Chram jest zlokalizowany w dogodnym dla kapłanów boga zmarłych miejscu, to jest przy cmentarzu złodziei. Miejscu „ostatniego spoczynku” dla skazanych na śmierć, więźniów, wszelkiej maści degeneratów oraz plebsu, którego nie stać na pogrzeb na cmentarzu miejskim znajdującym się dwadzieścia minut drogi stąd, również poza murami miasta.
Sama świątynia jest iście okazała i nie powstydziłoby się jej żadne bóstwo, a już na pewno nie Usal, którego wyznawcy chowali się wcześniej po jaskiniach i piwnicach. Duży murowany budynek kryty drewnianą dachówką poprzebijany jest ogromną ilością małych okienek, przez które wpada światło, oświetlając wielki pomnik pana mroku znajdujący się centralnie w głównym pomieszczeniu budynku. Wokół niego są porozstawiane drewniane ławki, na których można spotkać ludzi, którzy przyszli porozmawiać ze swoimi zmarłymi, zapalić im symboliczny ogarek i zapłacić grosik Usalowi za opiekę nad miastem. Wszędzie też krzątają się kapłani w ciemnych strojach z kapturami zarzuconymi na głowę. Co rusz wchodzą i wychodzą do i z pomieszczenia, które znajduje się na tyłach świątyni. Ludzie gadają, że pod tym budynkiem znajdują się ogromne katakumby, a kto raz tam wejdzie, przepada bez śladu. Ale... to pewnie tylko bajania starych bab.
EMPEREL Przejście zamknęło się ze zgrzytem kamiennych cegieł a pomieszczenie wypełnił teraz zgoła inny dźwięk. Metal tarł o metal. Zbroje budziły się do życia. Stojące początkowo w niby losowo wybranych miejscach przy ścianach pomieszczenia, na pierwszy rzut oka zdawałoby się puste, teraz stawiały kroki w stronę grupy, dobywały mieczy z pochew u pasa. Było ich dziesięciu. Emperel domyślił się że nie są to puste skorupy. W środku pewnikiem znajdowali się nieumarli. Jaki budynek taka ochrona...
Serpico wyciągnął rękę przed siebie i wypowiedział szybko kilka niezrozumiałych słów. Nieumarli rycerze zatrzymali się w pół kroku z nadal wyciągniętą bronią gotowi w każdej sekundzie do ataku. Staruch podszedł do stojącego najbliżej żołnierza i położył mu rękę na głowie. Ten natychmiast się wyprostował, schował miecz i ruszył w kierunku schodów a kapłan obrócił się w kierunku gości z uśmiechem na twarzy.
- Aaa... Nie ma to jak w domu... Nie obawiajcie się. Oni- wskazał dłonią nieumarłych - tak reagują na obcych. Tak zostali... zaprogramowani. W przeciwnym razie mielibyśmy tu tłumy wieśniaków szukające skarbów a tego nie chcemy. Posłałem po mojego najzdolniejszego ucznia. Pokaże wam waszą komnatę oraz wręczy medaliony dzięki którym będziecie mogli bez obaw poruszać się po budynku. Ooo to chyba on.
Emperel najpierw usłyszał szybkie kroki dochodzące z korytarza ze schodami, potem zobaczył żółte migotliwe światło pochodni w którego blasku szedł... młody wysoki chłopak. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat choć w jego twarzy było coś dziwnego. Emperel dopiero po chwili zauważył o co chodzi. Chłopak był całkiem łysy. I nie chodzi tu tylko o brak włosów na głowie, ale też brak brwi, rzęs i jakiegokolwiek innego zarostu. Ubrany był w długą czarną szatę z kapturem która wisiała na nim jakby była ściągnięta ze starszego brata.
- Mistrzu? Myśleliśmy, że... - Adept nie krył zdziwienia z obecności starucha w komnacie.
- Nieważne. - Serpico przerwał mu ostro. - To są moi przyjaciele. Zaprowadź ich do najlepszych komnat. Daj im przepustki. Zrozumiałeś? Igorze połóż Telano... hmm... tutaj... na tym postumencie. Ja go już stąd przeniosę do laboratorium.
Spoiler: