Karczma "Pod Białym Trollem"

1
"Biały Troll" to zajazd położony w dzielnicy portowej, prawie przy samych dokach. To dość spory, rzucający się w oczy budynek. Zbudowany jest, podobnie zresztą jak większość innych tego typu na Archipelagu, z drewna. W oknach nie ma szyb, podobnie jak nie ma drzwi, a jedynie framuga z zielonkawą zasłoną. W ciągu dnia okna są zasłonięte dla ochrony przed piekącym słońcem.

Izba karczmienna jest dość spora. A przynajmniej takie sprawia wrażenie dla przybyszów z innych krain, bo to oni w większości są gośćmi "Białego Trolla". Zgodnie bowiem z obyczajami panującymi na Archipelagu, nie ma tutaj stołów, a jedynie wyznaczone miejsca odgrodzone poduszkami do siedzenia. Jest też kilka fajek wodnych, z których można skorzystać za drobną opłatą. Po drugiej stronie, na przeciwko wejścia znajduje się bar, po lewej stronie zaś- klatka schodowa. Schody prowadzą w dwóch kierunkach, na górę i w dół. Na piętrze mieszczą się pokoje mieszkalne, w których zatrzymują się przybysze, głównie marynarze. Kilka z tych pokoi zawsze jest zamkniętych, a przynajmniej tak by się mogło wydawać... Piwnica zaś przeznaczona jest na kuchnię oraz łaźnię, którą Tommy udostępnia swoim klientom, także za drobną opłatą. Dzieją się tam też inne ciekawe rzeczy, ale o nich ogół gości nie ma bladego pojęcia...

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

2
Wieczór zapowiadał się zupełnie zwyczajnie. Kompania Theodorosa nie planowała dziś żadnych większych wyskoków, każdy miał do załatwienia swoje sprawy, więc mało kto obecny był w Białym Trollu. Nawet Eulaia gdzieś się ulotniła, nie opowiadając się towarzyszowi o swoich zamiarach, więc mężczyzna został praktycznie sam z Tommym stojącym za barem. No i z zupełnie przeciętną ilością gości – na tłumy było jeszcze za wcześnie.
Elf stroił właśnie lutnię, szykując się do występu, który miał dać jak zbierze się nieco większa widownia, kiedy do izby wszedł nowy gość. Nic specjalnego, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mężczyzna w średnim wieku, z płowymi, przetłuszczonymi włosami sięgającymi ramion. Dość mizerny, do tego stopnia, że podniszczone marynarskie ubrania wisiały na nim żałośnie, a zapięty na ostatnią dziurkę pasek był luźny. Z broni było widać jedynie długi nóż o prostej rękojeści, którego ostrze ukryte było w skórzanej pochwie, przez ramię zaś przerzuconą miał torbę nieznanej zawartości.
- Rumu. I coś do żarcia. – bąknął oszczędnie do Tommiego, rozglądając się po karczmie jakby nieco spłoszony.
- A zapłacić czym ma? – spytał karczmarz, lustrując spojrzeniem raczej ubogo prezentującego się klienta. Ten pospiesznie sięgnął do torby, a ucho stojącego obok, opierającego się o bar Theodorosa pochwyciło muzykę brzęczącej sakiewki. Zaskakująco pełnej, sądząc po dźwięku. Chwile później gość położył na blacie monety których suma starczyła zarówno na sutą kolację jak i na nocleg. Szybko cofnął rękę, ale złodziejskie oko elfa zaobserwowało coś, przez co niemal przewrócił się z wrażenia. Na kościstym palcu znajdował się pierścień, ale nie byle jaki! W zaśniedziałe srebro oprawiona była perła. Dość niewielka, ale w kolorze głębokiej czerni, z pewnością znacznej wartości.
Tommy albo pierścienia nie zauważył, albo tylko udawał, jednak od momentu pojawienia się pieniędzy zrobił się bardzo życzliwy dla gościa.
- Specjalnością wieczoru jest rybny gulasz, zaraz podam – powiedział, przeliczając monety. – Pan zostaje na noc?
- Tak. Ale w pokoju, z kluczem. Sam.
- Ma się rozumieć! – karczmarz postawił rum przed gościem, zgarnął zapłatę, a potem zniknął w kuchni. Mężczyzna został sam, zerkając nerwowo przez ramię i zaciągając rękaw koszuli tak, by zasłaniała drogą ozdóbkę na dłoni.
Spoiler:

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

3
Theodoros nadal zajmował się swoją lutnią, choć kątem oka cały czas zerkał na przybysza. Obserwował go dokładnie próbując ustalić, czy nie ma jeszcze czegoś innego, co mu... ekhm, ciąży. Zastanawiał się głównie nad tym, co jeszcze trzyma w swojej torbie. W jego głowie zaczęło się już układać kilka planów, szkoda tylko że nie zdążył dać Tommy'emu jakiegoś dyskretnego znaku, wtedy "przyprawiłby" nieco rum. Aczkolwiek, może to i lepiej... O ile stary barman tego nie zauważył, Theodoros mógł ukryć gdzieś zdobycz i nie oddawać nic szefowi. Facet zostaje tu na noc, można by podesłać mu Eulaię... Ale nie czas na to. Jeszcze nie. Teraz elf usiadł na jednej z poduszek przy fajce wodnej i zaciągnął się tytoniem jabłkowym, tak dla przypływu weny... A Tommy'emu zapłaci się później.

Wszedł na scenę i zawołał:
- Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, ludzie, elfy i krasnoludy, niziołki i orkowie, transwestyci i homoseksualiści, jednym słowem- cała swołoczy tego świata! Witajcie w "Białym trollu", miejscu które tylko wygląda na takie plugawe, ale w rzeczywistości jest bardzo przytulne... - zszedł ze sceny i podszedł do jednego z gości, tęgiego marynarza, i uderzył go lekko łokciem, mówiąc: - Jeśli chcesz skosztować najlepszego grogu jaki tylko kiedykolwiek przeszedł ci przez gardło, nie obawiaj się poprosić Tommy'ego o "Czarną miksturę", lepszego wywaru nigdzie nie uświadczysz, brachu! Pachnie może i dość wątpliwie, ale grunt że ma kopa jak trzeba! - potem zwrócił się do dopiero przybyłego marynarza, którego obserwował - Masz masz ochotę spędzić czas z rozpaloną królową nocy, która sprawi że poczujesz się jak w raju? Nie krępuj się, rzuć no tylko groszem i spraw, by nie mogła chodzić przez tydzień! - a potem wskoczył na scenę i zawołał: - Witajcie w "Białym Trollu"!

Usiadł na stołku i zaczął grać jedną ze swoich ulubionych ballad.

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

4
Złodziejaszek nie wypatrzył więcej niż dotychczas. Torba skutecznie chroniła swoich sekretów, a i sama ofiara szybko się zawinęła do jakiejś odosobnionej poduchy daleko w kącie, gdy tylko pojawiło się zamówione jedzenie. Mężczyzna ewidentnie był spięty, bo nieufnie zerkał w stronę drzwi za każdym razem gdy te się otwierały. A otwierały się coraz częściej, bo do Białego Trolla wraz z zachodem słońca zaczęły napływać strumienie gości.

Klienci bawili się w najlepsze. Kto jak kto, ale Theodoros wiedział jak rozruszać tłumy. Rytmiczne klaskanie i wesołe głosy rozbrzmiewały w licznych miejscach izby, dołączając do muzycznej zabawy i tworząc wraz z brzmieniem lutni wyjątkowo pozytywny nastrój. Potoki rumu przelewały się przez gardła zgromadzonych, nawet paru podpitych marynarzy wzięło w obroty (taneczne!) kuso odziane dziewczęta. Gdzieniegdzie popalane było coś więcej niż fajki wodne, więc atmosfera robiła się gęstsza i bardziej upajająca. Było wprost doskonale, tym bardziej że Tommy z zadowoleniem odnotowywał napływające wciąż monety.

Theodoros w trakcie przygrywania nie miał za wiele okazji żeby podpatrzeć osobliwego gościa, co najwyżej dostrzegł, że ten zamówił jedzenie jeszcze minimum trzykrotnie, po czym wstał w celu udania się na piętro. Prócz niego wpadło mu w oko jeszcze kilka interesujących osobistości. Jako pierwsza wyłowił spojrzeniem kobietę w długim, zdobionym mosiężnymi guzikami płaszczu, z kapeluszem ozdobionym białym piórem odłożonym na bok. Pykała sobie wodną fajeczkę, wygodnie rozkładając się na poduchach i przyglądając się muzykowi. Wyglądało na to że jest sama, ale roztaczała tak mroźną aurę, że ciężko było się temu dziwić. Nie mniej, wyróżniała się z tłumu nieprzeciętnym wyglądem, nie tylko ze względu na urodę, ale i wewnętrzną siłę, która sprawiała wrażenie wręcz namacalnej.

Drugą interesującą postacią był mężczyzna z wytatuowanymi pionowymi kreskami na oczach i kozią bródką. Otaczała go grupka osób średnio zainteresowanych występem, zafascynowanych zaś cudami, które ów osobnik wyczyniał z kartami i kośćmi. Wybuchy śmiechów przeplatane ze sfrustrowanymi okrzykami dobitnie świadczyły o tym, że hazard kwitł w najlepsze. Nieco dalej pogrążonych w rozmowie było dwóch względnie dobrze odzianych jegomościów. W pewnym momencie jeden przekazał drugiemu dość dużą sakiewkę i opuścił lokal, drugi zaś rozsiadł się wygodnie, zapewne rozkoszując się lepką od alkoholu i innych uciech atmosferą.

Na ten moment elf nie zaobserwował niczego więcej, poza znajomymi twarzami stałych gości i kilkoma towarzyszami, którzy się pojawili w trakcie muzykowania i poszli każdy w swoją stronę. Jeden do Tommiego, drugi prosto w kobiece objęcia, a trzeci zdaje się do łaźni. Oczywiście wcześniej kiwając przyjaźnie głowami do Theodorusa.
Spoiler:

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

5
Nie, nie, nie, nie! Szlag by to trafił! Facet poszedł na piętro do swojego pokoju, a zatem Theodoros stracił go z pola widzenia. Nie wiedział w którym pokoju zatrzymał się ów człowiek, ten szczegół znał tylko Tommy. Theodoros nadal jednak żył nadzieją, że karczmarz nie zauważył przy nim nic cennego. Swoich kompanów też wolał nie wzywać do pomocy. No, dużo rzeczy można o nich powiedzieć, ale nie to że potrafili myśleć... Zawsze to on i Tommy obmyślali plan większych akcji, a reszta była od brudnej roboty. Dostawali część łupu, gorzałę, prochy, panienki i wszyscy byli zadowoleni... Ale któryś z tych ćwoków mógł mu gwizdnąć tę błyskotkę i popełnić tym samym największy błąd swojego życia. Co za debil kradłby tak cenne przedmioty? Po pierwsze, żaden paser by tego od nich nie kupił, bo to wzbudziłoby podejrzenia. Po drugie, kiedy ten facet zorientuje się, że jego skarb zniknął, a zorientuje się szybko, wtedy od razu będzie wiedział gdzie mu to zginęło. Theodorosa bardziej interesowała zawartość torby przybysza...

- A teraz, panie i panowie, wybaczcie, ale moje elfie gardło domaga się przepłukania. Zatem usiądźcie na moment, pozwólcie waszym nogom odpocząć, możecie też wprawić w ruch nieco inne części ciała! - powiedział ze sceny, po czym ukłonił się i zszedł. Podszedł do baru i zawołał do Tommyego:
- Hej, Tommy! Daj mi trochę "Czarnej mikstury"! I masz parę groszy za fajkę wodną... - powiedział, kładąc na ladzie zapłatę za obydwa - Nie wiesz gdzie wywiało Eulaię? A tamten koleś ma zgodę na biznes? Nie znam go... - spytał, wskazując na człowieka wokół którego gromadził się tłum.

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

6
Koniec występu skończył się gwałtownym protestem, jednak spragnieni kontaktu ze sztuką goście szybko znaleźli pocieszenie we wszelkiej maści używkach. Niektórzy nawet starali się samodzielnie kontynuować śpiewy, ale ich wycie zostało gwałtownie uciszone przez towarzyszy. Sam artysta idąc do baru zarejestrował fakt, że osobliwa kobieta zniknęła, jej kapelusz również. W zasadzie to ogarnęły go wątpliwości, czy osobistość ta w ogóle była wcześniej w tawernie. Elf ze zdziwieniem stwierdził, że przeszły mu ciarki po plecach. Ale! Nie miało to raczej większego znaczenia, biorąc pod uwagę, że w tym konkretnym momencie wszystko zdawało się być w porządku.

- Masz, mały – Tommy miał tendencje do zwracania się do swoich chłopaczków jak do dzieci. W sumie nic dziwnego, biorąc pod uwagę że był znacznie starszy od wszystkich w gangu. Przed Theodorosem wylądował zamówiony trunek i micha z całkiem smacznie wyglądającym gulaszem. Tak od firmy, w końcu występ ściągał klientów. Pytanie o półelfkę zbagatelizował, ale odpowiedział. – Pewnie się prowadza z jakimś fagasem. Nie widziałem jej od wczoraj. A ten…

Kwestia mężczyzny z bródką sprawiła, że karczmarz zniżył głos do konspiracyjnego szeptu. Obaj przyjrzeli mu się raz jeszcze. Na głowie miał niedbale zawinięty czarny turban z luźno zwisającym pod brodą pasem materiału. Po ramionach spływały mu ciemne, lekko kręcone włosy, splątane niechlujnie. W zasadzie na całej jego twarzy jedynie zarost był prawdziwie zadbany – podkręcone w górę wąsy i spiczasta broda najprawdopodobniej były czymś usztywnione, inaczej nie sposób by się tak doskonale trzymały. Resztę postaci zasłaniał tłum.

- To Armand. Tak na niego wołają. Zaczepiłem go od razu, ale… Dziwny typ, nie mam pojęcia o czym rozmawialiśmy, ale pod koniec zgadzałem się z każdym jego słowem. Nie sprawia kłopotów, sporo płaci… No, lepiej dać mu spokój. Oby się wyniósł jak najszybciej.
Spoiler:

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

7
Theodoros upił nieco Czarnej Mikstury z kubka. W tym momencie cała jama ustna zapiekła go tak, że czuł się jakby za moment miał zionąć ogniem.

- O stary... - zwrócił się do Tommy'ego, a twarz wykrzywił w okropnym grymasie - Chyba tym razem nieco przedobrzyłeś...

Zabrał się do jedzenia przyniesionego przez Tommy'ego gulaszu. Może to właśnie dlatego go dostał, bo złagodził nieco smak gorzałki. Po zjedzeniu elf wziął kolejny łyk wódki, tym razem jednak przepłukał sobie nią gardło.

- Serio nie pamiętasz o czym gadaliście? I nieświadomie zgadzałeś się z nim... we wszystkim? Chyba faktycznie powinienem mieć oko na tego typa. Jakby coś kombinował, zlikwidujemy problem możliwie szybko i bezboleśnie... Widziałem że Tupinus wchodził do łaźni. Może niech zajmie się czymś pożytecznym i zamiast zapinać kolejną sunię ma tego suczysyna na oku. - wstał i podchodząc do schodów prowadzących na dół, do łaźni, powiedział bardziej do siebie niż do Tommy'ego - W końcu jakąś francę złapie... Jeśli myśli że Eulaia będzie go nacierać kremikiem...

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

8
Tommy się wyszczerzył na komentarz elfa.
- Ha, panisko z ciebie. Delikatne podniebienie, co? – zakpił sobie, ale wyraźnie był zadowolony że trunek wywarł wrażenie. Kiedy Theodoros jadł, karczmarz zaczął opowiadać o tym jakich to bimbrów nie nastawiał i jakich weterańskich gęb nie wykrzywiał, ale w końcu przeszedł do odpowiedzi na pytanie, cokolwiek niechętnie. – Na to by wychodziło. Może to i jakieś czary… A może i nie… Typ słowem włada lepiej niż kapłanka Krin tyłkiem. Ale wiesz… myślę, że kłopotów to on tu nie szuka. Grzecznie siedzi, ogrywa wszystkich, ale i koron nie żałuje jak do płacenia przychodzi. Gorsze typy tu przychodzą, chociaż dzisiaj dość spokojnie jest…

Na komentarz o zajęciach Tupinusa mruknął coś twierdząco, a potem wrócił do własnych zajęć, zostawiając elfa samego sobie. Ten nie niepokojony niczym dotarł do schodów, kiedy nagle tknięty przeczuciem zerknął przez ramię i zobaczył… ją. Eulaię wchodzącą do izby. Zauważyła go od razu i jakby zwolniła, a elf nawet z tej odległości widział, że dziewczyna się czerwieni. Zerknęła na bok, jakby szukając sensownego argumentu, żeby bliżej nie podchodzić, ale nie znalazła.

