Dziennik królewskiej gwardzistki Ail'ei
: 12 maja 2021, 21:57
autor: Key
Jesień roku 69 - Dzień przed objęciem stanowiska przybocznej królowej
Jutro mój pierwszy dzień, jestem strasznie zestresowana. Wciąż nie wierzę, że królowa wybrała właśnie mnie, w sumie tak jak większość mojej rodziny. Tyle lat spędzone na nauce zaowocowały. Nawet gdybym została strażniczką pałacową byłby to niezwykły przywilej, a co dopiero to. Boję się jednak, że mogę nie spełnić oczekiwań królowej, jednakże ona coś we mnie dostrzegła, muszę wierzyć, że się nie myli.
Dziś ostatnia szansa na spotkanie ze wszystkimi pozostałymi strażnikami. Przyjaźnie które zawiązaliśmy są silne i jesteśmy wdzięczni za to, że będziemy mogli je utrzymywać nawet pomimo natłoku zajęć. Królowa jest bardzo wyrozumiała i nie oczekuje od nas niczego ponad to, do czego zostaliśmy wyszkoleni, rozumie, że rodzina i przyjaźń to najważniejsze rzeczy w życiu.
Nazajutrz przywdzieję także swój nowy pancerz ceremonialny. Wiem, że będzie podobny do tych które nosi gwardia pałacowa, ale nie identyczny. Ma on mnie wyróżniać spośród reszty, aby każdy wiedział kim jestem. Taa...to mnie tylko jeszcze bardziej stresuje. Muszę się z tym przespać.
Dziennik królewskiej gwardzistki Ail'ei
: 12 maja 2021, 22:17
autor: Key
Jesień roku 69 - Rozpoczął się nowy rozdział w moim życiu
Stało się, zostałam osobistą gwardzistką naszej królowej. Ceremonia...to było coś pięknego. Zjawiło się mnóstwo osób w sali tronowej, przyjaciele, moja rodzina i wielu innych mieszkańców. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi, tak się stresowałam. Przejście tych kilkunastu metrów kiedy wzrok wszystkich jest na ciebie zwrócony, to rzecz do której raczej nie przywyknę. Kiedy królowa już z daleka uśmiechnęła się do mnie...dodało mi to sił, widziała jak zestresowana jestem i chyba się tego spodziewała. Kiedy odwiedzała nas podczas szkolenia sprawiała wrażenie bardziej stanowczej, jednak od kilku dni nie widzę tego w niej. Może to tylko wrażenie, a może chce się zaprzyjaźnić? W końcu spędzimy razem wiele czasu... W końcu będę jej prawą ręką w sprawach wagi państwowej, a także stać na straży jej życia.
Na samej ceremonii zjawiłam się już w nowym ekwipunkiem. To zupełnie inny poziom wykonania, te zbroje stworzone przez druidów to coś z czym nigdy nie miałam kontaktu. Są lekkie i elastyczne, a jednocześnie wystarczająco wytrzymałe aby zatrzymać cięcie lub pchnięcie mieczem. Został on stworzony z myślą o naszych umiejętnościach, dlatego nie oprze się strzałom z kuszy lub uderzenia ciężką bronią, ale zablokuje ciosy które mogłyby nas dosięgnąć w dynamicznej walce. No, a do tego są niesamowicie stylowe, jak powiedziała to Ji'ian.
Do rana otrzymałam wolne, aby przetrawić to całe wydarzenie, a od jutra zaczynam swoje obowiązki. Jestem bardzo ciekawa co przygotowała dla mnie nasza królowa.
Dziennik królewskiej gwardzistki Ail'ei
: 12 maja 2021, 23:42
autor: Key
Wiosna roku 91 - Życie w Lucio Lar
Minął kolejny rok a ja nie zrobiłam prawie żadnego postępu. Mam wrażenie, że szybciej znalazłam bym inny sposób na dostanie się na wyspę. Niestety, odpowiadam teraz nie tylko za siebie ale i pozostałych, musiałam poświęcić ten czas na budowę relacji z mieszkańcami Lucio Lar i zapewnienie lepszego życia dla całego naszego obozu. Mimo moich podejrzeń, minął rok i nie zdarzyło się nic niezwykłego. Ludzie przyjęli nas w końcu w swoich sercach, nie jest to może przyjaźń ale są dla nas neutralni. Nie szemrają już po kątach, nie patrzą na nas podejrzliwie i traktują nas na równi z innymi, jak część swojego społeczeństwa. Wszyscy znaleźli sobie pracę i nikt nie może powiedzieć o nas złego słowa, Zin, Telkan i ja pilnujemy aby nikt nie zrobił niczego głupiego.
Na początku wiele czasu spędzałam poza miastem, patrolując jego perymetr. Innym strażnikom było to na rękę, w końcu nie musieli znosić "szpiczastouchej". Postarałam się o to aby nikt nie poznał pełni moich umiejętności, aby nikt nie był przygotowany na mnie, w razie gdyby coś miało się wydarzyć. Ja za to dobrze poznałam ich, słuchałam i patrzyłam. Ludzie zawsze są pewni siebie i uważają, że trzymają cały świat za szyję - jak bardzo się mylą. Przekonałam Zin aby także nie zdradzała pełni swoich mocy. Ma dobre serce i chce pomagać innym, ale rozumie, że nie możemy zdradzać wszystkiego, bo inaczej nie pozostaniem nam nic, czym moglibyśmy ich zaskoczyć.
Z czasem jednak zaczęliśmy się coraz bardziej integrować. Więcej czasu poczęłam spędzać na przewodnictwie innym, służyć radą - jakie by one nie były. Nawet ja przekonałam się w końcu do tych wszystkich ludzi, wciąż im w pełni nie ufam, ale lepiej się dogadujemy.
Wiele czasu poświęcam też Veari, w sumie nie wiem dlaczego. Chociaż na początku było dziwnie, z czasem nasza więź pogłębiała się i spędzałyśmy razem czas coraz przyjemniej. Nasza dobra druidka zauważyła to szybko, cieszyła się z tego jestem pewna, lecz zobaczyłam w niej pewną dozę smutku. Kiedy próbowałam ją potem o to zapytać, skrzętnie unikała odpowiedzi, nie mam pojęcia dlaczego.
Przez ten rok wiele się działo. Najciekawszą rzeczą był powrót adoratorów. Tak, kilkoro elfów z naszego obozu próbowało kolejny raz swoich sił w walce o moje serce. Sądzili, że po ustabilizowaniu się naszej sytuacji będę bardziej skłonna do ich zalotów, lecz po raz kolejny musiałam im wyjaśniać, że moje serce nie będzie należeć do nikogo. Przyjaciele, rodzina oczywiście, to są wartości których utrzymywania uczyła mnie królowa, lecz nie mogę zaprzątać sobie głowy "miłością" dopóki moja misja nie zostanie rozstrzygnięta. To by mnie niepotrzebnie tylko rozpraszało. Może kiedyś...lecz nawet nie jestem pewna czy jestem do tego zdolna, nigdy nie kochałam nikogo w ten sposób.
Tak mi ciebie brakuje Y'asmanayo, twoich rad i głosu. Mam nadzieję, że wciąż gdzieś tam jesteś, że jeszcze się spotkamy. Musisz zjednoczyć nas na powrót, jesteś naszą królową.