Skalgród

91
POST BARDA
Gdyby Wierzba mógł dostrzec twarz Auriel, ujrzałby jej lekki uśmiech i przymknięte oczy. Komfort jaki odczuwała pół-elfka, pomimo leżenia na starym dywanie, z pewnością wychodził poza ostatnio doświadczaną skalę. Sam Wierzba też nie mógł narzekać - nie była to zimna kamienna podłoga w podziemiach, ani prowizoryczny obóz, czy nawet zimna stodoła przy drodze, w której spotkali Damiena.
Jak potoczyłaby się ta historia, gdyby nie umiejętności medycznie Wierzby? Albo gdyby po prostu posłuchał Auriel i po prostu go tak zostawił? Z pewnością nie miałby problemów z opuszczeniem murów miasta, ani tym bardziej nie byłby wplątany w tę całą wariacką historię, rodem z przesadzonych opowieści gosposi domowych.

Cokolwiek jednak Wierzba planował względem Auriel, musiało zostawić to na inny dzień. Chyba, że po prostu zbudził śpiącą dziewczynę, która zasnęła na jego piersi. Nie mógł jej winić - wydarzenia dnia dzisiejszego były dość intensywne, a cała ucieczka przed kompromitacją kryjówki, też nie należała do najlżejszych. Pól-elfka oddychała miarowo. Jej piersi, przyjemnie wtulały się w bok chłopaka, a głowa ciążyła nieznanym wcześniej ciężarem. Nie był to wygodny sposób spędzenia nocy, ale z pewnością zapełniał pewną potrzebę...

***

Poranek był dość gwałtowny. Przez wąskie okna wpadały pierwsze promienie słońca, budząc powoli każdego obecnego w pokoju. Auriel przespała całą noc na prowizorycznej poduszce, jaką zrobiła sobie z piersi chłopaka. Przeciągnęła się zręcznie, niczym kotka, uśmiechając się przy tym, przyciągając oko każdego faceta w pomieszczeniu. Dobrze wiedziała co robi. Lubiła być w centrum uwagi. Tylko Damien wydawał się nieporuszony tym przedstawieniem. Zresztą, nie było czasu na ceregiele. Plan działania ustalony, więc bez żadnej większej odprawy, każdy dostał przydział suszonego mięsa i kubek z wodą.
- Liczę na was... - zdołał tylko powiedzieć, gdy Katt, wraz z Jaxem ruszyli w swoją stronę. Chwilę potem, pomieszczenie też opuścili pozostali, pozostawiając Wierzbę i Auriel samych.
Dziewczyna przeszła się po pokoju, z rękoma splecionymi za plecami, co dość mocno uwydatniało jej kobiecie kształty. Apetyczny dekolt też robił swoje.
- Czyli... Idziemy do Idiego? - zapytała, obracając się w kierunku chłopaka i lekko się nachylając. Nie do końca było to zrozumiałe zagranie. Bo niby co chciała osiągnąć? - Gdzie to jest? - zapytała niewinnie, próbując chyba zawstydzić swojego towarzysza.

Skalgród

92
POST POSTACI
Wierzba czuł się... Dobrze. Po raz pierwszy od długiego czasu był spokojny, gdy trzymał w ramionach piękną Auriel. Już dawno obiecał sobie, że będzie jej rycerzem, że będzie ją chronił. Teraz, gdy ufała mu na tyle, by zasnąć w jego ramionach, uwierzył na nowo, że może się to spełnić. Że może stać się kimś, na kogo mogłaby zasługiwać jego księżniczka. Nie zamierzał jej budzić ani z siebie strącać, jeśli było jej tak wygodnie, chciał od ofiarować jej ciepło i komfortu, którego potrzebowała.

Nawet jeśli kolejnego dnia obudził się nieco zesztywniały przez pozę, w jakiej przyszło mu spędzić całą noc, nie żałował. Musiał przeciągnąć się porządnie i choć stawy zatrzeszczały, a parę nawet strzeliło w proteście, mógł powitać nowy dzień u boku Auriel i swoich nowych towarzyszy. Nie sądził, by jego wygibasy przyciągały tyle uwagi, co te same ruchy wykonywane przez półelfkę.

Kończył śniadanie, gdy Jax i Katt wyruszyli w drogę. Suszone mięso nie było jego ulubionym, ale miasto nie dawało szansy zapolowania na coś świeżego. Kolejny powód, dla którego dzicz była lepsza! Skromnie odwrócił wzrok, nie chcąc patrzeć w dekolt przyjaciółki. To nie był czas na rozpraszanie się takimi sprawami.

Otworzył usta, ale zaraz zawahał się. Musiał zastanowić się chwilę.

- Nie wiem. - Przyznał w końcu. - Wiem, gdzie jest budynek, mmh, straży. Jak tam dotrzeć? - Ostatnie pytanie skierowane było do Damiena. Potrzebowali przewodnika po tym skomplikowanym mieście. Wierzba utkwił ciemne spojrzenie w nie-ojcu.
Obrazek

Skalgród

93
POST BARDA
- Budynek straży? Stoi w centrum, przy głównej arterii miasta. Jeśli popytacie miejscowych, bez większego problemu traficie - Damien nawet nie podniósł głowy znad papierów, nad którymi siedział, przegryzając kolejny kawałek suszonego mięsa. Dokumenty wyciągnął chwilę wcześniej z torby, rozkładając je na dużym drewnianym stole. Zrobił to dopiero po wyjściu Jaxa, jakby nie chciał, by ten widział co robi dowódca. Pochylił się nad nimi, wyraźnie przybierając poważną minę, pokazując coś Kaazahowi. Stary gnom poprawił okulary, a gdy spojrzał na wskazane miejsce, wyprostował się oddychając ciężko. Cokolwiek to było, musiało być to naprawdę spore.
Przywódca pokręcił jakby sam do siebie głową, ale w końcu wstał od stołu. Nie skomentował całej sytuacji. Nikt też specjalnie nie miał zamiaru o nią pytać, chyba że zrobił to Wierzba. W każdym razie Auriel zajęta była wyglądaniem przez okno, zaś Perl i Herl grali w jakąś grę do której używali swoich rąk. Pokazywali sobie symbole, na co jeden z nich reagował gniewną miną. Co jakiś czas wybuchali we dwoje gardłowym śmiechem, ale nie było to szczególnie natarczywe. Tym bardziej, że dość szybko się uspokajali. Nie wyglądali na inteligentów - ewidentnie służyli Damienowi jako moc sprawcza - krasnoludy od roboty, a nie od myślenia, jakkolwiek stereotypowe to było.

- Przypominam tylko, że Idi mówił coś o tym, że zostaniemy uznani za przestępców. Jesteście pewni, że nie rozwiesili za Tobą, Wierzbo, listów gończych? - odezwał się w końcu wcale-nie-ojciec, mierząc swojego wcale-nie-syna wzrokiem lodowych oczu.
- Możecie spróbować dostać się kanałami pod budynek straży, ale wejście tam, to moim zdaniem samobójstwo - wyjaśnił. - Niemniej, dość imponujące samobójstwo. Zdziwiłbym się, gdyby Ci się udało... - przeszedł się po pokoju, wyraźnie zamyślony. Kaazah za ten czas ponownie wściubił nos w papiery, przeglądając je jeszcze raz. Zachowywał się tak, jakby nie dowierzał w to co widzi. Przesuwał palcem raz za razem, wracając ciągle do tego samego miejsca.
- Z tego co wiem, to całkiem często, paczka strażników miejskich przesiaduje Pod Ponurym Młotem. Po godzinach oczywiście. Uważajcie tylko na Sigvaldiego. Konkretniej nie wyśmiewajcie się z tego jak mówi o matce - Damien zdawał się nie zwracać uwagi na gnoma i krasnoludów. Wrócił jednak na chwilę do torby i wyciągnął jedną z zabranych książek. Naślinił palec i przewertował szybko strony, zatrzymując się gdzieś w połowie. Prześledził litery, zamykając zielone tomiszcze chwilę później.
- Macie jeszcze jedną opcję. Według mojej sieci, Nahuiner zamieszkuje przy murach miejskich. Musicie pytać o warsztat introligatorski Okładka. Mieszka nad nim. Nie wiem tylko kogo zostaniecie w domu - W rzeczy samej, Damien był istną skarbnicą wiedzy. Aż strach pytać było skąd to wszystko wie.

- Wierzba, chodźmy do karczmy - poprosiła Auriel. - Mam trochę dość wody i suszonych zapasów. Zjadłabym coś ciepłego i napiła jakieś dobrej nalewki - oznajmiła. Damien spojrzał się na nią krzywo, ale nie odezwał się ani słowem. Chłopak mógł poczuć jednak wzrok przywódcy na sobie, jakby ten czekał oceniająco na to, jak zareaguje chłopak.

Skalgród

94
POST POSTACI


Wierzba kiwnął głową, przyjmując do wiadomości wskazówki, które dał mu Damien. Wyprawa wgłąb miasta mogła być ryzykowna, ale na głównej ulicy miasta nie mogło im grozić nic poza spotkaniami ze strażnikami. Niewykluczone, że jego twarz była już znana pośród stróżów prawa Skalgrodu, czy to przez portret pamięciowy, o ile taki został wykonany, czy przez sam opis słowny. Szczęśliwie mógł schować się pod kapturem.

Nie interesowały go papiery Damiena i to, co tak zastanawiającego miał tam zapisane. Choć dawno nauczył się czytać, nie mógł przekonać się do słowa pisanego. O czymkolwiek rozmawiali z gnomem, mogli zostawić to między sobą. To nie były problemy Wierzby! Za to krasnoludzcy bracia tylko przeszkadzali swoimi śmiechami! Należało im się spojrzenie spod byka.

- Będziemy uważać. - Wierzba naburmuszył się nieco, zakładając na siebie swój pancerz. Postanowił pójść w miasto w pełnym uzbrojeniu, choć w miarę możliwości chciał też zakryć insygnia Obrońców Świtu. Był to zbyt duży znak rozpoznawczy. - Nie chcę kanałami. - Dodał. Tego jeszcze brakowało, by schodził pod ziemię! Był (pół)człowiekiem, nie krasnoludem!

Dostał wiele możliwości i musiał zastanowić się, co wybrać. Wchodzić do jamy smoka było niemądrze, ale zarówno karczma, jak i dom Idiego brzmiały rozsądniej. Wierzba rozważał chwilę swoje opcje.

- Najpierw dom. - Postanowił. - Jeśli nie, to Młot. -Dodał, by Auriel nie była smutna. Ta dziewczyna będzie jego końcem! Spojrzał na nią ciepło, nawet uśmiechając się lekko. Czyż nie miał służyć księżniczce? Jej życzenie było rozkazem, nalewka i ciepła strawa się należała! Ale to stawiało przed nimi kolejny problem. Wierzba spojrzał znów na Damiena, zdeterminowany, ze zmarszczonymi brwiami i zaciśnietymi pięściami, by nie pokazać po sobie wprost zawstydzenia. - Będziemy potrzebować pieniędzy.

Czy też Damien stanął na wysokości zadania i poratował syna groszem, czy nie, Wierzba gotów był ruszyć pod mury, nad "Okładkę"!
Obrazek

Skalgród

95
POST BARDA
Spojrzenie spod łba nie za wiele dało, albo dwójka śmieszków miała po prostu gdzieś, co jakiś młodziak sobie o nich myśli. Jeden z nich, widząc ponuraka, pokazał jakiś krasnoludzki gest w kierunku pół-elfa, który z pewnością był czymś obraźliwym w ich kulturze. Niestety bez znajomości obyczajów i gestów niskich mieszkańców, nie wiele więcej umiał z tego wyczytać. A może to po prostu był gest pokoju i znak, że się trochę uspokoją? Jeśli jednak tak, to dość szybko z tego zrezygnowali, ponownie wybuchając śmiechem.
- Te kanały nie raz nam uratowały życie - powiedział poważanie Damien, nie jakoś specjalnie, ale jednak karcąco spoglądając na Wierzbę.
- W kanałach to śmierdzi. Niby za kogo nas masz, że będziemy się po nich szlajać? - Auriel za to pomysł nie spodobał się równie mocno, co Wierzbie. - Może jeszcze za szczury mamy się przebrać, co? - zadrwiła z dowódcy, który wydawał się przestać zwracać uwagę na zachowanie wybranki swojego niedoszłego-nie-syna. Skupiony był teraz na spacerowaniu po pokoju z zamyśloną miną. Na decyzję o wizycie w domu Idiego przystanął.
- Nienajgorszy wybór - kiwnął głową. Auriel jednak była innego zdania.
- Po co do domu!? Nie lepiej od razu do karczmy? - zaburczała, ale lodowe spojrzenie uciszyło dalsze sprzeciwy. Przynajmniej na ten moment.
- Osobiście nie wybrałbym tej opcji, ale ciekawy jestem co dzięki temu osiągniesz - powiedział nie-ojciec, kończąc tym samym, w swoim mniemaniu, temat. Decyzja zapadła.

Wielkie więc zapadło zdziwienie, gdy Wierzba zdeterminowany postawił tak odważne stwierdzenie. Sam Kaazah spojrzał się znad ksiąg, a dwójka krasnoludów ponownie wybuchnęła śmiechem, sprawiając że sam Damien uśmiechnął się pod nosem. Auriel, wyraźnie naburmuszona, spojrzała spod byka w kierunku Wierzby, ale nic nie powiedziała.
- Nic tylko pieniędzy wołają... - Elf pokręcił głową z dezaprobatą, ale nie wydawał się źle nastawiony do tego pomysłu. - Dostaniecie coś na wynajęcie pokoju i by nie umrzeć z głodu. Na resztę przyjemności będziecie musieli sobie zapracować, albo zdobyć fundusze na swoją rękę. Międzyczasie postaram się przygotować naszą drugą kryjówkę - oznajmił kierując się w stronę swojej torby. Wygrzebał z niej coś, włożył do małego mieszka i rzucił przez pokój, prosto w kierunku Wierzby.
- Kogoś po was przyślę do Młota - uciął dalsze dyskusje, tym samym wracając do Kaazaha.

- Też myślisz, że to on? Innego powodu nie widzę dlaczego to... - Nic więcej jednak Wierzba nie usłyszał (wszak nie interesował go ten temat). Gdy tylko zrozumiał z Auriel, że to koniec rozmowy, udał się z nią w kierunku pracowni introligatorskiej. Drzwi trzasnęły za nimi tylko głucho.
- Dlaczego nie idziemy od razu do karczmy? - Auriel odpaliła się, gdy tylko opuścili budynek. Nie chciała dać za wygraną. Życie przyzwyczaiło ją do tego, że dostawała zawsze to co chciała. W ten czy inny sposób, ale osiągała swój cel. Teraz jednak wszystko układało się nie po jej myśli.
- Naprawdę będziemy gadać z jakimiś strażnikami? Tymi co chcieliby nas wsadzić za kraty? - próbowała przekonywać.
- I w ogóle co powiesz temu całemu Idiemu jak go spotkasz? Ej, nie gniewaj się na mnie? - zapytała, przekręcając charakterystycznie głowę, tak że jej upięte włosy przeskoczyły na jej drugie ramię. Jakby nie patrzeć miała trochę racji - potrzebny był jakiś plan.

Sama podróż ciężka nie była. Poranek, straży za wiele nie było. Trzeba było tylko przemknąć między kilkoma zaułkami i parę razy poczekać aż dwójka strażników przejdzie wystarczająco daleko, by oni sami mogli przemknąć dalej. Trzymali się raczej mniej ruchliwych ulic, kierując się w stronę widocznych murów obronnych. Auriel dwa razy tylko pytała gdzie znaleźć introligatornię "Okładka", ale poza tym nie odzywała się wiele do Wierzby. W ten sposób chciała chyba zademonstrować swoje niezadowolenie z obecnego stanu rzeczy i tego, że jej nie posłuchał. Mimo wszystko nie utrudniała im specjalnie misji. Póki co...
Po niedługim czasie dostrzegli niewielki budynek. Wbudowany był on w fasadę murów, tworząc z nimi nierozłączną całość. Przed drzwiami wywieszona była drewniana, wisząca tabliczka z książką i jakimś nieznanym napisem. Zaraz obok zaś znajdowało się wejście na podwórze, które z pewnością prowadziło do klatki mieszkania, w którym rzekomo miał mieszkać Idi. Bez zastanowienia ruszyli w tamtym kierunku. Prosty korytarz, krótkie schody, a na końcu masywne i drewniane drzwi - z pewnością musiał być to budynek, o którym wspominał Damien. Auriel postanowiła być tą odważną i w myśl zasady "ja pukam, tym mówisz", załomotała w drzwi.
- Kto tam? Czego chcą!? - odezwał się wysoki, kobiecy głos.

Skalgród

96
POST POSTACI
Wierzba miał zbyt wiele na głowie, by przejmować się jeszcze niespełna rozumu krasnoludami, którzy chcieli pokazywać mu obelżywe gesty. Mogli to robić do woli, jeśli ich małe móżdżki uznawały to za zabawę! I choć chłopak nie był nastawiony źle do żadnej z ras, to krasnoludy sprawiały zwykle tyle problemu! Najpierw Idi, teraz oni... powinien zacząć trzymać się wyłącznie swojego ludzkiego rodzaju!

Nie wcinał się w rozmowę Damiena i Auriel, bo przecież postanowił, co należało. Nie twierdził, że kanały nie są przydatne, ale jeśli miał wybór, wolał do nich nie schodzić bez powodu. Auriel miała rację - nie pachniały ładnie. Mieli iść miastem. Złapał mieszek od nie-ojca i rzucając krótkie pożegnanie i prośbę, by Damien o siebie dbał (wszak jeszcze niedawno był ciężko ranny i dopiero do siebie dochodził), mógł udać się w kierunku zakładu introligatorskiego razem ze swoją towarzyszką.

- Większe szanse na rozmowę. - Wierzba podzielił się z półelfką swoimi przemyśleniami. W karczmie Idi mógł mieć kumpli, którzy z kolei mogliby chcieć wsadzić ich za kratki, jak przewidywała Auriel. W domu będzie sam, ewentualnie z rodziną. Unikanie przemocy będzie na miejscu. - Nie gniewam się. - Dodał weselej, na moment podnosząc dłoń, by oprzeć ją na plecach księżniczki. Nie testował jednak swojego szczęścia i szybko przerwał kontakt.

