POST POSTACI
Kamira
Gdyby ją zapytać co sobie myślała w chwili dziwnego bólu, który poczuła na swoim ramieniu, a potem i ręce, nie potrafiłaby odpowiedzieć konkretnie, ponad zwyczajne - nic. Wszystko to działo się zbyt szybko, zbyt nagle by zdążyła pomyśleć cokolwiek. Trucizna? Czy może jakiś inny ogłupiacz? Nie miała pewności, nie widziała, nie wiedziała - ale to wystarczyło, czymkolwiek i cokolwiek to było. Nic zresztą dziwnego, każda czarodziejka była podatna na ataki z zaskoczenia, na podstępy i fortele - a zwłaszcza ona, ze swoją zerową wręcz wiedzą, która w żadnym wypadku nie została przez nikogo uzupełniona. Możliwe, że sama była sobie winna, gdyby kierowała, nią rządzą krwi, a nie wybuchu - nie doszłoby do takiej sytuacji...Kamira
Ile czasu? Czasu... Niezbyt dużo, to było pewne, wszak jak długo mogła działać trucizna stworzona przez gobliny? Była drobna, więc nawet słaba trucizna mogła zwalić ją z nóg, ale czy mogła utrzymywać się w nieskończoność? Kto wie, może wcale nie zrobiły jej gobliny a orkowie, a może i sama Venla a wszystko to było tylko fortelem, by pochwycić ją bez zbędnych komplikacji i problemów. Nie wracała do siebie szybko. Wszystko to było dla niej zupełnym szokiem, a nawet i ból nie koniecznie chciał odpuścić.
Czy znów była chora? Czy już jej przeszło? Nie miało to w tej chwili większego znaczenia, bo ze snu wybudziło ją zamieszanie - krzyki i dźwięki metalowych przedmiotów uderzanych o siebie z dużą siłą. Tak - to na pewno były kraty. Oczy otwierała powoli, dopiero po sekundzie, może dwóch dotarły do jej świadomości wszystkie te krzyki. Wtedy zaczęła rozglądać się panicznie. Wierciła oczami to na lewo, to na prawo. Spojrzała na siebie - czy jest w całości, czy nic jej nie jest. Odruchowo chciała ruszyć ręką, by sprawdzić zranione ramie - wtedy zdała sobie sprawę z więzów, które ją krępowały. Momentalnie poczuła zagrożenie, w jakim się znalazła, choć - nie rozumiała go, ani powodu, dla którego wszystko jest... Jak jest, najgorsze było to, że nie wiedziała, gdzie jest. – Gdzie ja... D-dlaczego? — Rozglądała się, patrząc to na siebie, suknie, zranioną rękę, a potem dopiero na okolicę. Poszukiwała wzrokiem czegokolwiek znajomego, swoich rzeczy - nie mając w tej chwili na myśli żadnego parszywego goblina.
Starała się zbytnio nie ruszać - już wtedy poczuła w ustach knebel, którego cel pozostawał dla niej tajemnicą. Po co ktoś miałby ją kneblować? Suchy materiał w ustach nie był przyjemny, ale chwila trzeźwości pozwoliła jej zrozumieć, że czuje się okropnie a związane dłonie i tak nie pozwalają na zbyt wiele wolności. Więzy się świeciły, nie miała pojęcia czy to jakiś specjalny, magiczny materiał, czy może jakieś zaklęcie, bądź pieczęć, która została nałożona. Poruszyła dłońmi, by sprawdzić ciasnotę więzów. Nie odpowiedziała goblinowi - nie miała jak z tą szmatą w ustach, ale może to i lepiej, że nie mogła, bo chciała krzyknąć, przez moment nawet zawyć, szmata skutecznie ją powstrzymywała, częścią siebie uznała - że tak będzie lepiej. Póki może pozostać cicho, póki nie będzie się ruszała. Nie chciała spoglądać na orczego strażnika. Spojrzenia - przyciągały spojrzenia. Liczyła, że może inni też ucichną, dadzą jej poleżeć i dojść odrobinę do siebie... . A może nawet wybudzić z tego koszmaru.
Była w potrzasku - najgorsze było w tym to, że nie wiedziała, jak działa, splatająca jej dłonie lina, czy inny sznurek - tym bardziej to właśnie ona uniemożliwiała, a w najlepszym przypadku - utrudniała gesty, których by potrzebowała do swoich zaklęć. Pozostawało jedno, eksplozja, tyle że na co jej wybuch w takiej sytuacji? Nie była przesadnie mądra, ale potrafiła wykalkulować tyle, że więzy są po to, by się nie uwolniła i nie mogła wykonywać gestów, knebel natomiast był zabezpieczeniem przed jej sztandarowym zaklęciem. Mogła go wypluć - ale czy to nie sprowokuje strażnika ani kogoś innego do ukarania jej? Po prostu się bała i przez kilka chwil nie mogła ukryć tego, że się wręcz trzęsła, nie z zimna a ze strachu. Była czarodziejką i ktoś, kto ją tutaj zamknął - wiedział z kim ma do czynienia i co zrobić by taki ktoś jak ona, nie zaczął po prostu szaleć. Chciala znów zasnąć, ale hałas zmęczenie i strach zupełnie jej to uniemożliwił. Czy tego oczekiwała przez chęć poznania drugiej strony? Nie - zupełnie nie tego, dlatego nie mogła powstrzymać łez, które same spływały jej po policzkach, a przez to wszystko też zbyt lekko nie oddychała. - powinna była zostać w złotej klatce. Była głupia.
Spoiler: