POST BARDA
Kamira była tylko małym trybikiem w machinie Bastionu. Koło toczyło się nieprzerwanie i na prowadzenie wychodził co chwilę nowy przywódca. Jedynie Kharkun, a wcześniej jego ojciec, po którym przejął schedę, wydawali się pewną stałą, filarem, który teraz Quetiapin i jego poplecznicy zamierzali obalić. Obecny obraz Bastionu malował się miastem, które nie mogło upaść, które miało silnego przywódcę i ustaloną ekonomię. Z drugiej strony, podobne mogło być miasto, w którym wychowała się Qlaira - a jednak, nie zostało po nim nic, aniżeli kupa gruzu i mnóstwo piasku przykrywającego bielejące kości dawnych mieszkańców. I choć Khudamarkh wciąż cieszył się życiem, kilka ognistych zaklęć Kamiry wystarczyłoby, by zamieszkiwały go tylko duchy.
Qlaira westchnęła i ostatecznie oparła się na Kamirze całym swoim ciężarem, najwyraźniej dając za wygraną. Przymknęła powieki i nie odezwała się już ani słowem.
Kamira reagowała późno, ale hej - reagowała! Pozostawiając Qlairę tylko na chwilę, zabrała z namiotu zielarki pas materiału, który równie dobrze mógł posłużyć za bandaż i zacisnęła go nan raną niczym opaskę uciskową. Krawienie stopniowo ustawało, jednak kobieta zdążyła już stracić przytomność. Była zbyt blada, by jej cerę można było uznać za zdrową.
- Na stół. - Poleciła zielarka, gdy Qlaira znalazła się już w namiocie, ciągnięta przez drobną czarodziejkę. Z pomocą przyszedł jej sprzedawca koszul, który podniósł blondynę, jakby ta nic nie ważyła. Sefu, którego leczenie dobiegło końca, siedział na podłodze z niewyraźną miną, najwyraźniej nie będąc zbyt zadowolonym z rany, jaką udało mu się otrzymać. - Jestem zielarką, nie uzdrowicielką. Aj, aj, goście zawsze przynoszą za sobą biedę. - Westchnęła Hawortia, trzymając nóż nad ogniem.
Kamira tym razem mogła pozostać w namiocie. Obserwowała, jak goblinica opala narzędzie, a następnie, gdy było już dość gorące, przykłada je do rany na udzie Qlairy. Powietrze wypełnił smród palonej skóry, jednak kurtyzana nawet nie skrzywiła się, gdy przytomność całkowicie ją opuściła. Przynajmniej rana została zasklepiona i krwawienie ustało.
- Kto następny? - Odezwała się zielarka. - A ty, Ogniu Pustyni? Czego tobie potrzeba?
Wciąż gorący nóż w rękach Hawortii nie zachęcał do wyznań.
Dzięki obserwowaniu zielarki, Kamira nauczyła się, że ogień nie musi służyć wyłącznie do niszczenia, ale można nim również zamykać rany.
Kamira zyskuje +1 do felczerstwa.
Gratulacje!