Skradanie się w mieście różniło się od cichego stąpania w lesie, ale udało im się dotrzeć do domu Idiego bez większych przeszkód. Kierując się ku podwórzu Wierzba rozejrzał się jeszcze raz, by sprawdzić, czy nie będą narażeni na spotkanie strażników, a gdy upewnił się, że jest czysto, razem z Auriel powędrował ku drzwiom, które, jak się wydawało, mogły prowadzić do Nahuiera.

Wierzba zawahał się, gdy rozległ się głos kobiety.

- Jest Idi? - Zapytał głośno. - Jesteśmy kolegami! Ze straży! Kazali go znaleźć!

Najłatwiejszy fortel zwykle był najbardziej skuteczny.
Obrazek

Skalgród

97
POST BARDA
- Nie gniewam się? Co Ty mówisz? - Auriel wydawała się nie dowierzać, albo nie do końca rozumieć, co Wierzba chciał przekazać. Spojrzała się gniewnie na chłopaka, gdy ten próbował zainicjować kontakt fizyczny - wyraźnie była na niego zła. Najprawdopodobniej chodziło o wybór domu Idiego, a nie karczmę, jak to sobie wymarzyła. Dość szybko jednak przestała się tym przejmować. Słońce wydawało się przyjemnie przyświecać, a odległe, górskie zaspy śniegu, lśnić w oddali. Pogoda była tak przyjemna, że tylko skończony ponurak mruczałby dalej pod nosem i dalej się dąsał.

Nastoje dopisywały. Nawet pod masywnymi dębowymi drzwiami, w które Auriel załomotała, demonstrując swoją siłę, którą prezentowała mimo drobnej postury.
- Czekają! - nakazał wysoki głos. Nie pozostawało więc nic innego, jak posłuchać polecenia. Nawet Auriel przyjęła je z zaskakującym spokojem, nie błyskając oczyma w furii i chęci rozniesienia kawału drewna na deski. Stała tam, elegancka, błyszcząc w promieniach światła, które przemykało między wysokimi budynkami i dachami. Ewidentnie czerpała przyjemność z tego, jak jej blada cera, rozbłyska ogrzewana przyjemnym ciepłem.
Tak minęła dosłownie chwila, po których drzwi do teoretycznego mieszkania Idiego zostały otworzone. W progu stała całkiem urodziwa, jak na krasnoludzicę, kobieta. Bez żadnej brody, czy innych dziwnych cech, a o lśniących blond włosach, łagodnych rysach twarzy i błękitnych, niczym lazurowe jezioro oczach.
- Koledzy wejdą. Haha! Koleżanki też prosimy. Jakiegoś naparu wstawić? - zapytała wesoło.
Ich oczom ukazało się całkiem przytulne pomieszczenie. Kolejny drewniany stół, podobny do tego w lecznicy, stał pod ścianą. Palenisko, sporo przyborów kuchennych, ale też i mnóstwo ozdób - suszonych i żywych kwiatów, obrazów i książek. W głębi mieszkania znajdowało się przejście do kolejnych pomieszczeń, których jednak nie było widać od wejścia. Temperatura była całkiem przyjemna - grube kamienne mury dobrze izolowały pomieszczenie od mroźnego skalgrodzkiego dnia.
- Idi! - krzyknęła kobieta. Wtedy to w drzwiach pojawił się dobrze znany Wierzbie krasnolud. Nie miał na sobie munduru strażnika. Wyglądał na nieco przybitego. Ale gdy tylko dostrzegł pół-elfa, wstąpiło w niego coś niepokojącego. Zmarszczył gniewnie gęste brwi i ruszył agresywnie w kierunku gości.

- Jesteście aresztowani w imieniu straży miejskiej. Możecie zachować milczenie, każde słowa może zostać użyte przeciwko wam! - zaryczał sięgając ręką po pogrzebacz stojący pod ścianą. Krasnoludzica zaskoczona nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co się dzieje. Auriel zareagowała jeszcze szybciej. Wyciągnęła krótki sztylet z pochwy ukrytej przy pasie, cofając się o krok za niską kobietę. Chwyciła ją mocnym ruchem, przystawiając jej sztylet do gardła.
- Nikogo nie aresztujesz - oznajmiła.
- Spróbuj dziwko tylko coś zrobić mojej Heldze - ton Idiego zmienił się natychmiastowo. Jego oczy zdawały się rzucać piorunami, a niezłomna siła jaka dźwięczała w jego słowach, wydawała się aż przytłaczająca. Jednak nie dla Auriel, która zawsze dostawała to czego chciała.
- Bo co mi zrobisz, kurduplu? - Chyba chciała wyżyć się na kimkolwiek za niespełnienie jej porannych zachcianek i za irytujących krasnoludów. Za ignorującego ją Damiena też. Tak czy inaczej - wypadało coś zrobić - sytuacja była nie za ciekawa...

