Podgrodzie Twierdzy
1Pośród szczytów i wzniesień pasm górskich, z dala od reszty świata, w chłodzie i nadziei na lepsze jutro znajduje się osada barbarzyńców Uratai. Gigantyczne pale iglastych drzew stanowią fundament tejże mieściny. Po raz pierwszy, wyznaczają całkowity areał, po raz drugi, odgradzają Twierdzę od dolnego miasta. Po trzecie, surowiec drzew iglastych służy do budowy domostw, wież obserwacyjnych, bram, zamku i wszystkiego, co z tym związane.
Dolne miasto - czyli podgrodzie, to ziemie zamieszkane przez barbarzyńców niższej kategorii. Jak wynika z doniesień, w Twierdzy żyją najstarsi i najzdolniejsi wojownicy wraz z rodzinami, szamani i bogate rody. Najoględniej mówiąc, elita zajęła wnętrze twierdzy, podczas gdy pospólstwo egzystuje dookoła. Pełno tu drewnianych chatek, pracowni rzemieślniczych, punktów wymiany handlowej i tym podobnych.
Jedna z drewnianych chat w podgrodziu.
Smród palonego mięsa wszedł do dziurki od nosa i intensywnie łechcze jego wnętrze. Cały mechanizm rusza do boju. Pierw leci przełknięcie śliny, a potem oblizanie warg. Kierując się także innymi mechanizmami, przychodzi czas na otworzenie oczu. Widok zadziwia, brązowa chata z ogniskiem w środku. Na ognisku ruszt i okręcany z nim kawał różowej masy. Za uchwyt ciągnie doraźnej postury mężczyzna- odziany w grube szmaty, futra oraz utwardzone elementy na łokciach i kolanach wraz z naramiennikami. Ma tez śmieszne, grube buty. Twarz blada, bez wyrazu z namalowanymi na niej wzorami. Połowę malowideł przykrywają opuszczone na twarz, blond włosy. Nie brakuje także ryżego zarostu.
Jesteś ciekaw kim jest ten koleżka. Zmysły mówią Ci, że spoczywasz w łożu. Zatem naturalnie próbujesz powstać, by uzyskać wyjaśnienia odnośnie swojego miejsca pobytu. Nagle niewyobrażalny ból nawiedza prawą stronę. Wszystko nabiera sensu, to miejsce utraty kończyny; miejsce napaści spuścizny szatana. Nie da się powstrzymać od krzyku, po prostu boli.
A zważając na wydany przez tego dźwięk, do życia wraca zahipnotyzowany płomieniem ogniska mężczyzna. - Arrrr! W końcu się budzisz, chłopie. Siedemnaście nocy tu leżysz i byliśmy pewni, że nie przeżyjesz. Czcigodny Hildarak zna się na rzeczy.
Próbujesz zadać jakieś pytanie, wzrok żąda odpowiedzi, lecz ledwo połykasz ślinę. Gigant rozumie twój ból, sam przechodzi do wyjaśnień.
- Jesteś na północy, w Thirongadzie. Znalazłem cię jak leżałeś nieprzytomny, bez ręki... Ten... Yyy, przyniosłem tu i oddałem w ręce znachora. Zrobił co w jego mocy.
Wtedy odsłaniasz okrycie, widzisz że część kończyny jest przyszyta do ramienia. Nie utraciłeś jej, grube nici i zasklepiająca się rana przytrzymują kawał ręki. Patrzysz dalej, tylko że od łokcia w dół nie ma już ręki. Jest tam coś na wzór zatopionego w kości ostrza o rozczłonkowanym końcu.
- Czcigodny Hildarak przyszył ci łapę, ale część była już martwa. Nie martw się, nie jesteś pierwszy z takim cackiem, a z maścią i ziołami znachora szybko wstaniesz na nogi. Nauczymy cię walczyć i będziesz mógł się odpłacić Uratai. Mąż wstał od ognia, odciął kawał przyrządzanego mięcha i podał je na tacce. W drugiej ręce trzymał zaś uwarzone wcześniej zioła, te same, które mają przyspieszyć gojenie się ran.
[ Przybył z http://herbia-pbf.pl/viewtopic.php?f=11&t=1831&start=30 ]