Ziris! Czyli chodziło albo o odbiorcę, albo właściciela... W każdym razie wygląda na to, że jaskółka wreszcie mnie uznała. A może cały czas to chciała powiedziec, a po prostu była osłabiona?
- Tak, to ja. Masz rację, lepiej uciekajmy - szepnąłem cichutko do niej, po czym ostrożnie, ale jednocześnie w miarę szybko wziąłem ją na ręce. Wyminąłem całą kłótnię - normalnie użyłbym tu gorącej krwi, ale w obecnej sytuacji miałoby to odwrotny efekt - i pobiegłem w stronę wyjścia.
A następnie udałem się najszybciej jak mogłem do jednego z zaułków, wejście do których było zasłonięte. "Dzieciaki" muszą sobie radzic w takich miastach, a samych miejsc albo celowo nie likwidowano, albo uznano że są za małe by postawic nowy dom.
Po drodze zastanowiłem się nad tym, co usłyszałem. Czyli ten Arcykapłan opłacił Kelela i jego pomocnika? Co więcej, Watonga najwyraźniej też miał tam pewne powiązania... Przynajmniej ciocia R'taya była po mojej stronie.
Teraz jednak były ważniejsze rzeczy.
Upewniłem się, że nikogo innego nie ma w tym "schowku", jak je nazywaliśmy, po czym wyjąłem jaskółkę i powiedziałem najspokojniejszym tonem, jaki znałem:
- Już dobrze, nikogo tu nie ma. Mało ludzi wie o tym miejscu. Możesz mówic, cudo. Ziris tu jest.
Re: Trakt do portu
46(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .