Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

16
- A to nie o to w tym chodzi? Do rana jeszcze sporo czasu. Zdążymy i tak się pobawić, i parę razy to powtórzyć - powiedziała na wydechu, łowiąc kolejny pocałunek. - No, chyba że nie możesz już wytrzymać i będzie ci wstyd szczytować zanim znajdziesz się we mnie. Wtedy zrozumiem skąd ten pośpiech.
Zaśmiała się cicho, przylgnąwszy do niego ciałem. Ręce, jak za każdym razem, wędrowały do szyi, którą obejmowała delikatnie. Oddychała coraz ciężej, poddając się absolutnie wyczuwalnemu w powietrzu rozładowaniu seksualnemu. Utrudniła nieco dostęp mężczyźnie, leżąc na nim z łydkami niesfornie lekko uniesionymi i skrzyżowanymi w kostkach. Aby przejąć dominację będzie musiał postarać się, ponieważ Tessie wyraźnie sprawiało przyjemność spoglądanie na kochanka z tej pozycji. Swojej bielizny nie zamierzała tak prędko usuwać, czekając aż on to za nią zrobi, jednakże w jego przypadku, nie miała już oporów. Sięgnęła jedną dłonią w dół, opuszkami palców zsuwając materiał. Nie będzie się spieszyć, w międzyczasie masując. Kiedy zdecyduje się na bezpośredni dotyk, przejedzie dłonią po prąciu, po całej długości, badając. Z łobuzerskim uśmieszkiem ujmie go między palce, aby zaraz ponownie przesuwać nią w górę i w dół w dobrze im znanym przekazie.
- To też było w twoim śnie? - zapytała cicho, spoglądając mu prosto w oczy. Garen mógł być pewien, że ta już nie może się doczekać, będąc już na zupełnej granicy racjonalnego myślenia.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

17
Garen zaśmiał się i lekko zmrużył oczy, co nadało jego twarzy bardzo pewny i jednocześnie tajemniczy wyraz.
- Obawiam się, moja droga, że nie grozi mi to. No chyba, że bardzo chcesz, siłą woli zmuszę się, a potem pójdziemy spać. Ja będę spał jak dziecko, a ty wciąż pozostaniesz niezaspokojona. - Uniósł brwi do góry i z lekkim rozbawieniem wpatrywał się w kobietę; wraz ze swym ostatnim słowem, jego dłonie i palce zmysłowo przejechały po dolnej części ciała Tessy. - Bałem się tylko, że nie wstaniesz rano, ale to nawet lepiej. Im później zaczniemy, tym później skończymy, a ty nie będziesz miała sił nawet na wstanie z łóżka. - Zaśmiał się gardłowo i zaczął ją całować.
Westchnął, kiedy dłoń Tessy zjechała na jego przyrodzenia i zaczęła je masować. Pół Elfka była już teraz całkowicie pewna, że jej kochanek jest gotowy do granic możliwości. Nabrzmiałe żyły niemal pulsowały na naprężonym, twardym jak kamień prąciu gotowym spełnić jedną z głównych funkcji, do których został stworzony. Dłonie mężczyzny pozwalały sobie na coraz więcej. Buszowanie w majtkach sprawiło, że te zsunęły się z pośladków Tessy, zatrzymując na udach.
- Było - odpowiedział cicho. - Tak samo jak wiele innych rzeczy. Sama odkryj, które...
Niespodziewanie, wykorzystując rozluźnienie i nieuwagę kobiety, podniósł się, chwycił ją w pasie i momentalnie obrócił tak, że zamienili się pozycjami. Był silny, doświadczony, wiedział co robi, więc Pół Elfka nie miała większych szans na zatrzymanie go. Teraz on był nad nią. Nie poprzestał jednak na tym. Szybkimi ruchami do końca zdjął jej bieliznę, po czym sprawnie zrzucił swoją. Usadowił się między nogami kochanki, podpierając się łokciami po jej bokach. Całował ją mocno i pożądliwie, zataczając ustami i językiem swoje ulubione drogi aż do piersi. Ocierał się o nią, chcąc, by oszalała bardziej. Sam również kontrolował się z ogromnym trudem, ale chciał, by oboje całkowicie przeszli granicę co najmniej w tym samym momencie.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

18
Oderwała się na chwilę, zaczerpując powietrza.
- A skąd ta myśl, że byłabym niezaspokojona? Jeszcze skończyłoby się na tym, że musiałbyś bezradnie oglądać mnie, jak sama doprowadzam sprawę do końca. Zasnąłbyś? Wątpię. - Przejechała jednym palcem po szczęce mężczyzny. Uśmiechnęła się zwycięsko. - Żałowałbyś, że tak szybko ci poszło.
Tessa miała w zanadrzu jeszcze inne wyjście: po prostu sama wzięłaby sprawy w swoje ręce, wykorzystując do tego Garena czy chciał tego, czy nie.
Nie czekała już, aż kochanek przestanie pieszczoty. Zmusiła go pocałunkami do podniesienia się do pozycji siedzącej. Obejmowała go jedną ręka, drugą, bezceremonialnie, naprowadziła członek i nabiła się, westchnąwszy głęboko, aby zaraz wydać cichy jęk, gdy zsunęła się do samego końca. Poruszała się powoli, mocno przylegając do piersi Garena. Dłoń po raz kolejny wylądowała w jego krótkich włosach.
- Nie będę czekać aż łaskawie sam to zrobisz - powiedziała, lecz nie było w tym żadnego wyrzutu.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

19
Garen nie miał nawet jak się uśmiechnąć, lecz przez jego twarz na ułamek sekundy przeszedł grymas rozbawienia, szybko stłumiony przez żądzę, która całkowicie przyćmiła jego umysł. Mężczyzna poddał się swemu naturalnemu instynktowi, przyjemności płynącej ze zbliżenia z kobietą, zwłaszcza tak ponętną i napaloną, wręcz niemożliwą do zaspokojenia, jak Tessa. Westchnął z rozkoszy, kiedy nabiła się na niego i zaczęła poruszać. Zignorował jej słowa. Lekko przymknął oczy, całując od czasu do czasu, lecz oboje potrzebowali coraz więcej powietrza. Na ich nagie ciała wstępowały coraz liczniejsze krople potu, a gorące oddechy mieszały się ze sobą.
Dłonie Garena chwyciły pośladki Tessy. Mięśnie mężczyzny napięły się jeszcze mocniej, ukazując sieć pulsujących żył. Jego serce waliło niczym bębny wojenne, a krew niemalże wrzała. Wykonywał delikatne ruchy, szybkie i głębokie na tyle, na ile pozwalała mu pozycja siedząca, lecz jednocześnie poruszał kochanką, trzymając ją w silnych ramionach. Przyspieszał coraz bardziej, każde kolejne pchnięcie było pod każdym względem dziksze od poprzedniego, aż w końcu z ust mężczyzny wydobywało się coraz więcej westchnień rozkoszy.
W końcu nie wytrzymał i ponownie położył kochankę. Jedną ręką podpierał się obok jej głowy, drugą zaciskał na piersi. Ta pozycja była wygodniejsza dla obojga, więc Garen mógł znacznie przyspieszyć tempo. Patrzył kochance prosto w oczy, uśmiechając się leciutko, lecz jego wzrok znajdował się w wymiarze rozkoszy dawanej mu przez Tessę. Przyspieszył ruchy bioder, a łóżko trzeszczało coraz bardziej. Garen zmieniał tempo w zależności od upodobań towarzyszki: czasem znacznie zwalniał, by po kilku oddechach i zwiększonej chęci kochanki, gwałtownie i bez opamiętania, nie szczędząc energii, rozpocząć szaleńcze tempo pchnięć. Był dziki, nieokiełznany i póki miał dużo energii, nie pozwalał jej zmienić pozycji. Była pod nim, zdana na jego łaskę, brał ją wedle własnego uznania, lecz nie istniała w tym ani kropla egoizmu. Dawał przyjemność i tyle samo otrzymywał, była to równa wymiana, na jego warunkach i pod jego dyktandem. Wchodził do samego końca, czasem dziko i gwałtownie, jakby pieprzył zwykłą wyuzdaną dziwkę, a czasem powoli i zmysłowo, jakby opiekował się najcnotliwszą damą jaką historia widziała. Nie chciał, by zabawa skończyła się zbyt szybko, a jednak przez większość czasu nie potrafił się opanować. Coś takiego jak kontrola nie istniało. Była tylko przyjemność i Garen znajdywał ją zacięcie penetrując wnętrze Tessy, jakby miał być to jego pierwszy i zarazem ostatni raz.
Kiedy zlany potem, dyszący i wciąż wzdychający z rozkoszy potrzebował chwili wytchnienia, pozwalał Tessie przejąć inicjatywę. Chociaż nie miał nic przeciwko jej dominacji od czasu do czasu i tylko podniecało go to bardziej, starał się wciąż nie być całkiem uległy. Mogło to być jednak trudne. Jego umysł był mocno przyćmiony od rozkoszy, którą otrzymywał z każdą chwilą penetracji samego ucieleśniania Krinn w tym świecie, jakim była Pół Elfka. Do jego umysłu wlewała się powódź rozkoszy, a jęki i westchnienia Tessy, mieszające się z jego własnymi, słyszalne były jak przez grubą ścianę. Przyjemność, która emanowała z dolnej części jego ciała, całkowicie zawładnęła jego umysłem. Chociaż dłonie wodziły bo każdym możliwym skrawku seksownego, ponętnego i kobiecego ciała Czerwonowłosej, robiły to instynktownie, same z siebie, wyczulone już na dotyk kochanki. Doznania z tej nocy mieszały się mimowolnie z tymi z poprzedniej, co tylko potęgowało podniecenie i spełnienie Garena.
Wytrzymał długo, ale i on miał swoje limity. Gdy był bliski szczytowania, doznał niemal całkowicie nowego uczucia, a właściwie sam nie pamiętał, kiedy ostatni raz czuł coś takiego. Przez chwilę stał obok, obserwując siebie i kochankę. Znalazł się w otchłani przyjemności. Przed oczami miał prawdziwie boskie stworzeni, spoglądał na nie niczym przez mgłę; widział jedynie kaskadę czerwonych włosów, niemalże białe ciało, jędrne piersi z naprężonymi sutkami i twarz o pięknych rysach, czarujących, lecz jednocześnie dzikich i nieokiełznanych oczach.
Szczytował z jękiem, który wydarł się z jego gardła. Skończył w kochance, nie było dla niego innych opcji. Wciąż czuł jej miękkości, wilgoć i ciepło, czuł, jak zacisnęła się mocniej na jego męskości, a to podnieciło go do ostateczności. Tessa mogła poczuć, jak członek w jej wnętrzu na moment rośnie jeszcze bardziej, by wypuścić z siebie życiodajne nasienie. Czuła gorąco, ale w tamtym momencie jeszcze większe temperatura eksplodowała w jej wnętrzu. Niemalże jak lawa, a ona była samą Matką Ziemią. Ich ciała kleiły się do siebie, oboje oddychali ciężko. Garen zamknął na chwilę oczy, wciąż błądząc rękoma po ciele kochanki. Kiedy je otworzył, próbował wyostrzyć wzrok, spojrzeć na nią, na jej twarz i ciało, którego nigdy nie miał dosyć.
Chciał ją pocałować, z miłością.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

20
Tessa wcale nie zamierzała dominować. Jedynie poruszała biodrami szybciej, gdy kochanek zwalniał, wyręczając go w momentach, gdy musiał nabrać oddechu. Nie musiała nic więcej robić. Widziała, w jakim stanie znajdował się Garen. Kiedy bez zahamowań napierał na nią, musiała trzymać zaciśnięte dłonie na desce od oparcia łóżka, aby nie zaryć głową i nie przesuwać się aż tak zanadto. (Pozostawiła tam pamiątkę w postaci sczerniałych śladów opuszków palców.) Wyginała się, głośno jęcząc. Kiedy zwalniał, celebrując tę chwilę, ręce mogły jej odpocząć, które zaraz oplatała mu wokół szyi, przyciągając bliżej do siebie.
Szczytowała razem z nim, wpijając palce w łopatki i bezwstydnie krzycząc. Zlana potem, oddychała ciężko przez dobre parę minut, potrzebowała jeszcze więcej czasu, aby wrócić do krainy rzeczywistości. Przez cały ten czas obejmowała ściśle kochanka, który po prostu na niej leżał. Jedną rękę miała przyciśniętą do jego karku, drugą pod żebrami, zachodząc aż na linię krzyża. Tak jej było dobrze, nawet jeśli odczuwała ten ciężar.
Kiedy Garen chciał ją pocałować, pozwoliła mu na to, choć niechętnie wypuściła go, aby zmienił pozycję. Po tym położyła mu głowę na piersi, zwrócona bokiem do niego. Nie odzywała się ani słowem, z każdą chwilą odzyskując nieco więcej energii. Przejechała mu dłonią po brzuchu, dla odmiany licząc widoczne mięśnie.
- Chcę więcej. Wiesz o tym? - spytała, oblizując usta, zadzierając nieco głowę i spoglądając mu w oczy.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

21
Garen również nabierał energii. Nie oddychał już tak głęboko, jego klatka piersiowa podnosiła się i opadała spokojnie. Wzrok miał wpatrzony w sufit. Ciało wciąż błyszczało od potu. Dłonią delikatnie gładził czerwone włosy kochanki, uśmiechając się przy tym delikatnie. W pomieszczeniu było gorąco i duszno, powietrze było ciężkie, widniała w nim mieszanina dymu ze świec oraz zapachów powstałych przez miłość. Blask słabych płomyków rzucał na ściany tańczące cienie, wyginające się niemal jak kochankowie. W pomieszczeniu panował półmrok, co tylko sprzyjało atmosferze intymności.
- Wiem o tym doskonale - ożywionym wzrokiem spojrzał prosto w jej oczy. - Wiem, czego chcesz, a ja jestem w stanie ci dać. Tak samo jak wszystko innego, co zachcesz. O ile nie będzie to jakiś pałac królewski - odpowiedział poważnie, dodając lekki żarcik dla rozluźnienia atmosfery. Nachylił się, by pocałować Tessę.
Podniósł się lekko i sięgnął po jej nogę, drugą ręką przesuwając kochankę całą na niego. Wyraźnie dawał jej znać, jak pragnie to teraz rozegrać. Przy każdej okazji całuje ją w usta, długo i namiętnie. Jego dłonie ponownie zaczynały wodzić po jej całym ciele, tym razem całkowicie znając najczulsze i najwrażliwsze punkty, na których skupiały swą uwagę. Czas, by Tessa dominowała, ujeżdżając kochanka z całą siłą i energią, jaka jej pozostała. Męskość Garena bardzo szybko była gotowa do ponownych igraszek, a mina mężczyzny wskazywała na to, że nie chce już dłużej czekać. W jego oczach na nowo rozbłysło pożądanie.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

22
Po pocałunku Tessa spojrzała na niego z powagą, pozwalając mu na przesunięcie jej bezpośrednio na niego. Zrozumiała ten komunikat, uśmiechając się nieznacznie.
- Nawet ja nie wiem czego pragnę, ale jeżeli dasz mi to wszystko, to pewnego dnia, jeden jedyny raz, obudzisz się ze związanymi oczami i rękoma. Będziesz cały mój, wyjątkowo zdany tylko na mnie. Z początku nie będzie ci się podobać ten pomysł, lecz szybko przekonasz się - mówiła cicho, zmysłowo, bardzo nisko nachylając się nad mężczyzną, przemawiając do jego ust i przy okazji krótko całując; dłońmi muskała jego ramiona, jakby już w tej chwili zamierzała wprowadzić słowa w czyn - że będzie bardzo przyjemnie. Do tego czasu będziesz miał szansę uciec ode mnie. Kto wie, jak dalej potoczą się nasze losy? Ale czuj się ostrzeżony, Garen, bo ten pomysł coraz bardziej zaczyna mi się podobać.
Z delikatnym śmiechem, błyskiem w oku, nie przedłużając już niczego, nabiła się na członek. Nawet jeżeli kochanek był zaskoczony jej słowami, chciał coś powiedzieć, to nie dała mu szansy, narzucając tempo. Nie hamowała się, nawet gdy zwalniała, to tylko na chwilę, aby zaraz zacisnąć mięśnie pochwy wokół niego, nie dając wytchnienia. Jeżeli będzie chciał jej pomóc, pozwoli mu na to. Tak samo jak będzie chciał zmienić ich pozycje. Tessa wyjątkowo zdawała się na kochanka, nie narzucając zbyt wiele od siebie.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

23
- To było... najbardziej romantyczne wyznanie... jakie jakikolwiek mężczyzna w życiu usłyszał. Ten pomysł już mi... się spodoba. Gdybyśmy... mieli więcej czasu, pozwoliłbym... ci się związać już teraz, ale... musimy to przełożyć na później. Znajdź... mocną linę, bo mogę się trochę... wyrywać - mówił szybko Garen, między westchnieniami przyjemności, kiedy Tessa nabiła się na niego i rozpoczęła swoje szaleńcze tempo.
Całkowicie oddał się temu uczuciu, lecz nie pozostawał tak nieobecny jak poprzednim razem, kiedy rozkosz sięgnęła zenitu. Zebrał w sobie resztki energii i czekał na moment, w których kochanka pozwoli mu włączyć się do gry. Niewiele było takich momentów, kiedy tempo zwolniło na tyle, by mężczyzna mógł dziko ruszać biodrami, ukazując, że i on nie ma zamiaru się ograniczać. Częściej jednak leżał i zaciskał dłonie na piersiach Tessy. Kiedy wykonywała swoją sztuczkę, z jego gardła wyrywały się dzikie jęki. Podniecało go to jeszcze bardziej. Dawał znak, że pragnie więcej, a im częściej Tessa sprawiała, że jej wnętrze stawało się ciaśniejsze, tym szybsze tempo penetracji Garen zarzucał zaraz potem. Ich ruchy synchronizowały się ze sobą, lecz to kochanek w końcu wyszedł na prowadzenie. Widocznym było, iż hamuje swą siłę by jego dłonie nie zaciskały się zbyt mocno na ciele kobiety, lecz nadwyżkę siły niemal natychmiast starał się przekształcać w dodatkową energię. Pół Elfka była mokra do granic możliwości, więc nic nie spowalniało szaleńczego tempa, które Garen starał się narzucać równie zaciekle, jak jego partnerka.
Po jakimś czasie zmienił pozycję. Tessa, wypięta, podpierała się na rękach, a kochanek był za nią. Zaczął na spokojnie, prawidłowo. Trzymając dłonie na jej pośladkach, poruszał nimi i swoimi biodrami jednocześnie, wchodząc do samego końca. Przyspieszał coraz bardziej, aż powoli tracili rytm i synchronizację, lecz nie przeszkadzało mu to tak długo, dopóki czerpał niewyobrażalną rozkosz, a dawał wcale nie mniejszą. Powietrze rozdzierało charakterystyczne, przypominające klaskanie odgłosy, a zapach miłości wypełnił całe pomieszczenie.
Po kilku minutach postanowił zrobić coś innego. Wyszedł z Tessy i skierował męskość nieco wyżej, w znane już im obojgu miejsce, która dawało przyjemność równie wielką, o ile nie większą. Garen wszedł spokojnie i powoli, dając kobiecie czas na przyzwyczajenie się do tego uczucia. Nie chciał sprawiać jej bólu, choć jednocześnie nie czekał wieczność. Po paru minutach dość powolnych ruchów, stopniowo zaczął przyspieszać, pchając biodrami mocniej. Dyszał ciężko. Westchnienie wychodzące z jego ust zamieniały się w ciche jęki. Wykorzystywał wszystkie siły woli, by zarówno on jak i partnerka mieli niezapomniane przeżycia. Każda sekunda, każde pchnięcie pełne pożądania przyspieszały finał, choć do tego czasu Tessa powinna mieć już nie jeden orgazm. Garen znał się na rzeczy i tej nocy kobieta przekonała się o tym ponownie.
Z jękiem, wykonując ostatni, dzikie i mocne pchnięcie, skończył w niej. Zdrętwiał, a jego ciało przeszyły fale przyjemności. Wydawał się zamrożony, lecz drgał delikatnie. Na moment przestał oddychać. Mocniej pochylił się do przodu. Dopiero kiedy zaczerpnął głębokiego oddechu, powoli wyszedł z kochanki. Ciężko opadł obok niej, oddychając głęboko. Był zlany potem i rozgrzany, a jego usta wykrzywione były w uśmiechu. Wzrok miał nieobecny, jakby wciąż znajdował się w morzu przyjemności, którym władała Tessa.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

24
Stwierdzenie, że jej perwersyjna zapowiedź była romantycznym wyznaniem, utwierdziło Tessę w przekonaniu, że nie tylko ona ma coś nie po kolei w głowie. Oboje byli mocno szajbnięci, coś takiego jak romantyzm funkcjonowało u nich na zupełnie innej zasadzie. Nagięli to pojęcie do własnych upodobań seksualnych, które niejednego widza z boku zgorszyłyby, zawstydziły czy zszokowały. Wiedźma poddając się uczuciu, pożądając oraz dominując, i szaleństwu ich znajomości, wiedziała jedno: nie dla nich była delikatność ani zabawy w podchody, ani tym bardziej kwiatki. Może Garen przystałby na to jako na metodę do rozkochania w sobie jakiejś młódki, lecz kobieta wątpiła w to, aby leżało to w jego charakterze. Tessa z pewnością była już na to za stara. Kochając się z nim, ostro, prawie że nie postrzegając rzeczywistości dookoła, uświadomiła sobie jedną rzecz: to nie mogło się inaczej skończyć. Pieprzyli się jak pojebani, a ona nie mogła sobie niczego innego wyobrazić w to miejsce. Pasowało to do nich, choć inni popukaliby się w łeb, twierdząc, że zachowują się jak zwierzęta i że nie ma w tym niczego więcej prócz chucią. Może tak rzeczywiście było? Może za miesiąc uznają, że było fajnie, lecz wypaliło się i rozstaną się na dobre?
Rozstaną? Ha! My nawet nie jesteśmy razem, poprawiła się w myślach Tessa, aby zaraz krzyknąć z rozkoszy. Podświadomie poruszała biodrami, kiedy kochanek zwalniał. Nie mogła zliczyć już razy kiedy drżała ze spełnienia, tkwiąc w swych chaotycznych myślach. Wspierała się łokciami o pościel, chowając także pomiędzy nimi głowę, zamykając oczy, oddychając ciężko i powoli tracąc głos.
Czuła, jak z wysiłku nogi jej drżą. Trwała w tej pozycji dopóki zgodnie nie skończyli. Opadła bezsilnie, czując, jak ciało lepi się do materiału. Z gorąca była cała czerwona na twarzy. Podobnie jak Garen potrzebowała dłuższej chwili, aby powrócić do rzeczywistości.
- Marzę o zimnej kąpieli - wymruczała po kilku minutach zachrypniętym głosem. Spojrzała na kochanka ze zmęczonym uśmiechem.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

