[Złote Morze] Pokład "Siódmej Siostry"

211
POST BARDA
Elfowi musiały spodobać się słowa Very, nawet jeśli nie były w pełni przeprosinami. Powoli podniósł się i opuścił nogi poza krawędź łóżka, nie wstawał jednak. Oparłszy dłonie po obu swoich stronach, uniósł na kapitan spojrzenie. Znów mogła mieć wrażenie, że ich szafirowy kolor niemal przebija ciemność. Sovran uśmiechnął się, ale ten uśmiech objął wyłącznie usta, leniwie rozciągnięte w zadowoleniu, jakby do miłych wspomnień.

- Niewolnika z powierzchni spotkałaby kara, gdyby chciał mnie dotknąć. - Rzucił od niechcenia, by uzmysłowić Verze, że jeśli widział Yetta jako sługę, to ten cieszył się specjalnym traktowaniem również ze strony czarnego. - Ufam mu. Ale czy ufam tobie? - Poddał wątpliwości. - A ty mi? - Poruszył kolejną ważną kwestię. - Nie zostałem w Svolvar. Ale masz rację, nie mogę wrócić. Nie mogę pójść. Zostanę tutaj, Vero.

Sovran wcale nie miał źle na statku. Wsyscy raczej zostawiali go w spokoju, ale mógł znaleźć towarzystwo, jeśli go potrzebował. Dostał własne miejsce na pokładzie i chociaż kajuta była maleńka, był to nieporównywalnie większy luksus niż ten, którym mógłby pochwalić się jakikolwiek inny marynarz.

Kolejne słowa Very sprawiły, że uśmiech elfa zniknął, zastąpiony przez konsternację. Odgarnął wciąż lekko wilgotne włosy z czoła.

- Ajva wiele może. - Przyznał, ale sam nie wiedział, czy uda jej się okiełznać smoki. Te starożytne stworzenia miały swój rozum i raczej niełatwo było je podporządkować. - Ma wiele stworzeń. Vero, Vero... Ighnys nie pomoże. Władcy nie pomogą. Nie musisz ostrzegać. Nadchodzi sztorm. - Posłużył się metaforą, nim podniósł się z łóżka. Wyminął Verę w ciasnej przestrzeni i podszedł do swoich pergaminów. Przełożył kilka kartek, ale w ciemności Vera niewiele widziała. - To krąg, który nie działał. - Pokazał jej jeden z rysunków. Linie na każdym wydawały się podobne i kapitan musiała wierzyć na słowo, pamiętała jednak strach, jaki ich ogarnął, gdy okazało się, że ostatni z etapów rytuału nie wypalił. - Nie wiem, gdzie jest błąd. Szukam błędu. - Wyjaśnił, pokazując jej kolejne malunki, wszystkie różniące się jedynie najmniejszymi detalami. - Próbuję inne zaklęcia portali i o'z-o'zini yoqish dla ziół. Zmieniam runy. Algiz i Ansuz? Ihwaz i Isaz? Inwaz? Nie wiem. Potrafisz mi pomóc? Nie uwolnię cię drugi raz.- Zmartwił się.
Obrazek

[Złote Morze] Pokład "Siódmej Siostry"

