Re: Bursztynowa Winnica

16
Spoiler:
Szybko wyciągnąłem zioła.
- Nie, akurat to odkryłem sam... Chciałem się pobawic w alchemika, a ktoś mnie zapewnił, że taka ilośc nie zaszkodzi... no to jak głupek to zażyłem... - mówiąc to, pochyliłem się lekko. Trochę mi było wstyd, w końcu co jeśli wtedy wynalazłbym truciznę? - W każdym razie, na razie nie zauważyłem u siebie efektów ubocznych, a korzystałem z tego... pięc razy? Może sześc... To daje łącznie od piętnastu do dwudziestu czterech dni uśpienia, więc skutki by się pojawiły, prawda? W każdym razie... te zioła zaparzyc - pokazałem kilka - i wypic, a resztę żuc... byłem głodny, to przerwałem eksperyment w połowie - dodałem, chcąc się usprawiedliwic. - no i obudziłem się cztery dni później, a potem jakoś tak nie zasypiałem...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

17
Kamah jedynie wytrzeszczył oczy z niedowierzaniem. Co dokładnie wprawiło go w takie osłupienie - tego Ardran nie wiedział, aczkolwiek miał niejasne przeczucie, iż może mieć to pewien związek z jego opowieścią o eksperymentach zielarskich, bo mężczyzna wymamrotał do siebie coś w rodzaju "i ten szczeniak jeszcze żyje..." Był chyba jednak na tyle zrozpaczony i zdesperowany, że nie protestował już przeciwko niczemu - łyknął sobie tylko zdrowo z kielicha. Na szczęście gospodyni była osobą konkretną i opanowaną.

- Ardran! Skup się! - Emasan popatrzyła chłopakowi prosto w oczy, bardzo, ale to bardzo poważnie. Jej palce znów uderzyły rytmicznie w blat, wydając odgłos podobny do galopującego konia. - Pytałam, co za zioła dokładnie tam są. Możesz odpowiedzieć? To może być ważne. Ja się na tym nie znam aż tak, żeby zidentyfikować wszystkie, a trochę tu tego jest...

"Ciocia" rozsypała na stole suszoną mieszankę roślinną i zaczęła ją badać na różne sposoby - wąchając, przypatrując się, rozgniatając w palcach poszczególne listki i kwiatki, ostrożnie próbując ich koniuszkiem języka...

- Pachnie jak "morska marchew"... a trochę jak kwiaty oczanki czarnej... tak, tak, widzę tu pączki kwiatowe oczanki. Te listki wyglądają mi na sulonową miętkę... A reszta? No, dziecko, powiedzże!
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

18
- Nie wiem, ciociu... - powiedziałem smutny - ale praktycznie u każdego zielarza można było je dostać, więc raczej nie są rzadkie... I jak mówiłem, jeśli to je zażyła tamta osoba, to w ciągu jednej doby powinna się obudzić...
Uniosłem rękę, by się podrapać za uszami, ale po chwili przypomniałem sobie, że ostatnio efekt był odwrotny od oczekiwanego.
- Wiem tylko że nie ma tu maku, bo alchemik mówił, że lepiej nie dawać go w większej ilości... I jakieś "konopii", nie pokazał jak wygląda ale kazał odmówić, jeśli ktoś by mi ją oferował. Przepraszam... Wiesz chyba, że gdybym tylko mógł to bym pomógł...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

19
Emasan dolała sobie i Kamahowi wina. Stuknęli się kieliszkami, patrząc na siebie porozumiewawczo, podobni jak dwie krople wody, i wypili po łyku. Nie tylko w wyglądzie zewnętrznym, ale i w zachowaniu, w gestach, w ruchach i mimice znać było ich podobieństwo. Nie wyparliby się siebie nawzajem, musieli być rodziną.

- A są jakieś charakterystyczne objawy tego, że ktoś śpi właśnie po tych ziołach? Potrafiłbyś to osądzić...? Nie, bez sensu, przecież jak sam spałeś, to nie mogłeś jednocześnie oglądać osoby śpiącej... A jest ktoś, kto widział cię śpiącego pod wpływem tego czegoś? Na pewno tak, przecież nie spałbyś przez trzy dni na ulicy, musiałeś się wtedy u kogoś zatrzymać, prawda?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

20
- Był jeden uczony... Teraz już go chyba nie ma w mieście. Zainteresował się tym, że nie dorastam... Przyznasz Ciociu, że od kilku miesięcy raczej się nie zmieniłem, prawda? - uśmiechnąłem się. O dziwo, mało ludzi zwraca na to uwagę, a przecież siedem, osiem miesięcy w wieku "dwunastu" lat to czas, podczas którego powinny zajść jakieś zmiany.
- W każdym razie kiedy mnie badał, mówił coś o zatrzymaniu rozwoju "na więcej niż tylko fizycznej płaszczyźnie"... Nie wiem o co mogło chodzic... Ale chyba za bardzo odszedłem od tematu, prawda? W każdym razie poprosił mnie o wypróbowanie tych ziół... kiedy się obudziłem mówił coś o wstrząsach co określony czas, że najpierw osiem godzin, potem siedem i pół i w końcu co pół godziny, jakby ciało samo chciało się obudzic... Mówił też coś o iskrach, kiedy pokazałem mu gwiazdki, uznał że w ten sposób usunięta została nadwyżka energii magicznej... Nic więcej... Potem porobił trochę obliczeń, powiedział coś o wiecznym dziecku i sobie poszedł... A kaptur nadal był na miejscu, więc chyba nie brał :tego: pod uwagę... - słowo "tego" zostało wypowiedziane o wiele ciszej, w końcu Emesan i tak wiedziała o co chodzi...
- Nie mówiłem o tym nikomu, ale przecież ci mogę zaufac, ciociu...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

21
- Yhm - wtrącił się mężczyzna. - Nieważne, nieważne wszystko, powiedz tylko, czy potrafiłbyś rozpoznać osobę, która śpi właśnie pod wpływem tego czegoś?

Najwyraźniej Kamah nie był wcale zainteresowany historią Ardrana i jego przedłużonego dzieciństwa. Wnosząc z jego roztargnionego wzroku można było sądzić, że nawet nie do końca do niego to wszystko dotarło, że słuchał piąte przez dziesiąte, tak bardzo był zaaferowany swoim własnym problemem. Emasan natomiast skrzętnie zgarnęła ze stołu rozsypane zioła, zawinęła je w płócienną serwetkę i schowała za pazuchą.

- Kamah, braciszku - zaczęła łagodnie kobieta - nie sądzę, żeby umiał...
- Może jednak! Masz jakiś lepszy pomysł?
- No więc jak, chłopcze? Umiałbyś to sprawdzić? Pójdziesz z Kamahem do jego domu i zobaczysz jego biedną żonę?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

22
- Przepraszam, ciociu Emesan... - powiedziałem smutny - nie będę w stanie. Wiem o tym, jak wygląda taka śpiąca osoba dokładnie tyle, co ty czy Kamah... powiedziałem wszystko. Mogę spróbowac... ale takie sprawdzenie może byc nic nie warte, w końcu kto wie czy nie ma innych substancji dających podobne efekty... wiem za mało, by miec pewnośc... A nie chcę dawac nadziei w sytuacji, w której to może byc coś zupełnie innego...
Mówiłem prawdę... skąd miałem miec taką możliwośc... a jednak...
- Ale jeżeli tego chcesz, to pójdę... Ale nie sądzę, by to był dobry pomysł...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

23
- Widzisz, braciszku? - westchnęła Emasan, kładąc mężczyźnie rękę na ramieniu. - Mówiłam ci, że to bez sensu.
- A gdyby tak go uśpić tymi ziołami i obserwować przez te trzy dni...? Porównać z tym, co dzieje się z nią...? - zastanowił się głośno Kamah. - Wtedy może doszlibyśmy do jakichś wniosków i...
- Mówisz poważnie? Kam, daj spokój, chcesz męczyć dzieciaka, żeby robić jakieś eksperymenty? Zresztą jestem przekonana, że Ayoel do tego czasu sama się obudzi i to wszystko się okaże i tak niepotrzebne...
- Nie obudzi się - powiedział Kamah bardzo poważnie i z zupełnym przekonaniem. - Nie obudzi. Ema, ty jej nie widziałaś, jak ona śpi. To nie jest normalne. Nie wiem, czy to chodzi o to cholerne zielsko, czy o demona, czy klątwę, czy gniew bogów, ale jak mam już jakiś trop, to chcę mieć pewność! Muszę mieć pewność! Tak się boję, że ona umrze...

Rodzeństwo w ożywieniu dyskutowało przez dłuższą chwilę wyłącznie między sobą, niemal zapominając o obecności Ardrana. A przecież to o nim toczyły się te rozmowy i to właśnie jego najbliższej przyszłość była ich treścią. W końcu ciocia Ugafa zwróciła się bezpośrednio do chłopaka, przemawiając czule i łagodnie:

- Kochane dziecko... Byłbyś w stanie zrobić dla nas... dla mnie coś takiego? Zażyć tę swoją mieszaninę i dać się poobserwować? Nic ci się przecież nie stanie, a... To może być jedyna szansa, aby odkryć, co się stało biednej Ayoel...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

24
- Normalnie oszczędzam te zioła, ale mam więcej niż jedną porcję, a jeśli to ma komuś pomóc... - powiedziałem, słysząc Emesan...
- Prawdę mówiąc, to to nie jest zbyt męczące... Tylko pozostanie jedna rzecz... - powiedziałem. Otóż to, o tym chyba nie pomyśleli.
- Będziecie mnie potem musieli znosic przez kilka dni z rzędu - dokończyłem rozbawionym głosem.

Nie mówiłem już wiele więcej. Poszukałem garnka i zacząłem przygotowywac składniki, dokładnie tak jak kilka miesięcy temu... to daj tu, to tu, zamieszaj, dodaj to... a potem wypij i zjedz.
- Objawy zwykle występują po ośmiu godzinach snu, ale może trafi się szyb... - już nie dokończyłem, czując jak odpływam... Tylko szybko przyjąłem jak najniższą pozycję, by się nie potłuc...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

25
Właściwie to Ardran nie miał racji - została mu już tylko ta jedna, ostatnia porcja ziół powodujących magiczną drzemkę, którą właśnie zaczął przygotowywać do spożycia. Tę przedostatnią zarekwirowała mu przecież przed chwilą ciocia Emasan... A więcej już nie było. Chłopak widocznie jednak się nie zorientował, zaaferowany całą sprawą.

Mozaikowa posadzka kuchni zadrżała Ardranowi w oczach. Drobne, błyszczące kafelki, a także malowane ściany, butelki z ciemnego szkła, aksamitne kotary, wszelkie kuchenne sprzęty oraz twarze Emasan i Kamaha zlały się w wielobarwny wir, który porwał chłopca za sobą. Młodzieniec nie poczuł już nawet swojego upadku, po prostu popłynął... hen.

W miejscu, w którym się znalazł, było wilgotno, ciepło i ciemno. Widział tam ciężkie od wody liście, które tworzyły nad jego głową rozłożysty parasol, związany zwojami lian. Nieba nie było widać, ale czuło się jak gdyby pod skórą, że coś je rozświetla, mimo że jest noc... jakaś nadnaturalna, niezdrowa, lecz zarazem niewymownie piękna łuna. Jej okruchy odbijały się w dnach kielichów tęczowych orchidei, które swoim tajemniczym blaskiem rozjaśniały mroczny las. Pomiędzy gładkimi pniami drzew przemykały się bezgłośnie miękkostope istoty o lśniących oczach i długich ogonach. Śniący nie widział swojego ciała, lecz czuł, że jest jednym z nich - wielkich, dzikich, dostojnych i smukłych kotów w samym sercu nocnej dżungli.

Istot było wiele i nawet nie widząc ich wszystkich, Ardran czuł ich obecność równie naturalnie, jak gdyby stanowiły części jego własnego ciała. Ich aksamitna, czarnogranatowa sierść zlewała się z mrokiem tej dziwnej, parnej nocy, gdzieniegdzie tylko połyskując odbiciem jakiegoś obcego światła. Wszystkie oczy były zielone, zieleńsze od liści, gładkie jak szkło, myślące i mądre.

Nie było ani odrobiny wiatru. Powietrze było nieruchome, gęste i lepkie. Ardran stąpał na czterech łapach przez dżunglę, a ona rozstępowała się przed nim. Czuł się panem tego miejsca. Czuł, że tu jest jego dom.

