Re: Zamtuz Ler'ayante

16
Diarmuid mimo, iż stał ciągle w miejscu, z chwili na chwilę, coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że jest obserwowany. Jednak nie dawał po sobie tego poznać. Starał się zachowywać naturalnie, wyczekując jakiegoś znaku, który potwierdził by jego przypuszczenia.
Szmer, cień, jeden niespokojny krok. Cokolwiek. Póki tego nie słychać, ewentualny obserwator jest gdzieś dalej... ale zaraz. To jest gildia złodziei. Skradanie się to ich konik.
Stojąc w miejscu i słuchając mężczyzn, chłopak rzucił okiem na ścianę, po swojej prawej stronie.
Skoro umieją się cicho poruszać, nie ma sensu zdawać się na słuch. Zapachu też żadnego nie czuję poza smrodem smaru i potu. Obok mnie, za mną i przede mną są pochodnie. Wystarczy patrzeć na cienie, by zobaczyć czy ktoś się zbliża. Nie ma sensu panikować.

Na słowa mężczyzn, którzy powiedzieli już, co mieli powiedzieć, Diarmuid skinął głową ponownie. Następnie, kiedy już złodziejaszki odeszli w swoim kierunku, elf nadal stał przez chwilę w miejscu, prowokując niemal do zaatakowania go.
Ale zaraz... po co ktoś miałby mnie tutaj śledzić? To nielogiczne... Chyba, że ktoś miałby mnie obserwować, abym nie zwinął ze skarbca czegoś więcej... To ma sens, w końcu muszą go jakoś zabezpieczyć. W każdym razie... - przerwał swoje przemyślenia, kiedy ujrzał na ścianie i na podłodze obok niego zbliżający się do niego cień, będący w odległości kilku metrów
Iii... jednak się nie myliłem. Zaraz, czy on coś trzyma w ręce...?
- Więc... co zamierzasz teraz zrobić? - powiedział do nieznanego mu jeszcze sprawcy, nie odwracając się, a patrząc jedynie na cień przed nim, oczekując jakiejś reakcji, chcąc sprawiać wrażenie bezbronnego, łatwego celu
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

17
Spoiler:
Ayra obudziła się z sztyletem w dłoni, spojrzała na wysokiego elfa i przełknęła ślinę. Lacie wyjaśniła, ze on prawdopodobnie wie gdzie jest kielich. Ayra uśmiechnęła się nonszalancko i schowała sztylet, podeszła do Elfa i chwyciła go za dłoń, przechylając burze blond włosów w jego stronę, a zaraz za nimi ukazała się blada cera, niebieskookiej elfki.
-Spotykamy się po raz drugi. Nie chce zbędnych komplikacji, moim celem jest odzyskanie pewnego przedmiotu. Pomożesz nie czy chcesz porozmawiać inaczej? Powiedziała bez uzbrojenia i jakiejkolwiek złośliwości w głosie. Patrzyła mu prosto w oczy, gdyby zaprzeczył bezwarunkowo użyła by swoich kobiecych atrybutów, przybliżając się do niego, puszczając mu całusa... No wiecie, kobieta potrafi.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

18
Diarmuid widząc jak kobieta na jego słowa chowa z powrotem sztylet, był niemal pewien tego, iż jego oprawca przestraszył się i dał za wygraną. Jednak nadal pozostawał czujny na wypadek, gdyby nieznajoma szykowała jakieś inne sztuczki.
Kobiecy głos... albo kurtyzana, albo kolejny złodziejaszek albo jedno i drugie. W tym miejscu raczej trudno spotkać kogokolwiek innego...
Kiedy dziewczyna chwyciła go za rękę, Diarmuid poczuł przyjemne ciepło, podczas gdy jego ciało było całkowicie wyziębione przez panującą na zewnątrz temperaturę. Mimo tego, kiedy nieznajoma zaczęła się do niego niebezpiecznie blisko zbliżać, chłopak wyrwał swoją rękę z jej objęć.
Najpierw podchodzi do mnie ze sztyletem, a potem się wtula... pewnie zaraz wbije mi go między żebra.
- Przestań. - powiedział spokojnym głosem po elficku - Jeśli to prawda to pomogę Ci. Nie musisz mnie do tego uwodzić.
Dopiero teraz Diarmuid przyjrzał się uważnie kobiecie, z bliska, mimo, że wcześniej nieświadomie patrzył jej w oczy.
Z bliska jest jeszcze piękniejsza. Ludzie... elf zakochany w kurtyzanie. Gadam jak potłuczony...
- Tylko wiesz... - kontynuował - Jaka racja przemawia za tym, abym Ci zaufał, skoro jeszcze przed chwilą czaiłaś się za moimi plecami ze sztyletem? Skąd mam wiedzieć, że mnie nie wydasz?
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

19
Wysłuchała go, a gdy puścił jej dłoń uśmiechnęła się i przycisnęła ją do siebie. Wysłuchała go i zaśmiała się szyderczo.
-Moim celem jest kielich, Gral Osurelli, jestem jedną z kapłanek z pobliskiego kościoła. Może nie dosłownie kapłanką, ale znaną im wybranką Bogini. Podróżuje po świecie w poszukiwaniu informacji na temat mojego daru i Bogini.-Wzięła wdech i spojrzała na niego normalnie z lekkim uśmiechem.
-Dziś jestem pierwszy raz tutaj i pierwszy raz robię coś tak szalonego. Gdybyś odwrócił się nieco wcześniej, ujrzał byś potwora który jest darem od Bogini. Brzmi zabawnie, nie sądzisz? To ona dzierżyła sztylet, nie ja. Jest agresywna, w sumie można powiedzieć że ta wersja ratuje moją osobę. Zamieniamy się rolami, gdy jestem zagrożona. To skomplikowane... Powiedziała ostatnie zdania ze spuszczoną głową i raczej smutną miną. Wzięła głęboki wdech i wpuszczając powietrze powiedziała.
-Musimy się śpieszyć, jeżeli możesz mi pomóc zróbmy to bez rozlewu krwi. Proszę, gdyby dziś nie otworzono tych drzwi nazajutrz musiałabym śmigać jako kurtyzana. Ble! Zaśmiała się ponownie, tylko tym razem pełnią siebie, aż zakryła usta ręką z myślą o tym, jak komicznie musiałoby wyglądać jej obrzydzenie. Spojrzała na niego i ponownie podała mu dłoń.
-Nie miej mi za złe klejenia się, chciałam użyć sztuczki gdybyś nie współpracował. Puściła mu oczko i dodała - Prowadź, a obiecuje że wyjdziemy bez najmniejszych komplikacji, ale jeżeli powiem uciekaj. To nie będę żartowała i najlepiej opuść pomieszczenie równo z moją komendą. Tylko o to proszę.
Jeżeli mężczyzna chwycił ją za dłoń i poprowadził, to ta chwyciła sztylet i trzymała swoje ziarenko w pogotowiu, starała się zachować czujność.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

20
Chłopak spojrzał na dziewczynę jakby z politowaniem, kiedy ona zwierzyła mu się ze swego brzemienia. Jakby, ponieważ w jego słowniku nie było miejsca na takie słowa jak ,,litość".
- Dobra. To brzmi wystarczająco przekonująco. - odpowiedział, dając tym samym wyraźnie znać, że zajmie się jej problemem
Nie jest jedną z nich. Bliżej jej do obłąkanej niż do złodziejaszka czy kurtyzany. Wydaje mi się, że nie ma złych intencji...
Kiedy dziewczyna znów zaczęła mówić, chłopak uważnie jej wysłuchał, po czym nagle jakby coś mu się przypomniało, przerwał jej w końcu zdania.
- Zaraz... jakie ,,MY"? - mówił nadal nader spokojnym, a wręcz nawet oziębłym głosem - Sam się tym zajmę. Ale nie teraz. Zauważą zniknięcie kielicha i od razu powiążą go ze mną. A teraz wracaj na górę zanim ktoś zorientuje się, że tu jesteś.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

21
Sama chwyciła go za dłoń i oplotła palcami.
-Nie irytuj mnie, nie zmuszaj do bycia wredną. Obiecuję że zobaczą coś co ich przerazi, mnie tylko zaprowadź do owego miejsca, nie musisz nawet za mną wchodzić. Chyba że Ty też czegoś szukać, to powiedz, wezmę to ze sobą, ale kielich muszę mieć. Powiedziała na jednym oddechu i zaczęła nasłuchiwać skąd może dobiec dźwięk. Lacie cholernie się buntowała, miała ochotę zatłuc nieznajomego za fakt jego pyskowania, ale wiedziała że puki Ayra jest tak blisko jego, jest on wykluczony z walki. Dziewczyna była czujna, patrzyła mu się prosto w oczy. Jeden ruch, czy coś i było po nim, może nie po nim... Ale szczerze sporo by nie pamiętał.
-Prowadź. Powiedziała spokojniej, nieco spuszczając wzrok. Nie lubiła taką być, nie lubiła rządzić czy być wredną, ale co jeśli ktoś ją zmuszał? Nie miała wyboru. Czuła się źle, można by rzec że słabo, ale kielich miał być w jej rękach.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

