POST POSTACI
Vera Umberto
- Nie zadawaj mi pytań, na które ci nie odpowiem - rzuciła ochryple w stronę Girelli, zaskakująco zgodnie z prawdą, choć różnie można było te słowa interpretować. Strzelała wzrokiem we wszystkie strony w poszukiwaniu brodatej twarzy Leobariusa. Gdzie on był?!Vera Umberto
- Jeśli on... Jeśli stało mu się coś poważnego...
Mój Hector. Girella nie miała pojęcia z kim żyła. Vera zagryzła zęby, starając się nie myśleć o ostatnich słowach, jakie usłyszała od Corina, bo gdyby to robiła, chyba by teraz oszalała. Jej oficer leżał teraz tam, prawdopodobnie połamany, otoczony strażą, przed którą usiłował uciec, a ona? Co mogła zrobić ona?
Drgnęła, przestraszona, gdy dopadł do niej Leobarius. Przynajmniej ten jeden problem miała z głowy. Otworzyła usta, gotowa powiedzieć mu wszystko, ale powstrzymała ją przed tym obecność Girelli tuż obok. Jeśli chciała ją porwać, nie mogli pozwolić na to, by zrobiła zamieszanie zanim będzie dla niej już zbyt późno.
- Wyskoczył z balkonu - potwierdziła. - Jest otoczony przez straż. Będzie aresztowany, o ile prz-przeżył skok.
Jej głos złamał się po raz pierwszy. Przesunęła spojrzeniem po otoczeniu. Czy mieli jakiekolwiek szanse zabrania ze sobą żony Levanta, jeśli uda im się stąd uciec? Musieliby znaleźć inne wyjście, niż główne. Jakieś dla służby, od tyłu? Utkwiła w Leobariusie nie do końca przytomny wzrok.
- Uciekał przed jej mężem - dodała cicho i nieznacznym gestem głowy wskazała Girellę. - Przyszła tu ze mną teraz z balkonu i chciałabym, żeby ze mną została.
Gregor był chyba wystarczająco inteligentny, by zrozumieć tę sugestię. Musieli uciekać, ale Umberto chciała ją zabrać ze sobą. Problem tkwił jednak w tym, że nie miała pojęcia, jak to zrobić, jak zaplanować porwanie. Była zbyt roztrzęsiona; dużo bardziej, niż powinna. Odbiją go, prawda? Jak nie z Leobariusem, to z jej załogą. Jej ludzie w życiu nie pozwolą na egzekucję Corina. Ona nie pozwoli.
Może dadzą radę po prostu wyjść głównym wyjściem? Girellę pozbawią przytomności gdzieś po drodze i wpakują ją do jakiegoś wozu, który zawiezie ich do portu. Vera rozglądała się panicznie, szukając rozwiązania.
- Muszę wyjść na zewnątrz. Potrzebuję świeżego powietrza, a nie chcę na balkon, nie do tego tłumu... Możemy stąd wyjść? Musimy stąd wyjść.
Ruszyła w stronę drzwi prowadzących na zewnątrz, ciągnąć ze sobą zarówno Gregora, jak i Girellę.