212
POST POSTACI
Vera Umberto
- Przyjęłam cię do swojej załogi. Dopóki jesteś jej częścią, dopóty jestem zawsze po twojej stronie i dbam o ciebie tak, jak o pozostałych swoich ludzi. Czy nie świadczy to o pewnym zaufaniu? Nie zgodziłabym się, żebyś został, gdyby było inaczej.
Rozejrzała się znów, szukając miejsca, w którym mogłaby siąść. Przydałby się tu Sovranowi jakiś stołek, chociaż nie wiedziała, czy ktokolwiek odwiedzał go wystarczająco często, żeby szukanie go teraz dla niego miało jakikolwiek sens. Po chwili namysłu zrobiła dwa kroki przed siebie i usiadła na łóżku, obok niego. Wciąż była zmęczona po walce, nie zamierzała stać nad elfem jak kołek.
- Czego się obawiasz z mojej strony? - spytała. - Jestem lojalna względem swoich ludzi. I zakładam... zakładam, że ty też. Na Siódmej Siostrze jesteś raptem kilka miesięcy. Więc nie wiem, co zrobisz, kiedy przyjdzie ci stanąć naprzeciw swoich pobratymców i jeśli, powiedzmy, dostaniesz możliwość powrotu, w zamian za moją głowę. Wiem, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji, więc... ciężko mi zaufać ci w pełni. Nie powinno cię to dziwić.
Nie ruszyła się z miejsca, gdy Sovran wstał i zaczął przekładać swoje kartki, a słysząc wyjaśnienie, uniosła brwi w zaskoczeniu.
- Zakładasz, że to się powtórzy? - spytała. - Nie będziesz musiał ponownie tego rysować. Nie będziesz musiał ratować mnie przed kolejną taką sytuacją. To nie tak, że każdy demon, jaki pojawi się w okolicy, będzie we mnie wnikał... prawda? To tak nie działa. Tak mi się wydaje, że to tak nie działa. Chyba, że chcesz schwytać jakiegoś i odejść, tak jak planowałeś przedtem?
Nie widziała w takiej ciemnicy zbyt wiele. Obserwowała poruszającą się sylwetkę elfa, jego dłonie kartkujące pergaminy.
- Nie rozumiem tych słów - przyznała. - Nie rozumiem wielu słów, które mówisz. Chciałabym, żebyś mnie nauczył. Chciałabym znać podstawowe zwroty w twoim języku. Takie, które mogą mi się przydać. Które mogą wpłynąć na przeżycie moje i moich ludzi.
Obrazek

[Złote Morze] Pokład "Siódmej Siostry"

213
POST BARDA
Vera widziała, że jej słowa były zaskoczeniem dla Sovrana. Choć stał nad swoimi rysunkami i wydawał się być na nich skupiony, kapitan dostrzegała drobne znaki: drgnięcie ramienia, zaciśnięcie ust, mocniejszy chwyt, mnący kartkę pod palcami. W głowie elfa musiało kryć się wiele obaw i jeszcze więcej niepewności.

- Dziękuję. - Powiedział po typowej dla niego dłuższej chwili wahania, jakby rozważał, czy to słowo w ogóle miało miejsce w ich konwersacji. Zagiął róg pergaminu, by znaleźć zajęcie dla dłoni. - Nie mam powrotu. Jestem dla nich zdrajcą. Nie dla was. Nie dla ciebie.

Sovran ułożył swoje rysunki w stoik i wyrównał go, chcąc zachować porządek. Podsunął kartki pod ścianę, widząc, że Vera nie jest nimi zainteresowana przez brak wiedzy. Odwrócił się i usiadł obok Very na łóżku. Tym razem trzymał ręce przy sobie, wsuwając je między własne kolana.

- Wypróbuję krąg i przywołam demona. Przypadkiem. - Zaproponował w słabej próbie żartu. Ledwie ukrył zadziorną nutę w swoim głosie i ktoś przeczulony mógłby uznać, że mówi prawdę lub co gorsza, grozi. - Zumara użyje demonów. Nie wiem, co będzie. - Dodał bardziej poważnie. - Magia może się przydać. Te słowa... mm, to nie magia. To mój język. Nauczę cię: men taslimman. Tylko tyle musisz znać. To znaczy: poddaję się. Poddaję się.
Obrazek

[Złote Morze] Pokład "Siódmej Siostry"

214
POST POSTACI
Vera Umberto
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Czego się obawiasz? Że co zrobię? - odchyliła się i oparła rękami za plecami. - Wiem, że bywam porywcza, ale przecież nie kazałabym wydzielić dla ciebie kajuty, gdybym zamierzała się ciebie zaraz pozbyć.
...I gdyby Corin chwilę wcześniej nie postanowił wpakować elfa do swojej własnej. Tego nie byłaby w stanie znieść, część oficerska nie była przeznaczona dla gości z podziemi. Nie próbowała przekonać Sovrana, że jest warta jego zaufania, nie do końca o to jej chodziło, chociaż jak najbardziej wolała mieć świadomość, że ją nim darzy, jak każdy inny z jej załogantów. Za niektórymi wskoczyłaby w ogień i choć za Sovranem jeszcze niekoniecznie, tak jej ludzie dobrze wiedzieli, że mogą na nią liczyć. Nawet jeśli czasem zachowywała się gwałtownie i impulsywnie.
Zerknęła na pergaminy, i nieznacznie wzruszyła ramionami. Nie wiedziała, co ma elfowi odpowiedzieć, ale mógł mieć trochę racji. Lepiej było się zabezpieczyć, niż ryzykować kolejnymi starciami z demonami, czy nadciągającymi w formie fizycznej, czy duchowej. Skoro Sovran faktycznie odrzucił wszystko, co łączyło go z podziemiem, samowolnie skazując się na banicję i wybierając życie wygnańca, dobrze, żeby przygotował Siódmą Siostrę na wszystko, na co był w stanie. Wyglądało jednak na to, że akurat kręgi i spętania nie były jego specjalizacją - próbował, z mniejszym lub większym (raczej mniejszym) skutkiem.
- Co potrafisz? - spytała, przesuwając spojrzeniem po znakach wymalowanych na ścianach. - Łamać kości, odpychać rekiny, mieszać w głowie? Co potrafi twoja magia poza tym?
Skrzywiła się z irytacją i potrząsnęła głową.
- Nie chcę men taslimman. Nie zamierzam się poddawać. Prędzej dam się zeżreć lewiatanowi, niż pójdę pod ziemię, budować wasze miasta. Gardzę niewolnictwem i wszystkim, co z nim związane. Człowiek nie powinien należeć do innego człowieka... elf, krasnolud, wszystko jedno. Każdy powinien mieć prawo do decydowania o sobie. Odbieranie go im to bestialstwo - rzuciła Sovranowi lodowate spojrzenie. Był odpowiedzialny za niewolników kiedyś, teraz jego życie wyglądało inaczej. Może zrozumie, wcześniej czy później, jak ważna jest wolność. - Jeśli przyjdzie co do czego, poddam się to ostatnie, co ode mnie usłyszą. Chcę innych słów. Naucz mnie tych podstawowych: tak, nie... naucz mnie odejdź stąd, albo zginiesz.
Obrazek

[Złote Morze] Pokład "Siódmej Siostry"

215
POST BARDA
Sovran usiadł bokiem, lecz dłonie miał grzecznie złożone na udach, a plecy dumnie wyprostowane. Gdyby zamiast lnianej koszuli i zdecydowanie zbyt luźnych spodni ubrać go w szatę, może dalej prezentowałby się jak szanowany mag. Życie na statku odarło go z glorii czarodzieja, degradując do roli tego, co siedziało przed Verą. Po jego latach dostojeństwa zostały mu ledwie miękkie buty, pozostawione gdzieś obok koi.

- Chwilę temu powiedziałaś: o krok do wylądowania z pworotem za burtą. I tym razem nikt już po ciebie nie skoczy. - Przypomniał Verze słowo w słowo, ale nie brzmiał, jakby ukrywał żal. Mówił, jak było, a pamięć miał wyjątkowo dobrą. - Jesteś moim kapitanem. - Podkreślił, lecz brzmiało to tak, jakby widział w Verze kogoś więcej, władczynię, na której był łasce. - Robisz, co uważasz. Za kajutę, dziękuję. Na dole będą lepiej spać. - Dodał, znając prawdziwy powód, dla którego dostał własne lokum. - Ja również.

Pytanie o umiejętności spotkało się z kolejnym zaskoczeniem. Vera wyłapała niepewność, gdy elf opuścił wzrok na swoje dłonie, jakby sam zastanawiał się, do czego jeszcze są zdolne.

- Nie walczę. - Mruknął z obawą, czując, że to coś, na co Vera liczyła najbardziej. - Potrafię łamać kości, potrafię odpychać, ale to charchatuvchi - Wycharczał słowo po swojemu. - Nie mogę długo. Muszę odpocząć. Lepiej mieszam w głowie: możesz czuć się dobrze, możesz czuć się źle. Możesz kochać i nienawidzić. Niewolnicy mogą być zadowoleni w nagrodę za dobrą pracę. Mogą czuć ból za karę. - Wspomnienia pracy dozorcy niezmiennie przywoływały lekki uśmiech na jego usta. - Mogą stracić rozum, gdy nie można ich złamać, gdy już nie działa. Dostosowują się. Ci wytrzymali, to im łamię kości. - Wytłumaczył jasno sposób karania nieposłusznych sług. Gdy jego standardowe metody przestawały działać, przechodził do brutalnej siły. - Znam rytuały i demony, uczę się.

Sovran miał na tyle pokory, by nie chełpić się swoimi dokonaniami, a zamiast tego przyznać do słabości. W skali życia elfów nie był już podlotkiem, ale wciąż wydawał się młody. Bez mentora, opierając się na własnych badaniach, jego progresja mogła być powolna, tym bardziej, gdy nie miał celów, na których mógłby wykorzystywać swoje mentalne sztuczki.

Butne słowa Very rozbawiły Mrocznego.

- Nie siz o'lasiz, nie zabijesz ich wszystkich. Mnie zabiją, ciebie nie. Men rahm-shafqat so'rayman. Błagam o litość. Ciągle to mówicie. - Pokręcił lekko głową. - Meni o'ldirmang. Meni xafa qilma. Nie zabijaj mnie. Nie krzywdź mnie. To ci się przyda, Vero.
Obrazek

[Złote Morze] Pokład "Siódmej Siostry"

216
POST POSTACI
Vera Umberto
Westchnęła, gdy zostały jej przytoczone słowa, które rzuciła w nerwach. Mówiła różne rzeczy, gdy była wściekła. Nie wszystkie miały sens i rację bytu.
- Często mówię, zanim pomyślę. Nie podobało mi się zachowanie Corina. Nie wiedziałam, którego z Was za nie oskarżać, więc oskarżyłam obu. Niesłusznie - dodała i cmoknęła z frustracją. - ...Za burtę poszedł tylko on.
Wyciągnęła nogi przed siebie i skrzyżowała je w kostkach, a jej twarz wyrażała całkowitą niewinność. Trochę poprawił się jej nastrój, skoro nawet zażartowała. Zadowolony ton głosu Sovrana, gdy opowiadał jej o niewolnikach, szybko jednak przywrócił jej irytację na poprzedni poziom. Obróciła głowę do niego i wbiła w niego rozzłoszczone spojrzenie, nie przerywając mu jednak, dopóki sam nie skończył mówić. To było dla niego normalne, to była dla niego codzienność, w takim świecie został wychowany i Umberto bardzo starała się uspokajać tymi myślami samą siebie, ale nie było łatwo, gdy przed oczami natychmiast stawał jej martwy Erinel, którego własnoręcznie zaszywała w płótno. To było wspomnienie, jakiego nie wyprze z głowy chyba juz nigdy.
- Więc odbierałeś im nie tylko decyzje dotyczące ich ciała, ale także umysłów - podsumowała. - Zabierałeś wszystko, łącznie ze snami o wolności. Prędzej sama nadziałabym się na miecz, niż dałabym sobie zrobić coś takiego. Nie oddam ani siebie, ani żadnego ze swoich ludzi pod taką niewolę. Nie potrzebuję men taslimman.
Wątpiła, by wszyscy w załodze podzielali jej założenia, ale Vera była zbyt dumna by ugiąć kark i dobrowolnie założyć łańcuchy, nawet gdyby miało jej to uratować życie. Inna sprawa, gdyby miała w ten sposób ocalić Corina. Może jednak był jej słabością?
- Siz o'lasiz - powtórzyła uważnie, choć nie to, czego oczekiwał od niej Sovran. Zabić wszystkich. - Nie będę błagać o litość. Naucz mnie więcej. Chcę rozumieć, co mówią, jak przyjdą. Przynajmniej częściowo.
Obrazek

