Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

61
Mężczyzna zaśmiał się cicho i spojrzał na kobietę z lekkim rozbawieniem.
-Cóż, w takim wypadku, rozsądnym byłoby zmienić otoczenie, nie sądzisz? - zapytał się wesoło.
Po chwili namysłu, spojrzał jej prosto w oczy.
-Pierwotnie w planach miałem wynająć pokój na noc i tam spędzić resztę czasu, jednak jeśli jest ci za gorąco, możemy wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Albo przenieść się w jakieś cichsze, spokojniejsze miejsce na piętrze - uśmiechnął się zachęcająco.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

62
- O tak, zdecydowanie tego potrzebuję! - powiedziała weselszym niż wcześniej głosem.- Na dworze o tej porze jest przepięknie, ale samej tak po ulicach chodzić to niebezpiecznie jest. - dodała i uśmiechnęła się czarująco. Często chodziła sama wieczorami nie tylko po mieście, ale i po dzikich lasach. Jeśli do tej pory dawała sobie radę, to chyba nic złego nie powinno się jej przydarzyć. Jednakże, to zawsze dobry wabik na mężczyzn. A jeśli ten oto Amaron rzeczywiście jest takim eleganckim i prawym mężem, to nie pozwoli jej samej wyjść z karczmy. A ona w tym czasie nieco ochłonie, otrzeźwieje...
- Nie jestem jeszcze śpiąca, także byłabym niezwykle wdzięczna, jakbyś potowarzyszył mi przez resztę dzisiejszego wieczoru... - " a najchętniej to i jeszcze poranek umilił", dodała w myślach.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

63
Mężczyzna uśmiechnął się weselej.
-Przecież nie proponowałbym ci wyjścia na świeże powietrze, nie oferując ci swego towarzystwa i ochrony. Przy mnie, będziesz bezpieczna - oznajmił półgłosem, obejmując krótko kobietę ramieniem.
Dopił on resztkę swego wina i odstawił kielich wraz z butelką, po czym spojrzał jeszcze raz na swą towarzyszkę i delikatnie ujął jej dłoń.
-Zatem, chodźmy się przewietrzyć, jeśli i tego potrzebujesz - uśmiechnął się do niej.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

64
Z każdej części jej ciała, ze stóp, z ramion, z piersi, a zwłaszcza z dłoni, którą, mimo swojego drapieżnego wyglądu, ujął tak delikatnie i lekko, dosłownie z każdej części wypełzł na skórę dreszcz, który, jakby kierowany przez mężczyznę, przebiegł i dotarł do wnętrza jej ud.
Upiła się.
A raczej: on ją upił.

Poprawiła wolną dłonią koszulę, która właśnie w tym momencie, w którym drgnęła oszołomiona owym dotykiem, opadła i odsłoniła jasną skórę.
W idealnym momencie przestała pić. Prawdopodobnie była na tej granicy, na tej maleńkiej linii, na której jak wypijesz jeszcze dwa solidne łyki wina, zaczynasz się zataczać, wchodzisz na stół i śpiewasz na cały głos, ku uciesze jeszcze bardziej pijanych towarzyszy. A następnego dnia, z samiusienkiego rana ochlapujesz twarz zimną wodą i wymykasz się po cichu z miasta.
- Nie znam okolicy, także prowadź, proszę. - powiedziała, po czym wstała i, jak to Shah miała w zwyczaju, dumnie wypięła pierś starając się dodać sobie kilka centymetrów.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

65
Idąc w jej ślady, Amaron również wstał i podszedł do drzwi.
-Jeśli trzeba, służę pomocą. I ramieniem - oznajmił, przybierając taką pozę, aby jego towarzyszka mogła iść z nim pod ramię, jednocześnie drugą ręką otwierając drzwi.

Niezależnie od rezultatu, po wyjściu z karczmy, rozejrzał się on na boki i ruszył wraz z kobietą rzadziej uczęszczanymi ulicami Oros

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

66
(Hmpf, doublepost.)

Powróciwszy z dworu, Amaron przepuścił przodem swą towarzyszkę, po czym delikatnie cofnął swe ramię, muskając dłonią biodro kobiety, a następnie skierował się do szynku. Rozejrzał się w poszukiwaniu karczmarza, jednak ten gdzieś zniknął. Mężczyzna mruknął coś cicho do siebie, zaciskając lewą dłoń, aby po dłuższej chwili czekania, zastukać okutą w stal pięścią w blat. I wtedy, jak na zawołanie, pojawił się karczmarz.

Amaron odwiązał swój łańcuszek, którym przytroczył mieszek, rozwiązał go i wyjął złotego gryfa.
-Chciałbym wynająć pokój na noc, w którym mógłbym odpocząć po ciężkim dniu wraz ze swoją przyjaciółką. Nie chcę najdroższego, ale też wolałbym coś przytulniejszego od pokojów na pierwszym piętrze.
-Mogę zaproponować jeden z pokojów kupieckich na ostatnim piętrze, drugi pokój po lewej. Łóżko materiałowe, nic nie przecieka i nie wieje. Dwadzieścia pięć gryfów - odpowiedział karczmarz, sprzątając kufle i kielichy z szynku.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko i spojrzał karczmarzowi w oczy.
-A nie mogą być dwa złote? Ot, przez wzgląd na wyrzucenie tamtego niemilca, no i przez... parę innych rzeczy?
Po chwili wpatrywania się w oczy Amarona, właściciel przybytku skinął głową.
-Tak... tak... chyba mogę się zgodzić - mruknął, drapiąc się po potylicy.

Nie minęła minuta, a mężczyzna już stał obok Shah, obracając na palcu kluczem do pokoju.
-To jak, idziemy na górę... odpocząć? - uśmiechnął się miło, na powrót obejmując kobietę ramieniem w pasie.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

67
Spokojnie przyglądała się rozmowie Amarona z karczmarzem. Coś ją zaniepokoiło w mężczyźnie, zauważyła już wcześniej i poczuła, że potrafi manipulować ludźmi. Początkowo myślała, że jeśli chodzi o jej osobę, to skorzystał po prostu z tego, że i tak już sam jego wygląd mocno na nią wpłynął. Oddałaby mu się i tak, bez tych jego sztuczek. Ale karczmarz także się przed nim ugiął, a Shah wątpiła, że miał na Amarona chrapkę.
Zaśmiała się w duszy. Ciekawa była, jak się potoczy dzisiejszy wieczór. Nie chodziło o to, co będą robić, ale jak będą robić. Wielu takich spotkała, co w gębie mocni są, a na widok nagiego uda, trzeba im zbierać rozkruszoną po podłodze odwagę. Oby był tym, którego chętnie będzie wspominać samotnymi wieczorami...

- Tak, moje ciało zdecydowanie potrzebuje miękkiego łóżka... - powiedziała i przycisnęła ciało do Amarona, a, jakby niechcący, gdy sięgała dłonią do jednej z fałd spódnicy, by ją unieść i nie deptać po niej, gdy będą wchodzić po schodach, przejechała tą dłonią właśnie po udzie mężczyzny, zdecydowanie za blisko pewnego miejsca, by uznać to za przypadek. Ruszyła przodem, kręcąc biodrami.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

68
Amaron uśmiechnął się, kierując się z wolna w kierunku schodów na piętro. Poczuwszy dotyk Shah na swoim ciele, zamruczał krótko, na tyle głośno, aby kobieta go usłyszała. Gdy ta poszła przodem, mężczyzna ponownie zamruczał, zawieszając wzrok na jej biodrach i pośladkach, poświęcając jednak nieco uwagi na tyle, aby nie potknąć się na schodach.

Dotarłszy na drugie piętro, odszukał swój pokój, po czym podszedł bliżej Shah i objął ją od tyłu w pasie, dociskając swe ciało do jej bioder, muskając jednocześnie ustami jej szyję. Wyciągnął klucz, włożył do zamka i przekręcił, otwierając drzwi.
-No, to nasz pokój. Panie przodem - uśmiechnął się, przesuwając jedną dłoń z jej biodra na pośladek.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

69
Serce zabiło jej szybciej. Atmosfera, która ich otaczała, powoli zaczęła gęstnieć. Czuła przyjemne mrowienie w całym ciele, które już nie mogło doczekać się pieszczot. Rozpalone winem i pieszczotami, Bogowie!, obcego mężczyzny domagało się spełnienia.
Przeszła przez próg pokoju i rozejrzała się. Wnętrze było przyjemne i czyste. Nie były to żadne królewskie salony, ale i chłop takiego nie miał.
Podeszła do łóżka, zerknęła za siebie, na Amarona. Mógł zobaczyć jej uśmiech, ten najbardziej kokieteryjny, kuszący i uwodzicielski, jaki mógł pojawić się na jej czerwonych ustach. Dłońmi, powoli, hipnotyzująca, zebrała długie włosy i przełożyła je przez ramię, odsłaniając w ten sposób wiązanie gorsetu.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

70
Po wejściu do pomieszczenia, Amaron od razu zamknął drzwi i przekręcił klucz, po czym schował go do kieszeni. Rozpiął swój płaszcz i odwiesił go na coś, co sprawiało wrażenie wieszaka, a następnie podszedł do Shah.
-Służę pomocą... - wymruczał, ustawiając się za kobietą i bez zbędnego gadania zabierając się za uwalnianie jej z kłopotliwego odzienia. Najchętniej uwolnił by ją z jeszcze innych części ubioru, jednak postanowił dać chwilę odpocząć swym emocjom. Gdy tylko już rozwiązał zaistniały problem, usiadł na krawędzi łóżka i usadowił się na nim wygodnie.
-Rzeczywiście, łoże warte swej ceny.
Z tymi słowy, przeciągnął się powoli i spojrzał na siebie. Naramienniki, zarękawia, karwasze, rękawica...
"Tak, zdecydowanie będzie lepiej bez tego" - pomyślał, zdejmując po kolei niepotrzebne elementy pancerza. Gdy już skończył, zdjął zawieszoną na plecach pochwę z mieczem, zakręcił nim w dłoni i odłożył go pod łóżko. Na koniec, ponownie obrzucił Shah ciekawskim spojrzeniem.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

71
Pozwoliła ściągnąć z siebie gorset. Widząc, jak mężczyzna męczy się ze swoim opancerzeniem, uśmiechnęła się lekko i wprawnym ruchem rozwiązała pasek, na którym trzymała się spódnica, a ta opadła pod wpływem swojej wagi ciężko na drewnianą podłogę. Shah obróciła się przodem do mężczyzny. Została tylko w luźnej czarnej koszuli i bieliźnie. Gdy przechyliła głowę w jego stronę, długie falowane włosy ponownie spłynęły jej po piersiach i muskały delikatnie jej pośladki. Uśmiechnęła się i podeszła do niego.
Pochyliła się, zbliżając swoją twarz do twarzy Amarona, a dłoń położyła na jego klatce piersiowej. Usiadła na jego kolanach okrakiem, przodem do mężczyzny.
Drugą dłoń wplątała w jego włosy i lekko za nie pociągnęła, by odsłonił szyję, po której zaczęła go całować, powoli, ale namiętnie. Czuła na swojej skórze drapanie jego zarostu.
Nie zaprzestając pocałunków, Shah pokierowała swoje dłonie na jego szyję. Zjeżdżała nimi coraz niżej, sięgając aż do tego fragmentu, w którym zaczyna się materiał. Odsunęła nieco twarz.
- Nie podoba mi się Twoje ubranie. - szepnęła, spoglądając mu prosto w oczy.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

72
-Faktycznie, też mam mu co nieco do zarzucenia...
Odsunąwszy delikatnie kobietę, Amaron ściągnął swoją brygantynę, wiercąc się przy tym nieco. Został już tylko w samej lnianej koszuli i kamizelce kolczej. Spojrzał on w oczy swej partnerce.
-Jak mniemam, nadal nie jesteś usatysfakcjonowana...
Po chwili, obok brygantyny wylądowała i kamizelka. Mężczyzna spojrzał kobiecie w oczy i przyciągnął ją zdecydowanym ruchem do siebie, kładąc jedną broń na jej plecach, drugą zaś wplatając w jej włosy i przeczesując je delikatnie palcami.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

73
Przysunęła swoje ciało do ciała Amarona, cały czas spoglądając mu w oczy, przy czym, ze względu na różnicę we wzroście, zadzierała wysoko głowę. Pchnęła go na łóżko, po czym zwinnym ruchem wskoczyła na nie. Położyła się na mężczyźnie, przyciskając mocno piersi do jego torsu. Czuła pod udem, że i on nie może doczekać się tego, co dosłownie za kilka sekund się stanie. Podniosła się, szybko zsunęła z siebie bieliznę i usiadła na nim okrakiem tak, że jeszcze nie byli całkiem blisko, ale zdecydowanie mógł poczuć jej zachęcające ciepło. Zgrabnym ruchem zdjęła z siebie czarną koszulę, obnażając przed nim swoje piersi.
Nachyliła się i pocałowała go namiętnie w usta, dłonią zjeżdżając po jego klatce piersiowej, poprzez brzuch, aż trafiła nią na to miejsce, w którym za chwilę się połączą w miłosnym uniesieniu.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

74
Wydał z siebie długi pomruk, widząc nagie, wijące się przed nim ciało Shah.
-Mówiłaś coś o tym, że twoje ciało potrzebuje miękkiego łóżka... - zamruczał, chwytając partnerkę za ramiona i w połączeniu z szybkim skrętem bioder, zrzucił ją z siebie na bok, po czym natychmiast ułożył się na niej, dociskając ją do łóżka.
-Czy teraz lepiej, hmm? - kontynuował, łącząc się z kobietą w długim, namiętnym pocałunku. Przesunął rękę z jej ramienia na dekolt, następnie na pierś. Pierw, całował jej usta, następnie jej szyję, dekolt, smakował jej piersi, później smakował już ją całą. Czując jej ciepło, jej zapach i smak, postanowił nie dawać jej już czekać. Zsunął z siebie resztę ubrania, ułożył się na Shah i chwilę później był już w niej.
-To będzie długa noc... - wyszeptał, po czym zabrał się do dzieła.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

75
- Nie narzekam. - odpowiedziała szeptem na pytanie mężczyzny, cały czas się przy tym uśmiechając. Momentalnie pokochała to uczucie, gdy niemalże siłą przygnieciona do łóżka, nie mogła opierać się mężczyźnie. Inni podczas takich zabaw to pozwalali jej zrobić ze sobą, na co tylko ma ochotę. Tak jakby bali się, że jak tylko się poruszą, to ona zniknie, albo przegoni z łoża.
A Amaron? Nawet gdyby próbowała teraz zaprzestać pieszczot, nie byłaby na tyle silna, by go odepchnąć, a to właśnie tak bardzo ją podniecało.
Gdy tylko zaczął całować jej ciało, westchnęła lekko, a mięśnie zaczęły się napinać w zniecierpliwieniu. Miękkość jego ust w połączeniu z drapiącą brodą nie pozwalało pozostać jej zmysłom obojętnym. W tej chwili Amaron był tym, czego najbardziej pożądała.
Jej przyspieszony oddech został przerwany westchnięciem ulgi, gdy tylko poczuła mężczyznę. Wbiła mu w skórę na plecach lekko paznokcie i przycisnęła go do siebie, chcąc być bardziej. I żeby on był bardziej.

Wróć do „Oros”