POST POSTACI
Vera Umberto
- Tak, słyszałam o nim - odparła, nie doprecyzowując, czy ma na myśli zmarłego ojca kapitan Domell, czy też kapitana Jednorękiego. - Wyrazy współczucia. Vera Umberto
To była grzecznościowa formułka, ale ostatnimi czasy Vera nauczyła się, że lepiej rzucić czymś takim, niż kompletnie zignorować temat. Nie wiedziała, kto konkretnie miał na nią taki wpływ; głównie Corin, prawdopodobnie. Obserwowała to, jak wyglądały jego relacje z innymi i przejmowała pewne rzeczy, starając się nie palić wszystkich mostów tylko dlatego, że ktoś na przykład był irytujący.
Ale Sandra irytująca nie była. Jeszcze, przynajmniej. Podążyła za nią do kajuty kapitańskiej i od razu zatęskniła za swoją własną. Przespała w namiocie zaledwie dwie noce, ale to wciąż było o dwie noce za dużo. Lubiła komfort swoich kwater, lubiła to, jak przez wysokie okna wpadało światło zachodzącego słońca i kładło się długimi pasmami na jej drogich dywanach. Lubiła zapach drewna i ściany szczelniejsze, niż tkanina namiotu. Tu miejsca było mało, ale Vera nie była na tyle głupia, żeby powiedzieć to na głos. Rozejrzała się, szukając interesujących rzeczy; może łupów, zawieszonych, by cieszyć oko, a może czegoś, co pozwoliłoby dowiedzieć się czegoś o samej rudowłosej kapitan - generalnie ciekawostek wszelkiego rodzaju.
- Grozana! Już cię lubię - uśmiechnęła się do Sandry nieco szerzej. - Nie ma lepszego rumu w tej części Herbii.
Poczekała, aż kobieta uzupełni dla niej pucharek i pociągnęła łyka.
- Rozmawiałyście? Silas mówił, że poszła na ugodę. Ze strażą Karlgardu, czy z Kompanią? Wiesz o tym coś więcej? - dopytała. - I naprawdę wygląda wystarczająco podobnie do mnie, żeby ktoś dał się na to nabrać? Jak to możliwe?