POST POSTACI
Qadir
Nawet jeśli nasz bohater robił to celowo, to nie brzmiał nad wyraz emocjonalnie w tych suchych, raniących deklaracjach. Zdawało się, że Salih zwyczajnie oznajmiał smutną, lecz całkowitą prawdę o tym zajściu wraz ze swoim podejściem. Tamna to nie jego przyjaciółka czy nawet koleżanka. Są… praktycznie biznesowymi partnerami w tym całym przedsięwzięciu. Gdyby nie sygnał od Sulona, Qadir prawdopodobnie nigdy by nie ruszył za głosem serca w stronę Fenistei. Całe zamieszanie z martwymi strażnikami nie miałoby racji bytu. W pewnym sensie, a wręcz kompletnie realnym, wróżbita porzucił dotychczasowy rozsądek w politycznych rozrachunkach władz uczelni. Zrzucił maskę, ujawniając jednocześnie, czym tak naprawdę się kierował podczas swego żywota. Znał swoją rolę. Mógł jedynie pracować, a zarazem marzyć o dostąpieniu zaszczytu trwalszej komunikacji z wyższymi bytami. A być może… nawet zasiadania z nimi w zaświatach. Acz to poniekąd domysły pod kątem potencjalnego sukcesu zwykłego człowieka względem niewiadomej, jaką był panteon. Z tego też wynika, iż Kadeem nie nie lubił czy nie nienawidził panny Il’Dorai. Po prostu dla mężczyzny wprawdzie była… elementem układanki, a ten trzeba dopasować do planszy. Tym bardziej zabawnym pozostawał fakt frustracji elfki. Dziewczyna o dziwo dobrowolnie spędzała niekiedy czas przy… uczonych. Praca na rzecz szkoły? Och ironio. Nie zostawiła Nowego Hollar w spokoju. Tak też jej relacja z naukowcami kwitła. Tymi, którzy tak ją irytują. Każdy miał swoją rolę. Ona powinna swoją odnaleźć dawno temu i zaakceptować swoje błędy. Znajdowała się w objęciach “Pustynnego Smoka” ze względu na własne wybory. Powinna być zła na siebie. A może… na Stwórcę elfów?Qadir
Natomiast ich obecne położenie nie pozwalało zanadto na rozwinięcie tej ostrej wymiany zdań w coś bardziej sensownego niżeli własne opinie, gdyż aktualnie mijali bardzo zaczepnych studentów. Imion ich nie pamiętał, a zatem dopiero załapał jedno miano z ich drobnego przekomarzania się tej pary zakapturzonych młodzików. W tym momencie, po rzeczowym przedstawieniu swych działań, Yasin zamierzał ruszyć czym prędzej w formie uniknięcia jeszcze większego przemoczenia ciuchów razem z żeńskim magiem, jednakże… ci uporczywie się starali ich trzymać niczym wesz we włosach. Czarnoksiężnik przytulił sylwetkę dziewczyny do swojej mocniej niż poprzednio, prawie jakby witał się z kimś, kogo nie widział od lat oraz jest mu bliski. Cmoknął ustami aktorsko. - Co się dzieje w sprawie Keronu, to nie wiem. Będę musiał pogadać o tym z rektorem, jak wrócę. On wie, gdzie jestem. - Tak czarnoskóry nauczyciel podsumował argumenty młokosów. Ot odrobina pomijania faktów z nieprawdziwymi wyznania. No cóż…
- Nie nauczyliście się zasad oraz pokory, moi drodzy? Jak profesor coś do was mówi, to powinniście się go posłuchać. To nie tak, że każę wam robić pompki za jakieś przewinienia. - Rzadko to czynił, lecz teraz zmarszczył brwi, lustrując kątem oka ich oblicza. Nie był zły, a tylko… rozczarowany. Nie zwalniał tym samym w ustalonym marszu. - Wy przygotowujcie się na zajęcia. Możecie mi kupić jakiś dobry napar przy okazji składników. Zanieście go do astralnego gabinetu. Jest otwarty. - Mimowolnie spojrzał w górę. - Jak się źle czuje, to musi iść do domu, a nie z wami. Nie widzicie, że leje? Przeziębi się bardziej. Mam to pod kontrolą. Nie brakuje mi rąk... - Nie chciał ich kompletnie ignorować, bo mógłby sprowadzić więcej podejrzeń na ich zachowanie w ulewie. Liczyło się nadal zachowanie pozorów.