POST POSTACI
Kamira
Niemalże zapomniała o tym jak niemiły potrafił być Azelil, niemal, bo w tej chwili przypomniała sobie dokładnie jaki potrafił być... Jaki był. Miał swoje rzeczy do powiedzenia, lecz co on właściwie mógł wiedzieć o akademii i tym, co ją łączyło z tamtym miejscem? Cóż... Łączyło ich niewiele prócz chęci pozbycia się czarnych elfów, ale nie to było ważne, a to, że Azel nie znał się na magii wcale.Kamira
– Mają się skontaktować ze mną. Tak wyszło, że musiałam ich odwiedzić nie do końca z własnej woli — Odpowiedziała krótko Azelowi, nie chciała za bardzo rozwijać tego tematu, bo nie było jeszcze nawet o czym rozmawiać. Od jej wybryków minęło sporo czasu i być może już jej nie wygnają z tego miejsca. – Nie wiem, czy się odezwą. Może nawet tego nie zrobią. Lepiej jednak dla wszystkich by zajęli się tymi czarnymi elfami — Zawiesiła poważniej wzrok na Azelu, nie była pewna co on o tym myśli, ale ona wiedziała, że ktoś musi coś z nimi zrobić. Jeśli nie będą chcieli jej pomocy, to trudno. Nie rwała się do niej jakoś straszliwie. Miała swoje problemy. – Wiesz, że nie mogę tego zrobić... To niebezpieczne dla wszystkich — Pokręciła głową na boki, wyraźnie pokazując wszystkim, że pomysł Azela nie niesie w sobie nawet śladów bezpieczeństwa. Ba! Nawet obok niego nie stał. Rozwścieczony smok to tylko materiał na pieczony Karlgard.
– Właśnie puszczenie go napytałoby wszystkim biedy Madame. Lepiej jeśli... Jest z nami albo obok nas. Nie mieszajmy w to nikogo, kto nie jest już związany... — Powtórzyła za kobietą, bo nie czuła potrzeby, by wciskać w ten konflikt jeszcze kogoś. Zresztą... Kto wie. Może to nawet lepiej jeśli Karlgard się z nią porozumie. Być może oni coś poradzą w kwestii Cassima i nauczą go jak być człowiekiem albo jak ich rozumieć?
– Jeśli ktoś tutaj kogoś zgłosi to ja i na moich warunkach. Nie zapominaj, że wedle orkowych prawideł to "on" jest teraz "wodzem" Bastionu. Nawet jeżeli go tam nie ma i ma do niego prawa. — Westchnie ciężko, ale zaraz się uśmiechnie do Azela, wróci wzrokiem też do Frezji, zaśmieje się po słowach elfa, chociaż tyle zapamiętał. – Nie chcę denerwować Qlairy. Byłoby dużo niepotrzebnego sprzątania. Po co dokładać sobie pracy. Ale to raczej ona by zaczęła... —
Skinęła głową do Frezji, sama też się podniesie, bo to chyba przyszedł czas na zwiedzenia. Nie miała nic przeciwko, by odwiedzić kilka pokojów i zapoznać się z tym miejscem, skoro i tak wszyscy tutaj zostają. – Dziękuję. Na pewno skorzystam z możliwości obejrzenia tego miejsca pani Frezjo — Nadszedł czas na oglądanie
Spoiler:
Spoiler: