Ząb Olbrzyma

1
Wyspa Ząb Olbrzyma należy do obszarów z rodzaju „tuż za miedzą”, o których jednak niewiele właściwie wiadomo. Leży ona blisko kontynentu, pozostając przy tym regionem mało znanym większości populacji. I nie spowodowane jest to niemożnością dotarcia do niej, bo choć przepłynięcie przez cieśniny Garrina lub Epoit może być problematyczne ze względu na skały, jakie występują w tym regionie, to bez trudu można dopłynąć na wyspę od strony Heliar. Właśnie tą drogą statki poruszają się na i z wyspy, więc nie jest to niedostępny bastion. Czemu więc tak mało informacji o tym kawałku ziemi? Po prostu, Ząb Olbrzyma nie jest dość ciekawy dla reszty świata. Wiedza, jaką udało się zebrać pochodzi głównie z heliarskich tawern i plotek oraz relacji handlarzy, którzy dzięki małej konkurencji wykorzystują ten średnio dochodowy, ale jednak stabilny rynek.

Podobno Ząb Olbrzyma był niegdyś kolonią karną, gdzie wysyłano przestępców, gdy brakło miejsca w lochach, a kara śmierci była zbyt wysoka. Inna wersja mówi, że zsyłano tam zarażonych trądem lub dotkniętych inną plagą. W każdym razie, było to miejsce gdzie porzucano ludzkie „odpady”.

Prawdopodobnie ręce tych właśnie wyrzutków wzniosły na wyspie marne siedliska, dziś uchodzące tam za oazy cywilizacji miejskiej, rządzone zwykle przez watażków i zwalczające się wzajemnie. Handel bronią jest tam wysoce popularny, jednak ryzykowny, gdyż Heliar patrzy na ręce kupców w obawie, by sąsiad nie dozbroił się wystarczająco na potencjalną inwazję... Z dala od wojowniczych państw-miast na wyspie, w głębi lasów znaleźć można sporo odizolowanych i nieufnych wsi, mocno zacofanych względem kontynentu, z wyraźnymi śladami kazirodztwa.

Według nielicznych, lecz stałych bywalców Zęba, na wyspie można się natknąć na wampiry i wilkołaki, jednak i te, podobnie jak mieszkający tam ludzie, wydają się słabsze i „gorszego gatunku”, niż te spotykane na kontynencie, za to bardziej zuchwałe, niemal lub wręcz wcale nie kryjące swej obecności.

Pewien żeglarz - znany pijanica portowy - twierdził, jakoby kasztel położony w pobliżu jedynego jeziora na wyspie oraz okoliczne, nędzne wsie władane były przez wampirzego hrabiego. Hrabia przedstawił się jako August Krollock i zaprosił go do stołu, poczęstował mocnymi trunkami a nawet przedstawił swojego znajomego demona. Sam kasztel, znany jako Dunkelbork, oraz hrabia August są faktami potwierdzonymi, jednak co do nadprzyrodzonych zjawisk opisywanych przez żeglarza... Wiadomo mi, że marynarz tak się spił tej nocy, że niewiele właściwie pamiętał, należy więc brać jego słowa ze sporą dozą sceptycyzmu.

Fauna i flora wydaja się być jedynymi dobrze prosperującymi śladami życia na wyspie. Potężne, gęste lasy pełne zwierzyny zapewniają drewno i wyżywienie wyspiarskiej ludności. Dziki, niedźwiedzie, wilki, lisy, zające i rozmaite ptactwo oraz ryby w rzekach i jeziorze pozwalają przetrwać ludziom. Czemu zatem wszyscy mieszkańcy sprawiają wrażenie chorowitych? Najpewniej jest to potwierdzenie teorii o ofiarach zarazy wysyłanych na wyspę. Ci, którzy przeżyli przekazali swojemu potomstwu osłabione geny.

Choć krąży też pogłoska, że przyczyną jest góra Berdstan. Prawdą jest, że roślinność i zwierzęta wydają się zanikać, im bliżej podnóża góry, ale można to najłatwiej wyjaśnić coraz bardziej skalistą i mniej urodzajną glebą.

Jednak, podobno sam wampirzy hrabia (tak, właśnie ten z pijackiej opowieści) opowiadał, jak w czasach młodości znalazł tam jaskinię, a lata później wysłał górników by ją zbadali. Podobno grota ciągnęła się niemożliwie głęboko w dół i zdawała się nie mieć końca, zmieniając się w istny labirynt korytarzy. Im głębiej schodzono, tym coraz częściej górnicy zapadali na nieznane choroby o różnych objawach, których jedyną wspólną cechą były ponoć potworne halucynacje. Ponadto, prace zagrożone były przez coraz liczniejsze grupy drzazgonogów występujące na tych głębokościach. Wreszcie górnicy zaszli tak głęboko, że coś znaleźli. Nikt nie dotarł do samego dna, ale ci, którzy tego dnia wrócili dotknięci byli niemal histerycznym terrorem i niezdolni do formułowania koherentnych słów, wspominając tylko o potwornym chrobocie i czymś, co pozwoliło im odejść, doprowadziwszy na skraj obłędu. Hrabia nakazał zawalenie kopalni, ale wciąż twierdzi, że czuje stamtąd coś niewypowiedzianie złego.

