[img]https://i.imgur.com/HRLWf9z.png[/img] Wielka Katedra zwana potocznie Domem Wiary, położona w zamożnej stolicy imperium krasnoludów, jest centralnym punktem siły, jaką kult Turoniona cieszy się na północy. Stanowi siedzibę przywódcy religii, kapłana, uznawanego za naznaczonego przez stwórcę rasy krasnoludów. W jej wnętrzu śpiewane są pieśni ku czci Turoniona, Ula i Kiri, a uroczystości na ich cześć zajmują dwa tygodnie. W komnacie audiencyjnej mieści się ogromny ołtarz, na którym kapłani przyjmują petentów.
W sercu świątyni znajdziemy salki kapłanów, bibliotekę, niewielkie sale wykładowe. Wybudowano tu również sektor przeznaczony dla rannych i chorych, którym kapłani użyczają swej troski. Leczą rany, pomagają wstać na nogi. Przyjmują okaleczonych fizycznie, ale także tych podłamanych na duchu. Stanowią opokę dla zagubionych dusz. Prowadzą ich przez mękę, odciążają troski.
***
Sol Myhr wszedł do opuszczonej izby, gdzie kapłani studiowali w odosobnieniu. Zamknąwszy za sobą drzwi odsunął krzesło i spoczął. To był męczący dzień. Do Domu Wiary zgłosiło się trzech ciężko rannych gwardzistów. Kolejny patrol poturbowany przez demony z Morlis, które coraz częściej pojawiały się w podziemnych tunelach na zachodzie. Sieci korytarzy, związanych z bunkrami, które niegdyś pełniły rolę poważniejszych ośrodków i fortec. Dziś dzień zamknięte i odizolowane od Turonu. W obawie przed przemknięciem nieproszonych istot wgłąb stolicy. Pozostała siatka tuneli na północ oraz ten wielki tunel prowadzący do stoczni, na wschód, skąd krasnoludy transportowały swoje towary. Statki opływały północne morze, ale także Keron. Chociaż po palącym deszczu szkła nad Heliar, Turon stracił port do cumowania. Odbiło to echo na gospodarce podziemnego królestwa, lecz mądre krasnoludy i z tym się uporały. Szukali alternatyw, zwiększali eksport w inne rejony świata. Po prostu żyli.
Spoiler:
[quote]Baskonóg — to nie koń. To nie jeleń. Nie jest to koza ani wielbłąd, ani muł, ani osioł. Baskonóg to w najbardziej przybliżonym opisie, coś rozmiarów dorodnej krowy, o grubych niczym pniaki nogach i gładkim, szarym cielsku, tak obłym, że konstrukcja siodła dla podobnego stworzenia na zawsze pozostanie jedną z krasnoludzkich tajemnic. O ile istnieją takie siodła. Jak na roślinożercę, posiada niebywale wielką paszczę wyposażoną w co najmniej dwie pary gargantuicznych kłów; przy poczciwym ziewnięciu baskonoga ich widok zmroziłyby krew w żyłach największemu chwatowi. Krasnoludy tłumaczą, że jest to osobnicza cecha tych poczciwych zwierząt, które to wyróżnia wysoki poziom agresji wobec przedstawicieli tego samego gatunku oraz skrajna terytorialność. Często widuje się na ich grubych skórach mozaiki blizn po starciach w zagrodach. Poza tym, baskonogi to ponoć niespotykanie łagodne w obsłudze, leniwie i pokorne juczne zwierzęta, od wieków służące w Turonie swoją siłą pozwalającą im ciągnąć ładunki wielokrotnie przekraczające ich własną masę. A ta do piórkowych nie należy.
Baran turoński — niewielki, zwinny wierzchowiec z najwyższy partii północnych gór, któremu nadano mylącą nazwę. Te zwierzęta i ich zdolność do poruszania się po absurdalnie stromych i skalistych powierzchniach ponoć wykorzystywały, przede wszystkim, nie Krasnoludy, lecz Gnomy z Morlis. Pojedynczy jeźdźcy szybko i swobodnie przemieszczali się na ich grzbietach pomiędzy swym miastem a dowolnymi zakątkami dalekiej Północy. Od czasu pojawienia się Wieży i upadku Morlis oraz całej północnej cywilizacji Gnomów, populacja oswojonych baranów turońskich drastycznie spadła, by w końcu niemal całkowicie zaniknąć. Uratai hodują ich pojedyncze grupki wyłącznie dla mleka oraz mięsa. Dla Krasnoludów zaś jako rumaki miały one zawsze znikome znaczenie; każdy rodzaj zwierzęcia wierzchowego brodaty lud zwykł określać „niebezpiecznym z tyłu i z przodu, i niewygodnym pośrodku”. W przypadku barana turońskiego, może być to wcale prawdomówne przysłowie: w stosunku do swoich rozmiarów, dysponują one ogromną siłą w zadnich nogach, pozwalającą na oddawanie potężnych skoków, natomiast łby o twardych czaszkach zbroi im para chropawych, zakręconych rogów. Siodła pasujące na ich wąskie, krótkie grzbiety faktycznie mogłyby pomieścić co najwyżej gnoma lub niziołka.[/quote]
Stare zapiski zoologa Baliora Mor Hae Potem dostrzegł wystającą z pułki księgę. Prawiła o legendach, lecz znał ją dobrze. Obok tej wysuniętej piękności, tuż za nią, wystawał niechlujnie spięty dziennik. Nieprzypominający żadnego z tu obecnych pism. Był zachlapany, jakoby wcześniej zmoczony. Ktoś musiał go zostawić. Przypadkiem lub nie.