Re: Koci Zakątek

16
- Mów mi Yliana. - powiedziała zmarła, po czym z zadowoleniem zauważyła białego. A kiedy ten się o nią otarł, była zaskoczona. To było szybkie.

- Spokojnie, nie bolało.

Po chwili była świadkiem dość ciekawej rozmowy, a następnie uśmiechnęła się widząc reakcję Khi na roślinę.

Taki cwaniak! Lubi kocimiętkę, no to chce jej więcej pod pretekstem testu! No cóż...

Dama powoli skupiła się na roślinie, nadając jednocześnie jej liściom formę podobną do róży. Następnie, kiedy wszystko było gotowe, powoli przekazała energię z trawy, która i tak zostałaby ukryta pod nową wersją rośliny, do kocimiętki.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

17
Khi stał, zaciekawiony poczynaniami druidki, z półopadłym uchem i wyrazem błogości na pyszczku. Kocimiętka niewątpliwie na niego zadziałała, początkowo zaskakując, następnie wprowadzając w podobny nastrój, w jaki człowieka wprowadza uspakajająca muzyka. W pewnym momencie prawie położył się, kładąc głowę na łapkach i obserwując proces rozmnażania roślinki z ciekawej perspektywy.
Cały proces trwał dłuższą chwilę, pobierał energię powoli, mozolnie budując coraz nowsze struktury liści i łodyżek. Energia przepływała od trawy przez widmowe dłonie kobiety, czyniąc ją "naczyniem", skąd wędrowała do coraz większej rośliny. Część po przepłynięciu połowy trasy pozostawała wewnątrz niej, nie chcąc opuszczać bezpiecznego schronienia. Było to uczucie przyjemne, sprawiające wrażenie obecności żywiołu ziemi wewnątrz siebie, co było czymś znacznym, jako że duch nie mógł już czuć tego, co dzieje się z jego powłoką - tylko jakieś drgnięcia, delikatne łaskotanie - nie prawdziwy dotyk.
W końcu roślina urosła prawie dwukrotnie, prezentując się znacznie okazalej niż gdy była schowana w trawie. Wyglądała jednak jakby była znacznie chudsza niż naturalnie, bardziej łamliwa - to można był zauważyć przy bliższych oględzinach.
- Mogło być lepiej. I będzie - odezwał się Khi wewnątrz głowy Yliany, powstając i obchodząc kępkę kocimiętki, dotykając ją ogonem, by rozpylić wokoło jej charakterystyczny zapach, który tak działa na koty. Wydawał się zachwycony samą obecnością roślinki, beztrosko wędrując wokół niej z przymrużonymi powiekami.
W tym momencie z innej kępy wyskoczył Biały, niosąc w pyszczku jakieś zioła. Położył je przed duchem, spoglądając na niego z wyczekiwaniem. Zerknął w stronę towarzysza, przyzwany cudownym wpływem dzieła kobiety.
- Chcesz nam zrobić jeszcze jedną? Wiesz, tak dla wspólnego dobra... Albo nie, może spróbujesz coś unieść? Jestem ciekawy, co się stanie.. - zaproponował Khi, gdy już nacieszył się kocimiętką, a przynajmniej sprawiał takie pozory. - A te ziółka, może coś dasz radę z nich zrobić? Grzbiet mnie swędzi...
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

18
W końcu się udało. Postępy łatwo było mierzyć patrząc na świeżo przybyłego demona. Cóż, wychodzi na to że wszyscy koci przedstawiciele jego gatunku są podobni...

O ile uczucie towarzyszące używaniu magii było wspaniałe, jednak trochę szkoda było marnować część energii przeznaczonej roślinie... wyszła jakaś taka... krucha.

A jednak Khi nie był w stu procentach zachwycony. Co za nowość. No cóż... Po chwili pojawił się Biały. Miał jakieś zioła...