[Złote Morze] Pokład "Siódmej Siostry"

217
POST BARDA
- Nie Corin. - Zaprotestował Sovran, nie musząc kryć się ze swoją sympatią wobec oficera. Nie był zbyt gwałtowny w swoich sprzeciwach, rozumial, że to żart. - Nie za burtę.

Nawet jasno okazywana złość Very nie zepsuła Sovranowi nastroju. Odwazajemnił jej spojrzenie, jasne i zadowolone.

- Qul mogli pracować i umrzeć szczęśliwi. - Stanął w swojej obronie. Istoty z powierzchni, którym odebrano nie tylko wolność, ale też ich prawdziwe emocje, musiały być doskonałymi pracownikami. - Nie wszyscy tak umieli. Nie wszyscy mieli magusa. Praca była... innymi sposobami. - Wolał nie tłumaczyć, ale Vera mogła się domyślić, że sposoby mrocznych elfów mogły przypominać te stosowane przez Kompanię. W obliczu kary fizycznej, mącenie umysłów było mniejszym złem, przynajmniej w odczuciu Sovrana. - Ta magia nie musi temu służyć. Może pomagać. Mogę... uwolnić Corina. Od Oleny. - Zaproponował lekko. Czy nie wyświadczyłby Verze przysługi, gdyby wymusił na felczerce niechęć do mężczyzn? A może rzuciłby w jej ramiona innego lub w ogóle wymazał jej możliwość kochania?

Elf pokręcił głową i powtórzył słowa w swoim języku, akcentując odpowiednie głoski:

- Siz o'lasiz. Umrzesz. Hammangiz o'lasiz, umrzecie wszyscy. - Tłumaczył powoli. - To usłyszysz, jeśli będziecie skazani na śmierć. Mmm... potrafisz pisać, Vero. Zapisuj, będzie łatwiej. - Poradził jej, po czym podniósł się i podał jej kartki i własne pióro wraz z kałamarzem. Mogła pisać na odwrocie wyrysowanych kręgów.

I jeśli chciała, nauczył ją paru podstawowych zwrotów, które mogłaby usłyszeć podczas ataku. Rozkazy dowódców, parę wyzwisk i przekleństw, z których większości nie potrafił nawet przełożyć na wspólny język. Podyktował jej również nawoływanie do odwrotu, choć podkreślił, że raczej nigdy ich nie usłyszy.

- Gdybyś umiała więcej, od postaw... byłabyś cenna. - Podkreślił. - Dla nich, dla was.
Obrazek

[Złote Morze] Pokład "Siódmej Siostry"

