Strona 3 z 4

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 27 paź 2021, 22:39
autor: Aaylah
Jak się niebawem okazało, dwie kobiety, które mi towarzyszyły w drodze do głównej sali, parały się magią. Nie miałam w stosunku do tego żadnych konkretnych odczuć, ani mnie to nie rajcowało, ani nawet zbytnio się tym nie interesowałam. Dobre było chociaż to że była spora szansa na to że nasze umiejętności będą się wzajemnie uzupełniały. Zadanie które zostało nam przeznaczone, okazało się być całkowicie w moim klimacie. Nie dość że głównym zadaniem było podprowadzenie czegoś, to jeszcze jako dodatkowe zadanie, zostało nam powierzone pozbycie się jednego z Palrantów. Zadowolona z faktu iż będę podczas zadania w swoim żywiole, uśmiechnęłam się nieznacznie, wysłuchując reszty informacji oraz następującej po nich wymianie zdań.
- Ja również z chęcią przyjmę pomoc kogoś kto jest lepiej zaznajomiony z tym miejscem oraz wszelkimi obyczajami tutaj panującymi. Miejscem noclegu w karczmie również nie pogardzę, ponieważ sama nie miałam jeszcze okazji aby znaleźć tutaj miejsce spoczynku. - powiedziałam spokojnym tonem.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 01 lis 2021, 22:47
autor: Paria
POST BARDA
Mężczyzna, który przedstawił się jako Savos, uśmiechnął się i skinął głową w odpowiedzi na powitanie ze strony kobiet. Poza swoim jednym komentarzem nie wtrącał się już więcej w ich rozmowę z pracodawcami, pozwalając im samodzielnie zdobyć informacje, jakich potrzebowały.
- Bardzo szybko - Ystre odpowiedziała krótko na pytanie Durgi. - Im więcej damy im czasu, tym lepiej będą mogli się przygotować. Tym więcej ludzi zrekrutują, tym więcej narobią zamieszania w założeniach Kali. Nie ma określonego terminu, ale wam też będzie tym łatwiej, im szybciej się za to zabierzecie. Palrant jeszcze nie wie, że zdajemy sobie sprawę z jego planów. Niedługo może do niego dotrzeć informacja o wycieku. Nie ma na co czekać.
Naturalnie, medal jak zawsze miał dwie strony. Im mniej czasu poświęcą na przygotowania, tym większe ryzyko będą podejmować. Ale chyba lepiej było podjąć ryzyko samemu stanowiąc element zaskoczenia, niż wpakowywać się w przygotowaną na atak rezydencję za trzy dni? Cóż, ta decyzja należała już do nich.
Na pergaminie, przejętym przez Loyrę, nie było żadnych zapisków, co nie znaczyło, że jego zawartość nie była dla niej satysfakcjonująca - gdy rozwinęła kartkę, jej oczom ukazał się schemat rezydencji, do której mieli się udać. Szczegółowo rozrysowane umiejscowienie zbrojowni względem dużego domu, podział budynku na pomieszczenia, wraz z opisami w niektórych miejscach. Wyglądało na to, że Lwia Lilia miała swoje sposoby zdobywania przydatnych informacji. A może po prostu miała szpiegów wśród służby Palrantów?
- Żadna szlachta nie współpracowała i nie współpracuje z zielonoskórymi, Durga - dodał niechętnie Trev. - Nie łudź się.
- Laurence Palrant ma niespełna dwadzieścia lat. Nie ma umiejętności magicznych, jeśli o to pytasz
- odezwała się ponownie elfka. - Ale jest wyjątkowo niebezpieczny, gdy dać mu miecz do ręki. Na waszym miejscu spróbowałabym go dorwać gdy będzie sam i z daleka od broni. To chyba oczywiste, prawda?
Siedzący obok brodaty mężczyzna wciąż skrobał coś w zapiskach z dużym zaangażowaniem, nie angażując się w dyskusję, choć po tych słowach zerknął krótko na swoją towarzyszkę. Niestety, przez jego gęsty, kryjący większość twarzy zarost i panujący w sali półmrok, trudno było wywnioskować cokolwiek z tego spojrzenia.
- Siedźcie gdzie chcecie. Pod Gryfem możemy zapewnić wam spokój i za was chwilowo poręczyć - Ystre zerknęła na orczycę. - Ale jeśli tam dogadaliście się wystarczająco dobrze, nie widzę przeszkód, żebyście zostały w innej karczmie. Nie mogłoby mi być bardziej obojętne, gdzie będziecie nocować. Ustalcie to między sobą. Savos też ma tam pokój, jeśli dobrze pamiętam.
- Źle pamiętasz, Ystre. Ale mogę mieć - Olia podniósł się z krzesła z niechętnym westchnięciem. - Jak szanowne panie uzgodnią, co chcą ze sobą zrobić dzisiejszego wieczoru, to się dostosuję.
- Jak miło z twojej strony
- elfka parsknęła suchym śmiechem, na co wąsacz odpowiedział krzywym grymasem.
- Wiesz, że jestem uprzejmy i bezkonfliktowy.
- Mhm -
mruknęła Ystre bez przekonania, by zaraz po tym wyprostować się i oprzeć łokcie o blat stołu. - Jeszcze jakieś pytania? Jeśli nie, nie ma co tego przedłużać, nie będziemy was tu dłużej trzymać.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 04 lis 2021, 19:07
autor: Loyra Aenna
Jakże miło - Loyra pomyślała o tym, że przydałby się schemat pomieszczenia i akurat go otrzymała. Zdecydowanie ją to ucieszyło, co ukazała poprzez nieco mocniejszy uśmiech niż zwykle. Skupiała się na analizowaniu wszystkich szczegółów, których zdecydowanie nie brakowało. Było tu dużo do przejrzenia, zdecydowanie będzie musiała podzielić się tym potem z koleżankami i kolegą z grupy. Myślała przez chwilę o tym chłopaku, którego mogą "dodatkowo" zabić. Zdecydowanie się w tym nie specjalizowała, a już na pewno nie myślała o tym jak wyeliminować kogoś, kto jest mistrzem szermierki. To będzie robota dla tamtej wschodniej Elfki, albo dla Orczycy. Albo dla Savosa? Nieistotne - liczyło się to, że to nie Czarodziejka będzie o tym myśleć.

