POST POSTACI
Vera Umberto
- Velindre jest nam potrzebny już z wielu różnych powodów. Mam nadzieję, że będzie na Harlen, teraz albo przynajmniej za kilka dni. Mieliśmy już pewne... wstępne ustalenia dotyczące naszych kolejnych działań. Przy okazji będzie można go spytać o te figurki. Vera Umberto
Ale to później. Najpierw Vera musiała popłynąć do Tsu'rasate i poszukać okolicy ze swojego snu. Całą resztą będzie mogła zająć się po tym, gdy już odzyska kontrolę nad własnym umysłem. Czekała na ten moment ze zniecierpliwieniem, bo ile można było żyć z emocjami, które nie należały do niej samej? Ile można było być nawiedzanym przez wizje ciemnowłosego chłopca, który nigdy nie miał być jej synem? Ferbius umrze, tego Umberto była absolutnie pewna, choć jeszcze nie wiedziała, jak do tego doprowadzić.
Narkotyk okazał się przydatny, ale jednocześnie rozczarowujący. Czy po narkotykach człowiek nie powinien czuć się przyjemniej? Swobodniej? Oderwany od ponurej rzeczywistości i wciągnięty do nowego, pięknego świata, jakiego nie dało się doświadczyć na trzeźwo? Najwyraźniej nie po tym. Owszem, dobrze było mieć więcej siły i chęci do działania, ale Vera była tylko pobudzona i rozproszona. Nie żałowała, że nie miała z białym proszkiem do czynienia wcześniej. Teraz miała jakiś napęd do działania, ale nie było to warte zachodu.
Do koła sterowego dorwała się na chwilę, ale też nie trzymała się go długo, nie ufając swoim zmysłom i swojemu ciału, które po utracie krwi jednak musiało być zmęczone. Stała więc później przy relingu, pilnując żagli i wpatrując się w przestrzeń, w linię, gdzie ciemne morze łączyło się z ciemnym niebem. Obserwowała gwiazdy i mijane wysepki, między którymi manewrował Albatrosem ktoś inny. Musiała sprawdzić te skrzynie; Sovran zaciekawił ją i choć magii miała już wybitnie dosyć, tak trudno było jej nie zastanawiać się, co kryje ładunek zabezpieczony zaklęciem. I zamierzała już wyprostować się i ruszyć do części oficerskiej statku, do której skrzynie najpewniej zostały przeniesione, gdy dostrzegła dziwną sylwetkę na jednej z wysp.
Czy to był... smok? Czy faktycznie jakiś budynek?
Rozejrzała się dookoła i po chwili namysłu ruszyła po schodkach na mostek, w poszukiwaniu lunety. Było ciemno, ale może będzie w stanie dostrzec, co takiego dokładnie odcina się od nieba na jednej z wysp? Dlaczego nie zauważyła tego wcześniej, gdy płynęli do Everam? Tak czy inaczej nie zamierzała nawet sugerować, by popłynęli i sprawdzili to miejsce. Ludzie byli zmęczeni i ranni, wszyscy chcieli wrócić do domu. Ale zaspokoić ciekawości nikt jej nie bronił, prawda?