Re: Zamtuz Ler'ayante

61
Ayrze udało się załadować mini-strzałę do broni. Trzeba było napiąć cięciwę łuku na kurzę i zaczepić o haczyk na górze. Nie było to łatwe. Po dłuższej zabawie w rozgryzanie urządzenia elfka przycisnęła najmniejszy kawałek drewna do tego średnich kształtów. W tym momencie strzała ze świstem popędziła prosto w kamienną podłogę miedzy jej stopami i wbiła się w litą skałę. Nie dało jej się pewnie już wyciągnąć, więc trzeba było sięgnąć po kolejną, by wystrzelić ponownie. Aish miała ze sobą jeszcze pięć bełtów.

Parę minut później rozległ się dźwięk otwieranego zamka do skarbca. W progu ukazał się - nie mógł być to nikt inny - olbrzym zwany Thalem. Postąpił parę kroków w stronę Diarmuida i odezwał się - I co, panie elf? Chcesz powtórki z rozrywki?

Zza pleców Thala wyszli trzej mężczyźni. Jeden to znany już mag, który zaklinał w powietrzu przed nim trzy świetliste strzałki. Taką samą oberwał elf podczas walki. Mag trzymał się z tyłu. Pomiędzy nim, a Hoffmanem był ten wielki mięśniak, więc strzał był trudny, ale czy niemożliwy? To nie było pewne. Ayra była tuż obok niego. Jedyną zasłoną były półmetalowe drzwi. Bez nich byliby od siebie oddaleni o parę, paręnaście centymetrów. Drugim był młody pół-elfi chłopak, który na swoich długich blond włosach nosił szarą i trochę zniszczoną bandanę. W dłoniach chłopaka spoczywały dwie stalowe szable. Trzecim był starszy mężczyzna o ciemnej karnacji i bliźnie na policzku.

- Czyż to nie ty ofiarowałeś nam klucz do biblioteki? - spytał nagle ten trzeci.

Re: Zamtuz Ler'ayante

62
Diarmuid od momentu wejścia mężczyzn do pomieszczenia, utrzymywał z każdym z nich kontakt wzrokowy. Wzrok ten, niósł za sobą oczywiste przesłanie, aby nie podchodzili jeszcze bardziej.
Czterech. Bez problemu. Bez maga trzech. Nawet kiedy już podeszli zdążę raz wystrzelić. Z tym, że strzał dwiema strzałami to nie problem. Z trzecią czasem mi nie wychodziło. Ale teraz stoją wyjątkowo blisko, więc nie powinno być problemu... chyba. Ale w razie czego jest jeszcze to dziwaczne urządzenie... Nawet nie będę musiał dobywać miecza.
Kiedy zauważył maga, wraz z dziwacznymi, latającymi strzałkami, odwrócił głowę w stronę Ayry i skinął jej lekko, niemal niewidocznie głową.
Teraz tylko czekać, aż go powali. Można by chwilę zagrać na zwłokę.
- Tak, to ja. I tak mi za to dziękujecie? - zapytał z lekkim przekąsem
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

63
Jeszcze przed ich przybyciem, odkrywając nową zabawkę, dowiedziała się to i owo. Jak załadować strzelać i znowu załadować. Bełt wbity w podłogę uśmiechnął się jej, miała ich jeszcze tylko 5, ale co za tym idzie, naciągnęła następny i przygotowała go sprawnie do strzały, tak jak zrobiła to z poprzednim, tylko tym razem czekała. Czekała aż przedstawienie się zacznie.

