Re: Garnizon straży miejskiej.

16
Więzień otworzył usta pokazując Visennie ziejącą pustką jamę ustną pozbawioną języka. Zapewne ucięto mu go w ramach kary za rozpowiadanie bluźnierstw, plotek... Albo wsadzanie ozora w nieodpowiednią szlachciankę. Pewne było, że nic nie odpowie a i nie można było stwierdzić, czy jest w pełni władz nad własnym umysłem, bo nagle cofnął się od krat i zaczął małpować wszystkie ruchy swojej rozmówczyni.

Re: Garnizon straży miejskiej.

17
To nie mógł być on. Ktoś taki nawet nie wydałby żadnego sekretu, a nawet jak by uciekł nie pożyłby zbyt długo. Elfka więc nie marnując czasu jaki był jej dany podeszła do pierwszej celi. Z której ktoś wcześniej się jej przyglądał.
- Przepraszam. Możesz mówić? Podejdź mam do ciebie parę pytań. Szukam Lothara "Czarną Smugę". Podobno został tu uwięziony.

Re: Garnizon straży miejskiej.

18
Oczy więźnia widoczne w mroku zamrugały, gdy zostały o coś zapytane. Chyba już od dawna nikt nie odzywał się do tego tutaj. Nie wyszedł ze swojego kąta ale odpowiedział ochrypłym głosem:
- Czarna Smuga, popapraniec z bandy Rudego, powiadasz... Taa... A co ten tutaj ci się nie podoba?
Skazaniec zaniósł się rubasznym śmiechem.
- Powiem ci gdzie jest, ale coś za coś. Wyglądasz na zwinną dziewczynę, złap mi żywego szczura, trochę ich tu jeszcze biega.

Faktycznie pod celami od czasu do czasu słychać było tupot nóg. W świetle pochodni szczury wyglądały jak małe, ciemne, owalne kształty pomykające pod ścianami.

Re: Garnizon straży miejskiej.

19
Visenna ucieszyła się gdy jej przypuszczenia się potwierdziły. Lothar zapewne zwiał i zostawił tamtego świra jako zmiennika. Łapanie szczurów niespecjalnie przypadało jej do gustu. Szczególnie jeśli ma to robić dla kogoś w takiej sytuacji jak pan z cienia.
- Po co ci ŻYWY szczur i czemu mam to dla ciebie robić? Zawsze mogę powiedzieć wszystko straży z góry. Oni wyciągną z ciebie informację. Dalej informacja ta dotrze do mnie. Mam na to sposoby. To jak?

Re: Garnizon straży miejskiej.

20
Osadzony zachichotał jeszcze raz.
- Młoda pannica woli zadawać się, z pięknymi strażnikami niż ze śmierdzącym więźniem... Jakie to typowe... Nie pamiętam już kiedy ostatnio widziałem w tych podziemiach kobietę, a strażników za to jak psów. Możesz mnie straszyć ile chcesz, ale tak się składa, że ze mną interesy ubija się prośbą, a nie groźbą. Złap szczura i przynieś mi go tutaj żywego... Albo wyskocz no z tej pidżamy i zatańcz dla mnie, tak dawno nie widziałem kobiecego ciała, że za tą usługę też co nieco ci powiem. Szczura złapię sobie innym razem.
Zza drzwi, gdzieś na górze schodów dało się słyszeć zniecierpliwione szczekanie psa, którego zapach żywych szczurów musiał doprowadzać do szału.

Re: Garnizon straży miejskiej.

21
- Ci strażnicy co mnie tu wpuścili do pięknych nie należeli, a zadawanie się z nimi nie jest korzystne w tym mieście. Widzę że nie odpuścisz. Nie wiem po jaką cholerę jest tobie potrzebny żywy szczur, ale dobrze.
Elfka rozejrzała się po okolicy. Wypatrzyła jednego z licznych szczurów blisko kąta lochu. Chciała go przegonić właśnie do tego kąta i zwyczajnie złapać za ogon. Za ogon, bo zapewne jedynym sposobem by wyczyścić sierść tych stworzeń jest dezynfekcja ogniem. Elfka ruszyła w stronę gryzonia.

Re: Garnizon straży miejskiej.

