POST BARDA
Spoiler:
Shiran nie miał zbyt wiele czasu, by przyzwyczaić się do dotyku kobiecej dłoni, bo czując, że pod jego wpływem mężczyzna drętwieje, rudowłosa prawie natychmiast ją cofnęła. Wyglądała na tak zmieszaną, jak to tylko możliwe. Zaśmiała się cicho i splotła ręce za plecami, wyprzedzając go nieco. Obróciła się przodem do niego, tyłem do kierunku, w którym się udawali i przez chwilę tym tyłem szła, przyglądając się budynkowi karczmy i Authowi, który z chęcią zasiadł na ramieniu swojego towarzysza. Komentarz, dotyczący jej oczekiwań, postanowiła bezpiecznie zignorować.
- Wybacz. Wypiłam chyba za dużo dziś - rzuciła zbyt beztrosko, by dało się w to uwierzyć. - Chcesz się przejść po mieście...? Nie wiem, czy tu jest cokolwiek do zwiedzania, poza uliczkami wyrysowanymi od linijki. Ale jak sobie książę życzy.
Z rękami wciąż splecionymi za plecami obróciła się z powrotem i zrównała z Shiranem, ruszając obok niego tam, gdzie prowadził. Uliczki osady nie były szczególnie fascynujące. Było ciemno i cicho, może nawet zbyt cicho, jak na jego gust. Ptaki zdawały się nie śpiewać, owady ich nie gryzły, choć przecież otaczała ich dżungla. Nellrien nie zwracała na to uwagi. Wiatr unosił te pojedyncze kosmyki rudych włosów, jakie wysunęły się z jej szybkiego, prowizorycznego upięcia i poruszał jasnym materiałem koszuli, która jeszcze nie tak dawno temu leżała na podłodze. Zaskakująco, jakoś wszystko było łatwiejsze, gdy oboje byli nadzy.
- Jeszcze przed naszym wypłynięciem tu, na Kattok, słyszałam, że zamierzali zatrudnić jakichś poważanych jajogłowych do organizacji tej... wioski? Miasteczka? Sama nie wiem, jak to nazwać - zmieniła temat na wygodniejszy. - Szanowane, znane nazwiska. Nie mi, oczywiście, ale w środowisku. Pewnie to zrobili, tak jak planowali. Trochę żałuję, że nie miałam okazji zobaczyć, jak to miejsce rośnie. Od zera, od wyczyszczenia terenu pod budowę, przez pierwsze fundamenty...
Mogę ci opowiedzieć, zaoferował Auth. Nellrien zerknęła na niego z ukosa.
- Nie wyglądasz na kogoś, kto interesuje się architekturą i rozwojem miast.
A wyglądam na kogoś, kto interesuje się czym?
- Nie wiem. Wydziobywaniem niewinnym ludziom oczu.
Przeprosiłem już. Nieporozumienie.
- Wiem, wiem. Żartuję.
Poprowadzona przez Shirana, Nellrien skręciła w jedną z uliczek. Weszli pomiędzy sklepy i zakłady usługowe, bo szyldy bujały się na wietrze. Po nocy trudno było rozpoznać, co konkretnie przedstawiają.
- Moglibyśmy później pójść na tę pieprzoną Barakudę - zaproponowała kobieta, nieszczególnie zainteresowana spacerem, gdy z jakiegoś powodu dużo bardziej zależało jej na dotarciu na nabrzeże i na statek, który zastąpił Starą Sukę. - Shayane na pewno jeszcze siedzi w karczmie. Większość załogi też, jak nie wszyscy, skoro przypłynęli dopiero dziś. Ciekawe, czy wystawili wartę na pokładzie. W tak sielankowym miejscu, jak Ina, mogli zostawić statek niepilnowany. Myślisz, że zostawili niepilnowany? Moglibyśmy wejść cicho, zajrzeć do kapitańskiej. Zobaczyć, jak się urządziła.