Rozumiem, że niektórych historia ta może odstraszać lub przerażać, jednak ze względu na źródło, sugeruje traktować tę straszną opowiastkę jako kolejny tawerniany mit. Nie przystoi bowiem uczonym opierać się na tak słabych przesłankach.
Tak więc, jak sami widzicie, Ząb Olbrzyma to miejsce nieprzyjemne i dość ponure, ze względu na tamtejszą nieprzychylna ludność. Wampiry i wilkołaki również sprawiają, że nie jest to miejsce miłe turystom, ale wyspie daleko do tajemniczego kawałka ziemi o mrocznych sekretach, za jaki mogłaby uchodzić bez naszego wkładu w niesienie oświaty ludziom.

- Kartka znaleziona między stronami atlasu, w bibliotece Akademii Mniejszej w Saran-Dun

Re: Ząb Olbrzyma

2
Berdstan...

Niebotyczny szczyt Zęba Olbrzyma, wspominany jest już w najstarszych elfich kronikach. Widoczny nawet z kontynentu, z bliska wywołuje naprawdę przytłaczające wrażenie. Nie wiadomo, kiedy góra zdobyła swoją złą sławę, jednak wszyscy zgodnie unikają tego miejsca i nie bez zasady. Szczyt istotnie napawa złowrogim odczuciem. Martwa cisza, jaka panuje u jego stóp oraz brak jakiejkolwiek fauny i flory w jego pobliżu nadają mu niezwykle ponury wyraz. Nieliczni zapuszczający się w te okolice ludzie, ciekawscy, głupi lub zdesperowani, twierdzą, że nawet w jaskiniach, do których trudno znaleźć wejście brak jakichkolwiek roślin czy stworzeń.
Wnętrze góry niezamieszkane jest przez zwyczajowe w takich miejscach nietoperze, a nawet pająki czy inne robactwo. Brak nawet odchodów czy pajęczyn wskazujących, by te stworzenia kiedykolwiek zawitały w mrocznych korytarzach.
Ba, skalnych ścian nie pokrywają nawet mchy i grzyby, jakich można by się spodziewać.

Według jednego z mieszkańców wyspy, góra była niegdyś drążona przez górników ze względu na bogate złoża różnych, rzadkich minerałów, jakie w niej występowały. Jednak niewyjaśnione zachorowania, zaginięcia, wypadki, a wreszcie halucynacje i napady szaleństwa kopaczy doprowadziły do porzucenia kopalni. Ponoć jedynym śladem życia, jaki odnaleziono podczas kilkuletnich prac były drzazgonogi odkryte na znacznej głębokości.

Obecność drzazgonogów nasuwa inne pytania. Czy ich gatunek wykształcił się tutaj niezależnie od kontynentu, czy też zostały sprowadzone na wyspę lub odwrotnie, z wyspy na kontynent, gdzie się rozpleniły. Teoria, by zostały przeniesione przypadkiem na statku w jedną lub drugą stronę odpada, gdyż ich agresywna natura nie pozwoliłaby im zostać niezauważonym podczas rejsu. Istnieje sugestia, że Ząb Olbrzyma był oryginalnym habitatem tych stworzeń, które następnie z jakichś przyczyn zostały zabrane na kontynent.

Zadałoby to kłam teoriom, jakoby są one tworem magów lub alchemików, lecz nie wykluczyłoby wersji twierdzącej, że miały one być użyte militarnie, dopóki plan nie wymknął się spod kontroli.
Ostatnia teoria głosi, jakoby między kontynentem a wyspą istniała sieć tuneli, głęboko pod dnem morskim, którymi drzazgonogi przemieszczają się między dwoma lądami. Ta wersja także wydaje się prawdopodobna.

Wracając do legend otaczających górę, wyspiarski szlachcic, który oryginalnie finansował wykopaliska twierdzi, że jego ludzie dokopali się do czegoś, co pomieszało im zmysły.
Wracali obłąkani i histerycznie przerażeni. Podobno w podziemiach, głebiej niż śmiertelnik powinien się zapuszczać, kryje się coś potwornego. Wielu twierdzi, że nawet Kiri - patron górników i kopalni - z obrzydzeniem odwraca się od tej czarnej otchłani.

Być może pozbawione światła czeluści są domem jakiegoś nieznanego wcześniej, starożytnego stwora, z czasów gdy smoki i magiczne bestie kroczyły po ziemi. Możliwe też, że gnieździ się tam potężny demon o zatrważającej mocy. Ale są też zdania, że to, co się tam czai, zbierało siły od początku stworzenia. Podczas konfliktów i masakr na kontynencie na przestrzeni wieków, zło wsiąkało w ziemię i korytarzami pod morskim dnem ściekało w głębiny pod Berdstan, dając początek istocie, jakiej wcześniej nie widziano, a która nie była nawet pomyślana w boskim planie stworzenia. Historia całego zła tego świata zebrana w jednym miejscu i dość potężna, by stworzyć sama siebie.

Każda z tych teorii ma swoich zwolenników i każda wydaje się być możliwa, jednak to ta ostatnia budzi największa grozę. Z bestiami i demonami już się mierzyliśmy, ale co jeżeli stoimy w obliczu świadomego, negatywnego odbicia całego naszego istnienia?

Być może źródło ponurych tajemnic Berdstan nie jest znane, jednak zagrożenia jej głębin są całkiem realne. Mimo to, śmiałkowie, choć już nieliczni, wciąż zapuszczają się w mroczne korytarze w poszukiwaniu bogactw, jakie kryją górskie skały lub sławy jako pogromca tajemniczego wroga.

- Wpis z dziennika paranoika.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dział Archiwum”