[Jenova trafia tu ze Złotych Róż.]
Nie dało się otworzyć drzwi karocy, więc Jenova nie mogła uciec. Zresztą miała związane nogi i ręce. Po krótkim czasie konie się zatrzymały. Elfka mogła podsłuchać rozmowę starszego mężczyzny z jakąś nie znaną jej kobietą pomimo tego, że rozmawiali dość cicho.
-
Nie uwierzysz co wam przywieźliśmy! - powiedział mężczyzna dodając po chwili -
Co tu takie zamieszanie?
-
Ktoś się włamał do skarbca i wymordował część osób. - odparła kobieta -
Garlick nie żyje.
-
Współczuję.
-
Weź przestań! Nie ma co współczuć. Prawdopodobnie zajmę jego miejsce. Trzeba się radować.
-
A co ze skarbcem i ludźmi?
-
Ludzi można żałować, prawda. Jednak po jakimś czasie znajdą się nowi. Trochę to zajmie, ale... Jeśli mowa o pieniądzach to odrobią je dziewczyny oraz faceci z dołu. Właśnie chłopcy są w trakcie pracy.
-
Skoro mowa o zarobkach. Daniel czyń honory. W końcu to był twój pomysł.
Drzwi się otworzyły. Oczom elfki ukazała się starsza kobieta w sukni, najstarszy były sługa i Daniel Przezorny. Wóz zatrzymał się cholernie blisko jakiegoś budynku, więc Jenova mogła widzieć tylko drzwi prowadzące do środka.
-
Hmm... - zastanowiła się kobieta patrząc na zabłoconą, związaną elfkę -
Są tacy co dużo by zapłacili za możliwość zabawienia się ze związaną kobietą wbrew jej woli. Piersi ma trochę za małe. Ile chcecie?
-
Za taką sztukę to tysiąc by się należał.
-
Zapomnij. Podniecić to może ona tylko muła. Ładna buzia to sprawka tylko i wyłącznie elfich sztuczek. Oszpeci nam się po paru tygodniach.
-
A więc siedemset? - po tym pytaniu kobieta pokręciła przecząco głową -
Pięćset?
-
Za kształty odejmij dwieście i umowę możesz uznać za zawartą.
-
Ech. Niech ci będzie. Po znajomości. - machnął ręką -
Dajcie ją do środka.
Wnętrze było udekorowane w żółć i czerwień. Żółtoczerwone dywany, ozdobne szarfy porozwieszane po ścianach oraz stroję pań. Naprzeciwko drzwi wejściowych stały ozdobne drewniane schody prowadzące zapewne do pokoi gdzie klienci są obsługiwani. Po prawej stała lada w której stolarz wyrzeźbił sceny miłosne. Za ladą były drewniane drzwi zamknięte na dużą kłódkę. [Kurtyzan tu nie ma, bo jest późno. Opis kopiowałem z pierwszej strony]
Zbrojni przemocą zanieśli szlachciankę do zamtuzu i rzucili w na podłogę niedaleko do drzwi. -
Dajcie jej mówić. - powiedziała kobieta a byli słudzy Jenovy rozwiązali jej sznur, który służył do kneblowania elfki. -
I jak się teraz czujesz? Tak się nie robi z podwładnymi, by potem cię wiązali i do burdelu wsadzali. Teraz możesz być już spokojna. Czekają cię same przyjemności. - Kobieta uśmiechnęła się diabelsko przy ostatnim zdaniu.