Skalgród

98
POST POSTACI


Z każdym dniem razem, Wierzbie wydawało się, że zna Auriel lepiej... I z każdym dniem dziewczę uświadamiało go, że zupełnie nic o niej nie wie. W rezultacie spacer ulicami Skalgrodu, który w zamyśle miałby być przyjemny, Wierzbie zleciał na zastanawianiu się, czy naprawdę zrobił coś złego? Czy doszło do nieporozumienia, gdy nie potrafił wyrazić jasno swoich myśli? Był pewny, że to jego wina. Był pewny, że piękna nić porozumienia, która między nimi powstała, wkrótce zostanie przerwana przez jego brak jakiejkolwiek towarzyskiej ogłady. Znów miał powód, by siebie nienawidzić i wycofać się, nim utrata będzie boleć bardziej, niż teraz, gdy sprawa była świeża, a nadzieje płonne. Ponury nastrój został jednak częściowo rozwiany przez ciepłe słońce i poczucie obowiązku.

Głos z wnętrza dowiódł, że ktoś był w środku. Kobieta - żona? Córka? Może matka? Nie miało to większego znaczenia. Wierzba nie zdążył zapatrzeć się na urodę Auriel, gdy drzwi się otworzyły i ujrzeli całkiem niebrzydką krasnoludzicę. Nie miała jednak porównania z Księżniczką.

- Dziękujemy. - Uśmiechnął się Wierzba, puszczając przed sobą Auriel i wstępując do środka... Nim wszystko posypało się jak domek z kart, gdy pojawił się Idi. - Nie, poczekaj! - Wierzba uniósł dłonie, starając się powstrzymać krasnoluda. Pogrzebacz mógł być całkiem dobrą bronią, szczególnie w zrecznych rękach, a Wierzba nie chciał walczyć.

Auriel miała inne zdanie na ten temat. Działała szybciej, niż Wierzba mógł reagować.

- Nie! Co ty robisz?! Zostaw ją! - Zawołał, zbliżając się do krasnoludzicy i swojej niesfornej wybranki. Chciał złapać sztylet i dłoń Auriel, ale jeśli widział jakiś gwałtowny ruch, szybko się wycofał. Zależało mu na tym, by nikt nie został skrzywdzony. - Auriel, proszę!

Wierzył, że choć pokazał Idiemu plecy, to nie dostanie pogrzebaczem po głowie...
Obrazek

Skalgród

99
POST BARDA
Ogień w kominku płonął wesoło, rzucając języki światła podczas chłodnego poranka. Atmosfera jaka panowała w domu Idiego, była jednak daleka od przyjemnych i wyciszających. Auriel potrafiła podkręcić tempo akcji - tego nikt nie mógł jej zarzucić. Stała, gniewnie marszcząc brwi, zimna i opanowana, w każdej chwili gotowa pociągnąć nożem po gardle ukochanej krasnoluda. Czy kimkolwiek była towarzyszka Idiego. To wydarzenie byłoby tragiczne i daleko idące w skutkach.
- Nawet nie próbuj ogłuszać Wierzby! - zagroziła Auriel. - Wyjdziemy grzecznie. Helga idzie z nami. Masz tutaj zostać, a wróci sama do domu. Jeśli się nie posłuchasz, znajdziesz ją w rynsztoku - słowa pół-elfki były chłodne i wyprane z jakichkolwiek emocji. Postawiła bardzo twarde warunki, z którymi nie dało rady dyskutować.
Helga szarpała się przez chwilę, ale Auriel miała nad nią przewagę wzrostu, którą wykorzystywała w każdy możliwy sposób.
- Nie ruszaj się! - warknęła, nieco rozeźlona. Idi przełknął ślinę.
- Kochanie, słuchaj się ich... Proszę - powiedział łagodnie, choć wyraz jego twarzy był daleko idący od spokojnej tafli jeziora. Głęboka bruzda wyryła się chyba na stałe w jego czole, a oczy wyrażały więcej niż jakiekolwiek słowa. Mówiły, że jeśli choć włos spadnie Heldze z głowy, rozbije cały Skalgród, by tylko odpaść Wierzbę i jego kochanicę.

Zapadła niezręczna cisza. Auriel nic nie robiła sobie z prośby swojego towarzysza. Krasnolud z sekundy na sekundę potulniał, rozumiejąc coraz bardziej powagę sytuacji. Zaciskał coraz mocniej pięści, ale nie podejmował żadnej innej akcji.
- Nienawidzę Cię... Ciebie i tej Twojej pierdolonej białej dziwki - głos Idiego drżał od emocji. - Wypierdalać! A jeśli Helga nie wróci do domu za pół klepsydry, możecie być pewni że was znajdę i wypatroszę jak zwykłych pierdolonych morderców - zagrzmiał, nic nie robiąc sobie z tego, że Wierzba próbował jakoś powstrzymać Auriel. Jakby nie patrzeć, nie dał wcześniej krasnoludowi żadnego powodu do zaufania: nie posłuchał go w sytuacji zagrożenia życia; uciekł, gdy ten przybył do niego z całym oddziałem straży; a do tego na deser okłamał go, uciekł i współknuł z największym wrogiem straży miejskiej. Tego było za wiele.