22
Diarmuid ponownie wysłuchawszy elfkę, westchnął z bezsilności, spuszczając przy tym lekko głowę.
- I nie uda mi się Ciebie przekonać, co? - dopowiedział do jej zdania chłopak
Mimo tego, że był nieco zawiedziony, uśmiechnął się do siebie w duchu.
Może nie wszystkie elfy są stracone? Może jednak jest jakaś nadzieja.
Po czym patrząc już w oczy Ayry nie potrzebował już jej odpowiedzi. Z bezradności podrapał się po potylicy.
Hmmm... ta dziewczyna chyba zna się na magii. A ja nie mam o niej zielonego pojęcia. Biorąc pod uwagę to jak poturbowała mnie ostatnia czarodziejka... chyba zaryzykuję.
- Dobra. Niech Ci będzie.
To nie skończy się dobrze... prawdopodobnie tutaj kończy się mój plan. Mogę zabrać ile jestem w stanie unieść i dać dyla. Po drodze pewnie nie jednego będę musiał wyprawić na wycieczkę na tamten świat, o ile mnie nie wyprawią... I wszystko przez kobiety. Poważnie, to mnie kiedyś zgubi. Dobra, później dam sobie nauczkę, czas działać.
Po chwili przerwy chłopak ponownie się odwrócił i ruszył spokojnym krokiem w stronę skarbca.
- Tędy. - powiedział tylko, dając tym samym Ayrze znak, by podążała za nim
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

23
Z początku szło jak po maśle. Nikt nie zwrócił na nich uwagi. Byli coraz bliżej korytarza prowadzącego do skarbca. W pewnym momencie usłyszeli:

- Ej! Co ona tu robi? Kurtyzany nie mają tu wstępu. - na szczęście złodziejaszek, który wypowiedział te słowa nie wydarł się na całą kryjówkę.

Złodziej miał skórzaną kurtkę i spodnie. Twarz szpeciła mu blina pod okiem. Był młody. Miał burzę rudych włosów na głowie. Jego piwne oczy patrzyły z ciekawością na elfią parę, a bardziej na Ayrę. Jeszcze bardziej precyzując na piersi Ayry.
Spoiler:

Re: Zamtuz Ler'ayante

24
Ayra wyczuła to spojrzenie, a Lacie dosłownie ją wyśmiała.
~Ja pierdole. Przeklęła się w duchu Ayra, słysząc tak szczery śmiech LAcie. Gdyby mogła po prostu by jej wywaliła, ale cóż. Spojrzała powiewnie na młodzieńca i puściła dłoń elfa.
-Taki młody, taki przystojny. Co Ty tu robisz chłopcze? Jesteś w kwiecie wieku, powinieneś zaspokajać teraz takie jak ja. Powiedziała namiętnym głosem, kładąc dłonie na torsie mężczyzny, patrzyła mu prosto w oczy.
-Przykro mi patrzeć gdy tak przystojny i pełny wigoru facet marnuje się w takich warunkach.. Pomachała przecząco głową i oczy się jej zaszkliły. Wzięła wdech odchodząc na metr.
-Jestem prywatną kurtyzaną mego Pana, ale zapewniam Ci, że gdy powiem Blance i Monik o Tobie, możesz na nie liczyć. Wzięła wdech i poprawiła niby zapłakane oczy.
- Jak można go tak traktować... Gdy wrócę pójdziesz ze mną, prawda? Zapytała z nadzieją i lekko się nachyliła, wcale to nie podkreślało jej piersi... Ani trochę, rzecz jasna że zrobiła to specjalnie, uśmiechnęła się słodko do chłopaka i oczekując na pozytywna odpowiedź ruszyła dalej. Jeżeli zaprzeczył puściła mu tylko całuska i wypowiedziała słowa ,,Czekaj na mnie najdroższy''.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

25
Chłopak z początku uległ wdziękom Ayry, ale szybko się opamiętał.

- Stosujesz na mnie swoje zawodowe sztuczki! Nie dam...

Przerwał mu pocałunek. Po tym wzrok złodzieja stał się jakiś nieobecny, półprzytomny. Gdy się otrząsnął było już za późno, by podjąć jakąś akcję. Nie mogąc sobie przypomnieć ostatnich chwil życia wrócił do swoich obowiązków (jeśli takie miał), a Diarmuid i Ayra poszli w stronę odpowiedniego korytarza.

Para elfów dotarła do odpowiedniego miejsca. Teraz Hoffman stał przed decyzją - którą szczeliną dojść. Jedna - na wprost - wyglądała atrakcyjnie i zachęcająco. Druga - z boku - była ciemna i śmierdziała niebywale. Wygląd też nie zachęcał by ją penetrować. Wiedział, że każda z dróg doprowadzi go do jego celu.
Spoiler:

Re: Zamtuz Ler'ayante

26
- Tędy. - Powiedział do Ayry widząc jak członkowie gildii oddalają się od nich
Phi... magia...
Diarmuid wybrał naturalnie tą dłuższą, gorzej wyglądającą drogę, którą zalecali mu pójść mężczyźni, z którymi wcześniej się spotkał. Nie wahał się w swym wyborze ani sekundy. Smród ani ciemność nie przeszkadzały mu w żadnym calu. Wolał zwyczajnie niepotrzebnie nie ryzykować. Nie miał się również czego obawiać. Teoretycznie nikt ani nic, nie powinno im tutaj zagrażać, a obecność Ayry dało się jakoś wytłumaczyć, a i ona sama jak chłopak zdążył się już przekonać, potrafi sobie poradzić z tymi złodziejaszkami. Mimo tego pozostawał on czujny, gdyż w tym miejscu niemal wszystko mogło nieść za sobą potencjalne zagrożenie.
Tutaj co najwyżej smród nas może zabić. Może być. Nie trzeba się fatygować.
Chłopak jak było widać, a raczej słychać dość wyraźnie od dłuższego czasu, nie był zbyt rozmowny, mimo, że miał wiele okazji do tego by zapytać się o jakieś szczegóły odnośnie naczynia, bądź też samej elfki. Zwyczajnie szedł przed siebie, skupiony niemal w stu procentach na swoim zadaniu.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

27
Spoiler:
Już po paru krokach zrobiło się tu bardzo wilgotno. Ściany wręcz ociekały wodą. Trochę dalej przestały to już być wyrzeźbione tunele, a ukazała się pełnoprawna jaskinia ze stalaktytami, stalagmitami i innymi stalagównami. Byłoby tu bardzo ciemno gdyby nie jakaś fluorescencyjna roślina, a bardziej mech, który rozrastał się w każdym wolnym miejscu na skałach. Ayra wiedziała, że to ilumaria underisila, która rośnie właśnie w takich wilgotnych podziemiach i nie potrzebuje światła słonecznego. Uczeni nie wiedzą jeszcze co zastępuje im promienie słońca.

Rośliny dawały piękny poblask. Piękno to zostało zakłócone gdy nagle nie wiadomo skąd pojawiły się trzy bezkształtne istoty. Przypominały brudne krople rosy, ale miały średnicę dwóch łokci. Galaretowate stwory okrążyły ich i powoli sunęły w stronę elfów.
Spoiler:

Re: Zamtuz Ler'ayante

28
A ta milczała, co jakiś czas coś wyjąkała typu że ciemno czy zimno. Jak to kobieta, ale tak w prawdziwe mówiąc gapiła się na niego, cały czas patrzyła na jego włosy, posturę i skupienie. Był odpowiedzialny, nie tak jak młoda blondynka która zawsze o czymś zapomni. Był skupiony, nie tak jak Ayra którą rozprasza nawet miauknięcie kota. No i przede wszystkim, był wysoki. Tak jak na wysokiego elfa przystała, bo Ayra na tym punkcie miała niesamowity kompleks. Najbardziej cieszyła się z tego powodu, że jeszcze nie puścił jej dłoni, może nawet jej nie zauważył ale przez to dziewczyna uśmiechała się do siebie. Miał twarde dłonie, pewnie cały taki był. Wyglądał na dobrze zbudowanego, tajemniczego i cholernie zjawiskowego elfa. Nie znała go, ale gdyby Lacie chciała przejąć władze nad Ayrą w jego towarzystwie, pewnie by na to nie pozwoliła. Zaśmiała się na tą myśl, czuła się zmęczona. Nie miała bucików, które zostawiła z resztą jak resztę rzeczy u góry. Była bardzo zaślepiona celem, była spragniona wiedzy. Zabrała głos tylko na chwile, utwierdzając w fakcie elfa z jedną, drobną rzeczą.
-Wiem, powtarzam się, ale muszę coś dodać-Wzięła oddech i kontynuowała-Jeżeli powiem, że masz zakryć oczy, zakryj, jeżeli karzę Ci uciekać wiej, jeżeli chwycę Cię za dłoń i zacznę biec. Biegnij. Jeżeli powiem żebyś znalazł kielich, zrób ale gdy karze Ci na mnie nie patrzyć, za żadne skarby nie rób tego. Powiedziała na jednym tchu ostatnie zdania i spojrzała na niego lekko czerwona, uśmiechnęła się i opuściła głowę dając się mu prowadzić.

Ayra ujrzała piękne kwiaty, ich światło było cudowne. Uśmiechnęła się do siebie na ich widok, aż tu nagle trzy obślizgłe coś, Ayra aż jęknęła z obrzydzenia i cofnęła się za plecy Elfa. Bała się, ale LAcie w ten zaczęła nucić w jej głowie starą kołysankę, coraz głośniej i głośniej im bliżej, tym głośniejsza kołysanka. Jeżeli elf nie zareagował, Ayra bez swojego zdania zmieniła się w Lacie która wręcz parsknęła radośnie śmiechem wyciągając sztylet i ruszając na najbliższego jej robala.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

29
Diarmuid prowadząc Ayrę za rękę przez ciemne korytarze, co jakiś czas jej przytakiwał, prawie jakby był nieobecny i w ogóle jej nie słuchał.
- Tak? - mówił cicho - W porządku. Rozumiem...
Po chwili przerwy, zaczął mówić z powrotem.
- Tego niestety nie mogę zrobić. Przynajmniej jeśli chodzi o uciekanie. Tak więc... - przerwał w połowie widząc już nie korytarze, a jaskinię, która miała w sobie coś dziwnego... coś magicznego
W związku z tym chłopak zatrzymał się w miejscu i rozejrzał uważnie dookoła.
Coś tu nie gra. Te rośliny na pewno nie nie są normalne. Coś mi tu śmierdzi magią. Czy to robota tych złodziejaszków? Wątpię... Muszę być ostrożny.
Przeczucie nie myliło Diarmuida i tym razem. Szybko się okazało, iż nie są w tej jaskini sami, a kiedy wyszli jej mieszkańcy, stając na przeciwko parze elfów, chłopak odruchowo złapał swoją prawą ręką za rękojeść miecza przy jego lewym boku.
O co tu chodzi? - pomyślał patrząc na dziwne, galaretowate stwory - To tędy kazali mi iść do skarbca. Czyżbym pomylił drogi? Nie, wszystko powinno się zgadzać. Może chcieli mnie wciągnąć w pułapkę? W sumie mogli mnie śledzić i połapać się, że rozmawiam z tym staruchem od książek. Cokolwiek to jest, nie wygląda przyjaźnie. Jakby nie patrzeć, mają też sporą przewagę liczebną. Lepiej by było ich ominąć...
Diarmuid przyciągnął do siebie bliżej Ayrę, szarpnąwszy za jej dłoń swoją własną.
- Trzymaj się blisko. Chodźmy. - powiedział spokojnie, po czym zaczął omijać stworzenia szerokim łukiem, utrzymując z nimi ciągły kontakt wzrokowy i trzymając przez cały czas swoją prawą rękę na rękojeści, będąc gotowym w każdej chwili wyjąć ostrze z pochwy
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

30
Trudno o omijanie łukiem przeciwników gdy jest się okrążonym. Dwa najbliższe gluty naskoczyły na elfy, trzeci sunął coraz szybciej w ich stronę. Hoffman dzięki swoim zdolnością uskoczył od ataku, ale Ayra nie miała tyle szczęścia. Dziwne stworzenie owinęło się wokół jej nogi sunąc cienką niby macką w górę. Drugi ujrzał łatwą ofiarę i zmienił cel na elfkę, która o mało nieupadła pod naskokiem pierwszego.

Wróć do „Oros”