218
POST POSTACI
Vera Umberto
Uniosła brwi w zaskoczeniu i przez chwilę nie odpowiadała na propozycję dotyczącą Oleny. Czyli jednak gdyby chciała, żeby Corin zapomniał o uczuciach, jakimi darzył swoją kapitan, było to wykonalne. Może nawet ona mogłaby pozbyć się swoich własnych. Żyliby obok siebie tak, jak dawniej, niezależnie, a jedyne, co by ich łączyło, to statek i załoga. To było całkiem interesujące, choć wyłącznie pod względem umiejętności Sovrana - Vera nawet tego nie rozważała.
- Nie do mnie należy ta decyzja. Pytaj Oleny, pytaj Corina - odparła w końcu cicho. - Ale widzę, że już orientujesz się w... nastrojach panujących w załodze. Czy poza wpływaniem na cudze emocje, potrafisz je też wyczuwać?
Przyjęła później kartki i zapisywała dyktowane jej przez elfa wyrażenia. Prawdopodobnie robiła to zupełnie źle, z tysiącem błędów, ale najważniejsze było dla niej, by sama potrafiła to później odczytać i właściwie wypowiedzieć, nie żeby ewentualny apostrof stał we właściwym miejscu i żeby brońcie bogowie nie ominąć wszystkich niemych głosek. Przy przekleństwach uśmiechnęła się pod nosem, domyślając się, że było to pierwsze, czego Sovrana nauczył Osmar, ale nie pytała.
- Naucz mnie - poprosiła, opuszczając pergamin i pióro. - Naucz mnie od podstaw.
Elf miał rację, taka umiejętność byłaby cenna. Wątpiła, by na znanym jej świecie żyło wiele osób, które byłyby w stanie porozumieć się z mrocznymi w ich języku. Zrozumieć, co mówią, w razie gdyby zostali porwani. Nie każdy mieszkaniec podziemi mógł być skłonny do rozmów we wspólnym, jak Sovran.
- Nie mam w załodze legionu magów, ani smoków, które ratowałyby mi dupę za każdym razem. Nie pływam we flocie, składającej się z wielu okrętów, pełnych doświadczonych żołnierzy. Mam to, co widzisz. Jeśli będę potrafiła się porozumieć... może zwiększę szanse na nasze przetrwanie. Swoje, twoje, reszty załogi - opuściła wzrok na zapisane przez siebie sformułowania, które nie wyglądały na takie, jakie mogłyby się przydać w negocjacjach. Czy będzie w stanie powstrzymać swoją butę, żeby dogadać się z mrocznymi, jak przyjdzie co do czego i świat zaleją potwory z podziemi? To się miało dopiero okazać.
- Mogę być u ciebie codziennie. Będę się uczyć. Być może będę w tym strasznie chujowa. Nie znam innych języków, niż wspólny, więc nie wiem, czy mam do tego... jakiś talent, powiedzmy. Może mam, może nie. Ale chcę się nauczyć, jeśli ma to zwiększyć nasze szanse.
Obrazek

[Złote Morze] Pokład "Siódmej Siostry"

219
POST BARDA
Sovran wpatrywał się w Verę, oczekując jej odpowiedzi. Wydawało się, że czekał na coś, ale nie to, co padło z jej ust. Mógł spodziewać się po niej większego przekonania co do własnej nieuczciwej siły w tej sytuacji, większego samolubstwa.

- Niech będzie. - Zgodził się z nią, skoro nie chciała namieszać w głowie rywalce. - Nie muszę wyczuwać emocji, żeby je zobaczyć. Olena pokazała. - Wyjaśnił. Będąc świadkiem jej załamania po ogłoszeniu zaręczyn, musiał domyślić się, o co chodziło felczerce. Z drugiej strony, sam nie wyglądał, jakby pałał do niej uczuciem, choć to ona wraz z Weswaldem łatali go po zaciągnięciu na Siostrę. Zresztą, miał sentyment tylko do Very i Corina, nawet Osmara traktował z obojętnością.

Sprawa dawania nauk kazała mu zastanowić się na chwilę. Zerknął na notatki Very i pokręcił lekko głową, dostrzegając fonetyczny zapis jego słów.

- Zróbmy to. Spróbuj. Jutro. Jutro rano, rano. - Powtórzył dla pewności. - Spróbuj.

Kiedy Vera opuszczała kajutę Sovrana tego dnia, słyszała za sobą ciche kichnięcia. Elfowi nie służyły kąpiele w morskiej wodzie.

Na szczęście do Harlen nie zostało wiele. Najpóźniej kolejnego dnia, w południe, powinni dobić do brzegów wyspy.
Dzięki wyprowadzeniu statku ze sztormu, Vera zyskuje +1 do żeglarstwa.
Dzięki nauce obcego języka, Vera otrzymuje +1 do nauk humanistycznych.
Na Wyspę Harlen
Obrazek

Wróć do „Baronia Varulae”