Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

16
Spojrzał na Hriste ze spokojną miną. Przed chwilą powiedziała mu, ze podsłuchiwała jego rozmowę. Nie miał jej tego za złe. Wiedział w jakim środowisku musi przebywać, a zdobywanie w ten sposób informacji może okazać się dla nie przydatne.
Chwyciła go za rękę i chciała zaprowadzić do akademii. Powiedziała, że zna skrót, a przedzieranie się przez plac i kolejne uliczki mogło skończy się skręceniem w złą. Stwierdził, że pójście za nią może nie być złym pomysłem.
-Jeśli naprawdę zna skrót to dobrze, ale może być to pułapka, to są ludzie, a ludziom nie można zaufać po chwilowej znajomości. -Powiedział do siebie w myślach.
Puścił rękę dziewczynki i spojrzał na nią. -Jeśli znasz skrót to prowadź. - Powiedział spokojnie, po czym włożył prawą rękę pod płaszcz i oparł dłoń na rękojeści miecza.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

17
Wyglądało na to, że Mercer nie ma jej za złe tego że podsłuchała jego rozmowę z kowalem. Dlatego też dziewczynka uśmiechnęła się do niego po czym gdy mag zgodził się na jej propozycję cały czas trzymając go za rękę ruszyła przed siebie.
Głównym traktem przeszli jednak tylko kawałek, zaraz skręcając w jedną z wąskich bocznych uliczek ciągnących się pomiędzy ciasnymi miejskimi zabudowaniami. Klucząc nieuczęszczanymi przez nikogo poza mieszkańcami dróżkami zostawili za sobą gwar. Tutaj nie spotykali prawie nikogo, pojedyncze osoby pojawiające się na ich drodze na widok zakapturzonego maga zazwyczaj znikały w bocznych odnogach...
-Mam na imię Hrista. A jak ty się nazywasz? - idąca zaraz przed Mercerem dziewczynka postanowiła przerwać ciszę.
Widać było, że polubiła cię i cały czas była wdzięczna za to, co dla niej zrobiłeś. Na razie nie dzieje się nic nadzwyczajnego, kluczycie między zabudowaniami, a w oddali przez przerwy między budynkami możesz zauważyć ogromną wieżę pałacu czarodziejów...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

18
Ruszył za dziewczynką, która miała zaprowadzić go do akademii. Pierw przeszli po kilku tłocznych ulicach, ale zaraz znaleźli się w bocznych alejkach, gdzie rzadziej mijał ich jakiś przechodzień.
Przedstawiła się jemu i zapytała jak ma na imię. Widocznie nie podsłuchała tego, kiedy kowal powiedział mu imię dziewczynki.
-Mów mi Mercer. - Powiedział dosyć spokojnie.
Rozglądał się wokół, miasto nie dorastało Saran Dun do pięt, ale na zwykłym wieśniaku może i zrobiłoby wrażenie.
Po chwili ujrzał wieżę pałacową, o której wspominał karczmarz. Oznaczało to, że są już blisko celu.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

19
Kluczyliście zaułkami i bocznymi uliczkami już dłuższą chwilę, ale wyglądało na to że zbliżacie się do celu. Wieża pałacu była coraz wyraźniejsza, teraz można było ocenić już jej praktyczną wielkość. Była ogromna, dlatego też mogła budzić podziw wśród przybyszów będąc częścią chyba największej budowli w okolicy...
Hrista cały czas trzymała maga za rękę i prowadziła go znanymi tylko nielicznym skrótami. W pewnym momencie na rogu między zabudowaniami gdzie najwidoczniej chciała skręcić w lewo stanęła jak wryta po czym lekko drżąc zamarła w bezruchu. Stojący za nią Mercer nie widział, co zatrzymało dziewczynkę, lecz jeśli wyjrzy zza ściany budynku zobaczy dość drastyczny widok...
Kilka metrów od nich w sporej kałuży krwi w poprzek wąskiej przerwy między domami leżą zwłoki kobiety, około trzydziestoletniej. Kilka zaś kroków dalej martwe dziecko - chłopczyk, zapewne w wieku zbliżonym do małej przewodniczki...
Obok zaś stało dwoje zamaskowanych ludzi opartych o wysoki płot przeglądających niewielką torbę, zapewne zrabowaną denatce. Gdy tylko się wyłaniacie jeden z nich zaraz was zauważa i klepie lekko w ramię towarzysza po czym oboje dobywają półtoraręcznych mieczy po czym powoli ruszają w waszą stronę. Są dobrze zbudowani, widać że to typowi zabijacy którzy utrzymują się z wszelakich przestępstw dlatego raczej nie macie szans uciec...
Dziewczynka chowa się za twoimi plecami wyraźnie przerażona, a jeden z morderców odzywa się:
-No to macie pecha... Was też będzie trzeba zabić, bo lubimy pozostawiać anonimowi... Prawda bracie?
Końcowe słowa powiedział odwracając się na chwilę do towarzysza. Będą z tego kłopoty...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

20
Weszli w kolejną uliczkę, która prowadziła ich do celu, byli już coraz bliżej pałacu. Nagle Hrista zatrzymała się i stanęła jak zamurowana.
Zdziwiło go to, więc wyjrzał zza rogu, chciał zobaczyć co się dzieje, i co ją tak zdziwiło.
To co zobaczył nie było przyjemnym widokiem. Ścisnął rękę dziewczynki i odsunął ją do tyłu, po czym ją puścił.
Mężczyźni widocznie napadli na mieszkańców, którzy leżeli martwi wokół.
-Schowaj się i lepiej nie patrz. - Szepnął do dziewczynki i ruszył powoli do przodu.
Spojrzał na swoich przeciwników, wyglądali na masywnych zbójów, jednak tępe machanie mieczem i wyprowadzanie silnych ciosów może nie sprawdzić się w walce z nim, w końcu szkolono go na dworze, przez rycerzy.
Machnął głową w tył, aby zrzucić z niej kaptur, teraz miał lepszą widoczność. Jego długie czarne włosy opadły na ramiona. Na szczęście w zaułku nie było zbyt jasno, a więc jego przeciwnicy nie powinni dojrzeć jego zielonkawej skóry.
Zbliżał się powolnym krokiem do swoich przeciwników. Trzymał się prawej strony zabudowań, stał w luźnej pozycji gotowy do uniku na lewo lub prawo.
-Może nie jest to zamknięte pomieszczenie, ale mogę tego użyć. - Powiedział do siebie w myślach, gdy w jednej ręce skupił ogień, a w drugiej wodę. Złączył dłonie i okolice ogarnął spory obłok ciepłej pary wodnej. Było to zaklęcie Zasłony Dymnej. Jego magia nie była przystosowana do walk, teraz trochę żałował, że nie nauczył się bardziej ofensywnych zaklęć, ale było już za późno.
Przypomina ona gęstą mgłę, jednak utrzymuje się dosyć długo w zamkniętych pomieszczeniach. Tutaj pomimo wielu zabudowań, nie utrzyma się przez długi czas.
Zapamiętał położenie swoich przeciwników, po czym włożył prawą dłoń pod płaszcz i dobył swój miecz.
Trzymał go w prawej dłoni, miecz przechylony był lekko do przodu.
Zanim para chciał unieszkodliwić jednego przeciwnika. Ruszył na bandytę stojącego z prawej.
Zerwał się do biegu i wyskoczył prosto na niego, trzymając miecz prawą ręką, wyprowadził cięcie od lewego boku bandyty, aż po prawe ramie. Wykonując cios przestawił się na lewą stronę by uniknąć jego ciosu. Po ataku od razu cofnął się kilka kroków by zobaczyć, gdzie stojąc przeciwnicy, i być na bezpiecznej odległości od drugiego.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

21
Dziewczynka usłyszawszy słowa Mercera cofnęła się przestraszona kilka kroków i schowała za ścianą budynku. Oparła się o nią cała roztrzęsiona i tylko co chwilę wystawiała zza niej swoją małą bladą buźkę patrząc co się dzieje...
Mag tymczasem wytworzył znaczne ilości pary wodnej która w tych warunkach utrzyma się tylko przez krótki czas, jednak póki co jest na tyle gęsta że widoczność to zaledwie 1-2metry. Zaraz też dobył miecza i ruszył w kierunku jednego z bandytów zamachując się do szerokiego cięcia, które jednak nie powiodło się do końca...
Czarodziej bowiem atakował głównie z pamięci, a nie można zapominać że walczy z zawodowymi zabijakami, nie nieruchomymi kukłami treningowymi... Mimo tego jednak udaje mu się końcem miecza lekko zranić mordercę w lewy bok na wysokości pasa. Jest to jednak dość płytka rana - bolesna, jednak nie jakoś specjalnie uciążliwa. Na ziemię zaczyna kapać krew, jednak w ilościach tak małych że po chwili może to spowodować może lekkie osłabienie...
Mercer zaraz odskoczył do tyłu by zobaczyć co z przeciwnikami, jednak oddalając się od nich w ten sposób stracił ich na chwilę z oczu co może być dla niego bardzo nieprzyjemne. Gdy bowiem za moment przez wąską uliczkę przelał się silniejszy powiew wiatru prawie całkiem już neutralizując mgłę zda sobie sprawę z trudnej sytuacji w jakiej się znalazł...
Napastnicy wykorzystując jego własną sztuczkę rozdzielili się w kłębach pary i teraz ten ranny w bok stoi za tobą w odległości około pięciu metrów, podczas gdy drugi na wprost ciebie około trzy metry od twojej pozycji.
-Brawo, dawno nikomu nie udało się mnie zranić... Nie myśl sobie jednak że przestraszymy się Ciebie tylko dlatego, że jesteś jednym z tych parszywych magów. Twoje tanie sztuczki ci nie pomogą! - odzywa się ten za twoimi plecami.
Co zrobi nasz podróżnik? Czy będzie dalej starał się atakować, czy raczej przejdzie do defensywy..?
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

22
Poczuł silny powiew wiatru na plecach, zauważył, że jego mgła powoli się rozwiewa. Po chwili ukazał mu się widok jego dwóch przeciwników.
Niestety bandyta przesunął się podczas ataku i został ledwie nacięty klingą. Sama rana jednak zmniejsza jego mobilność, ale póki co jest ich dwóch co ciągle daje im przewagę.
Planował wykonać kolejny atak. Tym razem zamierzał pierw uderzyć, a potem użyć zaklęcia. Ruszył na przeciwnika stojącego trzy metry od niego.
Wyprowadził potężny zamach tnąc z góry po łuku od lewej strony, gdy tylko przeciwnik zblokował jego cios, rozpoczął kolejną serię szybkich ciosów celując w tors przeciwnika. Wykorzystał okazje, aby przesuwać się po łuku za niego, co zmuszało go do obrotu. Dzięki temu mógł zabezpieczyć swoje plecy i mieć dwóch przeciwników przed sobą.
Nie zależało mu na skuteczności czy celności, jedyne co się liczyło to rozproszyć uwagę zbója zanim pomoże mu jego kolega.
Gdy tylko ten blokuje kolejne ciosy Mercera, on uderza go lewą dłonią w brzuch, używając zaklęcia, Powłoka Ognia. Potrafi on w pełni kontrolować wytworzony płomień i jego temperaturę. Pokierował on nim tak aby ogarnął całe odzienie bandyty. Gdy tylko ogień zaczął się rozprzestrzeniać Mercer zabrał dłoń i cofnął się kilka metrów.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

23
Mercer ruszył na stojącego bezpośrednio przed nim przeciwnika i zaczął wyprowadzać całą serię szybkich ciosów. Był całkiem dobry we władaniu mieczem, dlatego zapewne gdyby nie przewaga fizyczna rabusia pewnie zakończył by jego żywot jednym z tych ciosów. Tamten jednak z trudem zdołał uniknąć części z nich, pozostałe blokując...
Nawet nie zauważył że podczas tego krótkiego starcia czarodziej zdołał na chwilę uchwycić go za płaszcz i nałożyć na niego zaklęcie. Zdał sobie z tego sprawę dopiero w momencie gdy ten szybko cofnął się o kilka kroków przerywając tym samym wymianę ciosów. W tej chwili ubranie jednego z morderców momentalnie całe pokryło się płomieniem który pojawił się jakby znikąd i który trawił teraz nieszczęśnika tarzającego się po drodze licząc że uda mu się ugasić magiczny płomień. Po zaledwie kilku chwilach jednak przestał się ruszać, a chwilę potem krzyczeć a jego zwłoki paliły się dalej na środku drogi...
Tymczasem Mercer odwracając się za siebie mógł zobaczyć drugiego z napastników - tego lekko ranionego w bok... trzymającego przed sobą Hristę, trzymającego miecz przyłożony do jej gardła. Dziewczyna była przerażona, z jej wielkich oczu lały się potoki łez i najwyraźniej Ciebie też naprawdę zaczynała się bać po tym jak zobaczyła co stało się jednemu z morderców.
-Teraz rzuć miecz i opuść ręce bo ją zabiję! Żadnych gwałtownych ruchów, jeśli tylko spróbujesz jakiś sztuczek czarodzieju - zabiję ją a potem Ciebie... - odezwał się jeden z oprawców. Był blady i roztrzęsiony, a w jego zmętniałych oczach można było zobaczyć coś co mogło być początkiem szaleństwa... Cóż, przecież właśnie przed nim spłonął jego brat...
Co zrobi w tej sytuacji Mercer..? Tak źle, tak też, a i tak niedobrze...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

24
Natarcie na przeciwnika poszło po jego myśli. Zanim się zorientował stanął w płomieniach, które strawiły jego, a następnie jego ciało.
Nie był za bardzo zadowolony, na ogół nie preferuje zabijania, ale wiedział, że Ci mężczyźni wyrżnęli leżących wokół cywili. Dla takich nigdy nie miał litości.
Cała sytuacja przybrała dla niego całkiem innych barw gdy tylko się obrócił. Zauważył, że bandyta, którego wcześniej zranił, trzyma miecz przy jej gardle.
-Odłożę broń, a ty puścisz dziewczynkę i uciekniesz, nikt więcej nie musi ginąć. - Powiedział to donośnym ale łagodnym tonem. Nie chciał ryzykować, wiedział, że bandyta jest zdesperowany i jeśli przyprze go do muru to może on poderżnąć gardło Hristy.
Skierował miecz ku ziemi i odsunął go od swojego ciała. Nie był już w pozycji bojowej, ale nadal trzymał broń. Tym gestem zamierzał pokazać, że wyrzucić broń, gdy tylko bandyta puści Hriste i opuście to miejsce.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

25
Mercer nie upuścił broni, opuścił ją jedynie odzywając się do mężczyzny. Ten widać był tym ostro zdenerwowany co było po nim widać. Wyglądał trochę jak ranne zwierze które nie wie czy uciekać, czy zaatakować - możliwe że też ma teraz ten dylemat...
Póki co przycisnął bardziej ostrze do gardła dziewczynki i odezwał się, a raczej zaczął krzyczeć:
-Mówiłem żebyś wywalił tą cholerną broń zasrany magu! Myślisz że boję się twoich sztuczek?!? I tak znajdę Cię i pomszczę brata, od ciebie zależy czy wtedy one będzie jeszcze żyć czy już nie...
Wygląda to trochę na patową sytuację. Ty boisz się wyzbyć broni, on boi się o swoje życie. Dziewczynka tymczasem boi się was obu i całego otoczenia tracąc przytomność i osuwając się lekko trzymana dalej przez porywacza...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

26
Bandyta coraz bardziej tracił panowanie nad sobą, przynajmniej tak wydawało się Mercerowi.
Jego ostrze zbliżyło się jeszcze bardziej do szyi Hristy. Był zdziwiony, że zbir, który przed chwilą zabił kilka osób z zimną krwią, nagle stał się speszonym wariatem z bronią w ręku.
Zamachnął się i wypuścił broń z ręki. Miecz wbił się w ziemie ledwie czubkiem.
W razie gdyby coś poszło nie tak, mercer mógł szybko go dobyć. Miał nadzieje, że nie będzie to już potrzebne.
-Wyrzuciłem broń, teraz puść dziewczynkę. - Nie chciał aby dziewczynce się coś stało, w końcu to przez niego się tutaj znalazła. Jednak puszczenie tego człowieka wolno z myślą, że może zabić kolejnych obywateli było równie zasmucające.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

27
Mercer upuścił broń tuż obok, tak by móc w razie czego szybko po nią sięgnąć gdyby zaszła potrzeba po czym poprosił porywacza o zostawienie młodej w spokoju. Ten natomiast wyraźnie wahał się nie wiedząc co zrobić, ponieważ sytuacja przytłaczała go i uniemożliwiała logiczne myślenie. Co chwilę to zerkał za siebie i już wydawało by się że ruszy do ucieczki, to odwracał się w stronę maga nienawistnym spojrzeniem. Trwało to jednak tylko krótką chwilę...
-Albo może nie będę czekał z zemstą... Znam już twoje sztuczki, zużyłeś też już pewnie sporo energii na te wybryki... Może zabiję cię już teraz?! - odezwał się mężczyzna puszczając Hristę, która bezwładnie osunęła się na ziemię cały czas pozbawiona przytomności. Leży na wznak na piachu, nie powinno jej się nic stać, najwyżej jeszcze bardziej się pobrudzi. Chociaż można wątpić czy to w ogóle możliwe...
Morderca tymczasem zrobił krok do przodu i machnął przed sobą kilka razy ostrzem. W końcu nie był wyczerpany walką w przeciwieństwie do Mercera, miał nad nim też pewną przewagę fizyczną a płytka rana w boku przestała już nawet krwawić. Możesz mieć z nim spore problemy... Poczekasz na jego pierwszy ruch, czy ruszysz do walki...?
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

28
Bandyta nadal wyglądał na zmieszanego. W końcu puścił dziewczynkę, a ta padła nieprzytomna na ziemie.
Mercer był praktycznie przekonany, że mężczyzna odpuści i ucieknie jak najdalej stąd.
Widocznie głupota lub zbytnia pewność zmyliła go co do oceny sytuacji. Jednak Mercer również popadł w lekkie zakłopotanie, użył kilku zaklęć, a ostatnio nie robił tego za często.
Wiedział, że nie ma już zbyt dużo magicznych sztuczek w rękawie.
Szybki ruchem ręki poderwał miecz z ziemi i przyciągnął go do korpusu trzymając go oburącz.
Stwierdził, że spróbuje trochę zastraszyć przeciwnika, ponownie użył powłoki ognia. Teraz tylko ostrze miało zająć się płomieniem, jednak był on tylko estetyczny, temperatura ognia była bardzo niska i nie mogła poparzyć.
-Zawróć zanim będzie za późno. - Powiedział oschłym i cichym głosem.
Przyjął postawę obronną, czekał aż przeciwnik na niego ruszy, a wtedy zamierzał skontrować jego cios i ponownie uderzyć w ranny bok.
Miał ugięte nogi i był lekko pochylony do przodu, to umożliwiało mu większą mobilność podczas potencjalnego ataku.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

29
-Zawrócić?! Zabiłeś mi brata, tych wszystkich zwłok sam nie zabiorę... Nie mam gdzie wracać jeśli nie zginiesz teraz z mojej ręki! - krzyknął awanturnik. Jego słowa mogły zaskoczyć Mercera, który cały czas czekał w postawie obronnej pokrywając swoje ostrze płomieniem. Był to dość ciekawy widok, jednak czy do końca można nazwać to praktycznym zabiegiem..? W końcu żeby te sięgnęły przeciwnika i tak musiałby go trafić samym ostrzem, a natychmiastowe przypalanie ran blokowałoby krwotoki... Czyżby chciał przeciągnąć walkę do granic..?
Morderca jakby nie kwapił się do przypuszczenia ataku, chociaż widać było że jest pełen nienawiści i żądzy mordu skierowanych w stronę maga. Na razie jednak sięgnął pod płaszcz i wyciągnął spod niego jakiś mały podłużny przedmiot przymocowany do rzemyka przewieszonego przez szyję. Wyglądało to na średniej wielkości fiolkę pełną jakiegoś zielonego, lekko świecącego płynu...
-Jeśli chcesz bawić się tą swoją śmieszną magią, proszę cię bardzo..! Pokażę ci dar,który dostałem od swojego pana... Powiedziawszy to wyciągnął z niej drewnianą zatyczkę i wypił całą zawartość, po czym odrzucił puste szkło które rozbiło się o ścianę stojącego obok budynku.
Z miejsca gdzie przez przecięte ubranie widać było ranę zadaną wcześniej przez maga zaczęła dobywać się stróżka ciemnego dymu, a twarz oraz postawa mężczyzny zmieniła się na trochę przypominającą zwierzęcą. Przygarbił się, mięśnie powoli zaczęły się napinać jakby dochodząc do swoich granic a oczy już ostatecznie zmętniały. Ciężko stwierdzić jaki specyfik alchemiczny zażył, jednak nie było wątpliwości że był wzmocniony jakimś czarem... Wyczuwający magię Mercer mógł wyczuć zaczynającą bić od przeciwnika chłodną, jeśli nie powiedzieć że grobowo zimną aurę... Skądś już pamiętał to uczucie, jednak było to bardzo dawno. I wtedy chociaż jego umiejętności były na znacznie niższym poziomie - czuł to znacznie dotkliwiej. Tak, chodzi o dzień kiedy całe jego życie skończyło się niejako, a on został pozbawiony wszystkiego...
Ciężko przewidzieć dalszy rozwój wypadków... Co zrobi czarodziej w takich okolicznościach?! Czy może nie powinien porzucić swojej towarzyszki której przecież nawet nie znał? Czy może postanowi dalej czekać, lub walczyć? Każda kolejna opcja jest coraz ciekawsza...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

30
Upartość i zaciekłość mordercy były strasznie irytujące dla Mercera. Sądził, że ludzie tacy jak on cenią najbardziej swoje życie, nie przypuszczał, że będzie on ryzykował tyle dla zemsty.
Stał w pozycji obronnej i czekał na atak swoje przeciwnika. Stąpał lekko to trochę na lewo, to na prawo, ale ten nie chciał go zaatakować.
Wyciągnął coś z pod płaszcza, na początku pomyślał, że to coś co chroni przed magią, jednak zauważył, że to ampułka z jakimś płynem. Bandyta wypił całą zawartość, która szybko pokazała swoje efekty.
Mercer przypomniał sobie, co tak działa. Widząc co dzieje się z ciałem bandyty przypomniało mu się co spotkało go wiele lat temu. Sam był pod wpływem owej substancji, która pozwala przyjąć więcej obrażeń.
-To zmienia trochę postać rzeczy. - Pomyślał, gdy usłyszał zwrot "od mojego pana". Chciał się dowiedzieć kim jest ów pan.
Przechylił miecz do przodu, ciągle obejmował go obiema rękoma. Ruszył do przodu prosto na swojego przeciwnika. Był mniej masywny, ale znacznie lepiej wyszkolony i szybki. Wyprowadzał cięcia z lewej i prawej zmuszając tym samym przeciwnika do blokowania. Każdego potencjalnego ataku nie blokował tylko uchylał się bądź odskakiwał w tył, po czym ponownie przystępował do natarcia. Zamierzał zmęczyć przeciwnika ciągłym blokowaniem ciosów.
Mercer miał znacznie lepszą percepcje niż przeciętny człowiek i starał się to wykorzystać. Gdy przeciwnik tylko trochę opadł z sił, wtedy wyprowadza cięcie, które ma pozbawić jego oponenta ręki, w której trzyma on miecz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oros”