Re: Kryjówka Gildii Bandytów

46
Pokrywa śluzy kanału odsunęła się i wpuściła do wnętrza podziemnego tunelu wiązkę słonecznego światła. Łucznik zwinnie zszedł po drabince i zeskoczył na wilgotną cegłę. W porównaniu do ostatniej wizyty w stołecznych kanałach, woda zalegała wyżej i trzeba było umiejętnie się poruszać, unikając środka spływu, by nie brodzić w brudnej wodzie po łydki.

Wizyta w Rezydencji Vicentich, do której Septo wybrał się po drodze do Kryjówki Gildii, przebiegła szybko i bez najmniejszych problemów. Nóż Veriany leżał dokładnie w miejscu, w którym wcześniej łucznik go pozostawił, przysypany jedynie kupką gruzu, zwęglonego drewna i poczerniałych bibelotów. Teraz, krótkie ostrze należące do skrytobójczyni miał w posiadaniu Septo, zamiarem oddania go właścicielce.

Neheris bardzo dobrze zapamiętał drogę do wyrwy w skale, za którą kryła się sieć jaskiń mieszcząca kryjówkę bandytów. Strażnik na wejściu przepuścił Septo bez zbędnego gadania, jedynie kiwnął głową na znak, że łucznik ma wstęp wolny.

Po raz kolejny, przed Septo ukazał się widok skalnej jamy o wysokim stropie, z majaczącym w tle, szumiącym, krystalicznie czystym strumykiem. Światło pochodni i magicznych lampek rozświetlała to miejsce, nadając mu ciepłego klimatu, pomimo chłodu i wilgoci powietrza. Z głębi jaskini dobiegał szum rozmów i śmiechów. Septo stał na skalnej półce, z której na dół prowadziły wyżłobione w skale schodki. Dało się stąd zobaczyć szerokie ławy, przy których kilka osób właśnie raczyło się piwem lanym z dużych dębowych beczek.

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

47
Pozyskanie porzuconego sztyletu poszło sprawnie, ciężej jednak było to powiedzieć o drodze do kryjówki bandytów. Woda w kanale przybrała, sprawiało to że Septo podchodził do wędrówki nimi znacznie spokojniej, a przede wszystkim ostrożniej. Nie chciał się cały wykąpać w nich. Udało się jednak. Trafił do wnętrza jaskini, schodząc po schodkach w dół. Dotarł do siedziby, strażnicy go kojarzyli. Nic nie przeskrobał więc wszystko było w porządku.

Septo najpierw zamierzał odnaleźć Hexa w końcu go poszukiwał. Wypadało więc zobaczyć o co mu chodziło. Yela poczeka, raczej nie ucieknie. Sprawiło to że ruszył zbliżając się do namiotu Hexa. Rozglądał się przy tym uważnie aby upewnić się że przypadkiem go nie minie. Mógł w końcu pić z innymi lub też robić coś innego. Spodziewał się że jednak czyta jakąś z swoich ksiąg w namiocie. Dodatkowo szukał go więc możliwe że jakoś go pozna, jeśli minął kogoś znajomego to oczywiście przywitał się z nim prostym skinieniem głowy.
Obrazek

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

48
Septo mijał znajome zakamarki jaskiń pod Saran Dun. Idąc wzdłuż strumyka dotarł do miejsca, gdzie rozłożone było kilkanaście namiotów, prywatnych kwater części członków Gildii. Namiot Hexa i Veriany był otwarty, a wewnątrz majaczyła sylwetka. Septo rozpoznał łysego półelfa. Ten, kątem oka dostrzegłszy gościa, wyszedł mu na przywitanie.

– Septo, witaj! – Czarodziej podał dłoń łucznikowi i gestem drugiej ręki zaprosił do środka namiotu. – Thom musiał przekazać ci wiadomość, bardzo dobrze. Od razu przejdę do rzeczy. Mam dla ciebie propozycję. Niech no tylko to znajdę... – powiedział przyklękając obok swojej kolekcji ksiąg i papirusów, próbując wygrzebać coś ze sterty.