Dotarł do brzegu strumienia, który w przedziwny sposób płynął w górę stromego zbocza - lecz przecież to był sen, dlatego śniącego nie wprawiło to w dostateczne zdumienie, jakiego zapewne doznałby na jawie. Nad brzegiem igrała wesoło dwójka dzikich kociąt o szarobłękitnym futrze. Bawiły się beztrosko, kotłowały i gryzły, nie zwracając uwagi na nadchodzącego Ardrana. A on czuł wobec nich dziwną, niepojętą tkliwość.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

26
A może nie miałem więcej? Sam nie wiedziałem już, czy wziąłem te, które wyłożyłem, czy te drugie...

Bo zaraz zapadłem w sen... nie da się oddac tego, jak niezwykłe to było. Ten sen był taki... inny, taki... pełny! Byłem kim innym, a jednocześnie byłem całkowicie sobą...

Potem dowiedziałem się, że naturalne środki halucynogenne pokazują inne wymiary... przypadek?

Było wilgotno. Ciepło. Ciemno... jasno.

Światło nie było naturalne. Ale było naturalne. Piękne.

Dookoła biegały istoty. Lśniące oczy. Długie ogony. Koty. Podobne do mnie. Różne ode mnie. Takie jak ja.

Kilka... nie. Było nas wiele. Byliśmy razem... Byłem jednym z nich. Nie chodziło tu ani o moje... nasze... oczy. Ani o futro. To było coś więcej.

Zaglądałem im w oczy. Wszyscy myśleli... tak, wszyscy, nie wszystkie. To były myślące istoty, jak ja czy ty. To powinno mnie niepokoic... Ale tak nie było. Tak przecież powinno byc. Oni byli tacy, jak ja.

To miejsce zdawało rozstępowac się przede mną, by dac mi przejśc. Tworzyło ścieżkę. Chodź do nas, mówiło. Tu znajdziesz spokój. Tu znajdziesz wszystko. Tu należysz.

Natrafiłem na strumień. Płynął do góry. Co w tym dziwnego? To naturalne. Tu wszystko było naturalne. Jak mogłoby byc inaczej? Nie wiem. A tam...

Dwójka kociąt... Czułem z nimi więź. Nie to, co z innymi. Silniejszą. Poprzednie były takie, jakim mógłbym byc. Dzikie, myślące... mroczne. Tu widziałem się jak w lustrze - dziecko. Co znaczy prawdziwy wiek? Jestem dzieckiem!

Zazdrościłem im. Chciałem sam się tak bawic, chocby i do końca swych dni... A jednocześnie czułem coś więcej.

Miło się na nie patrzało... Nie tak jak na Emesan. Tak jak na moją jaskółkę... Czułem, że te kocięta były mi bliskie. Chciałem dla nich jak najlepiej...

Chciałem się z nimi skontaktowac... powiedziec Witaj. Lub miałknąc. Czy miałem taką możliwośc? Nie wiem. Większośc snów odbiera ci możliwośc działania. Nie wiedziałem co robic, nie wiedziałem czy umiem mówic, czy inni potrafią...

Więc usiadłem. I patrzyłem na to, jak dwójka kociąt bawi się w obrębie własnego gatunku - przywilej, którego raczej nigdy nie zaznam... A jednak teraz już nie czułem tej zazdrości. Czułem, że chcę, by im się nie stała żadna krzywda...

I siedziałem tak, pilnując ich, a choc nie wiedziałem jak wyglądam, wiedziałem, że nie mogą we mnie zobaczyc niczego złego... chyba że czegoś o sobie sam nie wiedziałem... Więc siedziałem, pilnując ich zabawy, nie pozwalając nikomu na jej przerwanie...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

27
Jedynym, który mógł przerwać tę beztroską zabawę, był on sam. I choć tego nie chciał, choć cudowna błogość ogarniała go, kiedy patrzył na to wszystko, będąc po trosze strażnikiem, po trosze jakiegoś rodzaju władcą owej krainy, choć Ardran czuł, że naruszenie tego porządku byłoby zbrodnią... to gdzieś w głębi jego jestestwa poczęło budzić się coś groźnego i mrocznego, co rozkazało mu zburzyć tę sielankę.

Nie było to obce. Przeciwnie. Było tak bardzo naturalne, jak cała reszta snu. Wpisane w jego obraz i zrośnięte z nim u samych jego korzeni, lecz dopiero teraz poczęło to stawać się oczywiste i wypływać na wierzch materii sennego marzenia.

Przyjazne miauknięcie, którym Ardran powitał kocięta, bez udziału jego woli przerodziło się w ostrzegawczy, nienawistny pomruk. Niepohamowana żądza mordu przeniknęła jego duszę i ciało, nie pozostawiając miejsca na protest. Kipiąca agresja musiała znaleźć ujście. Właśnie tu! Teraz! Kto zginie pierwszy? Które ciało jako pierwsze zamieni się w krwawe strzępy? Głowa której z istot potoczy się pierwsza w dół zbocza, brutalnie oddzielona od smukłego, kociego tułowia? Czyje życie uleci jako pierwsze, wraz ze szkarłatną smugą krwi odpływając z nurtem strumienia?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

28
Nie. Nie, nie, nie!
Czułem tą rosnącą agresję... czułem że to też było częścią mnie... Ale to nie było to samo!

Zawsze lubiłem dżunglę, i mimo ostatnich wydarzeń nadal się będę do niej wybierac.

Zawsze byłem taki, jaki byłem, a silny słuch stanowczo się przydaje...

Zawsze chciałem miec innych przy sobie, nie chciałem byc sam...

To, co się tu działo... To nie było dobre...

Nigdy nie czułem takiej agresji!

Nawet wtedy, gdy w świątyni się wściekłem, to gryzłem tylko raz... I koniec...

Nigdy nikogo nie zabiłem... Nawet tu nie chciałem tego zmienic.

A jednak to rosło...

Wtedy, patrząc na te dzieci, czułem agresję, która mnie przerażała.

Jakaś częśc mnie, pochodząca od istot z tego snu chciała śmierci... Ale to, co zostało ze mnie tego nie chciało.

Więc próbowałem gryźc własne łapy. Coś próbowało mnie powstrzymac, ale ta cząstka bardziej ludzkiego mnie mówiła, że to ciało nie jest powiązane z moim, że nic nie powinno mi się stac, kiedy tam poza snem na mnie patrzą...

I myślałem. Skupiłem się na wszystkich dobrych rzeczach, jakie mnie spotkały.

Świątynia. Nauczycielka daje mi rzeczy pozwalające na w miarę bezpieczne życie na ulicy.

Erola. Pierwsza osoba interesuje się moimi gwiazdkami. Potem kolejne. Zysk wystarcza akurat na pokrycie potrzeb żywieniowych.

Znów Erola. Pierwsza "Ciocia" oferuje bezdomnemu "dziecku" nocleg.

I ten szok, kiedy nie oczekuje nic za to...

Pięc. Dziesięc. Piętnaście różnych osób, w różnych domach.

Czasami chciały pokazu. Czasami chciały miec kogoś, z kim mogłyby porozmawiac. Co najmniej dwie miały partnera, lecz były bezpłodne. Po prostu chciały miec dziecko w domu.

Sklep Zielarski. Ostrzeżenie przed substancjami, które rujnują życie. Przechowanie mnie na zapleczu, kiedy zapadłem w sen tuż obok budynku.

Pierwszy festiwal. Dzięki tamtemu zdarzeniu odtworzyłem recepturę. Nie pytał się mnie, które składniki zaparzyc. Zrobiłem to sam...

Dzięki tej drzemce podczas tamtego wydarzenia odnowiłem swoje zapasy pieniędzy. Z nawiązką. Więc kupiłem kolejne komplety ziół.

Ludzie chętnie dają pieniądze dzieciom. Zwłaszcza, jeśli te dzieci pracują. Nawet, jeśli ta praca ogranicza się do przesuwania kolorowych gwiazdek, by robic różne kształty....

Tyle dobra jest na tym świecie. I ja też chcę dawac dobro.