- Hej – bąknęła do Theodorusa, kiedy była już blisko, po czym nie patrząc mu w oczy wykonała ruch jakby chciała go minąć i zwiać na piętro.
Spoiler:

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

9
Theodoros, widząc że półelfka zbliża się do klatki schodowej, oparł się o framugę czekając na nią z założonymi na piersiach rękami.
- Coś taka czerwona? - spytał patrząc na nią dość pobłażliwie i uśmiechnął się. A potem podszedł do niej i pocałował w rozgrzany niczym żelazo w rękach kowala policzek, łapiąc ją za rękę.
- Jeśli ci się nudzi, to jest robota do zrobienia... - wyszeptał, odrzucając jej kruczoczarne włosy od lekko zaostrzonego ucha, które było jedynym dowodem na jej elfie korzenie i przystawiając doń usta - Przyjdź za parę minut do łaźni, lepiej żeby nikt nas nie podsłuchiwał...

Złożył jeszcze jeden pocałunek na jej dłoni, po czym odwrócił się puszczając do niej oko. Szybkim krokiem zszedł na dół i stanął u zasłony wiszącej na prowadzącej do łaźni ościeżnicy. Obok, na stołku zrobionym z pnia ściętego drzewa, drzemał strażnik łaźni, pilnujący aby przypadkiem nikomu nie przyszło do głowy wejść tam bez płacenia. Theodoros nie chciał robić mu żadnych wyrzutów, ani tym bardziej wydawać Tommy'emu. W jego obecnej sytuacji robienie sobie wrogów wśród swoich kompanów było ostatnim czego potrzebował. Musiał jednak upewnić się, że Rudy (tak nazywali tego goryla, choć tak naprawdę był łysy, ale latarnia jego umysłu nie świeciła zbyt jasnym światłem) nic nie podsłucha. Kopnął go zatem w goleń, aby go obudzić.
- Rudy! - krzyknął krótko - Idź na górę! Przyszedł do nas jeden podejrzany facet, lepiej będzie jak przypilnujesz żeby nie zwiał. Po prostu nie wypuszczaj nikogo z pokoi, poza naszymi rzecz jasna...

Nie patrząc już na Rudego, wszedł do łaźni. Ten, kto zwykle nie bywa u Tommy'ego pewnie nie uwierzyłby, że coś takiego może się tutaj znajdować. Prawdę mówiąc niewielu klientów tu bywało, bo stary liczył sobie słono za możliwość wejścia tutaj. Zresztą nikt nie spodziewał się zobaczyć tu co innego niż parę kadzi z wodą. A jak ktoś nawet coś tam opowiadał, i tak zapewne nikt by mu nie uwierzył... Bo o ile sama karczma nie wyglądała zbyt ekskluzywnie, o tyle znajdująca się w podziemiach łaźnia faktycznie pokazywała możliwości finansowe gangu Tommy'ego Dwa Palce. Było to ośmiokątne pomieszczenie rozświetlone stojącymi w każdym kącie pochodniami. Po środku znajdował się basen z możliwością regulowania temperatury wody dzięki urządzeniu pozwalającemu kontrolować ilość węgla i lodu tu używanego. Pomiędzy pochodniami stały łóżka, i to takie jakich pałac królewski w Taj'cah by się nie powstydził. Obok każdego stał stojak z ręcznikami i szlafrokami oraz fajka wodna z najlepszym towarem- takim, którego Tommy nigdy nie zmarnowałby na nabicie nim tych fajek w izbie. Nad każdym z łóżek wisiał baldachim, można było też rozstawić parawany dookoła.

Możecie się zdziwić dlaczego czegoś tak cennego pilnuje taki imbecyl jak Rudy. Cóż, Tommy też się temu dziwił i był początkowo sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, który wyszedł od Theodorosa we własnej osobie. Ostatecznie jednak dał się przekonać elfowi, że to właśnie taki idiota nadaje się do tego idealnie. On nigdy nie będzie kombinował, zrobi to co mu się każe. Każdy kto zapłacił staremu za możliwość wejścia tutaj, dostawał czerwony kamyk. Był to znak dla Rudego, że on może tu wejść. Jeśli go nie miał- Rudy spuszczał mu łomot. Proste i logiczne. W ten sposób miał jakieś zajęcie, a przynajmniej nie przeszkadzał w izbie. Znaczy się... realnie rzecz ujmując, mógł sobie tutaj spokojnie ciąć komara na stołku albo walić konia patrząc jak klienci posuwają panienki, bo wszyscy nasi mieli w izbie doskonały widok na klatkę schodową i gdyby ktoś próbował dostać się tu nielegalnie, sami byśmy go powstrzymali.

Theodoros podgrzał wodę w basenie, czekając na efekt zdjął koszulę i rzucił ją na jedno z łóżek, samemu na nim siadając.
- Tupinus! Gdzie jesteś? - zawołał.

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

10
Mimo iż było to niemal niemożliwe, rumieniec półelfki zrobił się jeszcze bardziej płomienny. Nie odezwała się, uciekała wzrokiem, a kiedy odgarnął jej włosy, na moment skamieniała. Z jakimś dziwnym spłoszeniem pomknęła na piętro, nie odwracając się do elfa, który na odchodnym zobaczył na jej szyi wyraźną, dużą malinkę.

Kiedy Theodoros zszedł do łaźni i pogonił Rudego, chłopię pobiegło do głównej izby rzucając za sobą jakieś mało wyszukane przekleństwa, zostawiając młodzieńca samego. Woda w basenie podgrzała się całkiem sprawnie, co niewątpliwie było zasługą magicznych usprawnień w rzeczonym urządzeniu – usprawnień, które pozwalały również na utrzymanie w stanie zmrożonym lodowych bloczków służących do chłodzenia wody, a także butelek z trunkami, które często były znoszone do luksusowej łaźni.

Tymczasem jednak Tupinusa nie było widać. Cisza, cisza, aż w końcu tę ciszę przerwał jęk, a później dziewczęcy chichot. Zza parawanu wyskoczyło śniade, świecące biustem dziewczę w kwiecistym stroju, które przemknęło koło elfa mrugając zalotnie oczkiem i uciekło na piętro.

- Shi’rana!!! – zawył ktoś zza parawanu. – Wraaacaaaaj!

Elf rozpoznał głos towarzysza. Rozpoznał też odgłos szamotania się spętanej sznurami ofiary. I tak go zastał… Związanego, przykutego do łóżka, z interesem wywalonym bezwstydnie na wierzch, zasłoniętym jedynie kwiatuszkiem z odzienia Shi’rany. Tupinus wręcz kipiał z furii.

- Co się kurwa gapisz? – spytał kulturalnie kompan, nie mogąc zrobić nic, by się wyswobodzić ze sznurów. – Rozwiąż mnie.

Wtedy też zeszła Eulaia, zawinięta w wygodne sari, z chustą zarzuconą na głowę, zasłaniając tym samym jej szyję. Siupnęła sobie cichutko z boku basenu i czekając aż zauważy ją Theodorus zanurzyła dłoń w wodzie, snując jakieś myśli niezwiązane ani z elfem, ani z Tupinusem, ani w ogóle z czymkolwiek znajdującym się w łaźni.
Spoiler:

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

11
Na widok dziewczyny uciekającej zza parawanu, Theodoros wywalił oczy na wierzch. Nie żeby było to coś wyjątkowego w łaźni, albo żeby ta dziewczyna jakoś szczególnie go zachwyciła... Po prostu było to dość nagłe i niespodziewane. Kiedy usłyszał krzyk, podniósł się z łóżka i powoli podszedł do parawanu, ukradkiem za niego zerkając. Kiedy zobaczył tam Tupinusa leżącego i przywiązanego do łóżka, najpierw nie mógł się otrząsnąć z szoku, a potem zaczął zataczać się ze śmiechu. Dawno już nic go tak nie rozbawiło.
- Coś ty narobił? - zapytał, cały czas ledwo łapiąc powietrze i krztusząc się ze śmiechu. - Włosy jej chciałeś podpalać że cię tak urządziła, czy co?

Wrócił po swój sztylet, który zawsze trzymał przy portkach, a potem poprzecinał krępujące Tupinusa sznury.
- Bierz to - powiedział zdejmując swoją czarną koszulę i rzucając ją kompanowi z ferajny - Weź też moje spodnie i lutnię i idź do izby, zabaw trochę gości. W większości są już tak nawaleni, że pewnie nawet nie połapią się w tym, że to nie ja. Zapłacę ci za to, a może i uda ci się jakąś nieco grzeczniejszą znaleźć, o ile jeszcze starczy ci sił. Właściwie to jakim cudem byliście tak cicho?

Elf odwrócił się i spostrzegł Eulaię siedzącą przy brzegu basenu. Uśmiechnął się do niej lekko, po czym wyciągnął jakąś pierwszą lepszą flaszkę kolorowego trunku, jaką tylko znalazł i pokazał ją Eulai.
- Może być? - zapytał - Nie znam się na tym gównie, a nie za bardzo wiem co tutaj jest napisane... Ale coś czuję że twoje gardło potrzebuje przepłukania...

Nalał dwie szklanki, podał jedną dziewczynie i uniósł w jej kierunku.

- Twoje zdrowie! - zawołał, a w myślach dodał: obyś tylko jakiegoś syfa nie złapała...

- Sprawa jest. Dzisiaj do Tommy'ego przyszedł jeden nowy klient, cholera wie skąd go przywiało i kim on w ogóle jest. Ale ma dość pokaźną torbę, można by się jej przyjrzeć. Tylko trzeba czymś zająć typa, podczas gdy ja będę robił obchód. No to jak będzie? Pomożesz mi, czy masz już dość pszczółek i kwiatków na dzisiaj? - zapytał, pociągając łyk tego czegoś, co przed chwilą nalał. Niesamowite siki. Może faktycznie powinien nauczyć się porządnie czytać, chociażby po to, żeby takich błędów nie popełniać...

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

12
Włosy?! Włosy?! Ta pizda mnie oszukała! Założyła się ze mną, że nie pisnę, jak ona będzie się mną zajmowała, nawet szelestu nie wydam! Jeden jęk... jeden! I uciekła kurwa jedna, zostawiła mnie tak, w połowie, jak ja ją spotkam, to zajebię, ja pierdolę, kurwiszcze jebane, myśli, że tak ze mną może pogrywać, ze mną! — narzekał Tupinus, jednakże z wdzięcznością przyjmując odzienie Theodorosa i naciągając pierw koszulę, potem gacie. Nadal będąc trochę rozeźlonym, pognał na górę poudawać trochę chłopaka. Bandyta został sam na sam z Eulaią.
Nagi, a przynajmniej bez spodni i koszuli, wziął coś bursztynowego. Czytać ledwo potrafił, więc ciężko było mu odcyfrować kaligrafię, którą pierwotny właściciel butelki uraczył etykietę, wyglądało to jednak na drogie i zwinięte jakiemuś nadzianemu właścicielowi barku. Nalał do szklanek i podał jedną dziewczynie, która haustem to wypiła. Na uwagę o przepłukiwaniu gardła znów się zaczerwieniła i rzuciła szklaneczką koło głowy Theodorosa. Wyglądało na to, że ten czymś ją obraził.
Świnia! — wstała znad wody, trzęsąc się, spąsowiała. Brudne naczynie roztrzaskało się gdzieś za plecami Theodorosa. — Nigdy w życiu bym nie wzięła kutasa do ust! Uważam to za niehigieniczne, a w ogóle to sam sobie w takim wypadku radź ze swoimi bogaczami do obrabiania! Ja pójdę komuś obciągnąć, skoro już mi taką łatkę przypinasz! — jej wrzaski były dosyć głośne. Odwróciła się zbulwersowana na pięcie i wymaszerowała bogowie wiedzą gdzie, zostawiając półnagiego Theodorosa samego w ich kryjówce. Wyglądało na to, że musiał znaleźć inne rozwiązanie problemu...

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

13
Elf machnął na nią ręką. Najwidoczniej miała zły humor, nie zadowolili jej czy co... Wszedł do przyjemnie chłodnej wody i pociągnął jeszcze łyk ze swojej szklanki. A przynajmniej próbował, bo tego nie dało się pić. Wypluł zatem to, co miał już w ustach i zaczął się rozkoszować chłodną wodą i chwilą samotności. Zastanawiał się jednak nadal nad zawartością sakiewki owego bogacza i starał się nakreślić w głowie nowy plan... "sprawdzenia" tego. Doskonale zdawał sobie sprawę, że obrobienie kolesia jest niemal niemożliwe (a po tym poznać dobrego złodzieja, że dostrzega takie rzeczy), jednak dla samej satysfakcji i podbudowania ego zaczął się nad tym zastanawiać. I kiedy tak myślał doszedł do wniosku, że bez angażowania reszty bandy może sobie co najwyżej w nosie podłubać. Ale tego przecież chciał uniknąć... Skóra zaczynała mu się już marszczyć, zatem wyszedł z wody. Wytarł się, po czym położył na jednym z łóżek i czekał aż wróci tu Tupinus z jego ciuchami. A wróci, prawda?

