Re: [Zamek kasztelana] Uczta

31
Madda poruszyła się niespokojnie. Pomału podniosła się, usiadła w zmiętej pościeli, lecz jej twarz wciąż ginęła w rozwichrzonych włosach, mokrych od łez. I wciąż na swojego gościa nie spoglądała.

- Nie obwiniaj się, mój panie, to wszystko przez nich. Łotry! Kim oni w ogóle byli? Skąd się wzięli na zamku, kto ich wpuścił? Tyle trupów... Bogowie łaskawi... Za co to pokaranie...?

Pytanie zapłakanej Cykorii pozostało bez odpowiedzi, bo i co rycerz mógłby jej odpowiedzieć?

- Czy... czy mógłbyś zapalić świecę? - zapytała cicho, po omacku wyciągając przed siebie dłoń. - Tak tu ciemno. Pozwól mi spojrzeć na twą twarz, panie. Toż malować cię po uczcie miałam i co z tego wyszło...?

Dziewczyna zaśmiała się, ale zaraz ten jej śmiech płynnie zmienił się w szloch. W półmroku komnaty Agamand wypatrzył wysmukłą świecę w brązowym lichtarzu, ustawioną na stoliczku obok łoża. Wystarczyło wyciągnąć dłoń i spełnić prośbę Cykorii, skrzesać tę jedną jasną iskrę, by blask świecy rozjaśnił sypialnię...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

32
Agamand podszedł do stoliczka i zapalił świecę. Światło ognia delikatnie oświetliło pomieszczenie.

- Sam nie wiem kim mogli być ci napastnicy, ale jedno jest pewne. Były to diabelstwa, a ja nie zamierzam pozwolić by ten atak uszedł im bezkarnie. Obiecuję ci Cykorio, że pomszczę śmierć tych wszystkich biednych ludzi, którzy zginęli przez tych łotrów.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

33
Świeca zapłonęła jasnym, wesołym ogniem, lecz Cykoria wciąż łkała, jakby w ogóle tego nie zauważyła.

- Czy zemsta przywróci komuś życie...? Tak tu ciemno, tak strasznie... Nic nie widzę! Nic! - Histeryczny krzyk dziewczyny przejął wojownika dreszczem. - Oślepłam, wiem! Świeca nic tu nie pomoże! Nawet tysiąc świec! Słyszałam, jak medyczka to mówiła... Myśleli, że spałam, ale ja nie mogę spać, nie mogę... Boję się. Wszystko słyszałam. Co teraz ze mną będzie, panie Agamandzie...?

Madda wyciągnęła drżącą dłoń, szukając Prawdomównego w ciepłym blasku, który dla niej był nieprzeniknioną ciemnością.

- Tak bardzo się boję. Ciemność zawsze mnie przerażała, od dziecka... a teraz... teraz muszę w niej żyć. Już zawsze, nie ma ratunku.

Milczenie trwało parę chwil. Tylko deszcz bębnił o szyby, płomyk świecy trzaskał, a łzy płynęły cicho po policzkach Cykorii, której świat właśnie rozpadł się na kawałeczki w jednej krótkiej chwili, a nieodwracalnie, jak rozbita szklanka.

- A może... Czy jeśli będę się bardzo gorliwie modlić, dobrzy bogowie przywrócą mi wzrok...? Wiem, że to głupie, mój panie - rzekła nieśmiało, niepewnie. - Wszyscy by mnie wyśmiali, ale tobie mogę to powiedzieć, panie... Słyszałam kiedyś opowieść źródle gdzieś na dalekiej, mroźnej Północy... źródle, którego wody, łaską i wolą samego Turoniona, przywracają wzrok ociemniałym... Gdybym wybrała się tam, gdybym znalazła to miejsce... może... może wtedy...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

34
- Pani, nie wiem czy cię tym pocieszę, ale spróbuję odnaleźć to magiczne źródło - Powiedział Agamand klękając przy łożu Maddy mimo iż ona nie mogła tego zobaczyć - Przysięgam, że odnajdę te źródło i przyniosę ci wodę z niego. Będę musiał jednak odnaleźć mojego starego przyjaciela i mentora. - uśmiechnął się na samą myśl o Agracie Mścicielu - To wielki wojownik, który na pewno wspomoże moje wysiłki. Jest on całkiem przyjemnym towarzyszem, pomimo plotek, o których pewnie już słyszałaś. Nie będziesz mogła jednak nam towarzyszyć, będzie to bowiem naprawdę niebezpieczna podróż. Gdybym odnalazł Nirris to może znalazłaby ona mniej ryzykowne lekarstwo. Niestety słuch o niej zaginał... Cóż, będę się musiał się przygotować i znaleźć Agratha...

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

35
- Nie! - Krzyk nieszczęsnej malarki zadzwonił rycerzowi w uszach. Dziewczyna zerwała się, wyprostowała gwałtownie i zatrzepotała rękami, lecz zachwiała się zaraz, tracąc równowagę jak niespokojna, nieporadna ptaszyna. - Nie możecie iść beze mnie! Błagam! Chcę, muszę iść. Jeśli sama nie odbędę pielgrzymki w to cudowne miejsce, dlaczego Sprawiedliwy miałby okazać mi łaskę? Nic nie przychodzi za darmo, dobrze to wiem. Nic dobrego przynajmniej, bo na zło, jak widać... na zło nie trzeba sobie zapracować, a i tak przychodzi. Poza tym... ja muszę się stąd ruszyć. Panie Agamandzie, błagam na wszystko, nie każcie mi tu zostawać...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

36
- To będzie naprawdę niebezpieczna podróż i nie chciałbym cię narażać... Ale jeśli naprawdę sobie tego życzysz to weźmiemy cię ze sobą. - powiedział rycerz - Jak myślisz, kiedy będziesz mogła być gotowa do drogi? Będziemy musieli najpierw wyruszyć do Meriandos. Tam bowiem znajduje się siedziba Agratha. Z pewnością będziemy musieli odnaleźć także Nirris. Jest to skromna zielarka, ale ma niezwykłe wręcz zdolności magiczne. Nie mam jednak pojęcia gdzie może być. Musimy się także dobrze przygotować na tą wyprawę...

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

37
- Do Meriandos... To będzie z dwa tygodnie drogi końmi, jeśli nie więcej, bo pogoda może się zepsuć... Ale to nic, to po drodze, prawda? A jeśli chodzi o twoich przyjaciół, owego słynnego Agratha i tę... Nirris, tak? Jesteś pewien, że będą chcieli wyruszyć z nami...? - zapytała niepewnie, ugniatając z nerwów w palcach skrawek pościeli. - Może nie powinniśmy ich kłopotać... Choć oczywiście gdyby zechcieli... Dobra Kariilo i Osurelo, nawet nie wiem, jak mogłabym się im odwdzięczyć. I tobie, panie. Możecie być jednak pewni, że odpłacę wam za to dobro i łaskę. Daję słowo. Jestem gotowa do drogi choćby i dziś!

Twarz Maddy przybrała zawzięty wyraz, lecz zaraz znów oklapła. Cykoria westchnęła i pospieszyła z wyjaśnieniem:

- No tak, ale ta uzdrowicielka nie wypuści mnie stąd pewnie jeszcze przez tydzień albo i więcej. Nie możemy przecież tyle czekać! Zima nas tu zastanie, a zimą podróżować ciężko i niebezpiecznie... A gdybyśmy pojechali już jutro, to może przed śniegami zdążymy wrócić... No tak, bez sensu trajkoczę, toż na Północy śnieg i tak już na pewno leży, więc żadna to różnica. Musielibyśmy sprawić sobie zimowe stroje i silne wierzchowce... Szlachetna pani Iness na pewno nie pożałuje nam koni ze swojej stajni i prowiantu z tutejszych spiżarni, ona jest mi przyjaciółką od lat, wystarczy, że poprosimy...

No tak. Poruszony został temat małżonki kasztelana i wreszcie padło pytanie, na które Prawdomówny nie znał jeszcze odpowiedzi. Do tej pory sam nie zdążył się jeszcze dopytać o jej losy.

- ...ano właśnie, panie Agamandzie. Jak się miewa pani Iness? Nie stało jej się nic podczas tej strasznej rzezi, mam nadzieję? Zechciałbyś pójść do niej i wyjaśnić całą sprawę, poprosić w moim imieniu...? Ja przecież nie mogę wstać z łóżka - dodała zirytowanym szeptem - dopóki ta medyczka się tu kręci...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

38
- Co do moich przyjaciół to nie musisz się martwić - Agamand uśmiechnął się - Z całą pewnością będą chcieli z nami wyruszyć. Nie wiem jednak co się stało z panią Iness. Pójdę do niej jeszcze dziś z prośbą o konie i prowiant. Mam nadzieję, że uda nam się wyruszyć jak najszybciej.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

39
Dziewczyna skinęła głową, przytakując Agamandowi. Na jej twarzy pojawił się blady cień uśmiechu. Uśmiechu, który wyrażał nadzieję.

- Idź więc, mój panie, przekaż łaskawej pani Iness moje ukłony i pozdrowienia, a ja... Ja chyba pośpię teraz trochę. Tak, teraz wreszcie będę mogła spokojnie zasnąć.

Głowa Cykorii opadła na poduszkę, błękitną jak niebo w mroźny poranek, a w głuchej ciszy, jaka zapadła, Agamanda na powrót otoczyło tylko monotonne bębnienie kropel o okienną szybę i odgłos kroków uzdrowicielki w sąsiedniej komnacie.

Komnaty małżonki kasztelana znajdowały się we wschodniej wieży zamku. Z okien rozciągał się czarujący widok na srebrzyste wody Gryfiej Rzeki, a w bardzo pogodne dni, przy przejrzystym powietrzu, dało się nawet dojrzeć spowite welonem mgieł szczyty Gór Aron. To nie był jednak jeden z tych dni. Dzisiaj wszędzie dookoła była tylko szarość.

By do dotrzeć do pokoi Iness, należało pokonać długi korytarz i kręte schody... Czy jednak wypadało nachodzić ją w tak prywatnym miejscu? I czy w ogóle właśnie tam należało jej szukać? Może była piętro niżej, w reprezentacyjnym salonie, gdzie zażywała odpoczynku po przerażających wydarzeniach w towarzystwie córki i swoich dam? A może chodziła smutna po ogrodzie, w strugach zimnego deszczu opłakując pomordowanych biesiadników? Albo modliła się do łaskawych Bogów i Patronów w zamkowej świątyni, w której dopiero co odbywało się radosne świętowanie?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

40
Agamand począł kierować się do zamkowej świątyni, ponieważ jego praktycznie niezawodna intuicja podpowiadała mu, że właśnie tam znajdzie małżonkę kasztelana. Podczas swej przechadzki rozmyślał o swoich planach...

Przede wszystkim zamierzał przy okazji pomodlić się do bogów, aby poprosić ich o łaskę i ochronę oraz porozmawiać z panią Iness. Miał nadzieję, że nie ucierpiała podczas ataku. Jeżeli rozmowa przebiegnie pomyślnie i uzyska odpowiednie zapasy na drogę to z całą pewnością wyruszy w dalszą drogę do Meriandosu. Później spróbuje poszukać Nirris, a jeśli to się nie uda to będzie musiał podróżować z Cykorią i Agrathem w bardzo niebezpieczne regiony. Nie bał się o zdrowie Maddy, gdyż wiedział, że mimo wszystkich przeciwności losu da sobie radę z wszelkimi przeszkodami.

W końcu po krótkim czasie stanął przed drzwiami świątyni, zapukał do nich, odczekał chwilę i wszedł zaproszony przez kapłana.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

41
- Wejdźcie, panie, proszę - rozległ się niski szept i powolne skrzypnięcie zawiasów. - Chcecie oddać hołd umarłym?

Kapłan, który zaprosił Agamanda do środka, miał zatroskane oczy i szarą szatę żałobną. Wewnątrz zamkowej świątyni panował mrok. Nie było tu okien, tylko światło z uchylonych drzwi pozwoliło przybyszowi dostrzec nieruchome, pobladłe zwłoki, leżące wśród resztek wczorajszych (to było wczoraj? a może minęło już więcej czasu?) dekoracji z obchodów Święta Pól.

Groteskowy kontrast: te zbożowe wieńce, te jesienne kwiaty w pełni rozkwitu, pękate dynie, wonne bochny chleba, kosze winogron, jabłek i innych darów Kariili-ziemi, te wszystkie symbole życia... a nagle, wśród nich - lodowaty bezruch. Śmierć. Dziesiątki ciał, złożonych na wspólnym posłaniu. Otaczająca je zasłona kadzidlanego dymu i krąg z kamieni. Lamentujące płaczki - służki Usala, sypiące garści maku na piersi pomordowanych. Garstka tych, którzy przeżyli, ze skrzętnie ukrywanymi łzami żegnająca bliskich.

Agamand wypadło stanąć przy wielkiej misie, pełnej psujących się już śliwek. Latały nad nią małe, irytujące muszki. Wytężając wzrok usiłował w ciemności wypatrzeć twarz kasztelańskiej małżonki. Nie wypatrzył jej wśród płaczących. Wśród martwych - na szczęście też nie.

- Pojutrze w południe odbędą się uroczystości pogrzebowe - poinformował go cicho kapłan, opiekun świątyni.

Prawdomówny czuł na sobie wzrok. Nie ludzi obecnych w zamkowym przybytku wiary, lecz samych Bogów i Patronów. Tak, spoglądali na niego oni wszyscy tymi swoimi malowanymi złotą farbą oczami, połyskującymi nieziemsko, gdy padła na nie jakaś cienka smuga światła. Spoglądali, wyraźnie oczekując od Agamanda... czegoś.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

42
- Tak, oczywiście... Będę się żarliwie modlił za spokój ich dusz... ale mam pewne pytanie... - Agamand na chwilę się zawahał - Czy nie wiesz, o wielebny, gdzie mógłbym odnaleźć panią Iness? To jest bardzo ważne. Chodzi o to, źe Cykoria została okaleczona podczas napadu. Być może udałoby się ją uleczyć za pomocą wody z magicznego źródła... Ta misja jest moim priorytetem, ponieważ przysięgałem, że będę pomagał potrzebującym. Ale najpierw pomodlę się do bogów o zbawienie i łaskę dla wszystkich, którzy umarli w tej rzezi. Będę też modlił się o pomyślność dla wszystkich owdowiałych. Postaram się wyruszyć zaraz po zakończeniu uroczystości pogrzebowych

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

43
- Rozumiem, rozumiem... - kapłan pokiwał głową, słuchając o zamiarach Agamanda. - Pani Iness? Nic nie wiecie, panie? - wyszeptał z poruszeniem. - Sam chciałbym wiedzieć, gdzie jej szukać! Tak samo, jak chyba wszyscy tutaj... Niestety! Pani Iness wraz z panienką Dieran przepadły! Nikt nie wie, gdzie są! Całe Gryfie Gniazdo ich szuka, ale tak samo, jak jeden ze zbójów uciekł i przepadł, jak kamień w wodę, tak i obie szlachetne panie! Prawdopodobnie zostały uprowadzone, ale dokąd? Tego nikt nie wie! Pfu, parszywe pomioty! Parszywe elfy! Kto ich tu wpuścił?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: [Zamek kasztelana] Uczta

45
- Idźcie szukać źródła, panie, pomóżcie tej biednej dziewczynie - odparł świątobliwy po chwili milczenia. - Za panią kasztelanową, młodą panienką i zbójcami ruszył już pościg złożony z kilku najdzielniejszych mężów Gryfiego Bractwa. Jeden rycerz, choćby i tak sławny i dzielny, jak wy, panie, nijak już tam nie pomoże. Módlcie się za nich, ale sami jedźcie na Północ i szukajcie źródła. Takie jest moje zdanie, panie Prawdomówny. Ratujcie malarkę. Jej talent to skarb Keronu, nie pozwólcie, by przepadł tak prędko.

Szare oczy niemłodego już kapłana rozgorzały żywym ogniem, kiedy mówił o Cykorii. Tylko na moment, rzecz jasna. Szarość i smutek, jakie unosiły się w tym zadymionym pomieszczeniu, zaraz z powrotem powlekły twarz mężczyzny maską powagi i wyraźnego zmęczenia, niby siatką pajęczyn. Boski sługa postanowił jednak uraczyć Agamanda jeszcze jedną, całkiem przydatną radą.

- Jeśli macie jakąś sprawę w związku z waszą podróżą... Obowiązki zarządcy zamku sprawuje chwilowo Erdac Inmose, udajcie się do niego. Do kasztelana, ma się rozumieć, posłano gońca z listem o tym wszystkim, co tu zaszło, ale kto wie, jak prędko będzie mógł przybyć...

Wspomniany Erdac Inmose był dowódcą Gryfiego Bractwa. Dumny, rudobrody i postawny człowiek, raczej surowy w obejściu, serdeczny przyjaciel kasztelana Galdora. Agamand znał go, ale raczej z widzenia i z sytuacji oficjalnych, niż osobiście. Na feralnej biesiadzie, która później przerodziła się w rzeź, Erdac obecny był jedynie przez chwilę, po czym wyszedł, wymawiając się okrutnym bólem zęba...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zamek”