POST POSTACI
Qadir
Pomimo wartości dialogu, którą zamierzali mu przekazać Rathal z Tamną, Salih przyjął to wszystko… bez jakiejkolwiek uwagi przynajmniej na pierwszy rzut oka. W pewnym sensie te ostre słowa lub wręcz “groźby” spłynęły po nim jak woda po kaczce. Nie dał niczego po sobie poznać w kwestii emocji, toteż zachowywał chłodny wyraz twarzy niczym starszy elf po wypowiedzi sugerującej swoiste pouczenie. Pytania pozostały dwa na ten moment — czy to opierało się na odmiennych kulturach elfów i ludów południa? Czy może całokształt nieporozumienia wynikał z osobowości każdej z zebranych istot? Te zagwozdki będą się zapewne przewijać w ich relacjach jeszcze wielokrotnie, przy czym na chwilę obecną temat został zakończony. Bez kozery Qadir przeszedł do kolejnej sprawy zbadania artefaktu, a zatem prywata zeszła na drugi bądź trzeci tor. Jedynym podsumowaniem całego zgrzytu stało się… oceniające spojrzenie spod przymrużonych oczu czarnoskórego czarodzieja. W tym wypadku ten wzrok obywatela Urk-hun spoczął głównie na widzącym profesorze ze szpiczastymi uszami, gdyż jego potomkini utraciła ten zmysł… chociaż na parę chwil. I jak zawsze to nie pozostało wyłącznie tajemnicą proroka. Białowłosy doświadczony mag mógł zauważyć wniosek “Pustynnego Smoka” wymalowany na obliczu mężczyzny jak opuszczał ich pomieszczenie. Nie otrzymali nawet słowa przeprosin.Qadir
W następnym geście przyjaźni wobec rudej kobiety przy schodach, wizjoner ujawnił swoją lepszą stronę. Wprawdzie nie znał panny Sonos zbyt dobrze oraz nie mieli więzów krwi, które łączyłyby ich w jakikolwiek dodatkowy sposób. Niemniej użytkowniczka magii była świadkiem czegoś zupełnie innego. Uzyskała obraz… ciepła od przedstawiciela jej rasy. Syn Raaidy potrafił okazać aurę wdzięczności wraz z pokornością. Basowy głos jegomościa roznosił się w przejściu niczym miła melodia. - Dziękuję… Zamierzamy to przetrwać… - Skinąwszy głową na odejście, zniknął w głębi holu po przejściu przez drzwi drewnianej komnaty ze swoimi przedmiotami. Puella miała prawo nosić zmartwienie w sercu. Dobitnie dwójka utalentowanych czarowników szykowała coś więcej niż bezpieczne dywagacje na temat unikatowego amuletu. Tak czy inaczej, otrzymała garść zapewnienia. Będą próbowali to zakończyć skutecznie, a w tym… bezpiecznie. Czy im się to uda?
Kiedy już zasiedli pośród wynajętego pokoju Kadeema, brodacz z pustyni przedstawił pokrótce swe wymagania znajomemu wykładowcy z Nowego Hollar. Ten… miał jedną obiekcję, ale w dobie profesjonalnej analizy sytuacji podzielił się własną opinią. A nie, zaraz… Zabrzmiało to bardziej jak rozkaz. Delikatny ruch brwi ku dolnej części czoła karlgardczyka ujrzał światło dzienne. Sugerował coś przez tę reakcję? - W porządku… Nie szczędź tylko sił, jeżeli chcesz, by mi się powiodło… - Dodał od siebie z ostrzeżeniem, aby następnie przejść do wcześniej omówionych części procesu kontaktu z obcym demonologiem (?) po drugiej stronie lustra zwanego odległym wymiarem. W zasadzie większość inicjacji przebiegła bez zarzutu… Monolog został wypowiedziany publicznie w obrębie ścian lokum, podobnie jak istotna inkantacja do wzmocnienia rytuału. Potem nastąpiła chwila ciszy w dobie koncentracji… i… śmiech? Potężne zaklęcie łamiące barierę oplecioną na skutek starań towarzysza? Interesujące… Stres w połączeniu ze strachem nie opuściły ducha człowieka o ciemnej karnacji skóry. Wręcz przeciwnie. Igranie z energią pod wieloma postaciami równała się wystawianiem żywota na próbę. Zwyczajnie Yasin nauczył się maskować tego typu zaburzenia niepokoju z całkiem pozytywnymi skutkami jak do tej pory. Definitywnie próbował to kontynuować pomimo niebagatelnego zadania. Tak też przeszedł do odpowiedzi, zmieniając swe podejście… Choć może mówił całkowitą prawdę? Nie jest pewne, jaki go dopadł nastrój po zaciętym lustrowaniu członków rodu Il’Dorai. Przesyłał nićmi vitae wypowiedź w ojczystym dialekcie, czyli tak jak zazwyczaj myślał na co dzień. Ten sam język co wspólny, aczkolwiek wydźwięk niektórych sylab brzmiał inaczej. Miało to jednak znaczenie?
Westchnął nieco na fakt próby zamordowania jego osoby, tak jakby zmęczenie ogarnęło całe ciało ucznia Zakkuma.Nareszcie zwróciłem twoją uwagę… Już się bałem, iż moje wymyślone błaganie ominie twoje uszy…
Przetwarzał w głowie ewentualne kontrargumenty, nie porzucając nonszalanckiej postawy. Rathal dokładnie wyłapywał zdania czarnoksiężnika w niebieskiej szacie, ponieważ te nie ulatywały wyłącznie w eter poprzez połączenie pomiędzy tą parą.Możesz na chwilę powstrzymać swoje złowrogie zaklęcia, bo nie robią one na mnie wrażenia… Mam jedną kwestię do omówienia, przyjacielu… Otóż widzisz, chcę skorzystać z bramy… Chcę przejść na drugą stronę, celem znalezienie lepszego życia u boku takich co poszukują wiedzy łącznie z potęgą jak ja… Tutejsze akademie na powierzchni oferują zbyt mało i jest zbyt wiele reguł do przestrzegania… Potrzeba mi wolności w lepszym świecie…
Dysputa miała iść do przodu, dopóki tamten domniemany wyznawca bożków chciałby to ciągnąć. Mieli na razie sporo czasu. Salih włożył więcej mocy niż na początku, zachowując umiar.Niestety oślepiłeś tę bladą kobietę. Ona znała drogę do tego przejścia… A ja potrzebuję przewodnika… Możesz nas podglądać. Mnie to nie przeszkadza, jeżeli ci na tym zależy lub masz takie potrzeby… W każdym razie te informacje są mi pilnie potrzebne. Po omacku nie planuję przemierzać lasów Fenistei, by gdzieś ją dojrzeć po wielu nieudanych próbach… Pozostaje zatem pytanie — chcesz ubić interes? Doprowadzisz mnie do tej bramy poprzez elfkę, a my możemy się pozbyć tych kretynów już na miejscu. Nie zależy mi na ich egzystencji. To samo tyczy się reszty śmiertelników z tej rzeczywistości. Mam inne cele niż oni… Co ty na to? Pasuje mi również, jeśli masz możliwość oddania mi tych danych o lokalizacji portalu bez dalszego ingerowania dziewczyny. Da radę egzystować jako ślepiec. Oni nie są moimi sojusznikami.
Wiele wymagam? Czy może… za mało? Powiedz mi.