Auriel wolnym krokiem wycofała się z mieszkania, ciągnąc za sobą Helgę. Gdy tylko przekroczyła próg drzwi, zawołała do chłopaka:
- Idziemy, Wierzbuś. Nikt nas nie aresztuje. Idi za nami nie ruszy i Helga będzie cała, obiecuję - powiedziała łagodnie, uśmiechając się lekko do swojego towarzysza. Pokazała głową schody, czekając aż chłopak opuści pomieszczenie. Po tym, chciała zamknąć drzwi i wyruszyć w bliżej nieznanym kierunku, ukrywając nóż pod płaszczem, trzymając ostry czubek ostrza przy plecach kobiety. Ta się nie odzywała, przybierając tylko ponury i zrezygnowany wyraz twarzy.
- Co teraz? - chciała zapytać pół-elfka.

Skalgród

100
POST POSTACI
Wierzba
Wierzba szedł do Idiego z dobrymi chęciami i planem, który miał połączyć zwaśnione stronnictwa przeciwko Hoffowi i jego diabelskim wspólnikom. W jednej chwili wszystko zostało jednak przekreślone i to przez nikogo innego, jak jego ukochaną Auriel... Frustracja powodowała, że Wierzbie para niemal leciała z uszu!

- Auriel, nie tak miało być! - Ofukał księżniczkę, nie bacząc na to, że mogła być potem obrażona. Czy nie ustalił już dawno, że Auriel miała być jego końcem? Wszystko do tego się sprowadzało. I nie obchodziło go to, że robi dziewczynie niedźwiedzią przysługę, podkopując jej autorytet przed krasnoludami. - Idi... - Jęknął żałośnie. - Spotkaj się ze mną przy stajni, o zachodzie. Sam. - Poprosił, wiedząc, że tylko w ten sposób będzie mógł porozmawiać z krasnoludem. Spodziewał się jednak, że jeśli Idi rzeczywiście przyjdzie, to sprowadzi ze sobą cały oddział straży. Wierzba musiał być ostrożny, jeśli nie chciał wrócić za kratki. Wiedział, że nie dał strażnikowi wielu powodów do ufności... a jeśli jakieś jeszcze były, Auriel wszystkie je przekreśliła. - Przepraszam. - Dodał ciszej, wycofując się za Helgą i Auriel.

Wierzba ruszył na zewnątrz, po schodkach, na ulicę. Wybrał przypadkowy kierunek wzdłóż murów, gdzie spodziewał się nie spotkać strażników.

- Co teraz?! Wypuść ją. - Upomniał na Auriel szorstko, niewiele robiąc sobie z jej miłego tonu. - Chciałem porozmawiać z Idim, zepsułaś! - Uniósł nieco głos, nerwy nie dały utrzymać się na wodzy. - Przepraszamy panią. Ja... nie chciałem. - Wyjaśnił się bardzo słabo, zwracając do Helgi. - Nie tak miało być. Proszę przeprosić Idiego. Wszystko mu wyjaśnię... sam.
Obrazek

Skalgród

101
POST BARDA
- Wolisz zgnić w więzieniu? - Auriel wydawała się lekko skołowana. Dość szybko jednak przechodziło to w zwykły gniew i niezrozumienie. - Kto by nas uratował? Znowu Damien? Czy tym razem też byś wołał strażników, licząc na to że tym razem będą współpracować i wszystko Ci powiedzą!? Czy może że zostaną Twoimi przyjaciółmi? Drugi raz tak chamsko w łaski się nie wkupisz! - ostatnie słowa prawie wykrzyczała. Krzaczaste brwi Idiego zmarszczyły się tylko mocniej, powodując wyraźny grymas niezadowolenia na jego twarzy. Nie podobała mu się ta rozmowa, a każda informacja jaką dodatkowo przekazywała mu nieświadomie (a może i świadomie) elfka, dobijała tylko ostatecznie kolejne gwoździe do trumny, jaką była znajomość Wierzby z krasnoludem. Helga milczała, chyba w pewnej obawie o swoje życie, posłuszna poleceniom swojego męża, który kazał jej się nie ruszać.
- Będę... Z całym jebanym zastępem straży ze Skalgrodu. Zgnijesz w tej zimnej piwnicy, niemyty psi kutasie. Oby Cię zaraza dopadła - Splunął pod nogi chłopaka, nie bacząc na jego żałosny ton, pokazując tym samym co o nim myśli i to jak bardzo mu nie ufa.