25
Garen potrzebował paru dobrych chwil, by w końcu dojść do siebie. Kiedy jego oddech wrócił do normy, a na ciało przestały wstępować coraz to nowe krople potu, przechylił głowę w stronę kochanki i uśmiechnął się jeszcze szerzej. W jego oczach widniało zmęczenie, same się zamykały dając upust wycieńczeniu.
- O tak... zimna kąpiel byłaby teraz wybawieniem. Ale ja nie mam siły wstać z łóżka, więc możesz iść sama, a ja tu zaczekam - odpowiedział słabym, niemal sennym głosem. - Jestem strasznie śpiący, nie przypominam sobie, abym był w takim stanie nawet po najcięższym treningu. Dasz radę wstać jutro? Może jednak odwołasz to? Nie zapomnij obudzić mnie z rana, chcę przypilnować, żebyś wzięła wszystko co trzeba, no i przecież nie zostawisz takiego Garena samego w swoim mieszkaniu, co nie? - Puścił jej łobuzerski uśmiech.
Powietrze wciąż było gęste i gorące, przesycone zapachami uprawianej miłości. Dwoje kochanków coraz mniej zwracało na to uwagę. Romantyczne i przyjemne rozmyślania zaczęły opuszczać ich umysły wraz z ostatnią falą przyjemności. Teraz zmęczenie i wycieńczenie przejmowały kontrolę nad ich ciałami. Garen wyglądał, jakby ostatnimi resztkami woli trzymał się przytomności. Uśmiechał się słabo, oczy miał lekko przymknięte, a ich blask zgasł, nawet jeśli ciągle wpatrywały się w piękną twarz Tessy.
- Podałabyś mi chociaż bieliznę, proszę? Jest cholernie gorąco, ale ubiorę się odrobinę, jeśli nie masz nic przeciwko - powiedział powoli, unosząc brwi w górę; nie chciał przeciskać się nad kobietą, która była przy wylocie i miała bliżej.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

26
- Niestety ja też nie mam siły wstać - odpowiedziała po chwili zastanowienia. - Jutro z rana to załatwię. Nie martw się, nie zapomnę o tym, aby cię zwalić z łóżka. I tak nawet, gdybym chciała odwołać wyjazd, to nie dałabym już rady. Trzeba byłoby szukać zastępstwa, a na to już za późno. Po prostu zobaczymy się za jakieś dwa dni. Szybko zleci.
Tessa poprawiła się na łóżku, siadając z mozołem. Wydawałoby się, że już chce spełnić prośbę Garena, lecz ta sięgnęła po zmiętoloną kołdrę, którą przykryła ich jednym ruchem obydwoje. Pocałowała go krótko, praktycznie na dobranoc.
- Nie. Śpij jak cię bogowie stworzyli. Wyglądasz na bardziej zmęczonego ode mnie. To dobrze, nie możesz stawiać oporu.
Pomimo gorąca wtuliła się w jego ramię, przyjmując najwygodniejszą pozycję, jaką tylko mogła. Nic więcej nie mówiła, pozwalając wyczerpaniu i znużeniu przejąć nad nią kontrolę. Zamykała powoli oczy, oddychając już spokojnie, z poczuciem, że w nocy ponownie pojawią się koszmary, choć tym razem miała nadzieję, że nie aż tak intensywne jak zazwyczaj. Zasnęła, nieświadomie wczepiając się w ciało kochanka.

Rano razem z Garenem wyszła z mieszkanka, nie obywając się bez przypilnowania wszystkiego przez mężczyznę odnośnie jej małej wyprawy. Broń musiała zostać zabrana.

[z/t -> Sieć ulic Portu Erola]

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

27
[Z sieci ulic Portu Erola]

