Re: Ulica Wiązowa

61
-Zawiązać mocno, jak powiesz, że jest mocno, ścisnąć jeszcze trochę i zawiązać. Tak? - zapytał, po czym ułożył równo gorset na ciele kobiety, a po chwili zabawy ze sznurkami, zaczął stopniowo coraz bardziej ściskać gorset, ściągając jego wiązanie.
-Prawdę powiedziawszy, mógłbym policzyć na palcach jednej dłoni, ile razy wiązałem gorset. Gdybym tylko jeszcze pamiętał, czy jakikolwiek wiązałem...
"Z pewnością więcej rozwiązywałem..."

Re: Ulica Wiązowa

62
- Tak, dokładnie tak. I nie szczędź na to siły. - powiedziała i czekała, aż Amaron poprzeplata sznurki. Wiedziała, ile z tym jest zabawy. Cała magia gorsetów polegała na tym, że aby go ściągnąć, wystarczy pociągnąć za sznureczek i nieco poluzować, a ten ześlizguje się z ciała. Chyba to byłby dobry test na znalezienie tego jedynego. Bo do rozwiązywania wielu chętnych, ale z pomocą w jego ponownym umieszczeniu na swoim miejscu jest niewielu. Chociaż, chyba lepiej, niż mężczyzna częściej z kobiety ściąga gorset, niż go zakłada. Mogłoby to być nieco niepokojące. Możliwe, że taki oto znalazł sobie inną do rozbierania.
Wciągała brzuch. Czuła, jak twardy materiał gorsetu zaczyna powoli opinać jej talię, coraz mocniej i mocniej. Po dłuższej chwili, niż się można było tego spodziewać, Shah wydała z siebie dźwięk oznaczający bolesne niezadowolenie, a zaraz po tym ciche westchnięcie ulgi.
- Już. - powiedziała i szykowała się na ostatnie zaciśnięcie. - Z pewnością więcej tych gorsetów rozwiązywałeś, co? - zapytała zaczepnie.

Re: Ulica Wiązowa

63
-Można tak to ująć. Ale chyba nie poszło mi źle, prawda? - zapytał, zaciągając gorset i szybko go zawiązując. Po zawiązaniu, włożył jeszcze sznurki pod gorset tak, aby nie uciskały ciała, ale i nie wisiały luźno na zewnątrz.

-No. I gotowe. Mam nadzieję, że ci wygodnie - uśmiechnął się, obracając kobietę twarzą do siebie, usadził ją okrakiem na kolanach i przytulił mocno do siebie, wtulając się w jej szyję i dekolt.

Re: Ulica Wiązowa

64
- Nie, doskonale nawet Ci poszło. - powiedziała z trudem. Gdy Amaron poprawiał nieokiełznane sznurki, Shah wykonała parę delikatnych ruchów biodrami, by gorset odpowiednio się ułożył.
- Nie, jest mi cholernie niewygodnie. Ale tę niewygodę wynagradza efekt wizualny. - zaśmiała się, a mężczyzna mógł zauważyć, ze kobieta nieco zbladła.
I pociągnął ją do siebie, mając większą kontrolę nad przemieszczaniem jej ciała niż ona sama. Ciekawa była, ile razy będzie jeszcze wykorzystywał swoją przewagę fizyczną. Przeszła jej przez głowę myśl, że kiedy będzie go za bardzo denerwować, po prostu ją podniesie i wyrzuci za okno. A gdy przybiegnie, krzycząc na niego, zrobi to ponownie.
Nie zważając na to, że Amaron wtulił się w jej piersi, jakoś wcisnęła dlonie między jego twarz a swój dekolt i poprawiła je tak, by gorset ich nie uwierał. Co jak co, ale piersi muszą być wolne i trząść się swobodnie.
Dotknęła błyskotki, którą mężczyzna nosił na szyi. Przyjrzała się jej dokładniej i uśmiechnęła się, po czym uniosła wzrok i spojrzała śmiało w oczy Amarona.
- Pan szlachetka, co? - rzuciła zaczepnie.

Re: Ulica Wiązowa

65
-E, jaki tam ze mnie szlachcic... Mam tylko podupadłą wioskę, która i tak póki co nie jest w moich rękach...
Mężczyzna wziął medalion z herbem Czarnych Kruków w rękę i przyjrzał mu się, obracając go w palcach. Pokazał go Shah i ułożył go ponownie na piersi.
-Może i uchodziłbym za szlachcica, gdyby ojciec przed wojną o keroński tron nie stracił prawie całego majątku, przegrywając go w karty. Pozostały mu ledwie dwie wioski. Dlatego poszedł walczyć. A że szczęście mu dalej nie dopisywało, stracił tyle, że jedna wioska również zmieniła swego właściciela, aby ojciec miał środki na dalsze prowadzenie walki.
Amaron westchnął cicho i spojrzał gdzieś nieobecnym wzrokiem.
-Cóż, życie to nie bajka. Ale dość o mnie, powiedz lepiej coś o sobie - uśmiechnął się, składając pocałunek na odsłoniętym kawałku jej piersi.

Re: Ulica Wiązowa

66
- Ale i tak masz nazwisko, którego nie musisz się wstydzić. - powiedziała szeptem. Wyraźnie posmutniała, a gdy mężczyzna ją pocałował, to drgnęła, tak jakby chciała się... odsunąć? Zaśmiała się nerwowo dosłownie sekundę po tym i uniosła palec przed nos Amarona i pokiwała nim.
- Oj Ty, Ty... Nigdy nie masz dość, co? - powiedziała ze śmiechem, już nie nerwowym, po czym położyła dłonie na jego szyi i pocałowała w usta. Długo i mocno, chociaż mogłoby się wydawać, że usta na początku lekko jej zadrżały.

Re: Ulica Wiązowa

67
-Zabawne, że to niby ja jestem tym, który nie ma dość...
Amaron uśmiechnął się.
-A co do nazwiska, fakt faktem. Ale postanowiłem, że Sir Amaron Corvo-Vadokan będzie dopiero wtedy, gdy odzyska to, co mu odebrano - odpowiedział. W ostatnim zdaniu dało się wyczuć nutkę gniewu i czegoś... dziwnego. Jakby tego, że odzyskanie to z pewnością nie odbędzie się drogą pokojową.

Gdy Shah go pocałowała, zamruczał chętnie. Spojrzał na nią i odwzajemnił pocałunek.
-A to ci się podoba, hmm? - zamruczał kusząco, wysuwając dłoń spod sukienki kobiety.
Po wyciągnięciu ręki, przytulił ją miękko i uśmiechnął się.
-Wiesz co? Cieszę się, że cię poznałem.

Re: Ulica Wiązowa

68
- Honor ponad wszystko, hmm? - zapytała cicho. Imponował jej upór mężczyzny. Miał w swoim życiu cel, i to jakże szlachetny. Walczył o to, co jego. I pewnie nic go nie zatrzyma, nic nie stanie mu na drodze, prędzej jego zabiją, niż się podda. A ona?
- Ja też się cieszę. - odpowiedziała szeptem i zamknęła oczy. - To była cudowna noc, dziękuję Ci za nią. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. - cichy głos smutno odbijał się od jej myśli, jakby te słowa nie wypowiadała ona, tylko ktoś zupełnie inny.

Re: Ulica Wiązowa

69
-I ja ci za nią dziękuję, to było coś, czego potrzebowałem od bardzo dawna. Dzięki temu, mogę się wyciszyć, uspokoić emocje, skupić na swoich celach...
Przytuliwszy się do kobiety, zaczął przeczesywać palcami jej włosy.
-A ty? Masz jakieś plany? Jakiś cel, do którego dążysz?

Re: Ulica Wiązowa

70
Nawet nie dała po sobie poznać, ze to była bardzo zła odpowiedź. Jak każda kobieta, była mistrzynią w nadinterpretacjach, co i tym razem dało zaowocowało falą różnych emocji, które przeszyły jej myśli jak strzała z trucizną.
- Nie. - odpowiedziała krótko, po czym, spoglądając nieobecnie w jeden nieokreślony bliżej punkt, westchnęła lekko i wróciła spojrzeniem na mężczyznę.
- Póki życie daje mi jakąkolwiek satysfakcję, to chyba po prostu moim celem jest przeżycie. - dodała cicho.

Re: Ulica Wiązowa

71
Odpowiedź ta nieco go zaskoczyła. Wprawdzie nie spodziewał się żadnej prostej odpowiedzi, lecz ta była co najmniej... dziwna. Zmuszająca do ponownego zastanowienia się, rozpatrzenia z innego punktu widzenia.

Amaron pokiwał głową wolno i zamilkł na chwilę.
-Mieszkasz tutaj? Masz gdzieś swój dom, jakieś swoje miejsce?

Re: Ulica Wiązowa

72
Milczała przez chwilę. Miała pustkę w głowie, nie wiedziała, jak odpowiedzieć na to pytanie. Czy miała jakieś swoje miejsce? Zwłaszcza miejsce, które mogłaby nazwać domem? Jedynie w domu ojca czuła się kiedyś swobodnie, to w ścianach jego pracowni spała spokojnie, wiedząc, że kolejne noce spędzi w tym samym miejscu, że obudzi ją Chol, który upuści jakąś kruchą rzecz, która roztrzaska się z donośnym hałasem, przerywając przyjemne sny.
- Nie, nie mieszkam tutaj. - odpowiedziała. Brzmiała zbyt smutno, przynajmniej tak się jej wydawało, dlatego uśmiechnęła się lekko i przygryzła wargi, uciekając na chwilę przed wzrokiem mężczyzny.
- Mieszkam w... nigdzie. - dodała. - A jedyne miejsce, które mogłabym nazwać moim, musiałam dobrowolnie opuścić. - słowa nasączone były lekką nutką sarkazmu i nieco większą złości.

Re: Ulica Wiązowa

73
Kiwnął głową. Znał to uczucie. I to całkiem dobrze.
-Cóż, mój dom jest teraz zajęty przez bardzo złych ludzi i nie mogę go odzyskać. Więc jestem w stanie cię zrozumieć.
Wtem, tknęła go pewna myśl. Przygryzł on nieco wargi i spojrzał na kobietę. Po chwili, otrząsnął się i uśmiechnął.
-Co powiesz na wspólne śniadanie? Dość dawno nie jadłem...

Re: Ulica Wiązowa

74
- Chętnie się stąd ruszę. - odpowiedziała krótko, widząc, że Amaron chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Niebawem zapewne przyjdzie się rozstać na długi czas, a może już w ogóle się nie zobaczą. Dlaczegoż by nie nacieszyć się jeszcze trochę towarzystwem Amarona, nim nogi znów ją poniosą, Bogowie tylko wiedzą, gdzie?
Podniosła się i poprawiła suknię, ostatni raz pozwalając, bu smutek i zamyślenie pojawiły się na jej twarzy. Westchnęła, uniosła spojrzenie na mężczyznę i uśmiechnęła się.

Re: Ulica Wiązowa

75
-Czuję, że coś cię trapi - rzucił ni stąd, ni zowąd.
-Nie wiem, co to jest, ale mam nadzieję, że porządne śniadanie pomoże - uśmiechnął się.
Wstał, przeciągnął się, przerzucił płaszcz na drugą, czarną stronę i ujął Shah za dłoń.
-Gdzie chcesz iść?

Wróć do „Oros”