Re: Zamtuz Ler'ayante

76
Elf pobiegł za chłopakiem. Po pokonaniu zakrętu o mało nie wpadł na pół-elfa. Stał trzy metry od niego bron miał opuszczoną, ale biorąc pod uwagę to co pokazał wcześniej to nie było dla niego problemem by zaatakować z tej pozycji.

- Kiedyś się spotkamy ponownie Shaledin. - uśmiechnął się przerażająco - To nie czas, ni miejsce. Idź ratować swoją kobietę. Choć z tego co widzę to ona nie potrzebuje pomocy. Właścicielka Ter'od Vahal powinna sobie sama dobrze poradzić. Nie zrozum tego jako groźbę. - Den'ir był spokojny.

Re: Zamtuz Ler'ayante

77
Diarmuid jak tylko wpadł na uciekiniera, od razu odskoczył od niego jak nastroszony, chcąc uniknąć ewentualnego ataku z jego strony. Następnie naciągnął cięciwę mierząc w nieprzyjaciela, odchodząc jeszcze na kilka kroków, by zachować bezpieczny dystans.
- Dlaczego miałbym Ciebie teraz nie zabić? - zapytał elf, świdrując wzrokiem mężczyznę
To wszystko jest zbyt proste. Coś mi mówi, aby pozwolić mu żyć... czy to jakaś gra Bogów? Jeśli tak, to chyba będzie ciekawiej jeśli go puszczę...
A widząc po nim, a nawet słysząc z treści jak i sposobu wypowiadanych słów, Diarmuid uznał iż nie należy on do tępych osiłków, w związku z czym dopowiedział:
- Wiesz, jesteś dla mnie zagrożeniem. Próbowałeś mnie zabić, wiesz jak wyglądam i co przed chwilą zrobiłem... A tak swoją drogą, co to jest Ter'od Vahal? - zapytał z wyraźną ciekawością
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

78
Pół-elf stał nadal w miejscu. Nie zareagował na odskok i napięcie cięciwy przez Diarmuida. Wysłuchał go i odpowiedział na pytania(jeśli Ayra podbiegła to usłyszała rozmowę):

- Ter'of Vahal w nielicznych księgach można usłyszeć legendę o magicznym ziarenku zamieszkującym duszę śmiertelnika. Przetrwała tylko jedna księga, która opisuję to zjawisko. Jest w starożytnym elfim co nie ułatwia sprawy. Znam dwie osoby, które znają ten język. Jednym jest Yioel. Badał Ter'of Vahal i to właśnie obiekt jego badań go zamordował. Gildia chyba nie jest idealnym miejscem do ukrycia się przed wzrokiem uniwersytetu. Nie olśniło go, że elfka jest właścicielką ziarenka.

- Co do mnie to nazywam się Den'ir Hef'tron i mój ojciec między innymi przyłożył rękę do wydalenia cię z osady. Cwelfy zrobiłyby to również z ojcem gdy odkryłyby moje istnienie, więc tatuś chciał je zakończyć. Odwdzięczyłem mu się za tę próbę. - przy tym zdaniu uśmiechnął się jeszcze szerzej - Myślałem, że wśród tych debili będę miał pieniądze i dobre życie, ale chyba nie wyszło. Wykonywałem rozkazy, Shaledin. Zresztą nie obiłem cię zbyt mocno.

Re: Zamtuz Ler'ayante

79
Normalna Ayra rzecz jasna pobiegła za nimi, a stojąc w bezpiecznej odległości, nieco słaba, opierająca sie o ścianę, wręcz zgięło ją na kolana na słowa mężczyzny.
-Więc gdzie druga osoba? Jęknęła biorąc głębokie wdechy, czuła jak się dusi, była już naprawdę padnięta. Patrzyła po nim blado i przez zaciśnięte zęby powiedziała.
-I to co we mnie mieszka, potrzebuje tyle wylewu krwi?! - Widać było jak blondynka się poirytowała. -Wole już popełnić samobójstwo, to bezsensu, chciałam czynić dobro, a dzieją się tylko złe rzeczy. Jęknęła z napływającymi łzami, które w niebieskich oczach wyglądały wręcz cudownie.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

80
Den'ir na widok elfki wyraził zdziwienie, lecz po chwili znów przybrał swoją spokojną minę.

- Niestety nie wiem za dużo o tym. - tym razem jego ton był łagodniejszy, mniej suchy - To Yiorel się tym interesował. Przykro mi. Powiem ci gdzie znajduję się ten człowiek, ale najpierw proszę o opuszczenie łuku, panie elf. Nie mam powodów by z wami walczyć.

Zza pleców pół-elfa usłyszeli głosy ludzi, którzy zapewne poszli zbadać dłuższy pobyt ich ludzi w skarbcu. Na ten dźwięk odezwał się dziwnie długo nie gadający flet. - Nie chcę wam przerywać pogawędki, ale chyba jaskinia będzie lepszym wyjściem.

- Twój plecak ma racje. - odparł Den'ir - To jak będzie, Shaledin?

Re: Zamtuz Ler'ayante

81
Diarmuid od początku słuchał pół-elfa z ciekawością. Jego mimika twarzy, ani skupienie na swoim celu, a raczej na jego słowach nie zmieniało się, zarówno po tym jak usłyszał o wiosce z której pochodził, jak i kiedy Ayra ujawniła swoją obecność. Jedynie odwrócił na chwilę wzrok w jej stronę.
Więc tak jak myślałem. Ona nie jest zwykłą dziewczyną. W zasadzie to nawet nie jedną. Więc mam rozumieć, że ktoś poza nią zamieszkuje to ciało? Phi, magia...
Kiedy zaś skończył, chłopak opuścił łuk i poluzował cięciwę.
- W porządku, wierzę Ci. - odpowiedział już po elficku, po czym po chwili przerwy kontynuował - Więc? Gdzie się znajduje?
Niezależnie od odpowiedzi mężczyzny, Diarmuid po chwili przerwy, z ciężkim westchnieniem odpowiedział:
- Nie powinienem Cię puścić. Ale coś mi mówi, że bogowie mają co do Ciebie plany. Eh... kim ja jestem, by kwestionować ich wolę... - dodał nieco sarkastycznie, jakby chciał aby zabrzmiało to jak żart
Dużo pytań, żadnych odpowiedzi. Ale teraz nie czas na to. Pewnie ,,poznam je w swoim czasie", co? Mniejsza. Czas się zbierać.
Po skończonej rozmowie chłopak pobiegł czym sił w nogach ku skarbcowi, z którego dopiero co wrócił.
- Zaczekaj tu chwilę - powiedział do Ayry kiedy ją mijał, wiedząc, że i tak w obecnym stanie nie jest jej śpieszno do ruszania się gdziekolwiek, po czym już po fakcie odwrócił na krótką chwilę głowę w jej kierunku i pobiegł dalej
Wybacz, później pogadamy. Teraz nie mamy czasu na załamywanie się...
Celem Diarmuida były naturalnie worki z monetami, które zostawił w skarbcu oraz jego miecze. Jak tylko dotarł na miejsce, podszedł wpierw do swojej broni po czym widząc, jak ostrze krótkiego miecza jest czyste niczym łza, podwinął rękaw i podobnie jak poprzednio, zabarwił je swoją własną krwią, po czym włożył z powrotem do pochwy.
- Dobra, czas stąd spadać. - powiedział do siebie podchodząc do worków i zakładając je na plecy na krzyż w taki sposób, aby w miarę ograniczony, znośny sposób krępowały mu ruchy
Nagle jednak, chłopak przypomniał sobie o leżącym już na ziemi złotym jaju. Spojrzał na nie wielkimi oczyma, jakby było zrobione ze złota... właściwie właśnie takie było.
To nie wygląda jak zwykłe jajo. To bardziej wygląda jak magiczne jajo! I to o dużej wartości... no dobrze, pokuszę się jeszcze o to. - Rozmyślając włożył je do swojego płaszcza tak, aby nie wypadło przy bieganiu
Kiedy już skończył załatwiać swoje sprawy, czym prędzej pobiegł w stronę Ayry, aby zabrać ją z zamtuzu... gdziekolwiek.
Ostatnio zmieniony 12 sie 2014, 19:58 przez Hoffman Moritsu, łącznie zmieniany 1 raz.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

82
A Ayra tylko słuchała bo sumasumaru, zamiast skupić się na rozmowie, gapiła się na swoje ubranie... Na początku zobaczyła lekkie kropelki krwi, nie zebrała się na to żeby spojrzeć na dłonie, wiedziała że one będą całe pokryte czerwonym śluzem, wzięła się w garść i wstała, gdy Diarmuid powiedział ze ma zaczekać, zaprzeczyła tłumacząc się jednym zdaniem.
-Nie tylko Ty masz parę rzeczy do zabrania. Mruknęła wymuszając na sobie uśmiech i starając się nadganiając jego tępo, gdy trafiła do skarbca, zawinęła trzy książki jakie tam były. Naturalnie mgła już musiała opaść, oprócz książek i kielicha zabrała również krasnoludzką kuszę i cztery bełty, zabrała swoje dwa sztylety, jeden dłuższy drugi krótszy. Zrobiła też jedną niespodziewaną rzecz, ale dziwnym faktem było to z uśmiechem na twarzy, gdy podeszła do ciała maga przeszukała go, amulety, miecz, złoto... Wszystko zawinęła co mogła.
Starała się żeby elf na nią nie czekał i podreptała za nim z uśmiechem, czuła się lepiej ze zakończyła walkę, ale nadal zachowywała czujność którą jednak zajmowała myśl o tym, że ręce młodej elfki są od krwi.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

83
- Znajdziecie go w Królewskiej. Zwą go Olbracht Szaleniec. Dokładnej jego lokalizacji nie znam. Często ją zmienia. - odparł pół-elf lekko uśmiechając się na słowa Diarmuida o bogach.

Mgła się już rozproszyła, więc elf mógł spokojnie zebrać swoje rzeczy. Ayra przy ciele maga nie znalazła wiele. Jedynym wartym uwagi przedmiotem był półprzeźroczysty kamień, który w jej rękach wystrzeli we wszystkie strony smugi jasnego, niebieskiego światła podobnego do tych roślin z jaskini.

Gdy wyszli ujrzeli Den'ira wchodzącego drzwiami prowadzącymi do jaskini. - Tędy - rzucił w ich stronę. Głosy innych złodziei stawały się coraz bardziej słyszalne. Jak myślisz co to było? ... Pewnie Thal coś odwalił. ... Ja słyszałem, że kogoś złapali w skarbcu. ... Może ich torturowali. ... Twierdzisz, że Den'ir ich dopadł? ... Jeśli tak to współczuję im.

- Uciekaj długouchy - odezwał się flet - i wyciągnij mnie z tej śmierdzącej torby.

Re: Zamtuz Ler'ayante

84
Diarmuid naturalnie pobiegł w tą stronę, w którą wskazał mu Den'ir. Nie powinien mu ufać, jednak w obecnej sytuacji było to najlepsze wyjście. Przez rozchodzące się echo nie było słychać skąd dokładnie idą ,,posiłki" w związku z czym chłopak mimo, iż starał się przewodzić, zatrzymywał się przy zakrętach, aby chwyciwszy łuk w ręce, zabezpieczać tyły, by Ayra mogła bezpiecznie iść dalej.
- Nie zatrzymuj się - popędził dziewczynę, aby czym prędzej elfy wydostały się z tejże lokacji
Koniec końców, kierowali się do wyjścia tą samą drogą, którą przyszli, ponieważ była ona Diarmuidowi znajoma, zaś po drugiej, nie wiedział on czego może się tam spodziewać. Mimo swego pośpiechu, trzymając pewnie łuk w ręce, oraz strzałę naciągniętą na cięciwę w drugiej, był on przygotowany na ewentualną konfrontację z innymi złodziejaszkami.
Jeszcze trochę...
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

85
Dziwny kamyczek, cóż... Zawsze coś! Pomyślała biorąc go między piersi (najbezpieczniejsze miejsce na świecie) i ruszając.

Ayra biegła przodem z naładowaną kuszą, a rzeczami zawieszonymi za ramie. Była bardzo czujna obserwowała cienie, ruchy i nasłuchiwała głosów. Myślała o Lacie, myślała o kapłankach i Osureli, chciała już wyjść, ale mimo natrętnych myśli, które mimo wszystko dodawały jej sił, trzymała się na tyle dobrze że nadal szła do przodu, nadal się trzymała, była skupiona nie tylko na wyjściu. Nie ufała mężczyźnie który ich prowadził, a mimo wszystko szła za nim. Czy to było dobre? Kolejna myśl, która tym razem ją dobiła. Dziewczyna najchętniej zasnęła by w ciepłym łóżku.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

86
Dwa i pół elfa weszło do świecącej kwiecistym blaskiem jaskini. Hentaiglutostworki Dziwne galaretowate istoty obserwowały ich podczas przemierzania jamy. Dało się jeszcze usłyszeć głosy złodziei. O, cholera! Co tu się stało?! ... Alarm! Alarm!!! ALARM!!! Na szczęście elfy już były daleko. Słychać było zamieszanie powstałe krzykiem mężczyzny. Dźwięk biegnących ludzi z tyłu i przodu. Den'ir przystanął na chwilę i poczekał aż dźwięki z przodu ucichną. - Liczę na twój łuk, Shaledin. - Po tych słowach wybiegł przed siebie naskakując na dwóch mężczyzn rozwalając im szczęki, a następnie ranił ich boleśnie po nogach kończąc ostrzami wbitymi między żebra. Po tym wszystkim pobiegł dalej by kontynuować swoje dance macabre spoglądając przy tym na Diarmuida jakby mówiąc tam są, strzelaj!.

