Bogata dzielnica: dom kupca Armana D'gande
: 17 lis 2014, 17:06
Rezydencja znajduje się niemalże na skraju miasta i, podobnie do innych prywatnych domostw w tej okolicy, otaczają ja wysokie i grube mury, za którymi teren nieustannie patrolują strażnicy uzbrojeni w szable i włócznie. Poza trzypiętrową posiadłością, zwieńczoną kopulastym dachem, znaleźć tu można piękną menażerię, obszerne stajnie dla koni, które zresztą hodowano na sprzedaż, pomniejsze budynki gospodarcze oraz rozległe pola, na których uprawiano, co się da, a także ćwiczono wierzchowce. Całość opływa w luksusy i aż razi w oczy swym przepychem.
Morgan nigdy w życiu nie był w tak bajecznie bogatym miejscu. Zaraz po przyjściu, a szedł tu piechotą wraz z pomniejszą służbą straganową, poczęstowano go czerwonym winem i daktylami. Usługiwały tu piękne kobiety, głównie wschodnie elfki lub półelfki. Zaproponowano mu kąpiel, a gdy najemnik zobaczył, że nawet niewolni chadzają dookoła czyści i schudnie ubrani, zgodził się zostać poprowadzonym do łaźni. Tam też zastał znanego już sobie, bliznowatego jegomościa.
- Odśwież się, potem zostanie wskazany ci twój pokój. Wieczorem odbędzie się uczta, w czasie której dopracujesz warunku umowy ze szlachetnym D'gande. Do tej pory nie opuszczaj murów rezydencji. Służba jest do twojej dyspozycji, oczywiście w granicach rozsądku.
Wyszedł po tych słowach, a za nim dwie z trzech niewolnic, które przygotowywały kąpiel. Została tylko młoda, niewysoka półelfka o ciemnej cerze i skromnie spuszczonych oczach. Ubrana w zwiewną, półprzezroczystą suknię, wymruczała ze wstydem;
- Jeśli pan sobie tego życzy, chętnie dotrzymam panu towarzystwa w kąpieli.
Morgan nigdy w życiu nie był w tak bajecznie bogatym miejscu. Zaraz po przyjściu, a szedł tu piechotą wraz z pomniejszą służbą straganową, poczęstowano go czerwonym winem i daktylami. Usługiwały tu piękne kobiety, głównie wschodnie elfki lub półelfki. Zaproponowano mu kąpiel, a gdy najemnik zobaczył, że nawet niewolni chadzają dookoła czyści i schudnie ubrani, zgodził się zostać poprowadzonym do łaźni. Tam też zastał znanego już sobie, bliznowatego jegomościa.
- Odśwież się, potem zostanie wskazany ci twój pokój. Wieczorem odbędzie się uczta, w czasie której dopracujesz warunku umowy ze szlachetnym D'gande. Do tej pory nie opuszczaj murów rezydencji. Służba jest do twojej dyspozycji, oczywiście w granicach rozsądku.
Wyszedł po tych słowach, a za nim dwie z trzech niewolnic, które przygotowywały kąpiel. Została tylko młoda, niewysoka półelfka o ciemnej cerze i skromnie spuszczonych oczach. Ubrana w zwiewną, półprzezroczystą suknię, wymruczała ze wstydem;
- Jeśli pan sobie tego życzy, chętnie dotrzymam panu towarzystwa w kąpieli.