22
autor: Mszczuj
Taktyka zagonienia parszywego stworzenia do kąta i złapania go za ogon połączona z wybitną szybkością i zwinnością skrytobójczyni przyniosła oczekiwany rezultat. Musiała trzymać gryzonia całą garścią, żeby jej nie wypadł, bo ważył chyba z pół kilo, ale nie rzucał się tylko rozglądał dookoła najwyraźniej uwiedziony perspektywą lotu ptaka. Więzień zbliżył się do krat i odebrał przez nie swoją nagrodę. Teraz Visenna mogła w końcu przyjrzeć się swojemu rozmówcy. Był człowiekiem, wnioskując z rozmiarów jego brody w podeszłym wieku. Zarost oraz długie włosy miał posklejane w długie strąki barwy otaczającego go kurzu i brudu oraz wszechobecnych odchodów z lekką domieszką siwizny. Całość osadzona była na chudej twarzy z zapadniętymi do środka policzkami i żwawymi oczkami, które jako jedyne zdawały się zachowywać z całej jego sylwetki resztki wigoru. Z workowatych łachów, które zapewne kiedyś stanowiły więzienny ubiór wystawała para rąk mogąca służyć jako model szkieletu kostnego dla studentów anatomii na uniwersytecie. Wziąwszy w nie szczura nieznajomy przytulił go do piersi i uśmiechnął się szeroko.
- Chodź szczurku, nie damy cię rozszarpać tej bestii... - Powiedział czułym głosem na chwilę zapominając o obecności elfki po drugiej stronie krat. Moment czułości nie trwał długo. Starzec podniósł oczy na swoją rozmówczynię i odezwał się łagodniejszym niż dotychczas tonem. - Dziękuję, to dla mnie dużo znaczy. A teraz słuchaj uważnie. Osoba, której szukasz nie żyje. Ten, którego ci wskazano to wioskowy głupek-niemowa, w dodatku gwałciciel. Słyszałem jak strażnicy z tego garnizonu zmówili się, żeby nie dać nikomu znać o tej śmierci, bo ktoś wysoko postawiony wykupił proces i chce publicznej egzekucji. Jutro założą niemowie worek na głowę i powieszą go zamiast tego Lothara a potem sprawa ucichnie, bo i tak jest martwy. To wszystko co wiem, nie pytaj mnie jak to podsłuchałem, mam swoje sposoby. Jeszcze raz dziękuję za uratowanie szczura, każde ocalone życie jest ważne, jestem pewien, że spotka cie za to coś dobrego.
Za drzwiami rozległo się pobrzękiwanie łańcucha. Strażnik z psem wmaszerował do lochów i popatrzył podejrzliwie na elfkę stojąca przy pierwszej, a nie drugiej celi.
- Toć powiedziałem, że ten panienki Lothar w drugiej a nie w pierwszej celi... Nie ważne, odwiedziny skończone, na więcej trza będzie drugiego mieszka.