Re: Zamtuz Ler'ayante

87
Diarmuid w każdej chwili był gotów oddać strzał. Jedyne co go ograniczało, to ułamek sekundy na naciągnięcie cięciwy. Chłopak był wystarczająco dobrze wytrenowany w swoim fachu, że nie musiał skupiać się nawet na celowaniu by trafić w cel z odległości tak ograniczonej, jak to było w ciasnych pomieszczeniach jak właśnie jaskiniach, nawet podczas chodu. Zatem strzelał on niemal do wszystkiego co się ruszało i co stanowić by mogło dlań zagrożenie. Nie pozostawał jednak dłużny w dystansie między sobą, a pół elfem, cały czas idąc bądź biegnąć za nim, pamiętając jednak o tym, iż ma za plecami jeszcze jedną elfią towarzyszkę. W związku z tym odwracał się niejednokrotnie i patrzył za siebie wyszukując za plecami potencjalnego zagrożenia, aby móc w miarę wcześnie zareagować.
Cholera... jak tak dalej pójdzie to wciągnął nas w pułapkę otaczając nas od przodu i od tyłu...
- Pośpieszmy się - dodał spokojnym głosem, aby popędzić jeszcze bardziej na przód swych towarzyszy
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

88
Nie było co, dziwne gluty na około, a Ayra aż przełknęła sporą gulę, która świadczyła o jej strachu. Spojrzała na mężczyzn, głosy z tyłu, z przodu..
~Cholera Pomyślała i mimo osłabionego ciała zmieniła się w iluzję, zawsze dawało jej to pół sekundy więcej, w dłoniach dzierżyła kuszę, a sztylety obok spodenek trzymały się równie dobrze co rzeczy zawieszone przez ramię, biegła tuż za Diarmuid'em, słuchała tylko tego co się dzieję z tyłu. Jej potężny i tajemniczy widok tak czy siak dałby jej parę sekund na działanie, zachowując czujność błądziła pustym wzrokiem za siebie będąc gotowa do oddania strzału.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

89
Był to ten sam długi korytarz do którego wchodzi się od razu po wejściu. Nikt nie mógł przeżyć strzał Diarmuida - choć latały chaotycznie przez brak mierzenia - połączonych z ostrzami Den'ira. Było ich ośmiu - nie licząc dwójki, którą pół-elf zabił na początku. Pierwszy padł od strzały, która trafiła go prosto w płuco. Następnych dwóch zabił niepełnoelfi chłopak zręcznym cięciem poprzek i kontrą uderzenia drugiego. Znalazł się on teraz pod mieczem innego złodzieja, lecz przed wykonaniem ciosu powstrzymała go strzała w kolanie. A bardziej bełt, którym udało się trafić elfce. Den'ir wykorzystał to by potraktować go ostrzem po brzuchu z którego wysypały się wnętrzności. Chłopak kontynuował mord i prawie natychmiast ciął od dołu złodzieja numer pięć. Szóstkę trafiła strzała elfa przygważdżając ją do ściany i zabijając jednocześnie. Następną dwójkę bez wahania ukatrupił chłopak tylko jednym cięciem każdą ze szpad.
Na końcu korytarza widać było schody na górę - wyjście.

Re: Zamtuz Ler'ayante

90
Diarmuid nie zatrzymywał się. Jedynie co go ograniczało byli jego towarzysze, których nie mógł teraz zostawić. Mimo tego zmierzał do wyjścia najszybciej jak tylko mógł, pozbywając się po drodze każdej żywej przeszkody. Bez zastanowienia, kiedy tylko zobaczył schody wbiegł na górę. Teraz już została ostatnia prosta pomiędzy progiem schodów, a wyjściem z zamtuzu.
No... i jeszcze nie wiadomo czy za drzwiami się na nas nie zasadzili... chociaż wątpię. Skoro tamten przygłup wołał ,,alarm", to raczej nie wiedzą ci na górze, co się tutaj stało. Wygląda na to, że jednak uda mi się pozostać anonimowym. Może i nie poszło zgodnie z planem ale mimo wszystko wyszedłem na swoim...
Jak tylko chłopak przekroczył próg schodów, od razu naciągnął cięciwę i odwrócił się o 360 stopni, patrząc w górę i w dół, celując do potencjalnych, przygotowujących się do uderzenia z zaskoczenia przeciwników.
Motyw
Motyw bitewny

Wróć do „Oros”