POST BARDA
W oczach Girelli Levant mógł być bohaterem. Pokonał piratów sprytem, zmiótł ich z powierzchni ziemi i udowodnił, że świat może być dobrym miejscem bez tego diabelskiego nasienia. Jego spojrzenie podzielała Kompania, a przy jej sposobach, zachowanie Hectora to "mały pikuś". W oczach Very Levant był rzeźnikiem, w każdych innych, cywilizowanych - bohaterem.
- Bera? Tylko trójkę? - Poddała wątpliwości pani Kahan, patrząc na nią z góry na dół, dłużej zatrzymując wzrok na biodrach, jakby wprost sugerując, że wygląda na więcej ilości dziatek. - Hej, gdzie idziesz? Nikt cię nie wołał.
- Dziewczyny z prowincji... - Wzdychała Girella, patrząc za Verą. - Nie mogą żyć bez swoich mężów!
Vera popędziła w stronę Corina, niemal potykając się o rąbek swojej sukni. Dopadła do niego tak niespodziewanie, że aż Kahan przestał mówić o pożyczkach i kredytach, a za to wlepił świńskie ślepka w Berę. Przerywanie w rozmowie mężczyznom widać nie było częste.
- Kochanie? Nie teraz, nie widzisz, że rozmawiam? - Zwrócił jej uwagę Cornelius, ale odruchowo objął ją, gdy się przysunęła. Vera mogła poczuć napięcie, które przeszło przez ciało Yetta, gdy podzieliła się informacją zawoalowaną pocałunkiem.
- Przepraszam cię, wrócimy do tej rozmowy. - Obiecał bankierowi, gdy tylko dotarło do niego, co właśnie powiedziała Vera. Sytuacja była poważniejsza, niż się wydawało!
Odciągnął panią kapitan od towarzystwa, niemal nie wpadając na kogoś odzianego w niebieski płaszcz, kto szedł witać się z Kahanem.
- Nie możemy teraz polować na Levanta! - Zganił Berę Cornelius, gdy byli już nieco dalej, tak, by nikt nie mógł usłyszeć ich głośnych szeptów. Złapał Verę za dłonie. Z boku mogli wyglądać jak para: mąż, który stara się doprowadzić żonę do porządku. - To miejsce roi się od strażników. - Dodał. Nawet straż Kompanii była ubrana w szykowne szaty, wtapiając się w tłum gości. Nie dało się jednak przegapić broni przyczepionych do pasa. - Wsadzisz mu nóż pod żebra i za dwadzieścia minut będziesz wisieć! A Kompania ogłosi kolejne zwycięstwo! Na Ula, Vera, musimy uciekać. Jeśli nas zobaczy i rozpozna, to będzie koniec.