Re: Gospoda Złamany Szyld

31
Mój błąd. Miałem nadzieję na szybkie załatwienie sprawy pokoju.
-------------------------------------------

Mężczyzna skłonił się lekko słysząc, że karczmarz nie chowa urazy. Gdy karczmarz podyktował cenę Seth wyprostował się i spojrzał na mężczyznę.
-Żyjemy w ciężkich czasach. - Powiedział spokojnie utrzymując kontakt wzrokowy. - Zapłacę 30 gryfów. Ciężko teraz o pieniądze szczególnie gdy ktoś jest nietutejszy. Ty z kolei nie narzekasz na brak klientów. Uważam, że to uczciwa cena.
Wojownik patrzył na karczmarza mrużąc lekko oczy i uśmiechając się. Był ciekaw czy mężczyzna podejmie się targowania, Seth nigdy nie był dobry w targowaniu się, jednak jako wojownik nie musiał być. Znał podstawy, które podchwycił jeszcze w rodzinnym mieście i jak do tej pory nie miał wielu okazji by z nich skorzystać.

Re: Gospoda Złamany Szyld

32
Kiedy Seth mówił do gospodarza ten właśnie czyścił kufel z piwem nie odwracając, jednak wzroku od klienta nawet na moment. Wraz z kolejnymi słowami pustynnego wojownika, krzaczasta, prawa brew rosłego mężczyzny unosiła się do góry. Gdy ten zakończył na twarzy brodacza malowało się zażenowanie. Ten przestał również polerować kufel. Po chwili, jednak jego twarz wróciła do poprzedniego, spokojnego wyrazu, a on odłożył kufel na stół podając go dalej i chwytając kolejny.
- Jeśli, więc tyle zapłacisz to mogę przespać Cię w schowku na narzędzia. rzekł spokojnie. Po czym dodał - Wprawdzie jest tam dość wilgotno, i miejsca nie ma wystarczająco byś pan się wyprostował do snu, a do tego chyba szczury się zalęgły, ale za to cena jest odpowiednia do tej, którą pan zamierza zapłacić. Wszystko mówił tonem spokojnym i wyrachowanym. Seth nie był mistrzem negocjacji, nie był w tym nawet przeciętny, a ten gość za pewne całymi dniami ścierał się na słowa z klientami, którzy chcieli zapłacić mniej za swój nocleg. Po chwili dodał jeszcze głosem spokojnym i tak poważnym, że aż nie pasującym do słowa, które wypowiedział.
- Żartowałem. Nastepnie jego wargi pod wąsem wykrzywiły się w krótkim, małym uśmiechu i kontynuował - Jak szanowny pan zauważył, mam sporo klientów, więc nie mam czasu na wysłuchiwanie niepoważnych propozycji. Jeśli chcesz, więc pan ten nocleg to płać pan, jak nie to oddawaj klucze. rzekł odkładając kolejny czysty kufel na stół, a swe potężne dłonie kładąc na blat. Seth zauważył, że mężczyzna ma jasnozielone oczy o przeszywającym spojrzeniu, które właśnie utkwiło na jego własnej twarzy.

Re: Gospoda Złamany Szyld

33
Smagnął karczmarza złowrogim spojrzeniem. Pozwolił by zniewaga spłynęła po nim, wchłonął ją i zignorował tak jak potrafił ignorować ból. W pół ruchu zatrzymał dłoń sięgającą po ukryty sztylet i kilkukrotnie zacisnął i rozluźnił pięść ukrywając ją przed wzrokiem karczmarza pod blatem.
-Dobrze więc. Musiałem spróbować. - Seth z trudem powstrzymał się od splunięcia przy tych słowach i przyjął pojednawszy wyraz twarzy. - Zapomnijmy o tej sytuacji.
Wojownik jednak nie miał zamiaru zapomnieć. Przyjął zniewagę i wchłoną ją, jednak gorycz pozostała godząc w dumę wojownika. Podczas przedłużającej się ciszy wyjął sakiewkę i wręczył karczmarzowi umówioną sumę po czym odwrócił się na pięcie i bez słowa skierował się do wyjścia.

Re: Gospoda Złamany Szyld

34
Na pierwszą wypowiedź Seth'a pod wąsem faceta pojawił się uśmiech, który jednak po niedługiej chwili zniknął.
- Nie chowam urazy. rzekł spokojnie. Podczas gdy pustynny przybysz wyszukiwał pieniądze i odliczał pieniądze, by było równo 50 gryfów, gospodarz gospody pod złamanym szyldem kontynuował - Jeśli chciałby pan skorzystać z bali to udzielimy jej za dodatkowe 5 gryfów. Jest też opcja przyniesienia posiłku rankiem przez Sissy. Wprawdzie nie są delicje, ale zapewniam, że pożywne i ciepłe. Kosztuję to 10 gryfów. Wraz z piwem o dowolnej temperaturze 12 gryfów. wyliczył postawny facet.

Seth został, jednak urażony i nie zamierzał kontynuować rozmowy z tym mężczyzną, więc bez słowa odwrócił się i wyszedł. Gdy tylko otworzył drzwi w jego twarz ponowny raz uderzył potworny mróz wykrwawiający cały Keron. Jego stopy już niemal przyzwyczaiły się do ciepłych posadzek, a teraz znowu weszły w mroźny śnieg. Ciałem przybysza z odległych krain wstrząsnął dreszcz. Nie był genetycznie przystosowany do takich temperatur, ale za to ponad przeciętność wytrzymały, więc po chwili mróz przestał, aż tak mu przeszkadzać.

Był już wieczór, a temperatura z każdą minutą zdawała się opadać, ale mężczyzna parł do przodu. Ulice nie były zbyt zatłoczone, szczególnie że nie znajdował się w jego najbardziej zatłoczonej części. Nagle poczuł jakby coś go pociągnęła od tyłu za pasek. Nie jakby o coś zahaczył, ale tak jednorazowo. Było to szarpnięcie dość zdecydowane, ale niezbyt silne, także w żaden sposób nie zawahało równowagą Seth'a, lecz na tyle mocne by ten nie mógł go nie odczuć.

Re: Gospoda Złamany Szyld

35
...poprzednia lokacja.

- I jest - powiedział do siebie Vertion, odnajdując właściwą uliczkę. Skrytą na uboczu, właśnie tak, jak chciał. Wydeptane błoto ścieżki połykało jego stopy z cichym mlaskiem, po czym oddawało je niechętnie, by przyjąć na powrót w swe oślizgłe objęcia. Idealnie korespondowało z przybytkiem, do którego zmierzał mężczyzna: brudną, odrapaną meliną - tak przynajmniej go zapamiętał. I kiedy zobaczył wreszcie właściwą fasadę, dał się pożreć nowej łajbie, by pójść z nią na samo dno.

...I przy wejściu o mało nie potknął się o jedną z misek, które rozstawiono tu, ażeby zbierały wodę z przeciekającego dachu. Natychmiast powędrował w stronę szynkwasu (nieco mniej chwiejnym krokiem niż ten, którym opuścił "Kuroliszka"), odszukał błądzącym wzrokiem karczmarza i rzucił:

- Jedno piwo. Ciemne. Lute.

Re: Gospoda Złamany Szyld

36
Gdy tylko Seth opuścił karczmę mróz natychmiast ostudził resztki gniewu jaki pozostał po rozmowie z karczmarzem. Mężczyzna odetchnął obserwując jak wydychane powietrze zmienia się w parę i ulatuje. Po kilku latach spędzonych w tych stronach mróz nie był mu obcy, wciąż jednak nie przyzwyczaił się do niego za każdym razem mając wrażenie jakby w odsłonięte części ciała ktoś sypnął garścią igieł lekarskich... Natychmiast owinął sobie głowę zdjętym w karczmie zawojem i ruszył przed siebie.
Szedł powoli, wydłużające się cienie wyganiające światło z tego świata jednoznacznie wskazywały, że o tej porze już raczej niczego nie uda mu się już załatwić. Z rozmyśleń wyrwało go szarpnięcie, natychmiast odwrócił się jednocześnie cofając się i sięgając po ukryty sztylet gotów jednak kogoś załatwić.

Re: Gospoda Złamany Szyld

37
Oberżysta spojrzał spod oka na Vertiona, jednak nalał mu kufel piwa. - Masz pan, musiało pana nieźle pokarać że dzionek od piwa zaczynasz. Jedno na koszt firmy niech będzie, utarg był niezły to i można to nieco uczcić. - Sam karczmarz nalał sobie kufel piwa i usiadł na stołku. - W czymś jeszczę mogę pomóc?
Nie otwierać, pełno materiałów heretycich
Spoiler:
Obrazek

Re: Gospoda Złamany Szyld

38
Seth
Mężczyzna czując pociągnięcie w pasie odwrócił się i zrobił krok w tył oczekując ataku na swoją osobą. Na jego nieszczęście przeliczył się. Oto, bowiem przed nim nie zobaczył groźnego zbójcy czy bandyty, lecz... małego złodzieja, który właśnie umykał w drugą stronę ulicy wiązowej... z znajomym wojownikowi workiem w ręku. Było dość ciemno, więc wiele szczegółów nie mógł zobaczyć szczególnie, że ten był plecami do niego, a do tego w ruchu. Był niewysoki pewno gdzieś prawie 170 cm wzrostu, a do tego dość chudy. Jego ubiór był absolutnie nieodpowiadający temperaturze powietrza, która panowała tej nocy w Oros. Musiało mu być strasznie zimno. Mimo wszystko czarnowłosemu złodziejaszkowi trzeba było coś przyznać, biegał całkiem szybko choć zaspy widocznie wyraźnie mu w tym przeszkadzały.
--------------
Pisz tutaj: http://herbia-pbf.pl/viewtopic.php?f=26&t=1820

Re: Gospoda Złamany Szyld

39
- Na koszt firmy?! Dziękować, karczmarzu! - rzekł Vertion nieco zbyt głośno i natychmiast uczcił ową miłą siurpryzę solidnym łykiem trunku. Następnie odstawił kufel na blat z hukiem, aż prysnęła piana, pokontemplował sęki na brudnych deskach, rozejrzał się konfidencjonalnie po arendzie i wreszcie odparł na zadane pytanie:

- Hmmm... a nie macie wy może... kiej roboty w zanadrzu? Dłuższą ekskursję planuję, toteż należałoby swe fundusze nieco podreperować.

I wbił w oberżystę swe czarne ślipia z nieskrywaną nadzieją.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oros”