Kiedy Hex przeczesywał swój bałagan, Septo poczuł, że jest obserwowany. Na zewnątrz namiotu, przy jednym ze stołów, kątem oka dostrzegł kilku napakowanych osiłków grających w karty. Gdy się im przyjrzał, zobaczył wśród nich Francisa, mężczyznę, którego znieważył na oczach jego pobratymców. Spojrzenie bandyty było chłodne, niczym lodowa powłoka, w której jego ciało było zamknięte przed paroma dniami za sprawą zaklęcia Septo. W towarzystwie przy stole można było dostrzec też Garreta, brata Francisa, który właśnie ze zwycięskim okrzykiem zgarniał stosik srebrnych monet, wywołując tym samym poirytowanie brata.

– Jest! – powiedział Hex, obiema rękami wyciągając księgę oprawioną w czerwoną skórę.

Na okładce widniał kształt, który z pierwszym skojarzeniem przywodził na myśl symboliczne przedstawienie humanoidalnego ciała. Przy dłuższym przypatrzeniu się, zdawało się ono deformować i zamieniać w wilka albo kota, albo... ptaka? Po chwili, Septo zamiast ptaka widział jaszczurkę, a chwilkę później niedźwiedzia. Z każdą sekundą forma przybierała inny kształt, ale wyłącznie wtedy, kiedy skupiło się na niej wzrok. Niewątpliwie księga była magiczna i miała związek ze szkołą iluzji bądź transmutacji.

– Aspiruję do miana nauczyciela na Akademii Mniejszej w Saran Dun – podjął Hex. – Ale żeby móc nauczać, muszę przejść okres intensywnej praktyki. Stąd zwracam się do ciebie z pytaniem, czy nie zechciałbyś zostać moim pierwszym uczniem, którego nauczyłbym zaklęcia? Pomyślałem, że mógłbym zacząć od czaru zamiany w zwierzę. Nie jest to łatwe, ale jeżeli byś je przyswoił, mógłbym tym samym dowieść swoich umiejętności w przekazywaniu wiedzy. Jeśli nauka by przebiegała sprawnie, kolejne zaklęcie mógłbyś wybrać sobie sam. Co ty na to?

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

49
Co tu się stanęło, znalazł hexa. Ten jednak wydawał się tym razem wyjątkowo nakręcony, zupełnie jak by go coś bardzo zmotywowało. - Znalazł dziewczynę - Pomyślał Septo. Dość szybko przekonał się że chodziło do coś z goła innego. Zapewne prawdziwą miłość Hexa, magię. Wyciągał on coś kiedy nagle Septo zdał sobie sprawę że pewna osoba mierzy go chłodnym wzrokiem. Sprawiło to że Septo odwzajemnił go jeszcze chłodniejszym spojrzeniem. Bo dokładnie tym samym kiedy zamroził go. Aby przeistoczyć się w wyraz twarzy kiedy mówił że jeśli raz coś spróbuje zginie. Septo ostrzegał go, już wtedy jak zakończy się ta historia jeśli nie odpuści.


Nie było jednak powodu aby patrzyć nieustannie na niego, przyglądał się za to Hexowi który był podjadany jak księgi w Oros. To był jakiś podręcznik do polimorfi. A przynajmniej na to wyglądał. Z jednej strony Septo musiał spierdzielać z miasta w końcu sióstr sam nie puści. Z drugiej magia kusiła jak zawsze. Polimorfia, ciekawe jak bardzo można się przemienić.
Interesująca magia, chciał bym spróbować jednak nie wiem jak z moim czasem możliwe że wyjadę na kilka dni, tygodni, miesięcy. Choć mam pewne pytanie dało by radę się przemienić kogoś w wiwernę?
Septo właśnie zastanawiał się nad tym jak może funkcjonować takie zaklęcie, a do tego bardzo ciekawiło go czy da się je rzucić na kogoś. Przemienić kogoś w coś innego niż jest naprawdę. Ta magia otwierała wiele dróg. Przemiana czyjejś natury potrafiła być równie zabójcza co kula ognia. Choć przypuszczał że Przemienianie innych będzie wymagało bardziej rytualnego nastawienia. Przez co zwykła kula ognia była by potężniejsza, a przede wszystkim skuteczniejsza.

W końcu podjął decyzję.
A szkoda czasu na gdybanie, spróbujmy się tego nauczyć, potem pokaż czy masz jakieś zaklęcia które mogły by pomóc z magiczną bezpłodnością. Jednak zanim rzucimy się w wir nauki chciał bym jeszcze poszukać i porozmawiać z Yelą, widziałaś ją może gdzieś tutaj? Taka ruda dziewczyna.
Obrazek

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

50
– W wiwernę? – Hex podrapał się po łysinie. – Cóż, zaklęcie polimorfii wymaga od czarownika dokładnej znajomości anatomii zwierzęcia, w które chce się przemienić. Dlatego pierwsze przemiany zwykle testuje się na gryzoniach lub ptakach, które stosunkowo łatwo jest poznać. Natomiast wiwerna... Skomplikowana bestia. W teorii przemiana byłaby możliwa. Musiałbyś mieć dostęp do żywego ciała, często je oglądać i zapamiętywać szczegóły. Ryciny w księgach i notatki przyrodników nie wystarczą. Niedokładna znajomość anatomii może sprawić, że przemiana będzie niepełna i niebezpieczna – wyjaśnił czarodziej. – Na początku mogę cię nauczyć przemiany własnego ciała. Kiedy nabierzesz wprawy w rzucaniu zaklęcia, z pewnością będziesz mógł przemieniać i innych, ale do tego jeszcze daleka droga i miesiące praktyki.

Towarzystwo karciane zaczęło się zwijać. Zadowolony Garret świecił niekompletnym uzębieniem, pakując do mieszka wygrane gryfy. Ktoś inny uderzył pięścią w stół, przewracając puste już kufle. Francis odszedł od stołu nie przestając mierzyć wzrokiem Septo.

– Yela, słyszałem o niej. Siedzi w lochu. Pokażę ci – odpowiedział, odłożył księgę i wyszedł z namiotu.

Hex zaprowadził Septo do wąskiego tunelu w jaskini, który rozświetlały przywieszone u ściany lampiony ze świecami. Po drugiej stronie skalnego korytarza znajdowało się niewielkie pomieszczenie, w centrum którego znajdywała się klatka z grubych stalowych prętów, zamknięta na kłódkę. W środku siedziała Yela, z głową schowaną między kolanami. Obok niej leżała tacka z zaczętym posiłkiem. W kącie klatki stało wiadro. Było tutaj wilgotniej i nieco chłodniej niż w poprzedniej części jaskini. Dziewczyna podniosła czoło, gdy usłyszała kroki.

– Zostawię was samych. Przyjdź do mnie, kiedy będziesz mógł zacząć naukę.

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

51
Łucznik przysłuchiwał się rozważaniom Hexa z zainteresowaniem, nie znał się na tej magii jednak brzmiała ciekawie, była w pewnym sensie czymś nowym, czymś co mogło sprawić że odkryje nowy potencjał. Choć jego kariera magiczna w pewnym sensie zatrzymała się w stałym punkcie to ta nauka pozwalała znów to rozwinąć. Przyjął to z swoistą ekscytacją. Za to widok nadal nieodpuszczającego Francisa go niepokoił. Miał przeczucie że z nim również będzie musiał porozmawiać... Nie lubił niedokończonych spraw, szczególnie takich które mogły zabić. Choć to on sam zaatakował go bez powodu, licząc na kogoś słabszego otrzymując brutalną lekcję różnicy w ich sile. Sprawiało to że Septo nie był pewien czy chce z nim rozmawiać. Z drugiej strony martwił się co takiemu może przyjść do głowy w ramach według niego nieco przesadzonej zemsty. Choć być może jedyne co ten typ miał to gniew.

Hex odprowadził Septo do więzienia, sprawiło to że łucznik nagle nie wiedział co chciał powiedzieć. Przepraszam? To chyba mało za wpakowanie ją w takie warunki. Wino które chciał jej przynieść również stało się nagle nie na miejscu. Jednak Septo czuł że musi to rozbić. Dlatego też podszedł i zanim ta rzuciła w niego wyzwiskami zaczął monolog.
Witaj Yelo, nie przewidziałem że to wszystko tak się potoczy i wylądujesz tutaj. Przepraszam za to. Co gorsza nie jestem w stanie sprawić aby cię wypuszczono. Rozmawiałem już z Thomem i postanowił on że sam podejmie decyzję. W wiezieniu nie dam rady cię niczego nauczyć, wybacz zawiodłem.
Tak Septo był kiepski w te klocki ostatecznie skończył na ogromnym streszczeniu tego na czym stoi dziewczyna. Jednak czasem prawda była tym co należało mówić. Po czym Septo powoli zaczął wychodzić z pomieszczenia, naprawdę nie wiedział co mówić, a ta sytuacja na swój sposób go raniła. W końcu zawiódł ją, i w pewien sposób czuł że oszukał.
Obrazek

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

52
Dziewczyna nie wyglądała na zaniedbaną, ani skrzywdzoną. Jedynie podkrążone oczy świadczyły o tym, że nie spała zbyt wiele od chwili pojmania. Z jej oczu biła obojętność i rezygnacja.

– A więc pracujesz dla Gildii Bandytów – odezwała się Yela, kiedy Septo już niemal opuścił więzienie. – Byłam głupia dając ci mój kredyt zaufania. Teraz już jest za późno. Ale jest jedna rzecz, jaką jeszcze możesz dla mnie zrobić. – Przełknęła ślinę. – Przynieś mi coś ostrego. Wolę sama zadecydować o własnym losie i zakończyć to na własnych warunkach. Nie zostanę waszą prywatną kurwą ani nie dam się pokroić – powiedziała szeptem i otarła łzę z policzka.

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

53
Septo kiedy miał już odejść zdał sobie sprawę że gdyby przemienić ją w coś mniejszego zapewne uciekła by, mógł by ją spróbować wynieść, choć to nawet dobrze rozegrane oznaczało by że nigdy nie mógł by powrócić. Co gorsza samo kombinowanie z tym mogło by przyczynić się do jego zguby. Dlatego nie mógł jej o tym powiedzieć. Z drugiej strony widział że jej wola walki osłabła, załamała się. Było z nią coraz gorzej. Myślała już o samobójstwie. Septo zdawał sobie wówczas sprawę z tego że mało ją zna, nie wie jak ją pocieszyć lub też nastawić na przetrwanie. Mimo tego musiał nieco spróbować.
Nie pomogę ci w ten sposób. Nie chciałem aby to właśnie tak się skończyło. Nawet jeśli wygląda to tragicznie nie warto się poddawać. Zawsze istnieje jakaś droga, twoja się jeszcze nie skończyła.
Wytłumaczył zatrzymując się w ciszy i rozmyślaniu, w końcu gdyby kiedyś zgadywał że zabije tylu ludzi z łuku, albo że będzie miał jakieś magiczne spotkanie z nieumarłą Wiwernę sam by siebie wyśmiał. Septo następnie postanowił wyruszyć zanim odbije mu i zacznie wymyślać głupoty.
Żegnaj, jeszcze wrócę.
Septo zaczął się jednak zastanawiać nad czymś zabawnym, wydawało mu się że to cholernie ciekawe że uczy się zaklęcia przemiany kogoś w zwierze które mogło by ją ocalić od Hexa, akurat teraz. Czyżby Thom go sprawdzał? Septo popadał chyba w lekką paranoję. Sprawiło to jednak że musiał porozmawiać z Thomem. I to właśnie go ruszył poszukać.
Obrazek

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

54
Dziewczyna nie odezwała się więcej. Jedynie pociągnęła nosem, gdy Septo odchodził i niknął za niemrawym światłem świec. Łucznik powrócił do głównej przestrzeni kryjówki. Hex znów siedział w swoim namiocie, grzebiąc w swoich nieuporządkowanych gratach. Wśród pijących piwo przy stole bandytów pojawiła się też Veriana. Skrytobójczyni miała w sobie coś, co przyciągało do niej całe towarzystwo. Zdawało się, że wśród swoich gildyjnych pobratymców była zawsze w centrum uwagi, a jednocześnie ożywiała i ocieplała panujący tu chłodny jaskiniowy klimat. Nikt jednak nie ważył się jej nigdy tknąć. Przebywający tutaj mężczyźni, niektórzy wyglądający na typowych gwałcicieli-morderców, trzymali się zawsze na dystans od Veriany Grenne, choć ich oczy nierzadko podziwiały jej urodę i kształty.

Co innego można było powiedzieć o kurtyzanach i niewolnicach, które bandyci ściągnęli do podziemi dla własnej uciechy. Te pierwsze, otrzymujące zapłatę za usługi, były traktowane ze względnym szacunkiem ze względu na opiekę samego Mistrza. Drugie natomiast, były najzwyczajniej w świecie pomiatane przez swoich właścicieli. Ciągnięte za łańcuchy na szyjach młode dziewczyny były nierzadko posiniaczone i wygłodzone. Veriana zdawała się je ignorować, jak gdyby ich wcale tu nie było. A może przyzwyczajona do podziemnego życia nie zwracała na nie już większej uwagi?

Neheris dotarł do gabinetu Thoma. Po zapalonym wewnątrz świetle wiedział, że Mistrz znajduje się w środku. Otworzył drzwi i wszedł do pokoju.

– Septo, podejdź – powiedział Mistrz siedzący za biurkiem, nie podnosząc nawet wzroku znad czytanego pergaminu. – Masz jakąś sprawę? – zapytał, odkładając zwitek na bok. – Nie wątpię, że widziałeś się już ze swoją rudą koleżanką.

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

55
Septo wyszedł z niezbyt zadowoloną miną, widząc Verianę która jakoś trwała w śród bandytów nieco znormalniał. Wiedział że to miejsce jest jakie jest, a co gorsza sam do niego pasował. Było to dość podłe uczucie. Jednak Speto akceptował je. Wiedział że nie zmieni świata z powodu zwykłego kaprysu. A sam czynił nie lepiej. Widok młodych dziewczyn w łańcuchach które były tu tylko towarem był specyficzny. Dawał do zrozumienia kim tak naprawdę jest pojedyncza osoba. Co najdziwniejsze był to widok motywujący dla Septo w jakiś chory sposób, dawało mu to do myślenia, w końcu mógł skończyć podobnie albo nawet gorzej.

Kiedy wszedł do Thoma odpowiedział spokojnie.
- Witaj ponownie, zastanawiam się właściwie co zrobić, w z związku z tym że plaga nieznanego pochodzenia zbliża się do miasta, Jak na razie planuję odsunąć zrobi się gorąco, dlatego też pytam czy masz jakieś proste, niezbyt napięte zlecenie na wschodnim wybrzeżu. Albo tez czy polecasz jakiś kurort wypoczynkowy. Zostanę zapewne jeszcze kilka dni w mieście i zniknę. - Wytłumaczył Thomowi spokojnie po czym powiedział.
- A prawie bym zapominał, masz już jakiś plan co zrobić z Yelą? -
Obrazek

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

56
– Przemyślałem sprawę. – Spojrzał na Septo i oparłszy łokcie o blat stołu splótł palce u dłoni. – Dziewczyna może być użyteczna, jeżeli tylko się ją odpowiednio poprowadzi. Ostatnio ciężko o dobrych najemników, szczególnie jej płci. Atrakcyjne kobiety nierzadko radzą sobie lepiej w naszym fachu. – Zaśmiał się i odchylił w tył, opierając plecy o oparcie fotela. – Dam jej kilka tygodni na zaklimatyzowanie się. Na razie posiedzi w lochu. Trzeba ją trochę złamać – dodał, zmieniając ton na bardziej poważny. – Wracając do plagi, moje ptaszki mówią, że władze doskonale wiedzą o zagrożeniu. Już zbierają rzesze kapłanów Kariili do zatrzymania tego plugastwa.

Thom wstał i podszedł do jednej z półek. Wysunął szeroką szufladę i zaczął przeczesywać mieszczące się w niej, równo poukładane kawałki pergaminu. Niewielkich rozmiarów zwitki ewidentnie były krótkimi liścikami przenoszonymi przez kruki.
– Wschód, powiadasz. – Kontynuował poszukiwania. I rozmowę. – Zdaje się, że mam coś dla ciebie. W Meriandos i okolicach interesy prowadzi pewien elfi kupiec, który ostatnio znacząco się bogaci. Proponowałem mu współpracę, jednak wyparł się jej, grożąc dodatkowo nasłaniem szpiegów królewskich. Sądził, że jego słowa wywołają trwogę i zaniepokojenie. Ja natomiast z gnoja się śmieję. On myśli, że może mnie zastraszyć? Chciałbym pokazać temu skurwielowi, jak Gildia odpłaca za zniewagę. Trzeba przeprowadzić wywiad, wyczyścić mu trochę skarbiec, może trochę zaszantażować. Tortury w ostateczności. Nie jest to sprawa wysokiej wagi, dlatego zadanie nie musi być wykonane od razu. Nawet lepiej by było, by rozłożyć je w czasie, żeby nie ściągać niepotrzebnej uwagi. Oczywiście nie puszczę cię tam samego. Mogę ci dać dwóch ludzi. I nawet dam ci wybór. Co ty na to, Septo? Możesz potraktować ten wyjazd jak zasłużone wakacje. Z bonusem, coby się nie zanudzić.

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

57
Rozumiem, chciała abym ją dobił, więc uważajcie tam nieco na nią.
Powiedział udając beztroskę, jak gdyby to było coś najnormalniejszego. Z jednej strony tak było nie znał jej, choć wolał aby przeżyła.
A więc kapłani są na tropie to raczej dobrze, jednak obydwoje zdajemy sobie sprawę że to zapewne jakaś naprawdę potężną magia, takie rzeczy nie powstają znikąd. Wręcz modlę się by to nie była sprawka bogów. Bo jeśli tak jest kapłani nie pomogą.
Wypowiedział swoją specyficzną opinię, Septo w pewien sposób obawiał się bogów, to co stało się z elfami dawało do myślenia. Najpierw one a teraz to. Świat chybotał się jednak czy ku upadkowi sam nie wiedział. Jakoś to przetrwał. A modląc się do Kariil udało mu się wskrzesić Wiwernę, czy to jej sprawka, a może Garona. Nie wiedział. Czyjakolwiek by nie była, coś lub ktoś miał dla niego zadanie. Thom przedstawił ofertę która wydawała się bardzo dobra, z tego co rozumiał dało się ominąć plagę jednym z mniej uczęszczanych szlaków. Te rejony Septo znał z czasów wojny pomiędzy elfami.
Brzmi nie najgorzej, wziął bym. Ma wiedzieć że to dzięki tobie? Czy nagle przypadkiem mają się zadziać smutne rzeczy w jego okolicy aż straci chęć do życia?
Obrazek

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

58
I rzeczywiście, między Saran Dun a ziemiami Meriandos znajdował się znany przez niektórych kupców i weteranów wojennych szlak, w teorii skracający drogę pomiędzy dwoma miastami. W praktyce, droga była bardziej kręta i pagórkowata, co znacząco wydłużało podróż, a w dodatku w czasie zimy była niemal nieprzejezdna. Na szczęście nie zapowiadało się jeszcze na pierwsze śniegi. Jesienne powietrze wciąż pachniało minionym latem.

— Nie, o mnie ani słowa. Ani o Gildii. Nie wzbudzaj żadnych podejrzeń — odparł Thom stanowczym tonem. — Zastanów się i podaj mi dwójkę, którą ze sobą zabierzesz. Jeżeli się zgodzą i nie będą mieli nic przeciwko, pojadą z tobą. Ja przygotuję kontrakt — dodał i ponownie zasiadł za biurkiem. — Yela nie wchodzi w grę — wtrącił jeszcze, uśmiechając się zgryźliwie.

Mistrz wyciągnął z szuflady czysty kawałek pergaminu, kałamarz z inkaustem i pióro. Rozpoczął pisanie, dokładnie i czytelnie zapisując treść zlecenia. Po utrwaleniu pisma, wręczył je Septo do rąk, by ten mógł je przeczytać.
Ja, Thom Brennick, Mistrz Gildii Bandytów z Saran Dun, powierzam Septo Neherisowi z Saran Dun wykonanie zlecenia o niżej przedstawionych warunkach.

Celem zadania jest poważne zaszkodzenie interesom Ulryka Zo'andala, kupca prowadzącego działalność na terenie ziem Meriandos i wschodniego wybrzeża Keronu. Zlecenie obejmuje przeprowadzenie wywiadu, kradzież dóbr o minimalnej wartości dziesięciu tysięcy srebrnych gryfów bądź odpowiednika w walucie oraz zastraszenie bądź szantaż celu z dopuszczalnym uszczerbkiem na zdrowiu, niepowodującym jednak bezpośrednio lub pośrednio śmierci w przeciągu pięciu następnych lat. Dopuszczalne jest uszkodzenie mienia o dowolnej wartości.

Zleceniobiorca otrzymuje do pomocy dwóch wybranych członków Gildii. Nie są oni w pełni zobowiązani do przestrzegania poleceń zleceniobiorcy i mają wolną rękę w wypełnianiu własnych spraw oraz prawo do prywatności, jednak zobligowani są do służenia pomocą w wykonywaniu kluczowych dla zlecenia zadań.

Rozkład wynagrodzenia za wykonane zadanie wygląda następująco: trzydzieści procent skradzionych dóbr lub waluty trafia do skarbu Gildii, czterdzieści procent otrzymuje zleceniobiorca, po piętnaście procent otrzymuje każdy z towarzyszy.

Cel ani żadna inna postronna osoba nie może się dowiedzieć o działalności Gildii. Zleceniobiorca w razie pojmania przysięga nie ujawniać żadnych informacji na temat wykonywanego zadania.