Dlatego właśnie wkładałem całą swoją wolę, by tą agresją niszczyc własne ciało, a nie te niewinne kocięta. Przywoływałem sobie każdy, nawet najmniejszy przypadek dobrego zdarzenia. Im więcej tego będzie, tym trudniej o agresję,prawda?
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

29
Ardran z dziką wściekłością począł gryźć swoje łapy - a to ciało, jak teraz z najzupełniejszą jasnością pojął, było jak samo jego, jak to ludzkie, na jawie. A może nawet jeszcze bardziej? Tak samo jego i tak samo realny był też ból. Lecz to skierowanie gniewu ku samemu sobie nie wystarczyło, by rozładować narastające fale nienawiści.

Każdy z pięknych i dobrych obrazów - zmącony nieznośnym bólem, jaki chłopak sam sobie zadał - wynaturzył się w jednej chwili i przerodził w widok cierpienia i zniszczeń.

Widział, jak domek cioci R'tayi płonie. Widział, jak płomienie pożerają chatę nieszczęsnego kaleki - Watongi. Widział Arcykapłana - czy to on za tym stał? - obnażonego i lubieżnie wyciągającego ku niemu swoje brudne od grobowej ziemi ręce. A może to była wina samego Adrana? Zaraz po tym zobaczył bowiem, jak w jego rękach różnokolorowe gwiazdki - do tej pory, ot, dziecięca igraszka - wymykają się spod kontroli, przeradzając podczas pokazu w dziesiątki płomienistych kul, rozsadzanych w śmiercionośnych wybuchach. Okaleczone dzieci, płaczące matki, jakaś młoda dziewczyna cała w ogniu, rycząca nieludzko... Widział wreszcie swoją własną matkę, kapłankę w świątyni Pani Pokusy, jak z obnażonymi piersiami wiesza się na jedwabnym szalu, jej twarz sinieje, a stopy kopią powietrze w śmiertelnych spazmach. Słyszał jej ostatnie myśli. "Lepiej, gdybym go nigdy nie urodziła".

Kocie ciało Ardrana cierpiało, rozsadzane jak gdyby wewnętrznym ogniem - ten ogień chciał palić wszystko, co znajdzie na swojej drodze. Krzywdzić wszystkich, którzy chcieli pomóc. Z pięknego, drgającego wdzięcznie ogona pozostał krwawy strzęp, zaś aksamitne, miękkie łapy zostały ogryzione do kości. Ale to nie ugasiło niszczycielskiego płomienia, lecz jeszcze go wzmogło.

Ból przeminie i wszystko będzie dobrze - wiedział Ardran - jeżeli zabije choć jedno z nich, z tych harcujących u jego stóp kociąt.

Strumień wciąż płynął do góry, jak gdyby do samych bogów i patronów zanieść chciał obraz tego, co stało się w tej sennej, parnej dżungli. I tę krew, która nie chciała wsiąkać w ziemię, lecz gęstymi strugami spływała ku jego czystemu nurtowi.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

30
Już... Już nie gryzłem... Zaciskałem tylko oczy, próbując powstrzymac te wszystkie obrazy - a jednak one wciąż się pojawiały...
- Nie... Proszę, nie...
Jęczałem, sam nie wiedziałem w jakim języku. Wszystko mnie bolało, a na dodatek ciągle te wizje...

Ale wiesz, czytelniku, co było najstraszniejsze?

Że te kocięta dalej się bawiły.

I wtedy do mnie dotarło: One są tak samo prawdziwe, jak te wizje...

Co jest gorsze - śmierc jednego kota, czy śmierc całego miasta i wszystkich bliskich mi?

A jednak ten wybór był bardzo ciężki...

W końcu jednak, poszarpany przez samego siebie udałem się w kierunku tych kociąt...

A jednak choc to była złuda, nie chciałem by cierpiały więcej, niż to konieczne...

Dlatego ustawiłem się tak, by jednym ruchem
Spoiler:
oddzielic głowę od ciała. W ten sposób ofiara nie cierpiała za długo, a ten drugi kociak nie miał aż tak strasznego spektaklu...

A kiedy już tego dokonałem, byłem w stanie powiedziec tylko jedno:
- Przepraszam... Przepraszam...
Płakałem. W tej dzikiej formie, w której cały ten świat zdawał się należec do mnie, płakałem, przepraszając kociątko, które pewnie nawet nie istniało, w mowie, która też nie istniała...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Erola”