Re: Dębowy Przybytek

46
Sidana kiwnęła głową.
- Możemy się schronić u mnie, mam tam swoje specyfiki. Może nie nastawię Ci nosa, młody paniczu, ale może będę mogła zrobić coś z bólem i innymi dolegliwościami. No i przynajmniej będzie nieco cieplej...
Opatuliła się szczelniej swoim płaszczem, naciągnęła mocniej kaptur na głowę i zaczęła maszerować ulicą, podpierają się swoim kosturem w miejscach, gdzie czuła, że może się poślizgnąć.
Hmmm... pomyślmy... czy w pracowni i salonie jest czysto i da się swobodnie przejść? Chyba tak, niedawno przecież robiłam porządki...
Obejrzała się jeszcze, czy mężczyźni idą za nią.

[cała trójka przenosi się do tematu domku Sidany]
***
Have you forsaken us?
Have you forgotten our faithful men calling your name?

Re: Dębowy Przybytek

47
Jej brak orientacji w mieście sprawiłby, że z pewnością nie trafiłaby ponownie na Ulicę Wiązową. Już z daleka wiedziała, skąd wzięła się nazwa Dębowego Przybytku. Karczma nie różniła się niczym od innych, ale miała w sobie coś, co bardzo spodobało się Shah. Zwłaszcza wnętrze.
Proste, bez żadnych udziwnień służących tak naprawdę niczemu. Tylko zapach tytoniu unosił się w powietrzu i nachalnie wdzierał do nosa. Shah lubiła ten zapach. Zdecydowanie mogłaby tutaj świętować swoje urodziny, otoczona alkoholem, używkami i przystojnym towarzystwem.
Potrząsnęła lekko głową, oddalając od siebie te myśli. Spojrzała na Amarona i uśmiechnęła się.
- Gdzie chcesz usiąść? - zapytała.

Re: Dębowy Przybytek

48
Amaron rozejrzał się po sali. Uśmiechnął się lekko, wnętrze niewiele różniło się od większości innych gospód, które odwiedzał. Był dym, było piwo, byli podpici studenci i najemnicy, były także przyjemne dla oka dziewki karczemne. Z zamysłu, wyrwał go głos Shah.
-Hmm... Może gdzieś w rogu? Trochę więcej prywatności, spokoju, dwa miejsca przy stoliku, w sam raz dla nas.
Mężczyzna wskazał omawiane miejsce w rogu, po czym spojrzał w stronę karczemnej lady.
-Trzeba by coś zamówić, chodźmy.

Re: Dębowy Przybytek

49
- To Ty idź zamów, a ja już usiądę. - zaproponowała. - Owsiankę z odrobiną miodu, jakby była możliwość. - dodała i ruszyła w stronę stolika, nie mogąc się doczekać owsianki. Miała ochotę na coś słodkiego. Takie śniadanie powinno ją nieco ożywić, wszakże noc była wyczerpująca, a ona sama nie zmrużyła nawet oka. Miała nadzieję, że jeszcze za jej życia uda się znaleźć roślinę, z której można by było stworzyć pobudzający napój. Byłby czarny jak oczy Amarona, pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem.
Usiadła przy stoliku. Korzystając z chwili, w której nie było przy niej mężczyzny, sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła pomadkę. Jej usta zapewne straciły po tylu pocałunkach swój czerwony kolor. Pomalowała sprawnie usta i przetarła kilka razy wargę o wargę. Już tak długo używa czerwonej pomadki, że nie potrzebuje lusterka. Mało przydatna umiejętność.

Re: Dębowy Przybytek

50
Amaron skinął głową i ruszył do karczmarza, po czym usiadł przy ladzie i zaczął z nim rozmawiać. Na ladę padło kilka srebrnych gryfów, a usatysfakcjonowany mężczyzna odebrał dwa kufle i ruszył do swej towarzyszki.

-Jeden dla Ciebie... i jeden dla mnie - obydwa kufle trafiły na swe miejsce, czyli na stół. Amaron usiadł nie naprzeciwko, lecz obok Shah i uśmiechnął się.
-Sok jabłkowy, dobry na orzeźwienie. Owsianka i moja jajecznica będą za niedługo.

Jako, iż był dość spostrzegawczy, nie umknęły mu czerwieńsze usta kobiety.
-Czyżbym w nocy przesadził z pocałunkami? - zapytał się kuszącym tonem.

Re: Dębowy Przybytek

51
Nie alkohol, nie alkohol. Bogowie, nie alkohol... - pomyślała, ale na wiadomość o zawartości kufla westchnęła z ulgą.
- Przesadził? Z pocałunkami nie można przesadzić! - powiedziała z uśmiechem na ustach. - Ale teraz nie radzę mnie całować. - dodała i napiła się soku. Był chłodny, słodko-kwaśny. Taki, jaki Shah najbardziej lubiła. Na kuflu, w miejscu, w którym wargi kobiety stykały się z naczyniem, został lekki czerwony ślad pomadki.
Chyba, że mi zazdrościsz makijażu i też chcesz trochę. - dodała zaczepnie i cmoknęła kilka razy, jakby zapraszając do pocałunku, po czym zaśmiała się wesoło.

Re: Dębowy Przybytek

52
Mężczyzna zamruczał cicho i upił trochę soku.
-A kiedy będę mógł w takim razie? - spojrzał kobiecie w oczy, ponownie próbując ją niewyczuwalnie "rozpalić". Jednocześnie, zdjął swój płaszcz, poprawił ułożenie naramienników i przeciągnął się.

Re: Dębowy Przybytek

53
- Nie wystarczająco się już nacałowałeś? - zapytała, a uśmiech nie znikał z jej twarzy. - Współczuć Twojej przyszłej żonie, służki pościeli prać nie nadążą. - rzuciła zaczepnie i ponownie zamoczyła usta w soku, biorąc mały łyk. Spojrzała na Amarona.
Coś w nim jest, coś, co przyciąga kobiety. Miał w sobie coś z inkuba. Zerknęła na jego włosy, ale żadnych rogów nie widziała.

Re: Dębowy Przybytek

54
-Taak... już ci współczuję... Tyle wspólnych nocy... - zamruczał, wzmacniając swe oddziaływanie na kobietę. Przysunął się jeszcze bliżej i pocałował ją ciepło w szyję, jednocześnie kładąc dłoń na jej nodze.

Nie chciał wprawdzie znów zapędzić się do łóżka, w końcu tamta noc mu na jakiś czas wystarczyła, a nie chciał zbytnio męczyć kobiety. No i przy okazji zaoszczędziłby prania pościeli karczemnym służkom. Niemniej jednak, wiedział, iż sprawi przyjemność zarówno Shah, jak i sobie. Poza tym, do otrzymania swego posiłku było jeszcze trochę czasu...

Re: Dębowy Przybytek

55
Wzrok Amarona powędrował w ślad za jego palcami - z tego właśnie powodu mężczyzna nie dostrzegł zataczającego się studenta maszerującego nierówno w ich stronę. Podniecenie płonące w obu postaciach podziałało na nie jak trunek. Choć Shah od początku nie miała zamiaru wlewać w siebie procentów. Skoncentrowani na sobie nawzajem i na gorącej rozmowie, bohaterowie nie spodziewali się tego, co stało się wkrótce potem. A co, tak w zasadzie, zaszło? Uczniak - nawalony prawdziwą wódą a nie chucią - nieostrożnie potknął się o biegnącego przez środek karczemnego pomieszczenia kota i wleciał z mocą na ławę przed którą miejsce zajęła para rozmówców. Soczek Amarona rozlał się po blacie, a największa jego część spoczęła na spodniach czarnowłosego. Shah akurat miała swój kubeczek w ręce, przez co udało jej się uniknąć zaplamienia stroju. Student powiedział ciche przepraszam, co brzmiało jak przepasam... a potem na czworaka usunął się za próg gospodarstwa. Amaron został z plamą po soku na sztanach. Ława zalała się po całości. W powietrze uleciał zapach jabłuszek.



Nikt nie spodziewa się administratorskiej interwencji.

Re: Dębowy Przybytek

56
Nim mężczyzna zdążył zareagować, było już za późno. Prawie cała zawartość kufla rozlała się na jego spodniach w akompaniamencie łomotu.
-Osz ty skur... - wyrwało mu się. Odruchowo podniósł swój kufel i po krótkim przycelowaniu, cisnął nim w wycofującego się już studenta. Niezależnie od wyniku trafienia, odwrócił się i spojrzał na swoje spodnie. W jego oczach przez chwilę coś się zaświeciło, zupełnie, jak gdyby w bezkresnej Otchłani na krótko pojawił się płomień świecy. Jednak zgasł on tak szybko i niespodziewanie, jak się pojawił.
-Niech go cholera... Innych spodni nie mam na zmianę.
Amaron zacisnął lekko wargi i spojrzał w stronę przechodzącej dziewki karczemnej.
-Macie może jakiś tani, skromny pokoik? Ot, coby spodnie zdjąć i wysuszyć, a zebranych tu nie gorszyć.

Re: Dębowy Przybytek

57
Karczemna służka uśmiechnęła się na widok zmoczonego Amarona i już chciała mu zaproponować darmowe suszenie odzienia nad paleniskiem na zapleczu... ale uwagę jej oczek w ostatnim momencie zabrała postać gospodarza sterczącego za kontuarem. Jego groźna i dająca miesięczną płacę postać. Dziewka zmartwiła się i podeszła do uwalonego sokiem stołu. Ścierając mokra powierzchnię zewnętrzną stroną białego fartucha powiedziała:

- Pańskie spodnie, to problem też pański. Cena za nocleg to dwa sreberka, ale nająć można jeno na całą noc.

Potem karczmareczka przepadła w drzwiach do kuchenki. Tam spotkało ją macnięcie w biust od zadowolonego gospodarza.

Re: Dębowy Przybytek

58
-No, z mokrym tyłkiem i tak nie będę ganiać...
Amaron wstał od razu i ruszył w stronę gospodarza, coby wręczyć mu wspomnianą kwotę i odebrać klucz do pokoju. Następnie, skinął głową na dziewkę karczemną i uśmiechnął się, po czym skierował się po schodach na górę, tuż przed wejściem rzucając jeszcze do Shah:
-Jak skończysz swój sok, zapraszam.

Re: Dębowy Przybytek

59
Przyglądała się całemu zdarzeniu ciągle popijając soczek. W duchu śmiała się nawet, cała sytuacja była wszakże zabawna, ale kiedy służka uśmiechnęła się do Amarona, miała ochotę wstać i uderzyć ją w twarz. Powstrzymała się, bo przecież damy takie jak ona nie biją takich nic nie znaczących suk z kościstym tyłkiem.
-Jak skończysz swój sok, zapraszam. - usłyszała głos Amarona idącego do pokoju. Och, Amaronie, powiedziałeś to tak zachęcająco i kusząco, że już cała płonę i doszłam już z pięć razy!, pomyślała, wykrzywiając twarz w grymasie pełnym sarkazmu.
Oczywiście, dopiła sok i ciężko wstała od stołu. Już miała ruszyć w kierunku wynajętego pokoju, ale zdecydowała się na podejście do lady karczemnej.
- Dobry karczmarzu, jeśli mogłabym prosić o przyniesienie naszego zamówienia do pokoju. - powiedziała z miłym uśmiechem, zakrywając swoje oburzenie zachowaniem i Amarona, i służki. - I proszę, niech przyniesie je ta dziewka. - wskazała palcem na dziewczynę, która wycierała im stolik. Mówiąc to, popatrzyła na nią ostrym i groźnym spojrzeniem, z twarzą wyrażającą zdecydowanie gniew.
Obróciła się i ruszyła w stronę pokoju. Jakoś udało jej się znaleźć odpowiednie pomieszczenie. Weszła do pokoju i spojrzała na Amarona.
- Skoro już i tak masz się rozebrać, to chyba nie na darmo, co? - powiedziała, zamykając drzwi i uśmiechając się uwodzicielsko. Miała nadzieję, że lada moment przyjdzie ta dziewka i będzie mogła z nią pomówić.

Re: Dębowy Przybytek

60
Amaron zaśmiał się cicho.
-Kto wie, kto wie...
Jego peleryna, miecz i plecak leżały już obok łóżka, zaś sam mężczyzna ściągał już swoje spodnie.
-Można powiedzieć, iż ten wypadek, to takie szczęście w nieszczęściu...
Po chwili, spojrzał kobiecie w oczy.
-...szczęście dla Ciebie, jak zgaduję.

Wróć do „Oros”