Niżej sygnowany zleceniobiorca, Septo Neheris, obliguje się do wypełnienia zadania w terminie nieokreślonym, jednak wypadku zaniechania działań na rzecz jego wykonania, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności przed Gildią. Naruszenie warunków kontraktu, bądź niespełnienie wymagań może skutkować zmniejszeniem wynagrodzenia lub utratą możliwości jego otrzymania.
Poniżej treści kontraktu Mistrz przybił pieczęć Gildii. Tuż obok znajdowało się puste pole, wyraźnie do czegoś przeznaczone. Thom ponownie sięgnął do biurka. Wyciągnął niewielki, metalowy przedmiot. Był to rodzaj medalionu, o wielkości nieco większej od paznokcia u kciuka. Mistrz otworzył go, a oczom Septo ukazała się drobna igiełka wystająca z wnętrza.

— Kontrakt musi być przypieczętowany naszą krwią, aby mógł być ważny. Nie każdy w Gildii potrafi się podpisać. Ale każdy może poświęcić kroplę krwi. Nie bój się. Igła jest bezpieczna — wyjaśnił, rozwiewając ewentualne obawy przed zakażeniem.

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

59
Septo doskonale rozumiał jak działa poufność, w końcu była to bardzo istotna sprawa. Lepiej aby nikt nic nie wiedział. Wówczas ciężko powiązać z jakąkolwiek nielegalną działalnością. Jednak wyglądało że nadciągają wakacje, znając Septo raczej nie będzie się nudził. W końcu wiwerny, nauka, trening, wędrówka, potencjalna kradzież czy też klasyczne podpalenie kilku budynków w ramach zlecenia. Sam nie był pewien jak potoczy się przyszłość.
Więc nieszczęśliwy zbieg okoliczności. — Potwierdził Thomowi to co zamierzał zrobić. Co do ludzi których zamierzał zabrać wybór był wyjątkowo prosty.- Hex i Veriana. - Hex z racji na to że mógł nauczyć go magii i zapewne ucieszy się na chwilę wakacji. A Veriana z racji na to że planował zabrać również nieco rodziny tak aby była zwyczajnie bezpieczniejsza. Oznaczało to oczywiście że samo zlecenie zamierzał wykonać bardzo ostrożnie bez ich wiedzy. Zaklęcie którego miał nauczyć go Hex było zdecydowanie będzie przydatne.
Ostatecznie jednak wszystko kończyło się na dziabnięciu igłą. Septo popatrzył na igłę myśląc. -Chyba mnie teraz tak nie zabije? To było by dość niefortunne. A chuj...- I dziabnął się igłą, czy ufanie mistrzowi gildi bandytów było rozsądne? Niezbyt, jednak śmierć w tym stylu była by biedna. Z drugiej strony raczej nie miał wyjścia musiał zostawić kroplę krwi. Odpowiedział jednak coś do Thoma.
Mam nadzieję że jakoś niszczysz je potem albo cholernie dobrze kryjesz. Nie chciał bym aby ktoś przypadkiem znalazł takie zlecenie. Rozumiem zabezpieczenie w tak długich zleceniach ale wiesz... Niewygodny to dokument.
Wytłumaczył całkowicie spokojnie, w końcu był to pierdzielony dowód tego że pracuje dla pierdzielonej gidii bandziorów. Wiadomo kto by szukał nagle każdego z każdego zwidka, jednak gdyby nie daj Sakirze trafił na to zakon Sakira. Zapewne działo by się. Oj działo. Co wydarzy się dalej nie miał pierdzielonego pojęcia to sprawiało że lekka paranoja Septo raczej się nie poprawiała. Przynajmniej ominie nieco plagę.
Obrazek

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

60
Obaj mężczyźni pozostawili odciski krwi na pergaminie. Kiedy wyschły, Mistrz schował papier w osobnej szufladzie zamykanej na klucz i magiczne zaklęcie.

— Jak wrócisz, dokument zostanie spalony. Poza tym widzisz, że jest bezpieczny. Ciężko sforsować magiczną pieczęć blokującą. A nawet jeśli by się komuś to udało, nic w środku nie znajdzie. Samodestrukcja. Czego to jajogłowi z Akademii nie wymyślą. — Zaśmiał się. — No to życzę powodzenia. I udanych wakacji. — Podał rękę łucznikowi.

I rozeszli się u progu gabinetu.

Wróć do „Saran Dun”