Zagubienie [Survival]

16
POST POSTACI
Krinndar z pewnością nie spodziewał się, że ktoś przyjdzie mu z pomocą! Nie chciał narobić wiewiórkom problemu, tak jak i nikomu innemu, ale Anais była na tyle miła, że podarowała mu jeden z kamieni, by mógł otworzyć orzeszka bez wytężania ramion!

- Dziękuję! - Uśmiechnął się pięknie do kobiety i dotknął jej ramienia, lecz tylko na moment, w przyjaznym, niezobowiązującym geście. - To nic głupiego, nie chcę, żeby wiewiórki były przeze mnie stratne! Bo wiesz, to ich orzeszek. - Wyjaśnił, jakby to miało rozjaśnić sens jego zachowania. Nie zachował przekąski, by rozsypał rozgniecionego orzecha w trawie, tam, gdzie wcześniej bawiły się zwierzątka. - Gdyby były tu wilki, to już by nas zaatakowały, prawda?

Logika była niezaprzeczalna, a przynajmniej Krinndar tak sądził - żaden zwierz nie czekałby z takim obiadem! Mimo to elfik rozejrzał się, choć bez szczególnego zainteresowania dojrzeniem czegokolwiek.

- Hop hop! - Zawołał do Very na gałęzi, lecz poczekał, aż ta zejdzie, nim zaczął z nią rozmawiać. Pierwsze słowa kobiety, tak ostre i nieprzyjemne, nie spodobały mu się ani odrobinę!! Uśmiech zelżał, a brwi ściągnęły się w grymasie. - Zaraz wrócimy do miasta, tam coś zjemy? - Podpowiedział. - Zostawmy to futro, skoro tak mówisz! Jest zieleń i polana, ale gdzie jest miasto?

Przecież nie byli zostawieni w dziczy! Prawda?
Obrazek

Zagubienie [Survival]

17
POST POSTACI
Anais Florenz
Krinndar? — Zaczęła, jakby się upewniała, że poprawnie wymawia te imię — Uwierz mi, nie chcemy przekonywać się, czy są tutaj wilki, niedźwiedzie, czy dziki. A kwestia o-rze-szka powinna być na końcu twojej listy aktualnych problemów, chyba że nie przeszkadza ci skończenie byciem rozszarpanym przez dzikie zwierzęta, hmm? — Uśmiechnęła się powściągliwie i cynicznie uniosła brew w zapytaniu. Nie miała mu nic za złe, ot osoba napotkana z przypadku, tym razem o przyjaznym i naiwnym usposobieniu dla odmiany od rzeszy podejrzliwych i ponurych bywalców napotykanych na szlaku.

Wieści od Very z drzewa nie napawały optymizmem. Las długi i szeroki. Jeszcze tylko nadzieja Krinndara nie wypaliła się do końca, że jednak nie znajdują się oni wszyscy razem głęboko w lesie — Jak nie widać miasta to najwidoczniej jest bardzo daleko. Pół dnia drogi? Dwa dni drogi? Tydzień? Nie wiemy. Dopóki się nie dowiemy, musimy być ostrożni. Nie wiem, czy zdarzyło ci się kiedyś zgubić w lesie. Można przepaść w nim tak na dobre, wiesz? — Próbowała wytłumaczyć ewidentnie wyspiarzowi podstawowe informacje o świecie na obszernym kontynencie. — Od głodu można stracić poczytalność, acz pragnienie dorwie cię pierwsze i wykończy w no nie jestem pewna? Dwa dni, może dzień? — Rzekła zajadle, aby się ten w końcu ocknął z bujania w obłokach z wiewiórczymi problemami w głowie.

Poszukajmy wody. Jezioro, może strumień lub rzeka. To dobry początek. Vera, dasz radę nas poprowadzić? — Anais brzmiała, jakby już nieraz była w niezłych tarapatach. Nieufnie przyglądała się krzakom wtem przyjrzała się kijowi, co można było z niego zrobić? Dałoby się go naostrzyć na jakąś dzidę, czy tylko jako laska do podpierania się lub rozgrzebywania rzeczy. — Chodźmy stąd w krzakach może być duży zwierz. Może śpi, nie czekajmy, aby się o tym przekonać, że jest inaczej.

Zagubienie [Survival]