Patrzyła blado na olbrzyma, miała ochotę się bać i najchętniej oddała by wszystko w ręce Lacie, ale teraz musiała jej pokazać że ona jest dojrzała. W ułamek sekundy, widząc wodzący wzrok elfa w jej stronę. Przybrała jej postać, postać sennego stwora i wypowiedziała na głos wersety wiersza zwracając całą uwagę ku sobie i skupiając się na magu.
- Wszak nadeszła Twoja dola. Uśniesz teraz, Twoja pora! Nie dałaby sobie przerwać zaklęcia, nie ma bata, tylko na to by nie pozwoliła. W ostateczności była zgodna kopnąć w drzwi i pozwolić by pomieszczenie się zadymiło, ale zaklęcie dokończyła, kto pierwszy odwrócił się w jej stronę (czytaj nie Diarmuid) wypuściła strzałę w jego stronę, jeżeli był to olbrzym posłała mu szybkiego całus. Jeżeli jednak był to jeden ze strażników, to powiedziała to samo i zrobiła to samo.
-Chroń mnie najdroższy! Wykrzyczała z premedytacja
Jeżeli wszystko podziałało ona miała by spokojnie czas na naładowanie następnego bełta, strach wzbudzony iluzją plus Diarmuid i olbrzym? Jednak jeżeli cos jej nie wyszło była w stanie sprawnie i nawet delikatnie odrzucić kuszę i zabrać się za sztylet którym władała o wiele lepiej, była również skora do uników. Jeżeli doszło do wypuszczenia mgły, to chyba nie ma nic prostszego. W iluzji nie działało to na nią, a widziała jak za dnia. Dzięki przecież niej z łatwością mogła uciec czy wywinąć się z opresji, lecz tym razem... Tym razem Ayra udowadniała przed samą sobą swoją rządzę krwi. Wiedziała gdzie znajduje się osoba pod wpływem jej snu, więc z łatwością udała się do śpiącego ciała maga i podcięła mu gardło, jeżeli ktoś stanął na jej drodze. Zabiła, tym razem nie pozwalając sobie na panikę czy na zgrywanie miękkiej. Wpływ mgły był nawet na elfa, wiedziała o tym, ale przecież ona mu kiedyś powiedziała że będzie moment, w którym będzie musiał wstrzymać oddech, prawda?
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

64
Najstarszy z nich spojrzał w stronę elfi, ale nie ruszył się nawet o krok. Wygłosił rozkazu do swoich ludzi, gdy mag upadł, a jego strzałki znikły. - Thal! Dziewczyna! Den'ir! Pan elf! - Na jego twarzy nie było widać zakłopotania. Najwyraźniej wierzył w swoich ludzi na tyle, by nie czuć strachu.

Wielkolud pobiegł w stronę Ayry. Po paru krokach bieg zmienił się w szarże mającą zapewne na celu ponowienie swojego ciosu - właściwie rzutu - sprzed skarbca. Jego prawa dłoń leciała prosto na elfkę na wysokości głowy. Pocisk wystrzelony z krasnoludzkiej broni trafił go w lewe ramię, ale było to bardziej muśnięcie niż trafienie. Popłynęła co prawda stróżka krwi, ale nie wpłynęło to na atak olbrzyma. Jego łapa dalej niebezpiecznie zbliżała się do Ayry. - Tym razem ci się nie poszczęści. - rzucił krótko w jej stronę.

W stronę Hoffmana natomiast popędził młody pół-elf uzbrojony w dwie szable wykuwane zwykle na teranie Archipelagu i używane często przez pirackie załogi żeglujące po morzach Herbii. Nie próbował na razie przygotowywać się do jakiegoś ataku, lub markować taki.

Ten, który wydał im polecenia uklęknął prze magu i próbował go wybudzić.

Re: Zamtuz Ler'ayante

65
Diarmuid widząc całe to zamieszanie po tym jak mag upadł, westchnął ciężko.
I po co ten pośpiech...?
- Diano... - powiedział patrząc na swój łuk, po czym szybko naciągnął cięciwę, mierząc w całą trójkę bandytów, a konkretnie w górną połowę ich torsu, ponieważ przy takim rozrzucie i ilości celów, nie był na tyle dobry, aby celować bardziej precyzyjnie
- Patrzę w oczy lwa, Sakir drwi, Xand puszcza oko, a Ukir lśni. - wymamrotał pod nosem, po czym puścił cięciwę, wystrzeliwując na raz po jednej strzale na każdego przeciwnika
W dwóch przypadkach udało mu się wycelować na wysokość torsu, jednak jeśli chodzi o olbrzyma, który w momencie puszczenia przez chłopaka Cięciwy zaczął swoją szarżę, strzała poleciała na wysokości jego biodra, mogąc najwyżej go zadrasnąć
Niezależnie od efektu swoich działań, Diarmuid wiedział doskonale, że wystrzelona strzała w stronę przeciwnika, wcale nie oznacza jego śmierci, nawet jeśli był to strzał celny. Nie zdołałby również tak szybko przeładować i wypuścić kolejnej strzały, zatem upuścił swój łuk tak, aby upadł tuż obok jego prawej stopy, a następnie wyjął dwa miecze przy swoich biodrach.
- Sakirze, twa uczta jest już blisko, wraz z Gae Buidhe i Gae Dearg przygotujemy Ci pobojowisko. - ponownie wymamrotał, ruszając w stronę wielkoluda, chcąc zaatakować go pchnięciem na wysokości klatki piersiowej swoim dłuższym mieczem
- To ja jestem Twoim przeciwnikiem! - wykrzyczał prowokacyjnie
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

66
Patrzyła jak biegnie, w głowie miała widok jak upadnie o ścianę. A w jej głowie pojawił się inny głos niż dotychczas, może miała zwidy?
~Historia się powtarza. Pomyślała z dobytym ostrzem a zamach jego pieści kontratakowała wbijając w nią sztylet, puszczając go i robiąc fikołka pod jego ręką w stronę maga i mężczyzny, dobierając przy tym dwa sztylety spod aktualnych wydobytych z iluzji spodenek. Unik niemal doskonały, bynajmniej jeżeli wbijający sztylet nie pomógł pozwoliła sobie samej upaść, unikając przy tym pięści i spieprzając w tą samą stronę. Była cholernie czujna pilnując nawet przy tym drugiej ręki. Wiedziała że w postaci iluzji jest o wiele szybsza niż powolny muskularny olbrzym.
Jeżeli wszystko się udało to podchodzi pomału do maga i mężczyzny.
-Wystarczy już. Powiedziała wręcz sycząc to podwójnym głosem w ich stronę. Oczy pełne pustki i tajemnic, uśmiech szyderczy. Elfka pozwoliła by mężczyzna zajął się olbrzymem, chcąc pozbyć się maga.
Jeżeli jednak coś poszło nie tak, nie pojedynek stwierdzenie jakie padło w jej myślach to pieprzyć to nim wszystko się zadymiło. Słodki aromat mgły pozwalał na zawrócenie w głowie,a Ayrze na dokończenie dzieła.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

67
Spoiler:
Strzała wystrzelona w stronę mężczyzny, który nie angażował się w walkę oraz ta wystrzelona w chłopaka zostały zwinnie podczas piruetu w powietrzu przecięte na pół. Shaledin trafił ostatecznie tylko jeden cal - Thala. Ostrze, które utkwiło mu w dłoni mogło go zatrzymać tylko na chwilę. Grot strzały między żebrami dawał więcej czasu. Elf nie mógł go dobić, gdyż na drodze stanął mu pół-elf Den'ir. Szykował on właśnie wyskok do przodu ze zwykłym dźgnięciem w brzuch jednym ostrzem.

Mężczyzna z blizną, który prawdopodobnie był wspomnianym wcześniej przez maga Garlickiem na widok zbliżającej się elfki wstał kopiąc przy tym maga, który w tym momencie się chyba obudził. Elfka widziała jak poruszył dłonią, ale jeszcze było trochę czasu nim oprzytomnieje. Garlick wyciągnął z pochwy ozdabiany, stalowy rapier. Takie ostrza nie są popularne w Keronie i słyszy się nawet od kowali, że "taką szpilkę to nad kominkiem, a nie do walki". Faktycznie wyglądało ładnie. Ayra nie znała się na mieczach, więc nie mogła ocenić przydatności tego kawałka metalu. Mężczyzna trzymał gardę i czekał na atak.

Re: Zamtuz Ler'ayante

68
Diarmuid nie przerywał swojego ataku mieczem skierowanego w wielkoluda. Kątem oka widząc, jak nadchodzi atak mieczem z drugiej strony, zrobił zręczny unik, w ten sposób, aby nie przerywać wcześniej wyprowadzonego ataku.
Myślałem, że to tylko pierwsze lepsze moczymordy, a tu się okazuje, że są całkiem nieźli. Szykuje się niezła zabawa. Tylko, że... jak zaraz szybko nie wykończę tej dwójki to ta dziewczyna może mieć problemy z tym trzecim. Mam mało czasu... cholernie mało czasu...
Niezależnie od tego czy Diarmuidowi udało się trafić swoim pchnięciem w wielkoluda czy też nie, chłopak zakładając, iż albo mocno go rani, albo będzie musiał zrobić unik, doszedł do wniosku, iż będzie miał krótką chwilę czasu na cofnięcie ostrza i zaatakowanie nim drugiego przeciwnika pchnięciem między żebra. Jednak aby nie narażać się na ponowny atak mieczem, krótkim ostrzem trzymanym odwróconym chwytem w lewej ręce, starał się zablokować miecz przeciwnika.
Kuźwa zdychaj, śpieszy mi się!
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

69
Ayra patrzyła mężczyźnie prosto w oczy. Przez chwile zrobiło jej się nawet smutno, przywróciła z iluzji swój naturalny wzrok, żeby na chwile wyglądać na bardziej ludzką.
-Wylew krwi zawze jest potrzebny? Zapytała nie spuszczając z niego wzroku i posyłając mu na swój sposób magicznego całusa. Chociaż wyglądał najnormalniej w świecie. Poczuła by jak zaklęcie zadziała, łatwo szło to poznać po wzroku, po czym by dodała. ,,Zabij go kochanie, wskazując na mężczyznę''.Jeżeli się nie udało, śmiało ruszyła by do szybkiego ataku, była zręczna, a drobna postura szczególnie jej na to pozwalała. Cisnęła w jego stronę jednym sztyletem, lecz atak miał na celu sprowokowanie go, bo zaraz potem odbiła od niego na tyle, aby wypuścić mgłę i znaleźć się przy magu, któremu poderżnęła gardło bez zbędnego wahania.
Zanim mgła doszłaby do jej towarzysza, minęła by drobna chwila, co dawało by mu czas na odskok.
Jeżeli olbrzym spróbowałby zaatakować ją ponownie, wcześniej dymna zasłona zostaje wypuszczona od razu, ale plan dotarcia do maga się nie zmienia.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

70
Pierwsze zaklęcie nie podziałało, więc Ayra użyła "planu B" rzucając nożem w mężczyznę. Nie mógł on odbić ostrza mieczem, bo rapier był zbyt wąski. Zrobił za to unik w bok, a jak już się wyprostował ujrzał fioletową mgłę. Elfka niezauważona podeszła do maga, który już chciał wstać i poderżnęła mu gardło drugim sztyletem. Wydał z siebie dziwnie brzmiący krzyk. Krew rozlała się po podłodze wypompowując się z jego ciała z każdym następnym uderzeniem serca. Po chwili już nie oddychał. Został jeszcze Garlick i Den'ir.

Thal oberwał w tym momencie tak, że da to o wiele więcej czasu dla elfów - całą wieczność. Mięśniak pchnięciem ugodzony w brzuch powoli wykrwawiał się trzymając dłońmi uciekające z jego ciała flaki. Nie krzyczał, był twardy, ale to mu nie pomoże w agonii. Diarmuid nie mógł się przypatrywać temu gdyż właśnie z tyłu atakował go młody pół-elf. Pierwszy cios udało mu się zablokować, ale drugi - drugą szablą - trafił go łopatkę. Nie było to silne uderzenie, można je porównać z wcześniejszym samookaleczeniem Hoffmana. Den'ira ze skupienia wyrwał wybuch fioletowego gazu i dźwięk jaki z tej chmury usłyszał. Chłopak od razu odskoczył od elfa nie dając mu czasu na reakcje. Spojrzał na iluzję, spuścił banderę na nos, by użyć jej jako paski i odezwał się do Diarmuida:

- Kiedyś to dokończymy, Shaledin!

Mówiąc to przypiął oręż do pasa i pobiegł w stronę wyjścia.

Re: Zamtuz Ler'ayante

71
Ayra usłyszała kroki uciekającego. Lacie by go goniła...
-Lacie, Lacie, LACIE! Wypowiedziała te słowa zaczynając od szeptu, po normalny ton, aż do przeraźliwego krzyku, wiedziała że ona też długo nie pociągnie. Kolor łez w trakcie mowy z niebieskich oddał blask fioletu, jedno jej zaklęcie nie działało.
~Zabawne. Mruknęła~ ciągle się uczę. dodała w swoim myślach. Może faktycznie ktoś nie jest w stanie zabić z miłości, ale co za tym szło? Kolejne doświadczenie, kolejna nauka, w ręku dzierżyła już tylko jeden sztylet, a zamglony teren sprzyjał jej wzrokowi, który mimo łez miał się świetnie. Pusta i zręczna iluzja zaczęła się skradać w stronę mężczyzny z dziwną wykałaczką zamiast miecza, jej zręczne ruchy w mgle były wręcz niewidoczne, co za tym szło? Potworna iluzji Ayry miała zamiar zajść mężczyznę od tyłu, pilnując przy tym by drugi z nich nic jej nie zrobił. Jeżeli jednak na drodze stanął jej on to poczekała... Czekałą na fakt tego czy została zauważona czy nie, jeżeli nie, zaszła go w równie brutalny sposób co miała zamiar zrobić z pierwszym celem.
Rozcinanie gardeł było coraz milej widziane, wiedziała ze Lacie byłaby dumna, na samą myśl o tym nawet lekko się uśmiechnęła.
Jeżeli jednak sprawa wyglądała jeszcze inaczej i oboje byli obok siebie, co stoi za przeszkodą żeby zakraść się do obu i starannie jednemu z nich zrobić tak zwaną ,,kosę''? jeżeli tak owy plan wypalił to tego leżącego szybkim ruchem sztyletu zabija i ucieka w głąb mgły.
Ostatnio zmieniony 11 sie 2014, 14:04 przez Ayra, łącznie zmieniany 1 raz.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

72
Diarmuid nawet nie zwrócił uwagi na uderzenie mężczyzny. Nie wiedział, że jest ranny, najprawdopodobniej przez całkowite skupienie się na walce i przeciwniku.
Kiedy fioletowy dym zaczął rozprzestrzeniać się po pomieszczeniu, chłopak naturalnie wciągnął w płuca odpowiednio dużą ilość czystego powietrza, po czym widząc jak jego przeciwnik zaczyna uciekać, upuścił swoje miecze, po czym wysunął sztylet z prawego rękawa wprost do swojej dłoni i rzucił nim, w uciekiniera. W razie jakby mu się nie udało trafić bandyty, od razu po rzucie skoczył w stronę zostawionego łuku, wykonując przy tym fikołka na ziemi, aby szybciej złapać łuk w swe dłonie.
Nie mogę go zostawić przy życiu. Zbyt dużo będę miał po tym problemów. Nie dam mu uciec.
Naturalnie elf ruszył czym prędzej za złodziejaszkiem ile sił miał w nogach, nakładając w tym czasie strzałę na cięciwę łuku. Liczył na to, iż przy wyjściu od skarbca będzie dość długo się ciągnął korytarz bez żadnych zakrętów, co by móc ustrzelić swoją ofiarę z łuku. Ponadto dzięki temu nie musiał on dłużej przebywać w pomieszczeniu z trującą mgłą.
Diarmuid naturalnie usłyszał przeraźliwy krzyk dziewczyny, który wzbudził w nim zakłopotanie oraz nutę niepokoju. Jednak ten problem mógł poczekać jeszcze przez chwilę, a priorytetem było ściganie bandyty, dlatego też w tym momencie skupił całą swoją uwagę wyłącznie na tym.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Zamtuz Ler'ayante

73
Den'ir był niewiarygodnie szybki. Nie tylko umknął przed rzuconym prosto w niego sztyletem, a złapał go wykonując piruet. Popędził w mgłę a za nim biegł Diarmuid z łukiem w dłoni. Dym był gęsty, więc dopiero po wyjściu ze skarbca elf mógł coś zobaczyć. A zobaczył chłopaka mordującego naraz czterech złodziejów - pewnie zostali oni zaalarmowani całym zamieszaniem - jeszcze nim zdążył wylądować na ziemi. Hoffman nie zdążył zobaczyć jak pół-elf wyskoczył, ale zdążył ujrzeć jego taniec śmierci. Po tym Den'ir pobiegł przed siebie ku jednemu korytarzowi w rozwidleniu, który jak pamiętał Shaledin (a nie pamiętał Leevakk) prowadziło ku wyjściu.

Garlick nie wiedział co się dzieję. Machał tylko mieczem przed siebie, ale Ayra była za nim. Ostrze spenetrowało jego tętnicę szyjną tak jak klienci Ler'ayante penetrowali pracownice tego zamtuzu. Krew poleciała na podłogę, a razem z nią i mężczyzna. Został pół-elf. Elfa widziała jak pobiegł za nim jej towarzysz w stronę korytarzy po czym zniknęli jej z oczu.

Re: Zamtuz Ler'ayante

74
-Sayonara Powiedziała do martwego mężczyzny, po czym ruszyła pędem przez mgłę, która ani trochę jej nie ruszyła, białe oczy widziały idealnie, więc gdy opuściła pomieszczenie nic nie zrobiło jej za dużej różnicy. Szukała poszczególnych celów, jeżeli uznała że elf potrzebuje pomocy, co to za problem, w razie potrzeby mogłaby rzucić w szybkim i głośnym tempie regułkę powodującą natychmiastowy sen jednego z przecinków... Ale brakowało jednego, jeden chyba uciekł. Tak pomyślała, skupiła się więc na pomocy Diarmuidowi chociaż czuła się już nieco słabo. Trzymała się między mgłą a pomieszczeniem, w razie jakiegoś ataku mogła lekko wycofać się w gęstą mgłę.
Elfka zaczynała czuć się źle, czekała tylko aż minie czas mgły żeby wrócić do swojej ludzkiej formy. Chociaż wiedziała że ten kto się jej nie przyjrzał na jej widok mógł popaść w niezłą panikę, a może paraliż? Najchętniej zakończyłaby całą tą walkę, jeszcze bardziej chciała uciec, ale elfa nie zostawiłaby samego. Obiecała sobie że mu pomoże, że zabierze kielich książki i się stąd wyniesie.
A może miała inny powód by zostać z elfem?
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Zamtuz Ler'ayante

75
Diarmuid nie przestawał biec. Mimo, iż dziwił się na widok uciekającego bandyty, zabijającego swoich towarzyszy, biegł dalej, aby go dorwać.
Co to ma znaczyć? Czemu zabija swoich? Ale w sumie co mnie to obchodzi... niech się sami pozabijają. Tym lepiej dla mnie. Cholera, muszę go dorwać. Niech tylko znajdzie się na długiej prostej, to ja już zajmę się resztą...
Elf również nie należał do wolnych. Starał się dotrzymać kroku, a nawet biec szybciej od uciekającego, aby wreszcie go dogonić. Diarmuid był przez cały czas gotów do strzału, wystarczyło by mu jedynie, aby miał chwilę czasu na naciągnięcie cięciwy i wystrzelenie strzały. Nie zamierzał on jednak gonić mężczyzny do samego końca. Jeśli nie udało by mu się go złapać, zaprzestał by pościgu i powrócił do skarbca, aby zabrać leżące tam wcześniej torby z pieniędzmi. Lecz teraz, najważniejszą dlań rzeczą było ustrzelenie uciekiniera, aby nie doniósł innym o tym, co się tutaj stało.
Motyw
Motyw bitewny

Wróć do „Oros”