Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

1
Chcąc dostać się do głównego miasta od zachodniej strony, błądząc po przedmieściach, w końcu każdy natrafi bądź zostanie nakierowany na tą drogę. Jest to szeroki, kamienny szlak, na którym spokojnie mogą rozminąć się dwa spore wozy. Ruch na nim zależy zazwyczaj od pory dnia - największy jest jeszcze przed świtem, kiedy to wszyscy kupcy i rzemieślnicy, miastowi oraz nietutejsi kierują się ku centrum do swoich miejsc pracy...
Rozglądając się wokoło, można stwierdzić, że większość budynków ciągnących się wzdłuż niego jest zajętych przez sklepy i przeróżnej maści warsztaty, a niewielkie, nawet wolne skrawki ziemi zajmowane są z samego rana przez niewielkie, skromne stragany, których właściciele nieraz walczą o nie zaciekle, licząc na zyski. Nie ma się co temu dziwić, ponieważ na przedmieściach nie ma chyba lepszej lokalizacji, gdzie przewijałoby się tylu podróżnych z całego świata.
A jak wiadomo, każdy na szlaku może czegoś potrzebować... i wszystko znajdzie w miejscach, takich jak to. Niewiele jest towarów i usług, których nie zdobędzie się przy głównych szlakach komunikacyjnych i tak jest także tutaj. Karczmy, tawerny, zamtuzy, sklepy, warsztaty czy stoiska - wszystko zebrane na niewielkim obszarze i zdaje się zapraszać przybyszów do zatrzymania się...
Ponoć niedaleko można też załatwić mniej legalne interesy, jednak trzeba przy tym na siebie uważać, ponieważ pieniądze przyciągają wszelakiej maści złodziejaszków i bandytów, a ponoć dość często słyszy się także o morderstwach na pechowcach, którzy zapuścili się w ciemne boczne uliczki...



Wcześniejsza fabuła Tutaj
Ostatnio zmieniony 12 paź 2014, 10:12 przez Kuchiku, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

2
Z uliczki, która była przy karczmie dotarł na zachodni trakt. Prowadził on do centrum, gdzie właśnie zmierzał. Na głównej ulicy było już bardziej ruchliwie niż przy karczmie. Kupcy i rzemieślnicy pędzili otwierać swoje dobytki i nawoływać klientów.
Lewą rękę oparł na swojej torbie, wolał się upewnić, że żaden kieszonkowiec mu nic nie podkradnie. Poprawił swój kaptur, po czym drugą rękę włożył pod płaszcz, dłoń oparł na rękojeści swojego miecza.
Wokół była masa sklepów i ludzi, więc ta ulica była raczej dobrze strzeżona. Wystarczy jednak, że źle skręci i może wpaść w ciemny zaułek gdzie spotkają go nieprzyjemni ludzie, więc wolał zawsze być gotowy.
Rozejrzał się za wieżą, którą powinien zauważyć już z traktu. Wielu podróżników zaopatrywało się tutaj w najpotrzebniejsze rzeczy, jednak on niczego nie potrzebował i nie miał też czym zapłacić gdyby chciał coś zakupić.
-Za dużo ludzi, za dużo żywych ludzi. - Burknął pod nosem gdy przemieszczał się między stoiskami.
Po dotarciu na główny plac zamierzał ruszyć prosto do biblioteki, która miała być w pobliżu wieży pałacowej.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

3
Mercer przechadzał się pomiędzy tłumem mijając sklepy i stoiska nie oglądając się jednak zbytnio wokoło. Mógł zobaczyć, że niektórzy idący z naprzeciwka widząc jego oszpeconą twarz lekko się wykrzywiali - widać budził w nich odrazę. Jednak większość mijała go obojętnie nie zwracając na niego uwagi. Ot - podróżny w kapturze, pewnie chce ukryć swoją tożsamość. Takich podróżnych mało kto zaczepia, nawet handlarze jakby mniej się mu narzucali...
Prąc przed siebie powoli w pewnym momencie mógł poczuć lekkie szarpnięcie za torbę. Ewidentnie, ktoś chciał ją otworzyć - jednak jako że przezorny mag trzymał na niej rękę nie zdołał tego zrobić. Obca ręka ewidentnie cały czas lekko trzymała za materiał - mężczyzna wiedział to, ponieważ czuł że ta nie opiera się o jego bok tak jak wcześniej. Co zrobi? Ciężko powiedzieć...
Zdecyduj, co postanowisz zrobić w zaistniałej sytuacji. Warto zaznaczyć, że nie widzisz kieszonkowca ponieważ ten stoi za tobą. Wokoło jest trochę ludzi, jednak nie można nazwać tego tłumem. Powiedzmy, że bezpośrednio przy tobie nie ma nikogo poza wyżej wspomnianą osobą...
Pamiętaj jednak, że to co zrobisz może mieć wpływ na dalszy rozwój wypadków. Postaraj wczuć się w swoją postać i zadecydować o tym co zrobi na podstawie jej osobowości.
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

4
Nie zwracano na niego większej uwagi co go bardzo zadowoliło. Jednak od czasu do czasu ktoś wykrzywiał minę patrząc na jego twarz. Z zewnątrz można by stwierdzić, że go to nie rusza, ale bardzo go to drażniło.
Nagle poczuł, że ktoś szarpnął za jego torbę. Wcześniej położył na niej rękę, więc złodziej szybko powinien się zmyć. Tak się jednak nie stało, widocznie było uparty albo głupi.
-Ktoś chce znaleźć złoto w mojej torbie, też bym chciał. - Powiedział do siebie w myślach, po czym zatrzymał się.
Szybko zabrał lewą rękę z torby i spróbował złapać złodzieja za dłoń. Był dosyć szybki, więc powinno mu się to udać. Następnie wykręcił mu nadgarstek, a w tym samym czasie obrócił się w jego kierunku.
Prawa dłoń cały czas spoczywała na rękojeści jego miecza, póki co nie zamierzał go wyciągać.
Gdy się obrócił spojrzał złodziejowi prosto w oczy, miał dosyć spokojny wyraz twarzy. Kieszonkowców jest pełno w każdym mieście, więc nie zdziwił się, że ktoś próbował go okraść, w końcu z pozoru wygląda na podróżnika.
-Ładnie to tak z rana do torby się dobierać? Niestety, masz dzisiaj podwójnego pecha, nie mam złota, i nie lubię złodziei. - Powiedział stonowanym głosem, zaciskając rękę na nadgarstku złodzieja.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

5
Mercer szybko ręką trzymaną na torbie złapał za nadgarstek kieszonkowca i lekko go ścisnął. Chociaż nie był nadzwyczaj silny, było słychać lekkie chrupnięcie - nie wiadomo czy to tylko strzyknęły kości, czy przypadkiem nie złamał którejś z nich. Momentalnie było też słychać cichy pisk, co mogło zaskoczyć mężczyznę który obróciwszy się mógł bić zaskoczony tym, co zobaczył...
Na wprost niego klęczała, zapewne upadłszy odruchowo by zapobiec wyłamaniu nadgarstka który mimo tego był nienaturalnie wygięty. Miała łzy w oczach i cała się trzęsła - zapewne ze strachu. ten tak ją dopadł, że nie była nawet w stanie krzyczeć czy się wyrywać...
Jeśli przyjrzeć się jej dokładniej, miała zapewne koło dwunastu/trzynastu lat. Mogłaby uchodzić za ładne dziecko, jednak była wyraźnie wychudzona i zabiedzona... Cała umorusana, miała potargane włosy a jej ubranie było miejscami lekko postrzępione i dziurawe...
-Nie rób mi krzywdy... Chciałam tylko zobaczyć, czy nie masz niczego do jedzenia... - odezwała się cichutko spuszczając głowę. Gdyby nie to, że jest trzymana za rękę - pewnie zerwała by się z miejsca i uciekła. Teraz jednak była bezradna i całkowicie zależna od maga. Jak ten zareaguje..?
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

6
Obrócił się i spojrzał na złodzieja. Był trochę zaskoczony, nie spodziewał się, że okaże się nim mała dziewczynka. Wiedział, że w miastach jest sporo sierot, które muszą kraść aby jakoś przeżyć. Ale co innego zabranie kilku jabłek ze straganu i ucieczka, a co innego próba dobrania się do czyjejś torby.
-Jeśli nie potrafisz podkradać jedzenia, to nie powinnaś tego robić, źle skończysz. - Powiedziawszy to wyjął drugą rękę z pod płaszcza i otworzył torbę.
-Widzisz, jest tutaj tylko trochę jagód i suszonych grzybów. - Puścił jej rękę po czym przysunął torbę w jej kierunku.
-Możesz wziąć sobie jagody. - Powiedział to już nieco łagodniejszym głosem. Gdy tylko dziewczynka wzięła jagody, zamknął torbę i ponownie przerzucił ją sobie przez ramię.
Następnie bez słowa ruszył na główny plac, nie chciał tracić za dużo czasu. Liczył, że po południu będzie już mógł udać się do lasu i wygrzebać coś do jedzenia.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

7
Dziewczynka była wyraźnie zaskoczona tym, jak maag ją potraktował. Gdy ten puścił jej rękę i otworzył torbę pozwalając jej wziąć trochę suszonych owoców na jej brudnej twarzyczce pojawił się słodki szczery uśmiech. Nieudolna złodziejk wyciągnęła rękę w stronę jagód, jednak przzed samą torbą zatrzymała ją - widocznie nie będąc do końca pewna, czy powinna to robić. Spojżała na oszpeconą twarz czarodzieja, jednak wydawało się że wcale się jej nie wystraszyła. W jej oczach widać było raczej współczucie...
Tymczasem głód wygrał i wyciągnęła z podsuniętej torby garść suszonych owoców po czym szybko zaczęła je zajadać jakby bała się, że ktoś może jej je zabrać. Wyglądała przy tym jak małe skulone zwierzątko. Z apetytem połknęła większość suszonych owoców po czym resztę schowała do małej kieszonki. Widać życie na ulicy nauczyło ją, że lepiej być trochę głodnym, ale wiedzieć że jutro też będzie mieć coś do zjedzenia...
W tym czasie Mercer odwrócił się i zamierzał odejść, jednak zrobił tylko kilka kroków. Zaraz nakarmione dziecko podbiegło do niego i stając przed nim objęło czarodzieja w pasie wtulając się w stary płaszcz.
-Dziękuję... - tylko tyle powiedziała, po czym z wypiekami na policzkach i uśmiechem na ustach odbiegła na bok znikając między przechodniami...
Podróżnik zaraz też poczuł ciężką dłoń na swoim ramieniu. Gdy obejrzy się w bok, zobaczy że to kowal z kuźni przy której spotkał go ten niewielki incydent.
Rzemieślnik odezwał się zaraz spokojnym tonem:
-Wejdź na chwilę do mojego warsztatu... Widziałem jak dałeś jeść temu maleństwu. Chyba nie będziesz mial nic przeciwko skromnemu śniadaniu?
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

8
Zauważył, że najbiedniejszym nie przeszkadza jego wygląd, widocznie nie oceniają ludzi zbyt powierzchownie. Nim zdążył ruszyć dalej zatrzymał go pobliski rzemieślnik. Mercer spojrzał na niego i wysłuchał tego co ma do powiedzenia.
Zaprosił on go na śniadanie, było to kolejne zaskoczenie dla maga. Widocznie odrobina dobroci potrafi powrócić.
Wychowywano go wśród bogatych i wysoko urodzonych, w końcu kiedyś sam się za takiego uważał. Tam wszyscy byli mili, ale tylko z pozoru. Wystarczyło się obrócić aby dostać nożem w plecy. Tutaj wyglądało to trochę inaczej.
-Jeśli to nie problem, to nie mam nic przeciwko. - Był na tyle zaskoczony, że nie wiedział do końca co powiedzieć ale zgodził się, w końcu przyda mu się jakiś lepszy posiłek niż garść jagód, którą wcześniej zjadł.
-Biblioteka może trochę poczekać. - Pomyślał i ruszył za rzemieślnikiem do jego warsztatu.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

9
Kowal zaprowadził Mercera do niewielkiego warsztatu po drugiej stronie ulicy. Był a to właściwie przybudówka dostawiona przy domu na potrzeby rzemiosła. Znajdowało się tam wszystko, co było niezbędne do pracy rzemieślnika, jednak całość była raczej skromna. Piec trochę krzywy, widać że samodzielnie wykonany, tak samo ława i kilka stołków. Kowadła i narzędzia zdatne do użytku, jednak niektóre już lekko podrdzewiałe, porysowane, miejscami powgniatane i pogięte...
Gdy pokonali tych kilka kroków i trzy niskie stopnie dzielące ich od tego miejsca gospodarz wskazał czarodziejowi drewniany taboret.
-Usiądź, ja za chwile wrócę... - odezwał się krótko po czym zniknął za drzwiami prowadzącymi do domostwa. na stole koło maga leżało kilka podków, młotek i obcęgi; kawałek dalej na ławie zalegała niedokończona zbroja i wstępnie obrobione płaskie kawałki metalu - prawdopodobnie na jakieś noże lub sztylety. W całej kuźni co ciekawe prawie nie było widać gotowego rynsztunku czy broni. Wyglądało na to, że ktoś musiał niedawno wykupić cały zapas...
Po kilku minutach w drzwiach ponownie pojawił się rzemieślnik, który w jednym ręku trzymał bochenek lekko już zeschłego chleba, a w drugim dzban od którego można było wyczuć lekką woń ziół. Postawiwszy go na ławie podszedł do przeciwległej ściany gdzie z małej półki zdjął dwa gliniane kubki na napój po czym podał jeden z nich swojego gościowi.
Zawartość dzbana okazała się być trochę już przestudzoną, wodą z domieszką kminu i mięty które maskowały jej pierwotny smak i zapach sprawiając, że była nie tylko zdatna do picia, ale nawet smaczna. Jakoś w końcu trzeba było sobie radzić, gdy woda z ujęć była wątpliwej jakości...
Ułamawszy kawałek pieczywa kowal odezwał się do podróżnego:
-Miło widzieć, że chodzą jeszcze po tym świecie porządni ludzie... Tamta dziewczynka nazywa się Hrista, razem z matką błąkają się po okolicy starając się zwyczajnie przeżyć. Sam staram się im trochę pomagać - czasami gdy mam więcej zamówień pomagają mi w kuźni, ale wiesz jak jest. Sam często ledwie wiążę koniec z końcem... - tutaj wziął sporego gryza od razu popijając domowym napojem, dzięki czemu łatwiej było przeżuć suche pieczywo -Ostatnio sporo ludzi przybywa do naszego miasta, szczególne z południa. Ponoć zaczęła się tam wojna... A co ciebie sprowadza w te okolice, też jesteś uchodźcą..?
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

10
Wszedł do warsztatu zaraz za kowalem i usiadł przy stole. Rozejrzał się po pomieszczeniu, nie było w najlepszym stanie, widocznie kowal nie zarabia zbyt wiele. Nie widać też było żadnych gotowych wyrobów, które mógłby sprzedać.
Zanim dokładnie się rozejrzał gospodarz wrócił z bochenkiem chleba i dzbanem wody z ziołami. Usiadł na przeciwko Mercera i opowiedział mu trochę o wszystkim.
Odłamał kawałek chleba i włożył go do ust, przeżuł go trochę i popił łykiem wody. W między czasie słuchał tego co mówił kowal.
Zaskoczyła go informacja o wojnie, nie miał gdzie zasłyszeć wieści z ostatnich miesięcy, ale tego się nie spodziewał. Miał tylko nadzieje, że sprawy na południu zostaną na południu, nie chciał aby jego rodzina padła ofiarą wojny.
-Przez ostatnie lata kręcę się po królestwie. - wziął łyk wody i kontynuował. -Jak możesz zauważyć moja skóra na rękach, twarzy i reszcie ciała nie wygląda normalnie, można powiedzieć, że próbuje to wyleczyć. Znam się na zielarstwie więc głównie jadam to co znajdę w lesie, taki posiłek to miła odmiana. - Odgryzł mały kawałek chleba, po czym połknął go razem z kolejnym łykiem wody.
-Przyszedłem tutaj odwiedzić bibliotekę, mogą tam być informacje, które pozwolą mi rozwiązać mój problem. - Nie chciał zagłębiać się w temat czego konkretnie szuka w bibliotece, więc odpowiedział dosyć wymijająco. Zwykły kowal i tak nie zna się na tych sprawach.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

11
Kowal powoli jedząc śniadanie słuchał, co jego gość miał do powiedzenia. Gdy ten skończył, odezwał się tonem pełnym empatii:
-Różne dziadostwa się ludziom przytrafiają... Ale jakoś trzeba żyć z różnymi problemami... Magowie pewnie ci pomogą, dla nich chyba nie ma rzeczy niemożliwych. Większość to dobrzy ludzie, nieraz nam - prostym mieszkańcom pomagają w potrzebie, niektórzy nawet się mimo tego za lepszych od nas - prostego ludu nie uważają. Różne przypadłości sam widziałem jak leczą, pewnie Ci pomogą...
Powiedział to szczerze, widać było że jako mieszkaniec tego miasta często miał kontakt z ludźmi o magicznych zdolnościach. Zdawał sobie sprawę jaką moc posiadają, jednak jako prosty człowiek niezbyt zagłębiał się w jej tajniki co niewiele by mu dało.
Przełknąwszy kolejny kawałek suchego pieczywa dodał:
-Powinieneś się do nich zgłosić, pewnie Ci pomogą. Co do biblioteki jednak, nie wiem czy Cię wpuszczą do niej... Ponoć - ludzie gadają, chociaż ja nie wiem czy temu wierzyć - że ogromną wiedzę z każdej dziedziny tam zgromadzili. Wątpię żeby wpuścili tam kogoś z zewnątrz - spoza ich grona...
Powiedział to jednak nie żeby zniechęcić rozmówcę, a raczej w dobrej wierze. Zdawał sobie sprawę, że te informacje mogą rozmijać się trochę z prawdą. Mimo tego wolał je przekazać, może na coś się zdadzą podróżnemu...
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

12
Kończąc posiłek wysłuchał tego co miał do powiedzenia kowal. Wypił resztę wody z ziołami, jaka została w glinianym kubku i odsunął go.
-Myślę, że przekonam ich, aby jednak wpuścili mnie do biblioteki. - Wolał nie mówić, że sam jest magiem, dzięki czemu zostanie wpuszczony do biblioteki. Nie chciał aby zbyt wielu ludzi wiedziało kim jest i skąd przybył.
-Dziękuje za posiłek, ale czas nagli, więc będę się już zbierał. Dobrze wiedzieć, że są w tych czasach ludzie, którzy potrafią przyjąć pod dach obcego. - Wstał od stołu, po czym skinął głową w geście podziękowania. Obrócił się i poprawił kaptur na głowie, a następnie wyszedł z warsztatu.
Teraz miał lekki mętlik w głowie, nie spodziewał się, że ktoś zaprosi go na śniadanie. Dowiedział się kilku ciekawych rzeczy.
Miał nadzieje, że sytuacja na południu szybko zostanie opanowana. Był patriotą oraz bardzo dobrze posługuje się on mieczem. Gdyby odzyskał dawny wygląd w razie potrzeby jest gotów wstąpić do armii.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

13
-Mam nadzieję, że nasi magowie dadzą radę pomóc ci z twoją przypadłością... Niech Tenatir ma cię w swojej opiece - powiedział do wychodzącego gościa. Wśród prostych, ubogich ludzi można było wyczuć większą bogobojność. W końcu musieli w coś wierzyć, mieć się na czym oprzeć w wielu ciężkich chwilach. Nadzieja że jest coś większego od nich, a nawet od możnowładców nieraz pomagała im i dodawała otuchy...
Mercer wychodząc mógł stwierdzić że przez te zaledwie kilkanaście minut jakie zabawił w warsztacie ostatnie skrawki wolnej przestrzeni przy drodze zostały ostatecznie zajęte przez spóźnialskich kupców i ich kramy, na samym trakcie dla odmiany było teraz trochę mniej przechodniów. Widocznie pierwsza fala podróżnych wlewająca się co świt do miasta zaraz po otwarciu bram zdążyła już przejść, a mieszkańcy w większości już dotarli do swoich miejsc pracy.
Kierując się dalej tą drogą mag powinien dotrzeć do głównego rynku, od którego drogi łatwo dotrzeć do praktycznie każdej dzielnicy miasta.
Naprzeciwko warsztatu wychodząc zauważa wcześniej nakarmioną dziewczynkę, która wydaje się na niego czekać. Czy podejdzie do niej, czy zignoruje i pójdzie dalej..?
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

14
Wyszedł ponownie na uliczkę, było już tutaj znacznie mniej ludzi niż wcześniej. Widocznie rozeszli się po swoich miejscach pracy.
Teraz wystarczyło ruszyć w kierunku rynku, a stamtąd tylko skręcić do biblioteki. Ucieszyła go informacja, że magowie są dosyć pomocni. Pamiętał, że w Saran Dun byli on mniej przychylni do obcych i raczej odcinali się od zbytniego kontaktu z mieszkańcami.
Zauważył, że na przeciwko warsztatu stoi Hrista, dziewczynka, której wcześniej dał trochę jagód.
-Czekasz na kogoś? - Podszedł i zapytał z ciekawości. Miał nadzieje, że nie stoi tutaj i nie szuka kolejnej osoby, od której mogłaby podkraść jedzenie.

Re: Zachodni trakt prowadzący do centrum miasta

15
Gdy Mercer wyszedł dziewczynka podbiegła do niego uśmiechając się szeroko.
-Narfi to bardzo dobry człowiek, często pomaga mi i mamie... - gdy to powiedziała spuściła trochę głowę i wydawało by się, że trochę posmutniała.
-Słuchałam jak rozmawialiście... Nie będziesz na mnie zły..? - mówiąc to spojrzała się na maga oczekując jego reakcji. Ciężko się jednak dziwić, w końcu to tylko dziecko, do tego wyraźnie polubiła przybysza. ..
Nie czekając nawet ja jego odpowiedź, chwyciła go za rękę którą ten trzymał na torbie i ruszyła ciągnąc go za sobą. Oczywiście to, czy da się jej prowadzić zależy od niego. Ona tylko wspomina krótko:
-Zaprowadzę Cię do akademii, znam skróty. Nie jesteś stąd, pewnie byś nie trafił...
Gdy to powiedziała obejrzała się za siebie czekając na reakcję Mercera.
Moje gg : 50254149
Kartoteka Postaci : Link
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oros”