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

14
Woda nadal była ciepła, aczkolwiek dosyć już było Theodorosowi moczenia nóg w niej, toteż wyszedł z niej, by w innym miejscu poczekać na Tupinusa, któremu podarował swoje ubrania. Tu, na dole było cicho, jedynie szum wody mógł koić jego uszy. Dochodziły go jednak z góry hałasy gości gospody. Śmiechy, krzyki, przekleństwa i niezidentyfikowane rozmowy miejskich awanturników oraz pijaczków. Wytężając słuch, można było uchwycić czyjeś zwalanie się na podłogę karczmy, dużo kroków, głównie tanecznych oraz dźwięki lutni. Skupiając się na nich, Theodoros mógł jasno stwierdzić, że nie były aż tak dobre jak on, a chociaż dokładniej nuty nie potrafił wychwycić, zdarzało się, że do ucha trafiały jakieś fałszywe dźwięki.
Ogólnie rzecz ujmując na łóżku przeleżał ponad godzinę. Tupinus nawet nie zamierzał się wcześniej pojawiać, a gdy już w końcu drzwi spektakularnie wręcz rozwarły się, trzaskając o ścianę, wtoczył się on, kompletnie pijany. Elf widział, że jego koszula jest poplamiona piwem, które było również na brodzie mężczyzny. Jego kompan dzierżył kufel pełen tegoż trunku, w drugiej trzymając lutnię. Nawet nie pofatygował się o zamknięcie drzwi, tylko wtoczył się, rozlewając wszędzie alkohol, dopóki nie doczłapał do pierwszego lepszego łóżka. Naczynie brzęknęło o podłogę, rozlewając wokół resztę trunku, podobnie do lutni, która nieprzyjemnie uderzyła o posadzkę, wydając smutny, rozdzierający uszy dźwięk. Tupinus walnął się na łoże w jego ubraniach, leżąc na brzuchu i tak został, nawet nie drgnąwszy. Po może dziesięciu sekundach dobiegło uszy Theodorosa chrapanie. Cóż, on raczej nie pomoże, a i ubrań prawdopodobnie nie ściągnie z niego. Odzież jednak raczej miał na przebranie, a pozostałych ludzi z bandy mógł poszukać na górze, bądź samemu się zająć tajemniczym bogaczem.

Re: Karczma "Pod Białym Trollem"

15
Theodoros patrzył bez większych emocji na wparowujących do łaźni Tupinusa i tego drugiego nawalonych w cztery dupy. Cóż, doskonale się tego spodziewał. Należało też go w pewnym sensie zrozumieć, w końcu jak się zostaje tak wystrychniętym na dutka przez kurwę, no to można się wnerwić i trzeba odreagować najlepszym towarem dostępnym u Tommy'ego, bo patrząc na nich dwóch, to na alkoholu raczej się nie skończyło... Elf zareagował dopiero na tak bestialskie potraktowanie jego lutni i podbiegł do nich dopiero wtedy, kiedy instrument uderzył z brzękiem o ziemię. Podniósł ją i upewnił się, że nie jest uszkodzona.
- Masz szczęście, kurwisynu - wycedził do Tupinusa, ale ten już chrapał i zapewne i tak nic z tego nie dotarło do jego szpiczastych uszu. - Jutro sobie pogadamy...

Theodoros wpadł wtedy na pewien pomysł. Złapał za jeden z ręczników i założył go sobie na szyję niczym pelerynę, chwycił lutnię i tak wyszedł z łaźni, kierując się do sali karczmiennej. Tam, zgodnie z jego oczekiwaniami, tłum szalał w najlepsze, czy była muzyka, czy też jej nie było. Stanął wtedy na scenie i zawołał, starając się przekrzyczeć panujący tam wrzask:
- Panie i panowie, czas znów poobcować nieco ze sztuką! - i płynnym ruchem rozwiązał ręcznik i zdjął go z siebie, ukazując swój nagi tors. Rzucił "pelerynę" w ludzi (celował w jakieś panienki...) i rozpoczął występ, znajdując w głowie jakąś skoczną melodię.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica”