Tawerna „Złamana Strzała”

1
Tawerna stała w pobliżu południowej bramy. Połączona była z małą stajnią. Budynek wyglądał na zadbany. Miał tylko jedno piętro. W drzwiach wbita była złamana strzała, od której tawerna zyskała nazwę. Karczmarz zawszę opowiada- z każdym razem inaczej brzmiącą- historię ów strzały. Każda brzmiała fantastycznie, lecz konkurencja i część mieszkańców uważa, że właściciel tawerny sam ją wbił by nadać jakąś cechę charakterystyczną, której nie mają inne tawerny. Strzała została złamana uderzeniem miecza, lub przez jakiegoś małolata chcącego zrobić jakiś kawał. Nieważne komu wierzyć strzała była tylko ozdobą. Mało kto ma zdanie na temat tutejszego jedzenia ze względu na to, że mało kto tu bywa. Głównymi klientami są przejezdni. Na parterze jedzą i piją nieliczni klienci, a na piętrze jeszcze mniej liczni, którzy wykupili nocleg klienci odpoczywają.

Do tej karczmy zmierzała Visenna. Maskę schowała, a włosy miała związane z tyłu. Łuk nieodłącznie spoczywał zawieszony na kołczanie Podeszła do drzwi z wbitą złamaną strzałą i pchnęła je. W środku -tak jak się spodziewała- nie było tłoczno. Elfka weszła do środka i podeszła do karczmarza.
-Proszę o specjalność kucharza.
Nie zatrzymywała się aby to powiedzieć. Minęła go i usiadła przy stoliku w rogu tawerny. Padało tam dość dużo cienia choć był środek dnia. Ktoś wchodząc do środka na pewno nie zauważyłby jej od razu, lecz łuczniczka go i owszem.

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

2
Karczmarz o twarzy wyrażającej absolutny brak własnego zdania i zobojętnienie osiągane po trzydziestu latach prowadzenia nieudanego interesu nałożył miskę potrawki z psa i postawił ją przed przybyszką. Zagarnął z dna zgodnie z zasadą, żeby dać trochę więcej mięsa za pierwszym razem a potem, jak klient przywyknie nalewać prawie samą wodę. Nie zapytał o nic do picia, bo zawsze uważał, że jak ktoś chce to się sam spyta. Stąpając ciężko wrócił za ladę.

Do karczmy wszedł odziany w futro mężczyzna. Było rozpięte, bo temperatura na dworze nie schodziła od rana poniżej zera. Spod zwałów sierści dziesiątek wydr, które musiały oddać życie za ten ciepły strój widać było falbaniastą koszulę z jedwabiu, kilka grubych, złotych łańcuchów na piersi przybysza oraz fioletowe, aksamitne spodnie skrojone na miarę.
Stukając obcasami nowiutkich, skórzanych butów mężczyzna podszedł do lady. Rozglądał się po pomieszczeniu, jakby kogoś szukał. Kiedy wypatrzył schowaną w półmroku elfkę podszedł do jej stolika i bezceremonialnie się przysiadł. Z bliska widać było, że jego twarz nigdy nie otrzymała mocnego ciosu, a na pielęgnację długich, czarnych włosów i szpiczastej bródki wydawał równie dużo, co na ubiór. Nachylił się nad stołem i odezwał się szeptem.
- Podobno zatrzymuje się w tej ekhm... karczmie członkini pewnej organizacji. Albo czarny będzie tej wiosny nowym fioletowym, albo chodzi o ciebie.
Jego słowa miały sens wziąwszy, że na sali byli tylko oni dwoje i karczmarz.

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

3
Visenna przyjrzała się mężczyźnie. Ktoś taki musiał mieć pieniądze. Jednak, czy wie o kogo pyta? Cóż nie należy odmawiać okazji. Szczególnie przebywając w takim miejscu jak to. Nie należy gardzić pieniędzmi. Elfka nie wykazała zainteresowania, czy jakiejkolwiek reakcji. Po prostu podniosła wzrok.
-Trudno aby Pan się pomylił. Słucham Pana.
Skrzyżowała ręce tak, że mogła w każdej chwili móc wyciągnąć sztylet. "Przezorny zawsze ubezpieczony". Czekała na szczegóły zlecenia mając nadzieję, że nikt jej nie pomylił z kimś kim nie jest. W przeszłości była mylona ze złodziejem, czy najemnikiem. Zawsze odpowiadała, że nie walczy w otwartych walkach, a gdyby miała coś ukraść zostawiłaby to dla siebie.

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

4
Tajemniczy jegomość uśmiechnął się ukazując zestaw białych zębów. Najwidoczniej ulżyło mu trochę gdy usłyszał, że "trafił pod właściwy adres". Rozsiadł się jeszcze swobodniej na swoim krześle i zaczął tym razem rzeczowym tonem:
- Jest do wykonania kontrakt. Mój klient, który pragnie pozostać anonimowy wymaga pełnej dyskrecji. To spotkanie ma być naszym jedynym a wszelkie zmiany w kontrakcie po tym jak stąd wyjdę będą nie możliwe. Będziesz... Będzie pani musiała zaufać mojemu słowu i czekać po wykonaniu pracy na kontakt z naszej strony aby otrzymać drugą część zapłaty. Od razu dodam, że zlecenie nie należy do łatwych a poza tym jest... Jakby to powiedzieć, bardzo nieeleganckie. Wiem, że jak na razie nie brzmi to zachęcająco, więc pozwoli pani, że zaprezentuję jej drugą część kontraktu.
Spod futra, dłonią uzbrojoną w złote sygnety nieznajomy wyjął pękatą sakiewkę i rzucił ją na stół przed skrytobójczynią.
- 100 gryfów w srebrze teraz i drugie tyle po wykonaniu roboty.

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

5
Visenna nie była zadowolona. Dwieście gryfów za "nie brzmiącą zachęcająco ofertą". W ciemno. Nie mogła się na to zgodzić. Jeden od dziesięciu i tak trafia na konto Organizacji. Bez szczegółów nie wiadomo, czy tu chodzi o zabicie konkurencyjnego kupca, czy o królobójstwo.
-Żartujesz sobie? -odpowiedziała- Pana ubrania są warte więcej niż sto gryfów. Za "nieeleganckie" zadanie "do łatwych nie należące" należy się więcej niż dwieście. Zresztą możesz dać mi i dwa tysiące w złocie. Nie zgodzę się na nic dopóki nie będę wiedziała na co się zgadzam. Jeśli chce Pan się targować najpierw niech wyjaśni Pan o co. Proste. Nie zamierzam "kupować kota w worku". Rozumiemy się?

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

6
Jegomość wlepił w ubraną na czarno elfkę swoje piwne oczy. Przez chwilę oboje milczeli, aż w końcu parsknął śmiechem. Zwrócił się w stronę karczmarza jakby chciał zamówić piwo ale widząc jak ten czyści jeden z kubków plując do niego i przecierając od środka wskazującym palcem machnął ręką i wrócił wzrokiem do swojej rozmówczyni.
- Droga Pani, gdyby to była robota za dwa tysiące gryfów, to nie rozmawiałbym z Panią tylko z kimś bardziej doświadczonym i nie w tej dziurze tylko w ekskluzywnym burdelu. Nie pasuje dwieście gryfów? Wstawaj i wynoś się, mój klient znajdzie dziesięciu takich jak ty jeszcze przed zmierzchem. Chcesz tą robotę czy nie?

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

7
Skrytobójczyni była już mocno zdenerwowana. Nie miała zamiaru podjąć pracy o której nic nie wie.
-Nie powiedziałam, że dwieście mi nie pasuje. Chodzi mi o to, że nie wiem na co się zgadzam. Jeśli nie chce Pan mi wyjawić celu to żegnam. Znajdę dziesięciu takich jak Pana klient przed zmierzchem.
Wstała od stołu zostawiając mężczyznę z nienaruszoną zupą i stoma gryfami. Sama nie wiedziała, czy to ma skłonić go do wyjawienia szczegółów, czy odrzuceniu oferty. Było jej to obojętne. Zawsze to ona dyktuje warunki i nie miała zamiaru tego zmieniać.

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

8
Mężczyzna popatrzył na porywczą elfkę unosząc brwi. Zawahał się przez moment gdy otworzył usta by coś powiedzieć. W głowie musiał przeglądać swoje dostępne opcje, a może odgrywał tylko rolę lekko rozdartego... Cokolwiek było przyczyną, efekt był taki, że znowu rozbrajająco się uśmiechnął i uniósł dłoń w uspokajającym geście. Czujne oko skrytobójczyni dostrzegło, że wszystkie dziesięć palców nieznajomego było ozdobione biżuterią a wewnętrzna część dłoni była gładka, nie tknięta ciężką pracą. Wśród Herbiańskiej ludności człowiek ten musiał uchodzić za istne dziwadło. Był dobrze umięśniony, ale bez blizn i odcisków od machania mieczem lub pracy. Potrafił się świetnie wysłowić, a w dodatku nosił się jak szlachcic. Spostrzegawczość Visenny podpowiadała jej, że żaden z kamyczków na pierścieniach nie jest podróbką choć nie potrafiła ich wycenić.
- Spokojnie - powiedział mężczyzna. - Nie ma powodu unosić się dumą, przecież rozmawiamy jak przyjaciele. Oczywiście, że opowiem pani więcej o kontrakcie, tylko się z Panią droczyłem. Właściwie to dlaczego rozmawiamy tak oficjalnie? Proszę mi mówić Karim. Kontrakt polega na uśmierceniu pewnej zakały i jest on o tyle nieelegancki, że kłóci się nieco z interesami jaśnie nam panujących władz... Kimkolwiek one są. Widzi pani, nie jest pani z Ujścia więc pozwolę sobie coś wyjaśnić. W tym mieście tylko pieniądze są świadectwem władzy, z niewiadomych powodów jednak nadal zwiemy się księstwem a po ulicach chodzą strażnicy miejscy. Osobiście uważam, że Ujście powinno nosić miano "targowiska" albo "stowarzyszenia"... Mniejsza o to. Mój klient wymaga w kontrakcie wykonania roboty, którą chce wykonać organ władzy. W garnizonie straży miejskiej w centrum jest więzień, który oczekuje na wyrok i egzekucję. Zadanie polega na uśmierceniu go zanim zawiśnie.

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

9
Visenna usiadła z powrotem i wysłuchała. Zlecenie było dość nietypowe. Po co zabijać kogoś przed egzekucją? I jak dostać się do garnizonu straży miejskiej? Ktoś taki mógłby równie dobrze popełnić samobójstwo. Co ma do stracenia?
-Dobrze Karimie. Mam na imię Maria - zełgała - Nie spytam czemu chcecie przyśpieszyć jego śmierć. Rozumiem, że mam go zabić w celi. Myślę, że da się to zrobić. Podaj mi jego imię- tyle mi wystarczy.
W tym momencie elfka miała już ułożony plan.

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

10
- Tak, masz go zabić i upewnić się, że nie żyje. Żadnych niedomówień. - Ton głosu Karima znowu był rzeczowy i konkretny. - Niedopełnienie kontraktu będzie traktowane jako jego zerwanie i zleceniodawca będzie się w takim wypadku domagał zadośćuczynienia. Czy mam traktować to, że jeszcze tu siedzisz i ze mną rozmawiasz jako akceptację? Jeżeli tak to podam ci imię celu i będę się zbierał.

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

12
Spoiler:
- Proszę bardzo, jego imię to Lothar a znany jest również pod pseudonimem "Czarna Smuga". Po wykonaniu kontraktu aby potwierdzić, że to twoja robota udaj się do teatru w północnej części Ujścia i przekaż szatniarzowi anonimowy list z napisaną przyczyną zgonu. Jeżeli wszystko będzie się zgadzało, ktoś się z tobą skontaktuje i otrzymasz resztę zapłaty. Umiesz pisać?

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

13
-Tak umiem - odpowiedziała - wasz Lothar jest już martwy.
Visenna wstała i wyciągnęła jedną ze strzał. Rzuciła ją na stół.
-Niech karczmarz sobie ją wbije obok tamtej. Ta się nie złamie. Do widzenia Karim! Choć jak dobrze rozumiem się już nie spotkamy.
Elfka wyszła ze "Złamanej Strzały"
Ostatnio zmieniony 01 mar 2015, 15:01 przez Leva, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Tawerna "Złamana Strzała"

14
Karim wstał od stołu i również wyszedł. Karczmarz patrzył tępo na zaistniałą scenę opierając się o miotłę. Podszedł do pustego stolika i wziął strzałę, pierwszy raz widział żeby ktoś płacił strzałami za posiłek ale czasy były ciężkie, więc nie pogardził i tym. Ostatecznie potrawka była nieruszona, więc można było ją wlać z powrotem do garnka.
Ostatnio zmieniony 30 cze 2014, 22:58 przez Mszczuj, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ujście”