POST POSTACI
Mehren
Mehren
Poranek zdawał się przynajmniej wyglądać. Nie padało, co już mogło oznaczać, że ktoś zdecydowanie był dobry w zaklinaniu dnia. Już sam zapach wiadomości spowodował, że było dziwne. Zapach morza? Mieszkał w cholernym porcie, a jednak jego nos nie był stępiony. Znaczyło to jedynie tyle, że nie został napisany w tym mieście, inaczej jego ciało zignorowałoby taką poszlakę. Mniejszą uwagę przywiązał do tego, jak kartka wyglądało. Trochę drażniła jego poczucie estetyki, ale zdążył się już przyzwyczaić do ogólnego poziomu niedbalstwa i braku przywiązania do szczegółów i wyglądu w tym mieście. Po prostu musiał to przetrawić.
Treść wiadomości nieco go zaskoczyła, ale nie potrzebował długo się na tym zastanawiać. Pracując dla wielu osób, był zaznajomiony z wiedzą o tym, że inni próbują zabezpieczać treści listów. Tu też niedbały charakter, którego jego umysł nie rozpoznawał, jedynie przeszkadzał. Mimo to potrafił stwierdzić, że to ewidentnie wiadomość miała trafić do niego, bo kto inaczej zadałby sobie trud coś takiego? Z myśli wyrwały go odgłosy, sugerujący pobyt w karczmie. Ktoś przemieszczał się korytarzem, a potem jakieś dźwięki z dołu. Oznaczało to jedno - karczma. Zignorował te dźwięki i podszedł do stoliczka i rozłożył wiadomość.
- Co my tu mamy? - Zapytał i zaczął analizować treść. Pierwsze, co rzuciło mu się na oczy, to najwięcej powtórzeń miała literka G. Sam rzadko stosował szyfry, ale zamierzał oczywiście spróbować poznać treść. Uznał, że to będzie jego odnośnik i punkt zaczepienia. Oczywiście, jeśli jego przypuszczenia, że ciąg liter jest po prostu przestawiony. Dlatego uzna, że w tym szyfrze, G odpowiada A i tak postanawia powoli, bo nie ma wygodnych materiałów do odszyfrowania pracować. Musiał polegać na swoim umyśle i powoli zaczynała to coś przypominać. Pierwsza C=W, X=R, G=A, I=C, G=A, P=J, J=D, U=O. Pierwsze słowo brzmiało: "Wracaj do" Czyli jego domysły się sprawdziły, choć treść była niepokojąca. Potem zaczynał nabierać podejrzeń do drugiej części listu. Z=T, G=A, P=J'I=C, G=A, N=H. Taj'cah. Ma wracać na archipelag? To było już dziwne, ale idąc tym tropem, zamierzał sprawdzić ostatnie słowo. T=N, G=A, K=E, X=R, U=O. Naero. I w tym momencie był zmieszany. Kompletnie. I nic dziwnego, że nie rozpoznał jego stylu pisma. Nie miał z nim do czynienia.
"Wracaj do Taj'cah. Naero." To była ostatnia rzecz, jaką się spodziewał. Dlaczego to właśnie on się odezwał do niego? Spodziewałby się matki, bądź siostry, ale brat? Od zawsze niezbyt się dogadywali. Pułapka? Desperacja? Nie był pewny. Czyżby Syndykat się dowiedział, co zrobił? Sytuacja mu się nie podobała. Jak go odnaleźli? Faktycznie wrócić? Zignorować treść? Ludzie nic dla niego nie znaczyli, ale czuł jakieś przywiązanie do żeńskiej części jego rodziny i może powinien sprawdzić, co u nich? Chyba nic się nie stanie? Uznał, że siedząc tu i tak nie dowie się niczego nowego, dlatego sprawdził, czy ma wszystkie swoje rzeczy ze sobą i postanowił opuścić pokój, sprawdzając numer i udać się na dół. Jeśli to karczma to sobie pomówi z karczmarzem.