mógł dawać już o sobie znać, o ile Elian nie miał orkowej głowy do picia. I kiedy Elian wyszedł znów na teren targu, szybko przekonał się, że tłum nie zelżał ani trochę, a wręcz przeciwnie, może nawet się zagęścił? Ludzie, gnomy, gobliny, orki, elfy... wszyscy ciągnęli w jedną i drugą stronę, zatrzymując się przy kolorowych straganach. Miejsce było rajem dla kieszonkowca, lecz nigdzie nie dostrzegł ciemnej czupryny Ziriala. Więcej odpowiedzi przyniósł stragan wuja.

- I proszę przekazać całusy Cyrylkowi! - Mówiła jakaś starsza kobiecina, której wuj podawał pomarańcze, pakując je po kolei do jej wiklinowego koszyka. Elian dostrzegł ich z pewnej odległości, gdy zbliżał się do wystawki owoców. - To taki dobry chłopiec!

- Ziril znów się pochorował. - Biadolił wuj z fałszem w głosie. - Nie będzie doglądał stoiska przez jakiś czas. Musi zostać w domu.

- Niech go Sulon przed cieniem skrzydeł Usala chroni!
- Jęknęła babuleńka. - Dziękuję, kochaniutki. Niech wam się wiedzie. - Pożegnała się, kiwając głową jak zabawkowe zwierzątko z łebkiem na sprężynce.
Obrazek

Wonny rynek

49
POST POSTACI
Elian
Brak Ziriala na targu nie był dla Eliana specjalnym zaskoczeniem, choć jednocześnie żywił nadzieję, że nie będzie musiał ponownie odwiedzać wuja młodego elfa. Tłum, ciepło i alkohol nie były najlepszą mieszanką jeśli chodzi o skuteczność poszukiwań, ale cóż było zrobić. Nie chciał odmawiać Vali gościny.

Gdy podróżnik skierował się do zaułku, gdzie powinien znajdować się stragan, Elian zauważył jak wuj obsługuje jakąś kobietę. Przysłuchał się ich wymianie zdań z pewnej odległości. Trudno mu było uwierzyć w chorobę Ziriala. Jeszcze kilka godzin temu był w niezłej formie, a i wuj nie był najlepszym aktorem. Elian nie był w stanie wymyślić co kryje się za historyjką opowiedziana przez sprzedawcę. Nie miał innego wyjścia.

- Dzień dobry. Przepraszam, że pytam. Nie chcę być wścibski, ale usłyszałem jak opowiadał pan, że Zirial jest chory. Czy mógłbym go odwiedzić? Chciałbym zamienić z nim kilka zdań. - powiedział, drapiąc się z tyłu głowy i robiąc najbardziej pogodną i godna zaufania minę na jaką było go stać. Elian także nie był mistrzem udawania. Na szczęście chęć spotkania elfa była faktem. Przynajmniej tego nie musiał grać.
Obrazek

Wonny rynek

50
POST BARDA


Wuj spojrzał na Eliana z mieszanką zdziwienia i niechęci, która szybko została zamaskowana fałszywym uśmiechem. Mężczyzna pokazał zęby, odrobinę krzywe i żółte, gdy pochylił grzecznie głowę, kłaniając się przed Elianem.

- Młody panie, Zirila zdjęła nagła gorączka. - Wyjaśnił, nie bojąc się kłamstwa, lecz wciąż unikając używania prawdziwego imienia elfa, jakby skracanie je do ludzkiego odpowiednika było dla niego sprawą honoru. - I zaraża. Nie może być widziany przez nikogo. - Podkreślił, kładąc nacisk na ostatnie słowo. - Proszę kupić owoce lub odejść, klienci czekają.

Nikt nie czekał. Wielu przechodziło, lecz nie patrzyli na owoce, zwabieni na Wonny rynek czymś innym, aniżeli przyziemne przekąski. Mężczyźnie nie przeszkadzało to jednak w wykorzystaniu ich jako powodu.

Elian wyłapał kątem oka ruch. W zamglonym wzorami okienku obok drzwi, tuż za plecami mężczyzny, zdecydowanie ktoś się poruszał. Co więcej, kształt przypominał dłoń, która machała, chcąc zwrócić uwagę na jej właściciela.
Obrazek

Wonny rynek

51
POST POSTACI
Elian
Reakcja wuja wywołała w Elianie niezadowolenie. Mógł się spodziewać, że ten nie będzie specjalnie chętny do rozmowy i pomocy. Szczególnie ze względu na sposób w jaki zakończyło się ich ostatnie spotkanie. Niemniej jednak młody mag liczył na to, że ze spokojnym podejściem może uda mu się w jakiś sposób znaleźć wspólny język z handlarzem. Narracja, w myśl której Elian niby blokował kolejkę innym klientom wzburzyła go. Przecież wszyscy mają w nosie jego owoce! Był skłonny kontestować wobec sprzedawcy, jednak wtem zauważył jakby rękę za plecami rozmówcy. Czy to był Zirial? Nie będąc pewnym co do listy domowników, trudno było ocenić sytuację, jednak plan, który nakreślili z orczycą zakłądał, że złodziejaszek pójdzie z nimi.

- Rozumiem. To proszę go w takim razie pozdrowić od jego przyjaciela z Wonnego Rynku. - Elian nadal nie miał przy sobie za wiele pieniędzy, więc nie miał możliwości przeciągania rozmowy w nieskończoność. Mimo to postanowił spróbować. - Czy zanim odejdę, mógłby mi pan pokazać te owoce? Tamte, które leżą na skraju stoiska. - zapytał wskazując na najdalej położoną partię towarów, by mężczyzna kierując się w ich stronę ewentualnie odsłonił drzwi i dał przestrzeń do lepszej oceny sytuacji. - Co to za owoce? Jeszcze takich nie jadłem. Ile kosztują? - dodał by uzasadnić jakkolwiek cheć przyjrzenia się z bliska asortymentowi. Liczył na to, że chęć zarobku będzie silniejsza niż próba pogonienia maga.
Obrazek

Wonny rynek

52
POST BARDA


Wuj nie był przyjemną istotą, bo choć miły dla klientów, jasnym było, że nie ma zamiaru pomocy tym, którzy nie byli zainteresowani jego towarami, a co za tym idzie, nie zostawiali u niego pieniędzy. Sprawy, które dotyczyły młodego elfa pod opieką tego człowieka, były na jeszcze bardziej przegranej pozycji. Mężczyzna nie był zbyt czuły dla swojego wychowanka.

Elian był w tej chwili równie niechciany, co Ziril. Był niczym więcej, jak brzęczącą muchą, która wtykała swoje paluszki między framugę i drzwi, tylko po to, by później tego żałować.

- Pozdrowię. - Burknął mężczyzna i można było mieć pewność, że pozdrowień nie przekaże. Mały fortel Eliana jednak zadziałał i wuj pochylił się nad owocami, które wskazał mu mag. - To? To persymona. - Ożywił się odrobinę, podchodząc do najdalszej części stoiska. Porwał w dłoń jedno z krągłych, pomarańczowych owoców. - Trzy korony, za pięć. No, dam sześć. Niech młody panicz spróbuje.

Gdy wuj sięgał po nóż, Elian miał w końcu dobry widok na budynek za straganem. Okna były zamglone, tafla szkła nierówna - najtańszy typ okienek - poukładane w ciasnej siatce drobnych framug. I chociaż obraz widok nie był dokonały, Elian mógł rozpoznać sylwetkę elfa, który machał do niego, najwyraźniej również go poznając lub wzywając pomocy kogokolwiek! Tak żywa dusza nie mogła pozostać uwięziona. Drzwi były zamknięte. Jak uwolnić włamywacza nie kłopocząc przy tym Vali?

