POST BARDA
Zasłyszawszy komplementy, hrabina uniosła lekko kąciki ust. Z doświadczenia z Sebellianem Krinndar wiedział już, że na niektórych szlachciców odpowiednio dopasowane komplementy działały dokładnie tak samo, jak na prostych prostaczków z nizin społecznych. Być może nawet lepiej, zważywszy na mniemanie, jakie ci musieli o sobie mieć. Jeśli jego małżonka była na nie podobnie łasa, być może nie będzie problem oczarowanie jej oraz odwiedzenie od ewentualnego karania za spoufalania się z cennym potomkiem? - Dokładnie tak, jak mnie poinformowano- odezwała się hrabina, skinieniem ręki dając znać jednej ze służek, aby rozlała herbatę do filiżanek. - Nie szczędzisz komplementów, potrafisz się pięknie wysławiać i nawet zachować w miarę stosownie, jeśli tylko chcesz.
Dając kolejny sygnał, Narhaimma odprawiła obie służące oraz lokaja, co sprawiło, że w pomieszczeniu pozostała jedynie ona, Krinndar oraz bliźniaczki, które ustawiły się zaraz za swoją przełożoną. Z rękoma założonymi za plecami i uśmiechami przylegającymi do twarzy, wyglądały jednocześnie anielsko, co i niebezpiecznie.
- Więc. Jesteś wyznawcą Krinn. Przytarganym tutaj z rozkazu mojego męża, trzymany siłą w murach naszych włości bez perspektywy odzyskania wolności... Słodzisz? - delikatnie chwyciła za pokrywkę cukiernicy, by po uniesieniu jej, ukazać niebywale rzadko spotykane i diabelnie drogie na rynku kostki brązowego cukru, powstającego z trzciny cukrowej lub kwiatostanów palmy kokosowej. Sama herbata zalatywała delikatnym aromatem, którego Krinndar nie rozpoznawał.