Odezwała się dopiero gdy temat noclegu ponownie powrócił.
- Cóż, na pewno będziecie mogli spodziewać się mnie Pod Gryfem. Może potem uda mi się zorganizować sobie coś innego, ale do tego czasu chętnie skorzystam z oferty.- wyszczerzyła się, zerkając spod schematu na resztę towarzystwa.- Ja już nie mam pytań, więc jeśli moi bardzo bystrzy i na pewno dociekliwi koledzy też nie mają, to w zasadzie możemy już iść. C-chyba, że macie, to pytajcie. Zachęcam.- rzuciła raczej szybko, faktycznie powoli szykując się do drogi. Zwinęła schemat i schowała go sobie do torby. Będzie musiała go pilnować. Na pewno nie odda go nikomu innemu. Lubi trzymać takie rzeczy przy sobie.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 04 lis 2021, 23:53
autor: Durga
Orczyca potarła kark, nieco bezwiednie rozmasowując napięte nieco mięśnie, kiedy słuchała odpowiedzi zleceniodawców. Cóż, nie spodziewała się jakoś mocno, żeby ktokolwiek w mieście miał mieć ciepłe uczucia względem jej rasy - szlachta nie była najwyraźniej wyjątkiem. Na szczęście robota miała raczej krótkoterminowy charakter, więc i tak czasu na długoterminową infiltrację nie będą miały. Gorzej, że pewnie będzie musiała w takim razie skorzystać z magii, aby realnie pomóc pozostałym... na razie bowiem nie miała pomysłu na to, jak może się im przydać - może poza przygotowaniem trucizny, która skróci szybko życie panicza Palranta. O ile oczywiście uda im się ją podać człowiekowi... ale o tym będą jeszcze dyskutować - w końcu na tym będzie polegać ich zadanie.

Widząc, że Loyra rozwinęła pergamin, przysunęła się nieco, żeby móc go również obejrzeć. Plan posiadłości, do tego dość dokładny - na pewno im się przyda. Durga już planowała wymusić na wspólniczkach, aby nauczyły się go na pamięć - znajomość układu pomieszczeń może być w końcu krytyczna dla sukcesu akcji. Potem jeszcze przyjrzy mu się dokładnie.

- Przeniosę się chyba w takim razie również Pod Gryfa. Łatwiej będzie nam się zorganizować w ten sposób. Najlepiej udać się tam od razu, przedyskutujemy informacje, które otrzymałyśmy od was i zastanowimy się, jak najlepiej podejść do zlecenia. Co do pytań... w sumie jedyne jakie mi pozostało, dotyczy jeszcze młodego Palranta - czy wiadomo coś odnośnie jego upodobań, miejsc w który lubi bywać, charakteru? Im więcej będziemy o nim wiedzieć, tym lepiej będziemy w stanie zagrać na jego słabościach i wyeliminować. Szermierka i brak zdolności magicznych to oczywiście dobry początek. -

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 05 lis 2021, 10:38
autor: Aaylah
Kiedy Loyra rozłożyła dokument otrzymany dokument, zbliżyłam się do niej aby również przyjrzeć się temu co jest tam zapisane. Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, nie było tam zapisanych żadnych bezużytecznych informacji, tylko rozrysowany został tam schemat całej rezydencji, która była naszym celem. Dokładnie przestudiowałam rysunki aby w miarę możliwości zapamiętać rozkład budynku a przynajmniej położenie ważniejszych pomieszczeń oraz samej zbrojowni. Następnie kiedy Ystre zaczęła opisywać Laurenca, zamieniłam się w słuch. A więc trafił nam się wirtuoz miecza, hmm? No cóż, w takim razie możliwe że nie dość że będę miała okazję się wykazać podczas samej kradzieży, możliwe że również będę miała szansę postawić przed próbą umiejętności walki jakich nabyłam pod naukami płomiennowłosej zabójczyni, która zabrała mnie ze sobą z Taj'cah. Oczywiście wierzyłam w mój kunszt, jednak słowa elfki były dość jednoznaczne i nie mogłam pozwolić aby moje duma i pycha sprawiła że podejdę do potencjalnej walki z szlachcicem lekceważąco, koniec końców, on mógł być szkolony w walce od najmłodszych lat, więc miał swego rodzaju przewagę nade mną.
- Właściwie to ja również nie mam żadnych pytań i skorzystam z możliwości zakwaterowania Pod Gryfem. - powiedziałam krótko i również przygotowałam się do wyruszenia.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 06 lis 2021, 15:21
autor: Paria
POST BARDA
Ystre pokręciła głową.
- Więcej nie wiem. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na temat chłopaka, musicie to zrobić na własną rękę. Szczerze mówiąc, zastanawianie się nad tym, co gówniarz lubi, a czego nie lubi, było najmniejszym z moich zmartwień ostatnio.
Rudowłosa kobieta za ich plecami przywołała kogoś gestem i teraz rozmawiała z nim cicho, zerkając na nowo przybyłą trójkę, ale byli zbyt daleko, by dało się rozróżnić poszczególne słowa. Szybko jednak Savos odwrócił ich uwagę od tamtych, podchodząc do kobiet bliżej i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Teraz mogły przyjrzeć mu się dokładniej; mężczyzna miał na sobie sfatygowany, ale dobrej jakości skórzany płaszcz, a u pasa zawieszoną miał niewielką kuszę. Włosom, utrzymanym w dość sporym nieładzie, nie poświęcał wyraźnie tyle uwagi, co starannie przystrzyżonym i ułożonym wąsom. Dość imponującym, trzeba było przyznać, jak na jego nieszczególnie wysoki wiek. Tak na oko mógł mieć trzydzieści, może trzydzieści pięć lat - o ile którakolwiek z nich potrafiła oszacować potencjalną liczbę przeżytych wiosen u człowieka.
- Zaprowadzę was. Jeśli nie macie więcej pytań, to możemy ruszać. Chociaż... - przeniósł wzrok na półorka. - Trev, jakieś środki na ewentualne wydatki związane z misją?
- Jakie wydatki?
- No wiesz, najęcie tragarzy, przekupienie kogoś, sprzęt, szeroko pojęte usługi...
- Szeroko pojęte... usługi? Jak bardzo szeroko, Savos?
- w głosie półorka zabrzmiało rozbawienie, a jego brwi powędrowały w górę.
- Chyba zależy nam na powodzeniu tego przedsięwzięcia, czyż nie? Nigdy nie wiadomo, co przyniesie los - rozłożył ręce, spoglądając najpierw na Ystre, a potem z jakiegoś powodu przez ramię, na rudowłosą kobietę w żółtej bluzce, której kąciki ust też uniesione były w lekkim uśmiechu. Skinęła głową, a elfka westchnęła i szturchnęła siedzącego obok brodacza.
- Dajże mu coś, zanim nas wykończy - poleciła. Chwilę później w dłoni Savosa wylądowała sakiewka, może nieszczególnie ciężka, ale chyba całkiem wystarczająca. Rzucił trójce kobiet triumfalne spojrzenie, a potem, mocując sobie mieszek do pasa, ruchem głowy wskazał zasłonę, przez którą przyszły niespełna pół godziny temu. I gdy cała przydzielona do sprawy Palrantów czwórka znalazła się poza główną salą teatru, Olia odwrócił się do nich, wciąż zmierzając w kierunku wyjścia z budynku - choć teraz szedł tyłem. Najwyraźniej znał tę drogę na pamięć.
- Co wy byście beze mnie zrobiły, hm? - zagadnął. - No więc tak. Idziemy do Gryfa. Karczmarz to nasz człowiek, nie będzie mieć problemów, nawet z zieloną. Z Trevem też nie miał, nawet zanim się spiknął z Lilią. Nie spodziewajcie się tylko, że każda dostanie swój pokój. To mała tawerna, nie jakiś moloch dla bogaczy. Głodne?
Ostatnie pytanie rzucił, wychodząc na zewnątrz. Słońce już praktycznie zaszło za horyzont, zostawiając tylko pomarańczową łunę na ciemnym niebie. Gdzieniegdzie pozapalano już latarnie uliczne, ale w większości miejsc musiały wytężać wzrok, by swobodnie poruszać się po uliczkach. Savos zaprowadził je na jedną z głównych dróg, którą przemieszczać się było znacznie łatwiej.
- Dziesięć minut i będziemy na miejscu - Olia poinformował swoje towarzyszki, by znów zerknąć na nie, tym razem nieco uważniej. - Pierwszy raz w Ujściu?

Spoiler:

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 10 lis 2021, 19:04
autor: Loyra Aenna
Cóż...jak na opinię Loyry, grupa otrzymała już wystarczająco informacji. Na szczęście reszta się z nią zgadzała, dzięki czemu nowo uformowana czwórka mogła po prostu stąd wyjść. Elfka wyszła raczej szybko, trzymając się boku Savosa, który zapewne wiedział o tym mieście o wiele więcej niż ktokolwiek stąd. Nawet jeśli wiedziała, że ich przewodnik jest tu nie po to, by ułatwić im życie a po to, by upewnić się, że żadna z tej trójki nie jest zdrajczynią. Uznała to w zasadzie za sprytne - Wysoka Elfka pewnie sama by tak zrobiła, gdyby to od niej zależało.

Początkowo nie słuchała monologu mężczyzny. Kiedy jednak zadał pytanie, wyrwała się z lekko z zamyśleń.
- Co? Um...tak, to mój pierwszy raz w Ujściu, raczej nie gustuję w...tego typu miejscach. Nie żeby mi się nie podobało, ale...- lekko się uśmiechnęła i posłała Savosowi przyjazne spojrzenie.- Jestem z Oros...w sumie byłam. Raczej nie ma opcji bym tam kiedyś wróciła.- w zasadzie nie wiedziała za bardzo po co zdradzała tę informację. Nie musiała, nikogo to raczej nie obchodziło i zapewne dało się to i tak wywnioskować po akcencie. Z drugiej strony jednak, zawsze dobrze było podtrzymywać konwersację. Była to jakaś okazja by dowiedzieć się nieco o nowych sojusznikach.

- W sumie to bym coś zjadła. Oczywiście zapłacę za siebie, to żaden problem.- stwierdziła po chwili ciszy, odpowiadając przy okazji na pytanie zadane nieco wcześniej. Człowiek ten przypomniał jej o tym, że faktycznie wypadałoby coś zjeść.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 17 lis 2021, 11:09
autor: Aaylah
Obserwowałam z uznaniem jak Savos bez większego problemu wynegocjował dodatkowe środki dla naszej grupy. Mężczyzna miał głowę na karku i jak widać, był również znany i poważany w swoich kręgach co z pewnością było dla naszej grupy czymś dobrym. Kiedy skończyliśmy już rozmowę, mogliśmy ruszyć do naszej nowej "bazy wypadowej", która będzie miała miejsce w karczmie Pod Gryfem.
- Ja również nie byłam nigdy w Ujściu, jednak mam szczerą nadzieję że cała ta operacja będzie owocna. Również bym coś przekąsiła, droga była jednak dość długa a po przybyciu tutaj nie było czasu zajmować się takimi trywialnymi sprawami jak jedzenie. - powiedziałam nieco oschłym głosem, podążając za Savosem, który najlepiej wiedział dokąd idziemy i z pewnością nas doprowadzi na miejsce.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 21 lis 2021, 13:10
autor: Paria
Do tematu: Pod Gryfem

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 17 sty 2022, 19:32
autor: Paria
Obrazek


Bramy już otwarto


Ostatnie wydarzenia nie poszły po myśli Loyry. Miała duże plany wobec Ujścia i potencjału, jaki prezentowało dla niej to miasto. I może faktycznie wszystko ułożyłoby się lepiej, gdyby miała więcej szczęścia. Tymczasem ani zlecenie, do jakiego została zatrudniona nie powiodło się, ani towarzystwo długo nie zagrzało miejsca w tej samej karczmie, a Savos, z którym zdążyła się nawet odrobinę polubić, puścił jej oczko na pożegnanie i zniknął, zostawiając po sobie tylko pusty kufel. Pozostało znaleźć sobie coś innego do roboty - coś, w czym odnalazłaby się być może lepiej, niż w tym, do czego wysłali ją poprzednio.

Nie wiedząc do końca w którą stronę się zwrócić, elfka udała się do opuszczonego teatru, dochodząc do wniosku, że skoro zaoferowano im współpracę w razie potrzeby, to mogła z tej oferty skorzystać. Na Olię już niestety nie trafiła, ale została rozpoznana przez strażników i wpuszczona do środka. Główna sala, do której prowadził korytarz, stała pusta, tym razem bez trzyosobowego stołu i po części zapełnionej widowni. Zupełnie jakby nic tutaj się nie wydarzyło; jakby teatr stał pusty od lat i tylko brak kurzu zalegającego grubą warstwą na siedziskach świadczył o tym, że było zgoła inaczej. Chwilę przyszło jej poplątać się bez celu po budynku, będąc jednocześnie obserwowaną przez wiele oczu, których właściciele nie byli zbyt chętni do wdania się w pogawędkę. Dopiero gdy zza jednych drzwi wyszedł niosący ciężki worek półork, Loyra zorientowała się, że w końcu trafiła na kogoś, kogo kojarzyła. Trev, ten który przyjmował ją kilka dni temu, na jej widok uniósł brwi w zaskoczeniu i opuścił worek na ziemię, zatrzymując się w miejscu.
- Ciebie się tu nie spodziewałem - skomentował. - Myślałem, że nie wrócisz. Po porażkach rzadko wracają.
Czy miał na myśli ich skuteczność, czy generalne niepowodzenie zaplanowanej akcji, nie wyjaśnił. Spytał za to, czy elfka przyszła tu po coś konkretnego, a dowiedziawszy się, że szuka dla siebie do zrobienia czegoś, co bardziej dostosowane będzie do jej umiejętności, parsknął krótko śmiechem, który mógł znaczyć wszystko i nic. Mimo to, po skróconym podsumowaniu tego, czego kobieta oczekuje, gestem zaprosił ją dalej i poprowadził przez kilka przejść do klatki schodowej, a następnie do podziemi, z których już po pierwszych kilku krokach w dół dało się usłyszeć żywiołowe rozmowy i śmiechy.
Jak widać, teatr był pusty tylko na pierwszy rzut oka, a to, co najważniejsze, działo się dużo niżej, niż drewniane deski sceny. W końcu weszli do miejsca, które można by było nazwać karczmą, bądź główną salą jakiejś tawerny, gdyby nie brak kontuaru i prowadzącego go karczmarza. Nie plątały się tu żadne kelnerki, na stołach nie było świeżej, pachnącej strawy, a jednak siedziało tu kilkanaście osób, pogrążonych w swoich własnych sprawach i dyskusjach. Rudowłosa kobieta, którą kojarzyła z dnia, w jakim pojawiła się w teatrze po raz pierwszy, siedziała na brzegu jednego ze stołów, opierając o kolano lutnię, na której prawdopodobnie przed chwilą coś grała - albo zamierzała to jeszcze robić. Na widok Loyry uśmiechnęła się z zaciekawieniem, ale nie zatrzymała ich, gdy wraz z Trevem minęli ją, kierując się do innego ze stolików. Skądś jeszcze dotarł do elfki znajomy śmiech Savosa, ale nie widziała go nigdzie w tym pomieszczeniu. Może dobiegał zza którychś drzwi? W końcu z sali odchodziło kilka przejść, poza tym, z którego przyszli.

- Porozmawiaj z Rhysem i Umbrą. Myślę, że możecie znaleźć wspólny język - powiedział półork, doprowadzając ją do stołu, przy którym siedziały dwie osoby: jasnowłosa kobieta o zaciętym wyrazie twarzy i wschodni elf, jaki na widok podchodzącej nieznajomej zamilkł w połowie zdania i zwinął pergamin, nad którym przedtem oboje byli skupieni.
- To Loyra. Powinniście ją zabrać ze sobą. Może się wam przydać - Trev zerknął na nią. - Wydaje się na tyle szalona, żeby uznać wasze plany za dobry pomysł. I pracowała już wcześniej dla Lilii. Jest w porządku.
Klepnął ją w plecy z sympatią, która prawie zwaliła ją z nóg, by zaraz po tym rzucić krótkie "miłego" i wraz ze swoim workiem zniknąć za jednymi z drzwi.
Przy stole na dłuższą chwilę zapadła cisza. Siedząca przy nim dwójka spojrzała na siebie nawzajem, a potem, w idealnej synchronizacji, przesunęli spojrzeniem po jej sylwetce, oceniając ją od stóp do głów. Cóż, półork mógł dać im trochę więcej informacji, zarówno jednej, jak i drugiej stronie. Elf o imieniu Rhys odezwał się pierwszy.
- Więęęc... hm - odchrząknął, drapiąc się po skroni w wyrazie kompletnego zagubienia. - Lubisz chodzić po bagnach, szukać ruin, potrafisz nie dać się zabić w lesie i jesteś gotowa ruszać jutro z samego rana?
Blondynka, prawie na pewno będąca ludzką kobietą, uderzyła dłońmi o stół, rzucając za Trevem sfrustrowane spojrzenie.
- Zawsze to robi. Nas zapoznał ze sobą tak samo, te pół roku temu. Rhys, Umbra. Umbra, Rhys. Pogadajcie sobie - zacytowała, kiepsko naśladując basowe brzmienie głosu półorka. - Kiedyś weźmie to na poważnie, jak przyniesiemy coś takiego, że sama Lilia zesra się z wrażenia. Uch. Siadaj, dziewczyno.
Przesunęła się na ławce, robiąc dla niej miejsce.
- Do nas trafiają wszystkie bliżej nieokreślone mapy, jakie ludzie Lilii znajdują podczas swoich akcji. Większość to straszny syf, prowadzący donikąd, ale zdarzyło nam się znaleźć kilka całkiem imponujących rzeczy.
- Albo miejsc - dopowiedział elf.
- Albo miejsc - zgodziła się Umbra. - Chociaż, tak jak mówię, nie jest to najbardziej szanowane zajęcie w tym gronie. Ale skoro Trev przyprowadził cię do nas, to znaczy, że chyba nie zgadzasz się ze zdaniem większości w tym przypadku. Mylę się? Powiedz, że się nie mylę, bo inaczej czeka nas bardzo niezręczna rozmowa.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 17 sty 2022, 21:41
autor: Loyra Aenna
Misja dotycząca rodziny Palrantów okazała się być absolutną porażką i to nawet niekoniecznie z winy Loyry lub jej członkiń drużyny, co po prostu ze względu na duży niefart wszystkich zainteresowanych (poza faktycznymi zwycięzcami). Strasznie kiepska sprawa, niestety nic nie dało się zrobić. Niby dostała rekompensatę, ale co z tego, jeśli pieniądze, które zostały jej przekazane nie były tym, po co tu przyszła? Loyra była tu w wielkich celach i z nadziejami, a nie po to, by po prostu zarobić parę groszy i zwiać z podkulonym ogonem.

Dlatego też powróciła do Teatru. Mogła to zrobić, miała o tym już wcześniej informacje, więc uznała, że zbada ten trop. Nie pokładała wielkich nadziei - była raczej gotowa na to, że zostanie odesłana z kwitkiem i tutejsze duże strzały stwierdzą, że nie Elfka nie jest im potrzebna. Z drugiej strony jednak była najbardziej kompetentną z trójki Durga-Aaylah-Loyra, a więc jeśli gang Lilii nie był głupi, wykorzystałby jej wsparcie.

I wyglądało na to, że nie byli głupi. Spotkała szybko Treva i przywitała go uśmiechem oraz dosyć szybką odpowiedzią:
- Nie nazwałabym tego do końca porażką. Jasne, nie poszło na naszą, em, korzyść, ale mogło być gorzej. Z-zresztą, przynajmniej Palrantowie nie są już problemem.- oznajmiła dosyć krótko, po prostu chcąc domknąć tę sprawę zarówno przed Trevem, jak i przed samą sobą. Zaproszona przez niego, poszła dość szybkim krokiem na spotkanie z Rhysem i Umbrą, kimkolwiek mieliby nie być.

Kim zaś byli? Elfem i kobietą rasy człowiek. Prezentowali się całkiem porządnie, może nawet lepiej niż obecni tu gangsterzy. Trev bardzo szybko się ewakuował, a ta pożegnała go szybkim uśmiechem i skinieniem głowy.

- Zacznę od tego, że nie jestem szalona.- roześmiała się i przysiadła się do tej dwójki na ławce, nieco "ścieśniając" się tak, by zajmować na niej jak najmniej miejsca.- Tooo...sporo pytań. J-jeszcze nie zdarzyło mi się umrzeć w lesie, nie mam nic do bagien, a ruiny bardzo chętnie pozwiedzam. Jestem, um...Magiem. Więc...jeśli jesteście tu właśnie po to by polować na skarby, to w zasadzie myślę, że wam się przydam. Wracając do lasów, znam się na zielarstwie. Trochę. Więc...możecie na mnie liczyć, pod, uh, tym względem. - Loyra głośno odetchnęła i zrobiła sobie małą przerwę w mówieniu.

Wstrzymywała się jeszcze z opiniami na temat tego duetu. Byli konwencjonalnie atrakcyjni, chyba byli zainteresowani łowami skarbów i...póki co tyle mogła o nich powiedzieć.

- Lubię skarby, lubię poszukiwania, nie jestem wielką fanką tej okolicy, więc mogę wyruszać już jutro, jeśli nie szybciej. Dlatego jeśli mnie chcecie, to zdecydowanie mogę dołączyć. Ustalmy tylko może jak dzielimy się pieniędzmi, t-to jest całkiem istotne. A, no i, ten. Loyra jestem. Aenna.- oficjalnie się im przedstawiła. Trev już wcześniej ją przedstawił, ale wolała zrobić to sama. Była może trochę zdenerwowana.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 19 sty 2022, 18:07
autor: Paria
POST BARDA
- Jesteś magiem! No proszę! To tak jak ty, Rhys - skomentowała blondynka, wywołując u elfa sfrustrowane prychnięcie i przewrócenie oczami.
- Jeśli jest takim magiem, jak ja, to nie definiowałaby się akurat tym. Ale to dobrze. Umiejętności magiczne, wiedza dotycząca roślin, faktycznie może się przydasz. Tak czy inaczej, uważam, że w trzy osoby jesteśmy bardziej skuteczni, niż tylko we dwójkę.
- Czasem tęsknię za Yarrą.
- Ja też. Ale chciała wyjechać, to wyjechała. Zresztą Ujście to nie było miejsce dla niej.

O kimkolwiek rozmawiali, najwyraźniej co do tego się zgadzali. Umbra pokiwała głową z namysłem, ze wzrokiem wbitym w blat drewnianego stołu. Szybko jednak otrząsnęła się z nagłej nostalgii, gestem zachęcając swojego towarzysza do ponownego rozwinięcia pergaminu, który zebrał szybko, gdy nad nimi stanął Trev i nowa nieznajoma.
Na papierze faktycznie znajdowała się mapa - znacznie bardziej interesująca, niż ta, którą otrzymały kilka dni temu, z planem rezydencji Palrantów. Na tej nie znajdowało się nic, poza kilkoma punktami orientacyjnymi, niepodpisanymi do tego wszystkiego. Na obrzeżach pergaminu widniały dziwne runy, z jakimi Loyra nigdy dotąd nie miała styczności i jakich mimo najszczerszych chęci nie potrafiła odczytać. Jakiś szyfr może? Dawny, zapomniany język? Bazgroły szaleńca? Nad każdym z zaznaczonych na mapie punktów widniał zarys konstelacji, jakie kojarzyła z nocnego nieba, a większą część mapy zajmował rysunek bliżej nieokreślonego okręgu, wypełnionego symbolami szczegółowo opisanymi za pomocą run, których nie rozumieli.
Spoiler:
- Zdobyliśmy to od Dauda - pochwaliła się Umbra, jakby było to coś, co Loyra powinna natychmiast docenić. - Tym razem nas skurwiel nie wyprzedzi, bez mapy to sobie może błądzić do usranej śmierci.
- Tak, tylko z taką mapą równie dobrze możemy błądzić razem z nim - mruknął Rhys, przesuwając palcem po zewnętrznym kole dziwnego rysunku.
- No jak, co ty pieprzysz, zobacz - blondynka wyciągnęła pergamin spod jego dłoni i przysunęła go do siebie, a tym samym również bliżej swojej nowej znajomej. - To jest ewidentnie most nad Południcą. Stamtąd zaczniemy, a potem... potem się zobaczy. Ale ten most rozpoznaję, i to koślawe drzewo, w które piorun pierdolnął lata temu i podzieliło się na dwa.
Postukała palcem w rycinę, która przy mocnej wyobraźni faktycznie mogła przedstawiać most i rozdwojone drzewo.
- Świetnie, a dalej?
Kobieta przygryzła wargę, ze zmarszczonymi brwiami wpatrując się w dalsze rysunki. Jakoś nie była w stanie na szybko wyciągnąć żadnych wniosków, ani ze schematycznie przedstawionych punktów orientacyjnych, ani z widocznych nad nimi konstelacji.
- Jeśli chodzi o pieniądze, to połowa zawsze idzie do Lilii. Reszta jest do równego podziału pomiędzy nas - elf uśmiechnął się do Loyry. - Skąd ty się tu w ogóle wzięłaś, co? Magowie rzadko kiedy zapuszczają się do takich miejsc, jak Ujście. A jeśli już, to pracują po drugiej stronie barykady. Prestiż zawodu, czy coś.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 19 sty 2022, 20:19
autor: Loyra Aenna
- Znaczy, nie wiem jakim Magiem jesteś, ale ja jestem takim...ummm...Magiem Magiem? W sensie, to moja główna profesja.- wykonała zwykły dla siebie gest szybkiego pochwalenia się broszką z Nowego Hollar.- Nie powiedziałabym, że jestem ZNANA, ale jestem...formalnie wykształcona. O. To jest dobre określenie.- rzuciła z typowo dumnym uśmiechem.

Konwersacja toczyła się raczej w przyjemny dla Loyry sposób. Duet wyraził dosyć porządne zainteresowanie jej osobą i jej magią oraz wykazali się dosyć porządną wiedzą na temat lokalnych spraw i anegdotek. Zupełnie nie wiedziała kim miałby być Daud, ale mimo wszystko lekko się uśmiechnęła, gdy Umbra pochwaliła się, że udało im się zwinąć mapę sprzed nosa. Równie dobrze dla czarodziejki, ta mogłaby podać dowolne inne imię, ale mówi się trudno, liczy się gest.

- A kim jest Yarra?- zapytała raczej mimochodem. Była w sumie trochę ciekawa, ale też nie na tyle by jakoś bardzo drążyć. Zakładała, że jakaś ich partnerka biznesowa lub ktoś, kto pełnił rolę podobną do tej, którą teraz pełni Isha.

Loyra przyjrzała się mapie i nagle stuknęła mocno dłonią o stół, przyglądając się jej. Wybiła jakiś nieznany samej sobie rytm palcami i cicho zamruczała. Rytuał pracy.

- Hmmm...wybaczcie, jeśli uznacie to za jakieś takie...bardzo dziwne i szybkie konkluzje, ale mam wrażenie, że konstelacje nie są tu bez powodu. To może być wskazówka? Skąd dokładnie jest ta mapa? Wiecie czy to pozostałość jakiegoś plemienia? Może jakiejś grupy stawiającej na astronomię? Może mamy podążać za konstelacjami jak za, uh, wskazówką? Taki pseudo-kompas. T-to by miało sens, prawda? Nie jestem, um, astronomem i tak szczerze mówiąc to rzucałam nałogowo zajęcia z astronomii właśnie, ale może warto się na tym skupić? N-na tym tropie, w sensie.- bardzo szybko wyskoczyła z konkluzją dotyczącą mapy. Ciężko było jej wyczytać cokolwiek innego.- Co do języka, to go nie znam. W ogóle. Ani trochę. Może warto by poszukać kogoś kto go zna? Jakiegoś...eksperta? Tłumacza?- dodała po dłuższej chwili i finalnie wzięła baaardzo głęboki wdech.

Warunki finansowe jej odpowiadały. Nie miała tu dużo do gadania.

- Ogólnie to tak jak pewnie widać po broszce, jestem z Nowego Hollar. Kiedyś uczyłam się w Oros, ale...działy się tam różne rzeczy. Chyba dobrze wiecie jakie. Więc odeszłam. A teraz jestem tutaj, konkretnie po tej stronie barykady, bo nie po drodze mi z Keronem oraz mierzę w...hmm...coś więcej. Niż praca dla Kerońskiej szlachty, w sensie.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 20 sty 2022, 10:15
autor: Paria
POST BARDA
- Nie jestem żadnym magiem - zaprotestował elf. - Potrafię zrobić dwie sztuczki, które bynajmniej nie należą do na tyle efektownych, żebym mógł się tak tytułować. Umbra maga na oczy nie widziała chyba.
Kobieta nie odpowiedziała na zaczepkę, zbyt zajęta mapą.
- Yarra i Lore pracowały z nami dla Lilii przedtem. Lore... straciliśmy. Zamordowali ją. Yarra była jej siostrą - zamilkł na moment, a w jego oczach pojawiła się zupełnie nowa emocja, której jednak Loyra nie potrafiła jednoznacznie sklasyfikować. - Uznała, że nie ma dla niej tu już miejsca. Nie chciała patrzeć na Ujście, miasto, które już zawsze będzie przypominać jej siostrę.
- Nie żebym się jej dziwiła - wtrąciła Umbra.
- Nie, to prawda - odparł Rhys cicho, by po chwili milczenia dodać: - Ale tak wygląda życie tutaj. Powinna była się spodziewać wszystkiego.
Na szczęście Loyra szybko zmieniła temat, poruszając kwestię mapy i swoich przypuszczeń jej dotyczących, a elf z ulgą skupił się na czymś innym. Oboje pochylili się nad rysunkami, rozważając teorię Aenny, która, co by nie mówić, miała bardzo dużo sensu.
- Jeśli by traktować te konstelacje jako drogowskazy, to faktycznie ułatwiłoby nawigację między tymi punktami. Zwłaszcza, że przy tym ostatnim nie ma żadnej. To znaczy, że od mostu wypadałoby iść w stronę Łowcy, skoro jest nad nim narysowany. A potem, jak dotrzemy do następnego miejsca, ruszyć w stronę Dziewicy - Umbra przesuwała palcem po mapie. - Jeśli to by się sprawdziło, dotarlibyśmy do tego czegoś. Ale nie będziemy przecież podróżować nocą. Rhys, ty nie sypiasz prawie wcale, to rozrysujesz do jutra mapę nocnego nieba względem północy.
Poklepała mężczyznę po przedramieniu, na co ten zareagował ciężkim westchnięciem, ale nie zaprotestował.
- Szukaliśmy już. Nikt tego nie rozumie. Nikt z ludzi, do których mamy dostęp, w każdym razie, a nie możemy przejść całego Ujścia i ryzykować, że wszystko pierdolnie, bo dowie się o tym niewłaściwa osoba. Daud, chociażby. Jeśli miał tę mapę przedtem, na pewno zrobił swoje własne badania i popytał odpowiednie osoby, które mogłyby przynieść nieodpowiednie konsekwencje nam, gdybyśmy się z nimi skontaktowali - kobieta pokręciła głową, wydymając usta z niezadowoleniem. - Moja propozycja jest taka. Do Południcy jest ile, półtora dnia drogi konno? Przejedziemy się tam, potem dalej w kierunku Łowcy. Jak nic nie znajdziemy, wrócimy do miasta. Jak znajdziemy i dotrzemy do tego czegoś na samym końcu, będziemy się zastanawiać co dalej. Niektóre rzeczy da się odszyfrować metodą prób i błędów. Hm? Jak dla mnie to bardzo dobry plan.
Elf z namysłem pokiwał głową.
- Możemy spróbować. Loyra, potrafisz jeździć konno? Masz konia, czy trzeba ci jakiegoś załatwić? Cała reszta jest. Namiot, racje żywnościowe, to wszystko zapewnia Lilia. Chyba że... masz jakieś specjalne oczekiwania - usta Rhysa rozciągnęły się w lekkim uśmiechu. - Wtedy, niestety, prawdopodobnie będziesz musiała obejść się bez nich.

Teatr im. Dwarra Bursztyna - północna część Ujścia

: 21 sty 2022, 23:00
autor: Loyra Aenna
Jakoś szczególnie nie żałowała tego, że poruszyła kwestię Yarry, choć w zasadzie to nie miała za dużo do dodania na ten temat. Zadała pytanie, dowiedziała się o kogo chodziło i co się stało, nie miała nic do dorzucenia. Ot, prosta wymiana, prosta odpowiedź. Skinęła lekko głową i w ten sposób sfinalizowała ten wątek.

Bardziej egoistyczna część osobowości cieszyła się, że jest jedyną prawdziwą Czarodziejką w tej ekipie. Rhys mówił o sobie z niskim mniemaniem, więc jeśli nie skrywał czegoś z zamiarem zaskoczenia jej, to był magiem bardzo kiepskim. Nie osądzała, ale uznała ten fakt za warty zapamiętania. Postanowiła też póki co oszczędzić im przechwalania się swoimi zdolnościami - stwierdziła, że jej talenty będą mówiły wkrótce same za siebie.

- Nie znam się na astronomii, ale jeśli trzeba, to mogę pomóc z rozrysowywaniem mapy. Ogólnie to nie jestem stąd, z Ujścia, w sensie, i już o tym mówiłam, więc jeśli możecie przybliżyć mi mniej więcej kim jest ten Daud, to byłabym wdzięczna. To jakiś rywal? Inny, uh, łowca skarbów? Złodziej? - szybko zaproponowała swoją pomoc. Zapłata? Odpowiedź na jej pytanie.

- Mam klacz w stajni, ż-żaden problem. Jeśli chodzi o dogodności, to...cóż, chciałabym dużo, ale nic z tego się nie da mieć w podróży, haha.- rzuciła raczej miłym i żartobliwym tonem.- Chyba, że Lilia jest w stanie zorganizować mi domowo gotowane posiłki?- wzmocniła nieco siłę żartu, po czym szybko spoważniała.- Z-zupełnie na serio jednak, nie ma problemu, jestem w stanie wyruszać. Jeśli mamy, em, sprzęt, jedzenie i tak dalej, to jestem ukontentowana.