- Proszę, paniczu. - Wuj rozkroił miękki, mdląco słodki owoc na ćwiartki. - Przepyszne!
Obrazek

Wonny rynek

53
POST POSTACI
Elian
Elian zyskał moment na lepsze rozeznanie się w sytuacji. Zadowolony z siebie i z fortelu, który wymyślił na poczekaniu uśmiechnął się nie tylko w duchu. W tym samym momencie zdał sobie sprawę, że w drzwiach wyraźnie widzi elfa, który żywiołowo wymachiwał dając do zrozumienia, że potrzebuje pomocy. Młody mag był pewien, że nie ma szans, by w sposób dyplomatyczny wskórać cokolwiek z wujem, który podawał mu kawałki owocu. Serce zaczeęo mu bić szybciej. Nie było zbyt wiele czasu do namysłu. Niepewnie wyciągnął rękę po ćwiartkę i wepchnął ją sobie do ust. - Bardzo dobre. - powiedział przeżuwając owoc. - Bardzo chętnie zakupię. Czy mógłby mi pan spakować te pieć sztuk? - zapytał biorąc do ręki jeszcze jedną ćwiartkę - Za tę rozkrojoną też zapłacę. - dodał licząc na to, że sprzedawca skupi się na dobiciu targu i ponownie zwróci się w kierunku oddalonych owoców.

Mimo, że młody mag zawsze kierował się rozsądkiem i logiką, to w obecnej sytuacji stres nie pozwolił mu na znalazienie zbyt wielu możliwości. Nie był mistrzem otwierania drzwi. Drugą opcją było pozostawienie tego Zirialowi. Tak czy owak kluczem do sukcesu było pozbycie się uciążliwego wuja, który zarówno nie pozwalał na otwarcie zamka, jak i zabraniu stąd elfa. Bezpośrednie starcie z nim mogłoby skończyć się nie najlepiej dla Eliana, dlatego postanowił spróbować czegoś innego. Trzymając w dłoni ćwiartkę, skupił w niej magiczną energię, dzięki której miał uczynić kawałek owocu zdecydowanie mocniejszym i gdy tylko wuj się odwróci, cisnąć go w jego potylicę licząc na to, że zdoła go wystarczająco dobrze trafić, a pocisk wytrzyma zderzenie z ciałem.
Spoiler:
Obrazek

Wonny rynek

54
POST BARDA
Owoc w ustach Eliana wręcz rozpłynął się w słodkomdlącą maź. Persymona była doskonale dojrzała i soczysta, zachęcająca do spróbowania jeszcze, i jeszcze, i jeszcze.

- Zapakuję sześć! - Ucieszył się wuj, nie przyjmując do wiadomości słów Eliana. Skoro dobił targu z nowym klientem, musiał przypodobać mu się tak, jak to tylko możliwe. Możliwym też było, że niewiele straci, dokładając jeden owoc więcej, tym bardziej, gdy miały szybko się zepsuć w słońcu Archipelagu. Persymony były bliskie przejrzenia. - Dziękuje, drogi panie, już pakuję.

Wuj zrobił to, co należało - wziął papierową torbę i odwrócił się, by zacząć pakować owocki, tak jak obiecał. Nie mógł przewidzieć, że jego potencjalny klient przygotował atak z zaskoczenia!

Ćwiartka owocu, magicznie wzmocniona, trafiła mężczyznę w potylicę. Choć persymona była miękka, to czary sprawiły, iż stała się niemal kamieniem. Ciśnięty został w odpowiedni sposób, lecz Elian nie miał dość siły, by wyrządzić prawdziwe szkody. Owoc odbił się od głowy wuja.

- Co?! - Musiało zaboleć, gdy wuj uniósł rękę do głowy. Między palcami pojawiła się czerwień. - Kto to?! Co do..! - Mężczyzna odwrócił się, patrząc na Eliana, ale także ponad nim, wgłąb ulicy, szukając winowajcy. - Co za hultaje?!
Obrazek

Wonny rynek

55
POST POSTACI
Elian
Krew w żyłach Eliana zaczęła krążyć szybciej. Czuł jak serce niemal wyrywa mu się z piersi w momencie, gdy wuj otrzymał cios i zamiast zostać powalonym, krzyknął i złapał się za głowę. Jedyne co miał w tym momencie w głowie to słowo "cholera". Przed jego oczami przewinęła się wizja jak sprzedawca daje mi wycisk i był gotowy do ucieczki, gdy wtem poszkodowany zaczął rozglądać się za atakującym jakby pomijając młodego maga. Szybko zmiarkował, że przypadkiem wykorzystał nieszczególnie bezpieczna okolice, a może... złe relacje z okoliczną łobuzerią? W tym momencie nie było to bardzo istotne. Ważne że okoliczności działały na korzyść poszukiwacza przygód.
- O matko! - zawołał - Pan chyba krwawi! - dodał widząc jak między palcami pojawił się czerwony kolor. - Trzeba to jak najszybciej opatrzyć! - dorzucił z odgrywanym zaskoczeniem chcąc zaskarbić zaufanie wuja. Mimo, że pierwotny plan bazował na zupełnie innych założeniach, Elianowi zaczęły jawić się w głowie kolejne kroki. Wyciągniecie Ziriala zaczynało być realne.
Obrazek

Wonny rynek

56
POST BARDA


Owoc, który trafił mężczyznę, stracił swoją moc i na nowo był miękką, słodką mazią, która w żaden sposób nie mogła zrobić takiej krzywdy, lecz mimo to wuj krwawił. Nie była to rana godna krzyczenia o lekarza, lecz na ręku mężczyzny został czerwony ślad. Było to dość, by przekonać go do zajęcia się raną.

- Widziałeś ich?! - Zawołał mężczyzna, rozglądając się za winnymi. - Gnoje, tym razem przesadzili! Ech, nic mi nie będzie! Ziril!

To był moment, na który czekał Elian. W dłoni wuja pojawił się klucz do drzwi domu. Chwilę zajęło wsunięcie go do zamka i przekręcenie, które otworzyło drzwi. Jasnym okazało się, dlaczego młody elfik został zamknięty w domu: niezbyt dobrze wyglądałby przy stoisku z owocami, gdy pod okiem urosła mu własna śliwka, a usta miał rozkwaszone jak pomidor - wuj musiał wcześniej zlać go na kwaśne jabłko.

- Ziril! Przypilnujesz stoiska!

- Wujku? Co się stało?

- Nie pytaj głupio, tylko idź!


Ziril wyłapał spojrzenie Eliana. Uniósł brwi w niemym pytaniu.
Obrazek

Wonny rynek

57
POST POSTACI
Elian
Sytuacja, w której znalazł się mag zaczynała go duchu bawić i śmieszyć. W momencie, gdy wuj nie padł po ciosie, Eliana był pewien, że wszystko skończy się awanturą, w której zwycięzca niekoniecznie będzie on sam. Widząc jak sprzedawca miota się i kieruje w stronę domu, było dla niego jasne, że wydostanie elfa jest na wyciągnięcie ręki.

Śliwa pod okiem Ziriala nie robiła najlepszego wrażenia. Widać było, że wuj prawdopodobnie porachował niektóre kości elfa. Elian zauważywszy zdziwiona minę złodziejaszka, wzruszył ramionami i uśmiechnął się. - Witaj. - Powiedział i poczekał aż wuj schował się w domu, by móc spokojnie kontynuować. - Poproszę te persymony! - rzucił tak by można to było słyszeć wewnątrz budynku i zniżając głos kontynuował - Nie wiem co tu się wydarzyło, ale mniemam, że chętnie wyrwiesz się na jakiś czas z rąk wuja. - Było to zdecydowanie twierdzenie ponieważ nie zakładał innej opcji - Jeśli pójdziesz ze mną to będziesz mieć jakiś czas spokój, a przy okazji pomożesz mi. - dodał czekając na reakcję elfa. Nie miał ochoty rozwijać tematu w tym miejscu, ponieważ w każdej chwili mógł nadejść wredny sprzedawca. Mogli na spokojnie poruszyć ten temat w drodze do Vali.
Obrazek

Wonny rynek

58
POST BARDA
Sprzedawca, zostawiwszy stragan elfowi, udał się w wgłąb domu, tak jak przewidział to Elian. Zirial popatrzył za mężczyzną, nie mówiąc wiele. Właściwie nie mówił nic, póki wuj nie zniknął z zasięgu ich słów.

- Co ty tu robisz?! - Zapytał głośnym szeptem, a będąc świadomym obrażeń na własnej twarzy, zakrył ranione oko dłonią. Powieki i tak spuchły mu na tyle, że patrzałka na niewiele się zdawała. - Kto go tak załatwił, chłopaki? - Uśmiechnął się, zapewne sądząc, iż jakaś grupka miejscowych rozrabiak przyszła mu z pomocą. - I gdzie mam się wyrwać? Gdzie... gdzie mnie zabierzesz? Wiesz co? Nieważne! - Podekscytował się, zeskakując z niskich schodków niżej, do poziomu straganu. - Idę z tobą, dość mam tego dziada!

Zirial nie czekał, co więcej, kopnął jedną z nóg stołu. Owoce w moment rozsypały się po ulicy, gdy drewniany stragan rąbnął o bruk!

- Ziril, co ty wyrabiasz?!

- Sam sobie to sprzedawaj! Chodź! - Elf popędził Eliana i sam puścił się biegiem, przodem, między tłum. Przechodnie zainteresowali się tak obitym elfikiem, jak i młodym magiem.
Obrazek

Wonny rynek

59
POST POSTACI
Elian
Entuzjastyczna reakcja elfa była jak miód na serce dla maga. "Mamy złodziejaszka!" pomyślał i uśmiechnął się widząc oczami wyobraźni jak orczyca będzie cmokać na to, że wypełnił zadanie. Jego chwila fantazji nie trwała zbyt długo, bo momentalnie jego twarz zmieniła się i pojawiło się na niej zdziwienie, gdy Zirial sprawnie poradził sobie z nogą stołu. Słysząc jak wybiegający wuj krzyczy na elfa, Elian nie wiele myśląc puścił się pędem za nowym członkiem drużyny. Pełen ekscytacji i adrenaliny w biegu chwycił persymonę toczącą się po ziemi i biegnąc dalej, zrobił obrót całując ostentacyjnie owoc pokazując sprzedawcy co o nim myśli. Doścignięcie elfa nie było łatwe, gdyż ten z pewnością bardziej doświadczony w ulicznych ucieczkach był zdecydowanie szybszy.
- Zirial, zaczekaj! - Zawołał za elfem chowając nowy nabytek do torby. Kątem oka widział, że wywołali niemałe poruszenie w gapiach, którzy zdecydowanie słyszeli całe zamieszanie, gdy kawał straganu runął robiąc mnóstwo hałasu. - Czy Ty w ogóle wiesz gdzie lecisz?! - krzyknął pędząc czym prędzej by nie stracić elfa z oczu.
Obrazek

Wonny rynek

60
POST BARDA
Rekrutacja elfika była łatwiejsza, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Zirial nie potrzebował ani informacji, ani argumentów, by zgodzić się na udział w czymkolwiek Elian zaproponuje. Byleby wyrwać się spod władzy wuja! Mężczyzna, rzecz jasna, nie był zadowolony. Wypadł z domu, klnąc na czym świat stoi.

- Wracajcie tu obaj! Straż! Stra-

Nie zdążył skończyć słowa, gdy pułapka zastawiona przez jego własnego wychowanka zadziałała tak, jak powinna. Wuj pośliznął się na jednym z miękkich owoców i nie zdołał utrzymać równowagi, zamiast tego runął na schodki, obijając głowę jeszcze bardziej. Podniosło się parę wystraszonych krzyków, ktoś podbiegł, by pomóc wujowi... ale to nie było już zmartwienie ani Eliana, ani Ziliala.

- Szybko! - Elf popędzał maga, gdy sam lawirował między tłumem. Tym razem prowadził nowego kolegę zupełnie inną drogą, niż poprzednio, gdy uciekali straży po nieudanej kradzieży. - Zaraz tam będziemy!

Tam okazało się być poza placem, w jednej z wielu dróżek, które odchodziły od głównego rynku. Przybudówka, będąca daszkiem wejścia do piwnicy, okazała się być ich celem. Zirial złapał za brzeg daszku, będący niewiele ponad ich głowami i wciągnął się na niego, zwinnie jak kot, który ucieka ze zdobyczą.

- Szybko! Stąd wejdziemy na dach i nikt nas nie znajdzie! - Podał Elianowi dłoń, spodziewając się, że młody mag może nie być na tyle silny, by wspiąć się samemu. - Poczekamy, aż się uspokoi, a potem pójdziemy do portu! Znam tam kogoś ze statkiem! - Chłopak miał swoje plany.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Erola”