W przeciwieństwie do "Amandy" Tessa nie była w stanie niczego podziwiać. Irytacja narastała w niej, gdy towarzyszka na złość szła jeszcze wolniej. Miała ochotę krzyknąć, pchnąć do przodu, nawet wytargać za włosy, byle jak najszybciej przejść do sedna sprawy. Niecierpliwiła się. Była też kompletnie skołowana. Nie wiedziała czy powinna planować swoje samobójstwo, czy przygotować do rzezi, czy choćby cieszyć się, że jeszcze nie wszystko zostało przypieczętowane. Jeżeli istniała szansa uratowania Garena, zrobi wszystko, co będzie w jej mocy. Jedynie przez moment przemknął cień obawy, że będzie musiała zrobić coś strasznego, niezgodnego z kodeksem moralnym. Nie chciała jednak o tym myśleć - być może wtedy wybrałaby własną śmierć.
Gdy Amanda zdecydowała się przerwać ciszę, Tessa z wrażenia przystanęła i w połowie odwróciła w jej stronę. Spoglądała na nią trudnym do określenia wzrokiem. Z pewnością pojawił się w nich błysk zastanowienia.
- Ulubieńcy? Wybranie? Lubisz mnie? - zapytała skonfundowana. - Co to ma wszystko znaczyć? Zresztą nieważne, i tak mi pewnie nie powiesz.
Pół elfka westchnęła, ponawiając marsz, lecz tym razem dostosowując do kroku towarzyszki. Próbowała powściągnąć temperament.
- Amando, nie dziw się, że jestem wściekła. Rozpaczam, a ty przychodzisz do mnie z radosnym uśmiechem i obietnicami. Wybacz, jeżeli nie będę skakać z radości poznając cię, ale straciłam najważniejszą dla mnie osobę w życiu. Nawet nie wiem, czy chcę jeszcze żyć i choćby mścić się. Postaram się ochłonąć, lecz nie każ mi być cierpliwą, bo tak nie będzie.
Gdy znalazły się na poddaszu, Tessa omiotła wzrokiem zaciemnione pomieszczenie z ciężkim sercem. Chciała odezwać się, lecz na ten moment nie była w stanie. Spojrzała jedynie na klingę Garena, czując, jak zaciska się gardło. Otworzyła usta, lecz zaraz zamknęła je, oddychając kilkukrotnie z paniką. Przekroczyła próg, położyła z namaszczeniem broń na łóżku i zajęła oświetleniem, zapalając świece na stoliku. Starała się zachować względny spokój, choć w tym momencie miała ochotę z żalu i wściekłości rzucik ogarek na pościel, podpalając wszystko dookoła. Chętnie puściłaby całą chatę z dymem, gdyby miało jej to dać ulgę.
- To dlaczego przyszłaś do mnie, Amando? - zapytała po chwili, patrząc jej prosto w oczy. Zaraz potem wyjmie dużą miskę, którą uzupełni czystą wodą. Jakąś zwykłą szmatką zacznie zmywać z siebie krew, doglądając także niewielkich ranek. Póki co zajmowała się górną częścią ciała, nie wahając się nawet zdjąć ot tak bluzkę. Tessa nie krępowała się ani trochę w towarzystwie drugiej kobiety. Bo także nie było czym.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

28
Amanda weszła powoli do mieszkania i wręcz leniwym ruchem zamknęła drzwi. Omiotła wzrokiem pomieszczenie i usiadła na łóżku, tuż obok miecza Garena. Zdawało się, że w takim miejscu, z dala od płomienia świec, czuje się najlepiej. Siedziała elegancko wyprostowana, z dłońmi splecionymi na złączonych kolanach. Amulet między jej piersiami zdawał się błyszczeć własnym światłem.
- Ponieważ uznałam, że możemy sobie pomóc nawzajem, Tesso. Jesteś osobą, której szukam, a ja z pewnością jestem kimś, kogo ty potrzebujesz - odpowiedziała spokojne nieznajoma, obserwując nagie do pasa ciało Tessy. - Te zadrapania nie wyglądają groźnie, ale musisz się przygotować na otrzymanie ran śmiertelnych, bo taka może być cena za życie Garena. - Czarnowłosa przestała się uśmiechać i wstała, powoli podchodząc do Tessy; w pomieszczeniu zrobiło się jakby zimniej, co Pół Elfka mogła odczuć dodatkowo patrząc na pojawiającą się na skórze gęsią skórkę. - Pojawisz się dla mnie w pewnym miejscu, rozwiążesz mój kłopot z pewnym człowiekiem, a ja już zadbam o twój powrót. Proste, prawda? Powiem ci też, że zależy od tego życie wielu ludzi. Bardzo wielu. To misja ratowania świata! - odpowiedziała dość poważnie.
Błyskawicznie znalazła się tuż przy Tessie i chwyciła jej dłonie w swoje. Były lodowate, niemal sztywne jak u trupa, ale miały w sobie jakąś tajemniczą siłę. Amanda spojrzała towarzyszce głęboko w oczy, a choć ta ponownie nie potrafiła utrzymać wzroku dłużej niż kilka sekund, mogła poczuć jakąś iskrę emocji, której wcześniej nie sposób było dostrzec u nieznajomej.
- Zgadzasz się? Obiecuję, że wtedy Garen wróci do żywych i wszystko w waszym życiu będzie jak dawniej. Uratujesz wiele osób, twoje poczucie moralności będzie spełnione, a sumienie da ci spokój. Same plusy dla ciebie. Zgódź się, proszę. - Amanda uśmiechnęła się, ale nie było w tym żadnej nadziei czy innych pozytywnych uczuć, negatywnych również.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

29
Słuchała z powagą słów Amandy. Dopiero, gdy ta wspomniała o ratowaniu świata, przewróciła oczyma, dochodząc do wniosku, że kobieta nieco ubarwiła zadanie. Mimo to oferta była kusząca, bardzo korzystna w jej sytuacji. Tessa przeczuwała, że za tym kryje się coś więcej, że nie będzie to łatwa przeprawa, lecz i tak nie miała większego wyboru. Uznała, że ten brak jakichkolwiek emocji u Amandy to zwykła pewność, że zgodzi się podjąć misji.
- Dobrze, zgadzam się - powiedziała z westchnieniem, wyjmując swe dłonie z jej uścisku. Nie uszło jej uwadze, że były trupio zimne i równocześnie silne na swój sposób. - Musisz mi jednak wszystko opowiedzieć. Co to za człowiek, co mam z nim zrobić. Jeżeli zabić, to dlaczego. Czy mam dużo czasu i co mogę spotkać na drodze. Nie ukrywaj niczego, bo może się to skończyć źle. Już raz tak zrobiono - konsekwencje tego można odczuć aż do teraz.
Przez chwilę spoglądała Amandzie w oczy, jakby próbując cokolwiek z nich wyczytać, lecz poddała się, idąc do szafy i wyjmując jakąś na chybił trafił jasną koszulę, którą przecisnęła przez głowę. Nie była najbardziej gustowną częścią garderoby, jednak pozwalała nieco ocieplić ciało. Zimno emanujące od tajemniczej kobiety było aż zanadto odczuwalne.
Westchnęła, odzywając się ponownie:
- Tak właściwie to sram na to, ile otrzymam ran, jeżeli tylko pozwoli mi to wskrzesić Garena. Mogę nawet umrzeć, nie będzie to zła śmierć.

Re: Poddasze (mieszkanie Tessy)

30
Kobieta mruczała cicho, zastanawiając się nad odpowiednią odpowiedzią. Cały czas obserwowała Tessę, niczym hodowca bydła mający przed sobą godny zakupu okaz, chcąc się ostatecznie upewnić, że ten nie posiada żadnych skaz. Odsunęła się parę kroków w bok, by być jak najdalej od blasku świec. Przez chwilę panowała cisza. Usta Amandy złączyły się w poziomą kreskę, lecz nie zmieniło to zbytnio wyrazu jej twarzy, tak naprawdę nie ukazało żadnych emocji, nie było dodatkowej różnicy między takim układem ust a uśmiechem. Zupełnie jak w sytuacji, gdzie człowiek podnosi rękę i od razu widać, czy chce się zamachnąć czy jedynie rozprostować kończynę; gdyby nieznajoma wykonała ten gest, Tessa nie rozpoznałaby jaki jest jego cel.
- Radziłabym ci nie umierać - powiedziała w końcu. Zaczęła krążyć po pokoju to w jedną, to w drugą stronę, aż w końcu ponownie zatrzymała się przed Tessą. - Ten człowiek ma wiele imion, więc nazwijmy go Bezimiennym. To potężny mag i nekromanta, ale jego moce są chwilowo osłabione. Rozdziera granicę między światami. Nieproszony wkradł się do domeny Usala i zakłóca porządek, czy raczej to, co ty nazwałabyś porządkiem. Bezimienny ukrywał się głęboko w Tuk'Kok, ale po tym jak nie udało ci się zapobiec rytuałowi trolli musiał uciekać. Czy raczej, wykorzystał zamieszanie. - Oczy Amandy zalśniły niebezpiecznym blaskiem.
Tessa mogła wyczuć w powietrzu nagłe i gwałtowne wibracje magii, potężnej, złowrogiej i budzącej grozę. Płomienie świec zachwiały się, zupełnie jakby zerwał się nagły wiatr, ale nie zgasły. Cienie, których nagle pojawiły się dziesiątki, zatańczył w pomieszczeniu. Chłód przebił ciało i duszę Czerwonowłosej jak setki sztyletów.
- Twoim zadaniem jest go zabić lub chociaż przepędzić z wymiaru mego pana, Usala - nieznajoma kontynuowała, uspokoiwszy się odrobinę. Jej ton głosu był kamienny, przywodził na myśl kawał zimnego, starego nagrobka stojącego latami, niewzruszonego niczym. - Wyruszysz stąd i dotrzesz do Keronu, nie wiem dokładnie gdzie, prawdopodobnie w okolice Saran Dun. Sama musisz znaleźć na to sposób, ale wiem, że dasz radę. Liczy się czas, nie daj się jednak zabić. Mogę dać ci dzień na przygotowanie się. Powinnam już chyba iść. - Uśmiechnęła się swoim bezemocjonalnym uśmiechem. - Masz może jeszcze jakieś pytania?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Erola”