Zmarła pochyliła się i spróbowała je unieść, chwycić jedno po drugim, jednocześnie sprawdzając, czy nie nadawałyby się na jakąś substancję na jakże straszliwą, śmiertelną wręcz dolegliwość rudego demona.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

19
Zioła pachniały lasem, świeżością i ziemią, lecz niestety kobieta nie mogła tego poczuć. Było to kilka roślinek, z resztą całkiem dobrze wyrośniętych, z czego każda przedstawiała inny gatunek. Jedna miała drobne liście i małe kwiatki, inna grubą łodygę o parzących wypustkach, jeszcze inna białe, rozłożyste płatki o delikatnej budowie. Zaraz po położeniu ich na ziemi, biały demon odezwał się w kocim języku, zwracając się do rudego, a następnie zniknął równie szybko, jak się pojawił, wzbijając w powietrze małą warstwę kurzu, która osiadła na kocimiętce, na którą jeszcze zerknął przed skoczeniem w zarośla.
- Powiedział, że poszuka jeszcze w jaskini. Doprawdy, bardzo uczynny z niego demon. - poinformował Ylianę Khi, skubiąc roślinki lekko wysuniętymi pazurkami, jakby szukał jakiejś konkretnej, lecz w tym samym momencie druidka wpadła na ten sam pomysł, skłaniając kota do odsunięcia się. W skupieniu delikatnie dotknęła jednego z listków, sprawdzając, czy poruszy się. W pierwszym momencie nic się nie stało i koniuszek jej palca znalazł się wewnątrz roślinki, lecz gdy wzmocniła skoncentrowanie i spróbowała ponownie, nieznacznie drgnął. Po chwili obejmowała smukłymi palcami łodyżkę rośliny, z eteryczną czułością oglądając ją. Podobnie zrobiła z pozostałymi ziołami, a z każdą następną wydawało jej się, jakoby sprawiało jej to trochę mniej trudności, niż przy poprzedniej. Praktyka naprawdę pomagała, chociaż na razie na tak małą skalę. Od czegoś trzeba zacząć.
Stopniowo w jej umyśle zaczęła pojawiać się wiedza, którą posiadała, czyli co to za gatunek, do czego służy i jak trzeba go spreparować. Ta roślinka służyła do uspokajania, tamta do wprowadzania w bojowy nastrój... a ta, ta mała, wychylająca się z kępki, chyba mogłaby pomóc. Błotko z jej popiołów należało nanieść na ranę, by uśmierzyć ból i przyspieszyć gojenie.
- Masz tu coś? - Khi przekrzywił łepek, przyglądając się poczynaniom kobiety. Obserwował, jak ta analizuje drobnolistne ziółko z kwiatami koloru nieba.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

20
Ech... Kiedyś to było łatwiejsze - myślała kobieta, z przykrością stwierdzając, że ciężko jej rozpoznawać zioła. Straciła dwa zmysły. Nie, nawet trzy, jeszcze smak...

- To prawda. Zawsze stara się pomagać innym. - powiedziała zadowolona.

Tym bardziej, że udało się podnieść jedną roślinę za drugą. Powoli rozpoznawała je... i wiedziała jak ich użyć. Uśmiechnęła się szeroko widząc, że nie wszystko zapomniała.

- Owszem... powiedz mi proszę, Khi, umiesz wywoływać ogień? Inaczej może być troszkę problemów...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

21
Roślinka, tak mizerna, mogła pomóc. Khi, zapytany, podszedł do niej i obejrzał dokładnie.
- Takie chucherko? Nie znam się na kwiatkach i tym podobnych, ale tak się składa, że jestem ognistym demonem, niezbyt potężnym, jak ci z Północy, ale jednak coś potrafię porządnie osmalić. - stwierdził dumnym głosem. - A co miałbym podpalić? - zapytał, lecz po chwili zrozumiał, co powinien zrobić. Po co w końcu kobieta pytałaby go o jego zdolności? - Połóż na ziemi to źdźbełko, to je podpalę. Dym, nie dym, popioły, nie popioły, coś na pewno zostanie.
Kiedy kobieta ułożyła roślinkę wśród traw, kot spojrzał na nią z oczekiwaniem i swoistym rozkazem w oczach. Napięcie naciągnęło się jak nitka, lecz w końcu, zaskakująco nagle liście stanęły w kwiecistych płomieniach, pożerających je i zwijających w szaroczarne ruloniki, czemu towarzyszyły proporcjonalne kłąbki ciemnego dymu, rozmywając kontury i napełniając powietrze zapachem spalenizny. Ogniki przechodziły z liści na łodyżki, a stamtąd przeskakiwały na kwiecie, zostawiając po sobie mini pogorzelisko. W końcu, gdy nie miało już co się palić, płomyki zniknęły bezgłośnie, zostawiając dymiące zwłoki roślinki, które utrzymały jako taki kształt tylko dzięki temu, że nic ich nie dotknęło - niechybnie rozproszą się i zmienią w proch przy najlżejszym muśnięciu. Całość wyglądała jak małe dzieło sztuki, melancholijne i misterne.
- Co teraz z tym zrobić? Wetrzeć w siebie? Wytarzać się w tym? Tak czy siak, mam przeczucie, że kolor mojego futerka przy tym ucierpi... - to był pierwszy komentarz ognistego demona po spaleniu zioła. Drugim było stwierdzenie, że najtrudniejsze było dopasowanie temperatury płomieni do celu - nie miał przecież całkiem zniszczyć lekarstwa, a tylko je przypalić.
Zachowanie innych kotów było całym kalejdoskopem czynności, od czyszczenia futerka, poprzez sen, aż do beztroskiej zabawy, jakby nic ich nie dotykało. Biały musiał zaginąć gdzieś w drodze po inne zioła, te rosnące w mroku, gdyż nic nie zanosiło się na jego rychły powrót.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

22
- Ognisty, co? No cóż... mam nadzieję że nie boisz się wody - powiedziała pogodnie zmarła.

- Będzie potrzebna woda. A potem... właściwie lepiej, byś się wytarzał, bo sama ci tego nie nałożę.

Mówiąc to, nadal podziwiała spaloną roślinkę, która jakimś cudem zachowała starą formę. Starała się zapamiętać ten widok, bo zapewne nie był za częsty...

- Ładnie... - powiedziała cicho. Choć i tak Khi ją pewnie usłyszał...

W końcu wróciła do patrzenia na inne koty.

10/12/2013 edit:
Najlepszego!
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

23
Wiatr zawiał delikatnie i zburzył misterne dzieło płomieni demona, wzniecając małe pobojowisko. Sam autor chciał przez chwilę zaprotestować, lecz zreflektował się, zrozumiawszy, że właściwie nie ma komu się poskarżyć. Takie było przeznaczenie popielnej rzeźby i nic nie mógł z tym zrobić - równie dobrze mógł sam zniszczyć ją za pomocą ruchu pazurków czy oddechem.
Na wzmiankę o wodzie wzdrygnął się niezauważalnie.
- Nie, naprawdę, nic nie mam do niej... tylko nie czuję w tym momencie potrzeby kąpieli. - wymamrotał tonem przegranego. Dość szybko dał za wygraną, jako że po zaskakująco krótkim momencie wahania ruszył w stronę strumyka. Stanął tuż przed granicą wody z nietęgą miną. Gdyby był człowiekiem, zapewne w tym momencie westchnąłby z zrezygnowaniem, a tymczasem szepnął jeszcze:
- Niech to już będzie za mną. I, tak, też myślę, że ta roślinka fajnie wyglądała przed rozsypaniem się.
Dosłownie migiem znalazł się w wodzie, wzburzając kilka fal oraz chlapnięć na boki, a po chwili do uszu elficy dobiegł kwik z zimna. Kot wykonał kilka zakrętów między kamieniami, by woda obmyła jak największą część jego futra, co poskutkowało zabarwieniem się jej na delikatnie różowawy kolor. Krew? Jeśli to była ona, to by znaczyło, że posoka rzeczywiście płynęła pośród włosów na jego grzbiecie po skaleczeniu się. Równie szybko jak wskoczył do wody, tak z niej wyszedł, tym razem ociekający i niezadowolony. Bez słowa, acz przyprowadzając ze sobą pochmurną atmosferę, podszedł do kupki popiołu i, padłszy na grzbiet, począł tarzać się w niej, przeklinając sposób, w jaki niektóre właściwości się ukazywały. Gdy w końcu odwrócił się do normalnej pozycji, wyglądał komicznie z sklejonym od wody futrem, miną ciskającą pioruny i błotem na plecach.
- Powinienem podziękować. Cóż, dzię-ku-ję... - wydyszał, wyraźnie przymuszony przez sytuację, w jakiej się znalazł, lecz nie zabrzmiało to na ironię, lecz na jednoczesny żal nad własnym położeniem.
Następną rzeczą, jaką zrobił, było padnięcie plackiem na słońcu, na skale nad rzeczułką. Postanowił, że gdy błoto stwardnieje, jeszcze raz odwiedzi tę okropną wodę, by zmyć to i w końcu wyglądać normalnie. Inne koty zerknęły na niego z rozbawieniem, niektóre w ogóle się nim nie przejęły.
Sytuacja nie zmieniła się przez następnych kilka godzin. Koty robiły co chciały, nie niepokojąc ducha ani nie prosząc o żadne przysługi, Khi leżał na kamieniu, z przerwą na ponowną, jakże nieprzyjemną, kąpiel. Był jeden problem - drugi demon nie pojawił się ani z jakimiś innymi ziołami, ani bez nich. Nie wyszedł w ogóle z jaskini. Koty zaniepokoiły się trochę, jedne nie wiedząc czemu stały się poirytowane, w większości te, które odwiedziły system podziemnych korytarzy w ciągu tego czasu. Nie sposób było powiedzieć, czy to z troski o towarzysza czy z jakiegoś innego powodu.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

24
Zachichotała cicho, widząc reakcję Khiego. On naprawdę nie lubił wody.

Choć ta krew nie wyglądała najlepiej...

Przynajmniej podziękował.

- Proszę bardzo, Khi... teraz wybacz...

Raz przeszła przez skałę... więc teraz spróbowała iść w lini prostej prosto do jaskini. Taka sztuczka by się jej przydała... A przy okazji musiała znaleźć białego.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

25
Atmosfera wśród kotów niepokojąco zgęstniała przez czas, w którym niespokojna dusza starała się przedostać wprost przez skałę, w stronę grot. Z początku przeniknięcie kamienia wydawało się łaskotać jej niematerialną postać, lecz po chwili stało się to tak naturalne jak oddychanie dla śmiertelników, którego ta już nie potrzebowała. Wszędzie wokół widziała tylko szarości, kroki stawiała na oślep, jednak pamiętając, w którą stronę ma się kierować. Kiedy w końcu jej twarz pojawiła się po drugiej stronie skały, kilka kotów odpoczywających w jej cieniu powstało i jęknęło z zaskoczenia, zrywając się z miejsca spoczynku. Spojrzały na nią z wyrzutem zaskoczenia – nieczęsto głowy nagle wyskakują wprost z kamieni.

Ostatecznie całe jej ciało znalazło się po drugiej stronie głazu, a ona sama zaczęła kierować się ku jaskiniom zasłoniętym przez zarośla, lecz coś zatrzymało ją w pół kroku.

Jeden z sierściuchów, szarofutry, wcześniej wróciwszy z groty i umywszy się dokładnie za pomocą łapek, teraz powstał i podszedł pewnym i groźnym krokiem w stronę innego, szyldkretowego, który leżał i spoglądał w jego stronę niespokojnym wzrokiem. Szary parsknął ostrzegawczo, a gdy drugi powstał, zaskoczony jego agresją, ten podszedł do niego szybkim krokiem i fuknął, jeżąc futro.

W tym samym czasie niektóre koty, które zauważyły niebezpieczeństwo starcia, zbliżyły się, chcąc zakończyć sytuację. Zaaferowane, spoglądały na dwóch współplemieńców z troską i niepokojem, lecz robiły to niepewnie, jakby same bały się wpaść pod pazury agresora. Szyldkret wycofał się trochę i sam odfuknął, wysuwając ostre kły w obronnym geście. Sytuacja wyglądała niebezpiecznie.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

26
Dziwne uczucie... Ale dało się przywyknąć. Brak większego oporu ją zdumiał. No cóż... Już nie żyła, dawne reguły jej nie dotyczyły.

Kiedy była już w kompleksie jaskiń, z niemiłym zaskoczeniem zobaczyła dwa koty szykujące się do bitwy. Szary najwyraźniej chciał tu atakować, a drugi się bronił...

- Stop. Stop. - powiedziała stanowczym głosem - co tu się dzieje? Zobaczcie dookoła, nikt tu nie chce żadnej bójki!

Najgorsza była świadomość, że nie dałaby rady ich rozdzielić. Mech nie rośnie tak wysoko i gęsto, nawet przy pomocy magii...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

27
Szary kot zdążył jeszcze drapnąć raz czy dwa powierzchnię skały, na której starcie miało mieć miejsce, gdy nagle Yliana stanowczym głosem nakazała przerwanie utarczki. Szylkretowy kot właśnie odsunął się na sam brzeg kamienia, nerwowo patrząc na agresora, a ten szykował się do skoku, gdy krzyk wyrwał go z bojowego opętania. W jednym momencie spojrzał na ducha i wzdrygnął się, jakby przeszedł go dreszcz. Wtedy też, o dziwo, zaczął się rozglądać z zapytaniem w oczach, niespokojnie obserwując otaczającego go koty oraz jednego, który spoglądał na niego ze strachem. Opuścił ogon, schował pazury i w jednym momencie z agresywnego kocura zmienił się w potulnego futrzaka. Atmosfera wyraźnie się zmieniła, nie było już czuć bitewnego szału, lecz napięcie pozostało, a poziom niepokoju wzrósł - niektóre stworzenia oglądały się wokół ze zdumieniem, strzygąc uszami, inne wycofały się, nadal z uwagą obserwując zdezorientowanego kocura. Szylkretowy kot uważnie ominął go, a gdy w końcu znalazł się w punkcie, z którego mógł szybko czmychnąć, zrobił to bez wahania.

- Co się dzieje? - kobieta usłyszała w swojej głowie zaniepokojony głos, a następnie ujrzała jego właściciela, który właśnie wspinał się po skale, zaalarmowany ostrzegawczym krzykiem ducha. Gdy wdrapał się na szczyt, rozejrzał się i po momencie już był koło szarego kota, pytając go w kocim języku o wydarzenia sprzed chwili. Gdy ten odpowiedział, Khi zwrócił się do Yliany: - Azur mówi, że czuł, jakby coś przejęło nad nim kontrolę, nagle zaczął czuć nienawiść do wszystkiego i zechciał zabić wszystkie koty tutaj... Cholera, gdzie ja trafiłem... Jeszcze Biały, jak go nazywacie, ech... - rudy kocur zaczął chodzić w kółko, zaaferowany. W pewnym momencie wokół jego głowy pojawiły się małe płomyki, wybuchając i niknąc w jednym momencie - zdenerwowany, nie panował nad mocą. - I co teraz, szukać Białego, czy zostać i obserwować Azura? Coś tu się dzieje, cholera...
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

28
Wszystko było jak najgorzej... i nagle ta zła atmosfera runęła. Znaczy, nadal było źle, ale nie aż tak. Ylianę cieszyła ta poprawa.

- Nie wiem, co się stało, Khi - odpowiedziała, kiedy tylko usłyszała pierwsze pytanie.

Kontrola... nie brzmiało najlepiej. Zwłaszcza że nigdy wcześniej nic takiego się nie działo...

- Ja poszukam Białego. Pilnuj go... A co do was - to mówiąc, zwróciła się do reszty - widziałyście, co się stało. Moglibyście przynieść tu trochę kocimiętki? Gdybyście mogły to rozłożyć równomiernie między pieczary... Powinno pomóc.

Wzięła jeszcze na "warsztat" mech. Zaczęła od prostej zmiany - by ten lekki zapach, jaki wydziela przypominał tą zmodyfikowaną kocimiętkę, którą rozmieściła dookoła obszaru. Następnie postarała się użyć części energii którą w sobie niechcący zmagazynowała, by przyspieszyć lekko wzrost na jak największym obszarze. To była roślina o krótkim cyklu rozwojowym, więc powinno wyjść. A kiedy zapach ogarnie całą jaskinię, będzie bezpiecznie.

Następnie zaczęła szukać Białego.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

29
Koty, zaniepokojone, szybko wzięły się do roboty w szukaniu i sprowadzaniu uspakajającej rośliny, ażeby incydent nie powtórzył się w najbliższym czasie – charakterystyczna woń mogła uspokoić je, lecz na krótszą metę – jak wiadomo, zmysły mają to do siebie, że po dłuższym czasie kontaktu z czynnikiem tracą na niego wrażliwość, więc był to jedynie środek doraźny. Chociaż… może to się już nie powtórzy? Kto wie?

Mech, pobudzony przez magiczne umiejętności Yliany, zadrżał pod naciskiem zmieniającej go mocy, wykształcającej nowy zapach i skłaniającej do rozrostu na większy teren, pokrywając skały ciemnozielonym płaszczem. Cały proces wyzwolił w druidce swoistą energiczną ekstazę, jakby moc wspierała jej dążenia. Koty, poproszone o przyniesienie kocimiętki, po chwili wróciły, niektóre niosły w pyszczkach kępki traw i rozmieściły je gdzieniegdzie, inne nadal poszukiwały roślinek, którymi mogłyby wspomóc pobratymców w uspokojeniu się. Azur odszedł gdzieś na bok, przeskoczył na jedną z najdalej położonych skał i zwinął się w kłębek. Ta chwila była trudna nie tylko dla niego.

Ściemniało się – cykady rozpoczęły swe wieczorne śpiewy, denerwując co wrażliwsze słuchy, ptaki umilkły lub poczęły nucić rzadziej i ciszej niż do tej pory, a niebo zmieniło kolor z błękitu poprzetykanego białymi obłokami na fioletowogranatowy – gdzieś w oddali Słońce chyliło się ku zachodowi, lecz drzewa zasłaniały horyzont z każdej strony.

Gdy kocimiętka była już rozłożona w kilku miejscach w taki sposób, aby docierała do jak największej liczby kotów i została już poddana magicznemu wzbogaceniu, duch skierował swe kroki w stronę jaskiń – to tam ostatnio widziano kociego demona. Przedostała się bez najmniejszego trudu przez krzaki, po prostu przez nie przenikając, a następnie stanęła u wejścia do systemu grot prowadzących bogowie wiedzą gdzie. Pierwsze metry kamiennego korytarza były oświetlone światłem świata zewnętrznego, lecz dalej rozpościerała się ciemność – chyba tylko zwierzęta mogły poruszać się w takim cieniu bez żadnego oświetlenia. Elfica niestety nie posiadała takiej umiejętności, zatem wyruszenie w tę podróż po omacku wydawało się nienaturalną decyzją. Gdzieś za nią Khi wydawał jakieś instrukcje, pomrukując i pomiaukując w stronę podopiecznych, uważny, by żadne z nich nie postanowiło nagle poddać się agresji.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

30
Mrok. Ciemność. Kiedyś mogłaby zrobić jakąś pochodnię, albo poczekać aż jej oczy się... właśnie!

Postarała się wyobrazić sobie świat bez światła i cienia. Kiedyś słyszała, że to właśnie światło powoduje że żywi widzą - a więc po co one duchowi? Skupić się, skupić... jak najbardziej...

Cholera, czemu nie mogła być kotem? Sposób widzenia po śmierci chyba był powiązany z tym za życia... poza tym, miałaby futerko... niestety nadal w czasie przeszłym. No i ponoć wszystkie koty idą do nieba. Jakoś nie słyszała o jakimś który utknąłby między światem żywych i zmarłych, jak ona.

No cóż... starała się i starała, aż była w stanie coś ujrzeć... jednocześnie krzyknęła:
- Biały?
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fenistea - puszcza”