Opuścili mieszkanie Idiego z piękną zakładniczką. Przypadkowy kierunek, przypadkowi przechodnie, którzy nawet nie byli w stanie dostrzec zręcznie ukrytego przez Auriel ostrza. Wszystko szło jak po maśle. Gdy tyko oddalili się na bezpieczną odległość, pół-elfka postanowiła posłuchać chłopaka. Wypuściła zakładniczkę, która puściła się biegiem przed siebie i zniknęła w pierwszej lepszej uliczce, znikając błyskawicznie dwójce z oczu, przyciągając jednak tym samym uwagę ku osobliwej parze. Nic nie zdążyła odpowiedzieć na próby tłumaczenia się Wierzby.
- Zepsułam? Zrobiłam to dla Ciebie! - Auriel poniosła głos, co wcale nie obniżało ilości przypadkowych spojrzeń. - Myślisz, że co? Że jesteś pępkiem świata? Że każdy będzie dla Ciebie miły, nawet jeśli dla ludzi też jesteś zwykłym chujem? - warczała, wyraźnie rozeźlona.
- Wieczorem to się tulisz i łapy do mnie wyciągasz, a jak Ci ratuję życie i dupę przed spędzeniem wieczności w więziennych piwnicach, to jeszcze mnie za to jebiesz? - Rozmowa zmierzała w naprawdę nieprzyjemnym kierunku. - I to ja się zachowuję jak baba? Weź dorośnij... Dorosłe życie polega na podejmowaniu decyzji i późniejszym radzeniu sobie z ich konsekwencjami. Idi od samego początku chciał Cię zapuszkować, bo dotrze to do Ciebie lub nie - jesteśmy tutaj kryminalistami! - wybuchła, wykrzykując ostatnie zdanie. To tylko sprawiło, że przechodnie stojący nieopodal, ruszyli przed siebie bardziej żwawym krokiem, kierując swoje spojrzenie pod nogi.

- Mam dość, Wierzba - ton Auriel był nieugięty i naprawdę poważny. - Przeprosisz mnie, albo po prostu pójdę do Hoffa i niech to pierdolone miasto spłonie - wyraz jej twarzy był bliski płaczu, co widać było za zaszklonymi oczami. Przepełniały ją emocje, z którymi jak widać nie do końca umiała sobie poradzić. Być może to kwestia honoru i dumy, jaka ją przepełniała. Albo chodziło o jej wcześniejsze otworzenie się przed chłopakiem i to jak ją teraz potraktował. Może też teraz czuła się zdradzona i niepewna przyszłości. Nie chciała już imponować ojcu. Teraz chciała żyć po swojemu... Tylko czy Wierzba był na to gotowy?

Skalgród

102
POST POSTACI
Wierzba
To wszystko... to było za dużo na głowę Wierzby. Chłopak wziął na sobie problemy, które nie były jego, mieszał się w sprawy zupełnie go nie dotyczące! Przez to wszystko kłócił się z Auriel i choć wiedział, że ta dziewczyna będzie jego końcem, nie potrafił po prostu jej odtrącić. Mimo nerwów, była przecież Auriel. Jego księżniczką.

- Nie wiem... nie chcę. - Mamrotał, starając się zebrać myśli w całość. Damien wciągnął go w kabałę, z której tak łatwo mógł się nie wykpić. A może... a może jednak mógł?

Wierzba rozejrzał się. Byli blisko muru, który zresztą nie był taki wysoki, z pewnością niższy, niż te wszystkie klify, na które musiał wspinać się podczas szkoleń. Wystające cegły tylko ułatwiały sprawę. A gdyby tak wspiąć się... i uciec?

- Ja też mam dość. - Przyznał po chwili. - Miasto ma zbyt dużo osób do rozwiązywania problemów. Chodź ze mną. - Zaproponował. Miał ze sobą wszystko to, czego potrzebował: ciepły płaszcz, broń, wygodne buty i zdolności do przetrwania. Teraz zyskał też kolejną rzecz: odwagę do podejmowania własnych decyzji. - Chodź ze mną. Do karenów. - Powtórzył, łapiąc dziewczę za rękę i ciągnąć ku murom.

Młody Wierzba zwinnie wspiął się na mur i zeskoczył z drugiej strony, na powrót wolny od problemów miasta. Ruszył w dzicz, w stronę południa, gdzie czekały kolejne przygody, rozległe pastwiska, piaski pustyni, wielkie słonie i groźne jaszczury. Być może świat jeszcze kiedyś będzie miał szansę usłyszeć o rycerzu z dziczy, Synu Północy, który poprzysiągł walkę z demonami dla dobra całej Herbii...
Obrazek

Wróć do „Turon”