18
POST POSTACI
Vera Umberto
Nie schodząc z gałęzi, przewróciła oczami. Fantastycznie, trafił się jej chłopiec z wysp, który życia nie znał. Przynajmniej Anais wydawała się konkretna i sporym plusem był fakt, że w przeciwieństwie do Very miała cierpliwość. Cierpliwość do wiewiórek, cierpliwość do elfa, cierpliwość do tłumaczenia mu rzeczy, których nie powinno się musieć tłumaczyć.
- A skąd mam, do cholery, wiedzieć, gdzie tu jest jakiś strumień? - spytała, zerkając przez ramię, jakby ten miał się jej nagle ukazać za plecami.
Westchnęła i zeskoczyła z gałęzi, po wylądowaniu poprawiając chwyt na swoim kiju i spoglądając na krzaki. Jeśli coś w nich spało i chwilowo nie zamierzało ich atakować, skryba miała rację, lepiej było to zostawić i odejść czym prędzej. Pokręciła ze zrezygnowaniem głową.
- Zaprowadzę was w stronę tego przerzedzenia, które widziałam z góry, chociaż nie wiem, czy tam znajdziemy wodę. Chodźcie za mną.
Ruszyła w odpowiednim kierunku, upewniając się tylko, że tamta dwójka idzie za nią. Szczególnie uważnie patrzyła przez chwilę na elfa, który wyglądał jak ktoś, kto mógł zaraz odbiec w bok, bo zobaczy ładne kwiatki w oddali. Miała nadzieję, że jej piorunujące spojrzenie powstrzyma go przed takimi głupimi pomysłami. Nie powinni się rozdzielać. Z drugiej strony, co to była dla niej za różnica? Jeden elf w tę czy w tę stronę... nie zdążyła się do niego jeszcze szczególnie mocno przywiązać i wątpiła, by on w razie rozstania za nią tęsknił.
- Nie widziałam żadnego miasta nigdzie na horyzoncie - mówiła cicho, idąc przed siebie. - Możemy zgadywać, gdzie należałoby jakiegoś szukać, ale jeśli będziemy bezmyślnie iść na rympał, równie dobrze możemy się od niego oddalić.
Uniosła wzrok w górę, na korony drzew.
- A może nie ma tu żadnego miasta. Może ten pieprzony dziad wrzucił nas w wielki las, który nie ma końca i jesteśmy na siebie skazani na dziesiątki lat.
Parsknęła śmiechem, bo przecież nie mówiła poważnie. Nie dało się zrobić niczego takiego.
Prawda?

Spoiler:
Obrazek

Zagubienie [Survival]

19
POST POSTACI
- Wiewiórki przecież mnie nie rozszarpią? - Uśmiech Krinndara nieco przygasł. Chciał tylko zrobić coś dobrego dla leśnych stworzonek, a dostawał burę! - Brzmisz zupełnie jak moje ciocie ze świątyni. - Wytknął jej, zerkając spod byka, naburmuszony jak małe dziecko. - Przecież nie karmiłbym wiewiórek, jeśli byłby tu jakiś wilk?

Kiri podrzucił w dłoni kamień, który wcześniej odebrał od Anais, starając się w ten sposób rozładować piętrzące się negatywne emocje. Nie było powodu, by się denerwować! Nie było powodu, by być małą, burzową chmurką w taki ładny dzień!

- Och, bogini... - Westchnął, na moment przymykając powieki, by wziąć się w garść. - Jestem pewny, że miasto będzie po prostu gdzieś za drzewami. - Przekonywał bardziej siebie, niż koleżanki. - Nie bywałem w lasach zbyt często, bo jestem z Taj'cah. - Poinformował z dumą. Każdy wiedział, że Taj'cah było najwspanialszym miastem pod słońcem, więc pochodzenie stamtąd mogło być jedynie powodem do dumy. - Więc tym bardziej nie wiem, co tu robię. Ale nie może być tak źle? Są drzewa i zwierzęta, więc musi być tu mnóstwo jedzenia i wody!

Wnioski Krinndara podpowiadały mu, że sytuacja, w której się znaleźli, daleka była od złej. Równie daleki on sam był od postradania zmysłów, chociaż jego żołądek odzywał się coraz głośniej!

- Nie ma lasów bez końca. Tylko ocean nie ma końca! - Upomniał jeszcze Verę, która głosiła swoje dyrdymały. Rozbawiły go do tego stopnia, że nawet zaśmiał się wesoło, ruszając za nią tam, gdzie ich prowadziła. - Ocean na zachód od Archipelagu nigdy się nie kończy, ale lasy rosną na lądzie. Ten też musi mieć gdzieś swój koniec! Dobra Krinn sprawi, że znajdziemy go prędzej, czy później.
Spoiler:
Obrazek

Zagubienie [Survival]

20
POST POSTACI
Anais Florenz
Przecież nie zwracałabym ci uwagi, gdyby to nie miało sensu? — Na kwestię wiewiórek i wilków odpowiedziała mu, możliwie go przedrzeźniając.

Cieszę się, że masz w sobie tyle entuzjazmu. — Rzekła bez przekonania, kiedy to oboje ruszyli za Verą. Tamta zaś poruszyła dość pesymistyczną wersję wydarzeń, tak dla odmiany w stosunku do Krinndara — Od kiedy Sulon odwrócił się od leśnych, a Fenistea została zniszczona, nie ma tak rozległej puszczy, aby błądzić w niej przez dekadę. Po prostu pozyskajmy podstawowe zapasy i pokonajmy jakiś odcinek drugi w konkretnym kierunku. To i się sytuacja wyklaruje z czasem.

Spacer zapowiadał się długi i coś Anais mówiło, że się jeszcze nachodzi. Nie nawykła do chodzenia na boso i ją to wyjątkowo drażniło. Głód też przyszedł, acz nie było jej to obce uczucie. Dyskomfort nawykła znosić w milczeniu. Idąc rozglądała się za chrustem, wyschniętą korą i patykami. Kamień już miała i wiedziała jak rozpalić ognisko. Jeśli znajdą źródło wody, to sensownie byłoby się przy nim rozbić i zebrać podstawowe rzeczy. Potem ewentualnie zrobić wypad. Może znajdą lepszy punkt widokowy i uda im się dostrzec coś, albo będą musieli się cofnąć...
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Księga niesamowitych opowieści”