Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

46
Gdy po kilku minutach karczmarz ciągle zdawał się jej nie zauważać, zaczęła nerwowo postukiwać paznokciami o drewniany blat stołu. Westchnęła ciężko. Chciało jej się pić, i to bardzo. Już dawno nie czuła przyjemnego szumu w głowie, jeszcze dawniej nie czuła słabości w nogach. Nie, żeby była alkoholiczką, co to, to nie. O wiele bardziej wolała inne używki.
Poczuła na sobie wzrok ów Amarona, instynktownie wyprostowała plecy i przymrużyła oczy. Ów jegomość miał w sobie coś dzikiego, co powodowało niepokój w sercu i rozgrzewało uda. Widziała także, że się uśmiechnął, tak jakby od niechcenia. A gdy uniósł kielich i napił się wina, coś w niej pękło.
- Karczmarzu, czy mogę w końcu liczyć na obsługę? - odezwała się w stronę karczmarza, starając się jak najbardziej zatuszować zniecierpliwienie w głosie.
- W gardle zaschło i gorąco na ciele, coś zimnego jakby się znalazło. - dodała, już zdecydowanie milej, zwłaszcza, że uśmiechała się lekko, co zawsze nadawało jej głosowi przyjemniejszego dźwięku.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

47
Słysząc głos nieznajomej, Amaron uśmiechnął się do niej lekko i przysiadł bliżej.
-W takim razie polecam wino. Fakt, iż Złote Róże słyną ze świetnego piwa, lecz moim skromnym zdaniem, wino nie ustępuje mu miejsca - oznajmił elokwentnie, uśmiechając się ciepło.
Z tymi słowy, wskazał skinieniem głowy na butelkę.
-Dobre, z winnic Archipelagu. A że ciężko mi byłoby pić wino w samotności, gdy obok taka urodziwa panienka usycha z pragnienia, chętnie zaoferuję swe towarzystwo. I wino - zaproponował, spoglądając kobiecie w oczy.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

48
Dopiero teraz Shah miała okazję przyjrzeć się twarzy nieznajomego z bliska. Nie starała się ukryć tego, że dokładnie go obserwuje. Krótki zarost, wyraźne, męskie rysy. Czarne włosy akurat tej długości, że aż chciało by się przejechać po nich ręką, lekko chwycić i pociągnąć, by odsłonić twarz.
Zauważyła bliznę na jego żuchwie, po czy zaczęła, nieświadomie, lekko przygryzać wargi. Blizny zdecydowanie były jedną z najlepszych wabików na kobiety o jej charakterze. Najbardziej jednak jej uwagę przykuły oczy mężczyzny. Zdecydowanie Shah mogłaby niemalże zostać pochłonięta przez ich czerń.
- Nie odmówię swojego towarzystwa tak zacnemu trunkowi. - odpowiedziała zaczepnie.
Pewna siebie, nie odwracała wzroku od spojrzenia Amarona. Przeciwnie, starała się jak najdłużej utrzymać na sobie to ciemne i niepokojące spojrzenie. Uśmiechnęła się kokieteryjnie.
- Najpierw wypędzić zakłócającego spokój przybytku bandziora, a chwilę po tym ratować kobietę z opresji. Zawsze jesteś tak bohaterski, Panie? - zapytała, a w jej oczach pojawił się zadziorny błysk.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

49
-Staram się być po prostu sobą - odrzekł nieco zawadiacko i odwzajemnił uśmiech, po czym nalał wina do swego kielicha i podsunął go kobiecie.
Zdawał sobie sprawę z tego, że wzbudza jej zainteresowanie, zresztą on sam swojego zbytnio nie ukrywał. Podobała mu się śmiałość i kokieteryjność swej rozmówczyni, która cały czas wpatrywała się w jego oczy. I Amaron chętnie z tego korzystał, starając się jeszcze bardziej rozbudzić nieznajomą.
-Mów mi Amaron, Pani - mrugnął lekko, obracając się już prosto w stronę kobiety, nie spuszczając z niej swego wzroku.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

50
Sięgnęła po kufel, uniosła i przysunęła do ust.
- W takim razie, Twoje zdrowie, Amaronie. - powiedziała z uśmiechem. Przycisnęła krawędź kufla i przechyliła go. Przymknęła lekko oczy i wzięła mały łyk wina. Przytrzymała przez chwilę napój w ustach, po czym przełknęła. Wino przyjemnie orzeźwiło zaschnięte nieco gardło. Odstawiła kufel na stół i uśmiechnęła się z ulgą.
Obróciła się w kierunku mężczyzny. Łokieć położyła na oparciu siedzenia, zgarnęła spadające jej na twarz kosmyki włosów za ucho i oparła na dłoni brodę.
- Co Cię tutaj sprowadza, Amaronie? Dobre wino, czy jakieś inne sprawy?

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

51
-Dobre wino, chęć odprężenia się i wydania nieco pieniędzy oraz ogólny brak jakichś bardziej wymagających zajęć - odpowiedział, przysuwając się jeszcze bliżej i dolewając kobiecie wina. Odstawiwszy butelkę na bok, rozpiął swój płaszcz, poprawił ściągnięty kaptur i wygładził ułożenie materiału na ramionach.
-I muszę powiedzieć, iż wino faktycznie jest dobre, a i nawet trafiło się bardzo... interesujące... towarzystwo - oznajmił, szczególnie akcentując przedostatnie słowo.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

52
Nie odsunęła się, gdy mężczyzna przybliżył się do niej. Uważnie obserwowała jego ruchy, pełne gracji i elegancji godnej arystokracji.
Sięgnęła dłonią po kufel.
- Dobrym winem najłatwiej się upaja kobiety. - powiedziała z uśmiechem i wzięła łyk napoju. To zdecydowanie za mało, by coś poczuła, wprawiona bowiem głowa potrzebowała o wiele mocniejszych alkoholi, ale jeśli spędzi tak cały wieczór, to nie wykluczone, że udzieli jej się sielski i beztroski nastrój.
- A to, rzeczywiście, jest bardzo dobre. Jeśli będziesz mi tak co chwilę dolewał, to, jak powiedziałeś, uwiedzenie mnie nie będzie wymagającym zajęciem. - dodała, z pewnością siebie i uśmiechem na twarzy.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

53
-Jeśli ci to wino smakuje, to chętnie podzielę się całym - wstrząsnął lekko butelką. Dźwięk wskazywał na to, że w środku znajdowało się jeszcze sporo wina, z pewnością ponad połowa.
-A jeśli masz ochotę na coś mocniejszego, to i temu jakoś zaradzę...
Z cichym pomrukiem, odsłonił on poły swego płaszcza i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni metalową piersiówkę. Mrugnął porozumiewawczo do kobiety i wsunął piersiówkę na swoje miejsce.

Po chwili namysłu, postanowił zrobić użytek ze swych... umiejętności. Spojrzał kobiecie w oczy i niezauważalnie skupił się na wywołaniu u niej nieco silniejszych emocji. Wzmożonego zainteresowania swoją osobą, przyjemnego ciepła, może lekkiej żądzy? Albo wszystkich jednocześnie. Uśmiechnął się do swej rozmówczyni i spytał się z wyraźnym zainteresowaniem w głosie:
-Moje imię już znasz, czy mógłbym poznać Twoje?

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

54
Zamierza mnie upić. I wykorzystać. Jaka w tym przyjemność będzie, skoro pamięć zapewne odejdzie wraz z przyjściem kaca? - pomyślała i niemalże z utęsknieniem zerknęła na piersiówkę.
Wiedziała, co on robi, ba! Gdyby on tego nie zrobił, to po kilku kolejnych łykach wina to ona by to zrobiła.
Serce zdecydowanie jej przyspieszyło, a na piersi spłynęła fala gorąca. Starała się oddychać spokojnie, co nawet jej się udawało.
Z pomocą przyszło jej wino. Sięgnęła po kufel i tym razem wzięła zdecydowanie większy łyk niż wcześniej. Przymknęła oczy, westchnęła lekko. Otworzyła powieki i spojrzała mężczyźnie w oczy. Uśmiechnęła się uwodzicielsko.
- Nie wiem, jakich sztuczek używasz, Amaronie, i nie wiem także po co ich używasz. Poczęstowałeś mnie winem, myślisz, że to nie wystarczy? - zadała pytanie, specjalnie unikając odpowiedzi na to zadane przez niego.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

56
- Oh, Amaronie... - rzekła spokojnie, niemalże przeciągając jego imię. O jakże wielką przyjemność dawała jej ta maleńka przewaga nad jego osobą. Przynajmniej dopóki siedzieli mogła się nią nacieszyć. Mężczyzna imponował jej swoim wzrostem, był zdecydowanie wyższy od niej. Zresztą, jak większość znanych jej osób. Zamierzała jak najdłużej pociągnąć tę grę. Wiedziała, że on nie odpuści, tego była pewna. Wiedziała, jak wygląda. Wiedziała, czego on chce. Wiedziała, że potrzebuje więcej wina.
Ponownie sięgnęła po kufel i wzięła mały łyk. Powoli przełknęła alkohol i westchnęła rozluźniona. Rzeczywiście, napój był wyśmienity.
- Nie udawaj, że nie wiesz, Amaronie. Doskonale wiesz, Amaronie. - powiedziała powoli tak, że aż mogło się wydawać, że wypowiadanie jego imienia dawało jej przyjemność.
Podała mu kufel i uśmiechnęła się kusząco.
- Amaronie, jestem taka zachłanna, pij także, proszę. Nie chcę się później winić o to, że wypiłam Ci całą butelkę!

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

57
Słysząc te słowa, Amaron przygryzł nieco wargę i spojrzał na kobietę, zastanawiając się nad czymś. Po chwili uśmiechnął się nieznacznie i sięgnął po drugi kielich, do którego nalał sobie wina.
-W razie czego, kupimy drugą butelkę... - zamruczał cicho, przysuwając się jeszcze bliżej, niemalże stykając się ciałem ze swą rozmówczynią.
Podobała mu się. Wiedział to. I miał przeczucie, że on jej również. Dlatego po prostu korzystał, ciesząc się słodkawym smakiem wina, jednocześnie ciesząc również i oczy, wodząc wzrokiem po nieznajomej.
-Zresztą, możesz wypić ją całą, ugaś swe pragnienie, śmiało - powiedział równie powoli i kusząco, zwieńczając wypowiedź kolejnym łykiem trunku.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

58
- Całą mam wypić? Toż to się skończy nie tak, jak powinno, Amaronie. - rzekła, udając oburzenie w głosie, po czym zaśmiała się szeroko. Poczuła, jak na policzkach pojawiają się jej rumieńce. Wino zaczynało działać. Ogarnął ją błogi stan rozluźnienia. Nie przeszkadzała jej bliskość tego mężczyzny, zrobiło jej się tylko strasznie gorąco. Odsunęła dłońmi opadające jej na dekolt kosmyki włosów, przesunęła je na plecy, po czym przejechała palcami wzdłuż szyi w stronę piersi.
- Gorąco, strasznie gorąco. - powiedziała cicho i spokojnie, wpatrując mu się w oczy, po czym przesunęła wzrok po jego twarzy, aż jej spojrzenie zatrzymało się na jego ustach. Przygryzła wargi i sięgnęła po kielich.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

59
Ten natomiast, wydał z siebie cichy pomruk zadowolenia i znów upił nieco wina, po czym sięgnął po butelkę i dolał wina najpierw kobiecie, a potem sobie. Zmrużył nieco brwi, widząc, iż w butelce pozostała już tylko resztka napoju.
-Prawie już całą wypiliśmy, jeszcze jest na ostatni kielich. Mam nadzieję, że starczy, aby ugasić twoje pragnienie...
Wzrok mężczyzny powędrował z jej oczu na kuszące, pełne usta, następnie na jej szyję, aż wreszcie zatrzymał się na jej palcach, które musnęły dekolt. Po chwili cieszenia się tym widokiem, znów spojrzał jej w oczy z nutką ciekawości, jakby wyczekując odpowiedzi na pytanie, którego nie było.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

60
Rozsądek od kilku minut próbował dobić się do mocno zatrzaśniętych drzwi, za które wsadziła go Shah kilka łyków wina temu. Bezskutecznie, już dawno powinien się zmęczyć. Jego krzyki tonęły coraz bardziej z każdą chwilą.
- Bardzoś skromny, Amaronie, twierdząc, ze wino może ugasić moje pragnienie. - powiedziała po dłuższej chwili zamyślenia i wpatrywania się w jego oczy.
- Jeśli dalej będziemy się tak zachowywać, jeśli Ty będziesz się tak dalej zachowywać, tak ostrożnie, to karczmarz niebawem wyrzuci mnie stąd w najlepszym przypadku za gorszenie gości.
Wzięła kolejny, ostatni już, łyk wina i rozglądnęła się po karczmie. Po chwili wróciła spojrzeniem i znów wpatrywała się w oczy mężczyzny.
- A w najgorszym przypadku za morderstwo w afekcie.

Wróć do „Oros”