POST POSTACI
Nie pytając o pozwolenie, Mortiush dołączył do konsumpcji. Może miał sporo na głowie i problemy się piętrzyły, ale dawno nie miał okazji normalnie, dobrze zjeść. I jakoś tak Zawładnęło to jego myślami i był zdolny odstawić wszystkie problemy świata na te kilka minut, by coś zjeść. Po chwili dopiero dotarły do niego słowa Psa. ktoś go śledził? W sumie nie dziwne. Nawet mówiąc o ich ewakuacji z miasta daje się wyczuć, że tutejsza organizacja chce zachować kontrolę. Urwanie się jej będzie tematem na później, jak już się wydostaną.- I tu się z Tobą zgodzę. - powiedział wycierając usta i popijając. nachylił się lekko ku niemu, by nie była ot rozmowa zbyt publiczna-Prawie na pewno był to ktoś od Shaha. Za dużo sił przykładają do naszej ewakuacji, by stracić kontrolę. Jeszcze żyjemy, a to oznacza, że do czegoś jeszcze się przydamy. Jak bardzo i kiedy? Nie wiem. Na te chwilę musimy się stąd wyrwać i tutaj nasze potrzeby są zbieżne z ich wolą i oczekiwaniem. Też mi się to nie podoba, ale jak to mawiał... no ktoś... Nie pamiętam... 'Jeden problem na raz'
Mort sam złapał się na tym, że mówi to wszystko dziwnie lekkim tonem. Jakby faktycznie było mu to obojętne. A było? Sam przed sobą tłumaczył, że to kwestia przeciążenia w ostatnim czasie. Przez kilka dni otarł się o nędzę i śmierć tyle razy, że nie dziwiła go możliwość kolejnej konfrontacji. Nie podobało mus się to, ale łatwiej było z tym działać w ciągłym pędzie, w jakim się znajdował. A ta chwila relaksu i dobre jedzenie sprawiły, że znów zaczął myśleć za dużo... Odepchnął od siebie te myśli i skupił się na dalszej rozmowie z Psem. Sięgnął po kawałek chleba, by zająć czymś ręce i ukryć targające nim emocje i spojrzał na przyjaciela.