22
Taktyka zagonienia parszywego stworzenia do kąta i złapania go za ogon połączona z wybitną szybkością i zwinnością skrytobójczyni przyniosła oczekiwany rezultat. Musiała trzymać gryzonia całą garścią, żeby jej nie wypadł, bo ważył chyba z pół kilo, ale nie rzucał się tylko rozglądał dookoła najwyraźniej uwiedziony perspektywą lotu ptaka. Więzień zbliżył się do krat i odebrał przez nie swoją nagrodę. Teraz Visenna mogła w końcu przyjrzeć się swojemu rozmówcy. Był człowiekiem, wnioskując z rozmiarów jego brody w podeszłym wieku. Zarost oraz długie włosy miał posklejane w długie strąki barwy otaczającego go kurzu i brudu oraz wszechobecnych odchodów z lekką domieszką siwizny. Całość osadzona była na chudej twarzy z zapadniętymi do środka policzkami i żwawymi oczkami, które jako jedyne zdawały się zachowywać z całej jego sylwetki resztki wigoru. Z workowatych łachów, które zapewne kiedyś stanowiły więzienny ubiór wystawała para rąk mogąca służyć jako model szkieletu kostnego dla studentów anatomii na uniwersytecie. Wziąwszy w nie szczura nieznajomy przytulił go do piersi i uśmiechnął się szeroko.
- Chodź szczurku, nie damy cię rozszarpać tej bestii... - Powiedział czułym głosem na chwilę zapominając o obecności elfki po drugiej stronie krat. Moment czułości nie trwał długo. Starzec podniósł oczy na swoją rozmówczynię i odezwał się łagodniejszym niż dotychczas tonem. - Dziękuję, to dla mnie dużo znaczy. A teraz słuchaj uważnie. Osoba, której szukasz nie żyje. Ten, którego ci wskazano to wioskowy głupek-niemowa, w dodatku gwałciciel. Słyszałem jak strażnicy z tego garnizonu zmówili się, żeby nie dać nikomu znać o tej śmierci, bo ktoś wysoko postawiony wykupił proces i chce publicznej egzekucji. Jutro założą niemowie worek na głowę i powieszą go zamiast tego Lothara a potem sprawa ucichnie, bo i tak jest martwy. To wszystko co wiem, nie pytaj mnie jak to podsłuchałem, mam swoje sposoby. Jeszcze raz dziękuję za uratowanie szczura, każde ocalone życie jest ważne, jestem pewien, że spotka cie za to coś dobrego.

Za drzwiami rozległo się pobrzękiwanie łańcucha. Strażnik z psem wmaszerował do lochów i popatrzył podejrzliwie na elfkę stojąca przy pierwszej, a nie drugiej celi.
- Toć powiedziałem, że ten panienki Lothar w drugiej a nie w pierwszej celi... Nie ważne, odwiedziny skończone, na więcej trza będzie drugiego mieszka.

Re: Garnizon straży miejskiej.

23
Elfka nie mogła zrozumieć jak można cenić tak każde życie. Nawet szczurze. Ta co zabijała z zimną krwią ludzi. Czy on ma rację? Visenna wygnała szybko z głowy te myśli. Tak by strażnik nie widział oderwała zlepek zatrutych strzałek od dłoni. Został mocno zaczerwieniony ślad.
- Dziękuje za wszystko - po tym jak to powiedziała szepnęła po cichu - paraliż.
Odwracając się wrzuciła zlepek po cichu pod nogi więźnia. Kto wie? Może mu się przydadzą. Może ucieknie, lub zabiję szczurołapa. Kto wie. Podążyła w stronę wyjścia. Nie zna przyczyny śmierci to może być problem. Musi coś zmyślić.

Re: Garnizon straży miejskiej.

24
Strażnik wyprowadził elfkę z lochu, spuścił psa, który wesoło pobiegł ganiać za szczurami i poszedł razem z nią na górę. Wrócili tym samym korytarzem do wyjścia z garnizonu. Gdy wyszli na mroźne powietrze Ujścia krasnolud skinął odchodzącej skrytobójczyni głową. Był już wieczór, w oknach paliły się światła a z nieba zaczął padać śnieg. Drugi krasnolud pociągał co jakiś czas łyk gorzałki z ukrytej pod służbowym pancerzem buteleczki, co niosło się w powietrzu na te dwa metry, jakie dzieliły go od Visenny. Drzwi do garnizonu zatrzasnęły się.

Udała się tutaj: http://www.herbia-pbf.pl/viewtopic.php?f=29&t=1639
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”