Górne miasto

1
Deszcz dalej szumiał naokoło, niewiasta zaś znowu była dla niego nietykalna. Całą drogę przeszła tak suchą stopą, jak i suchą głową, chociaż przebyli niemały kawałek.

Oddalili się od rynku jarmarcznego dość szybko – czarodziejka prowadziła, jakby coś ją niosło przed siebie, szła dość szybko, toteż czas minął niepostrzeżenie. Najpierw przez kilka zakrętów, mijając nielicznych uciekających przed opadem przechodniów, by potem wypaść na długą, szeroką ulicę. Tędy wędrowali dość długo, nim drewniane, bielone domu nie zmieniły się w murowane, a te w rzeźbione w kamieniu. Co jakiś czas z obu stron dało się słyszeć wybuchy śmiechu, dźwięki lutni, rozmów, kłótni. Miasto dopiero zaczynało żyć.

Słońce było już bliżej zajścia niż przed chwilą, gdy w końcu dotarli do celu – do piętrowego budynku z rzeźbionym portykiem otoczonego zaskakująco zielonym ogródkiem.

- Nauczyciel mówi po elficku – poinformowała Diarmunda czarodziejka, gdy się zatrzymali. Wykonała w powietrzu dziwny znak, po czym pchnęła niewielką furtkę. Weszli dalej. Gdy dotarli do drzwi wejściowych, masywnych, zdobionych misternymi zawijasami, otworzyła je machnięciem ręką. Znaleźli się w sporym, jasnym hallu, którego głównym elementem były wielkie, marmurowe schody. Z boku stał sługa, pochylając głowę. Rzuciła mu kilka szybkich słów, a ten odszedł.

Kobieta wskazała wejście z boku, za którym widoczny był stół i kilka krzeseł, potem mniejsze pomieszczenie tuż obok, odrzwione.

- Tam pójdziesz, ale najpierw tam. To jest łazienka. Jesteś mokry.

Ustała w miejscu, obserwując, czy elf aby na pewno usłucha polecenia. Założyła ręce na piersi.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Górne miasto

2
Uzbrojony elf w środku miasta, w towarzystwie czarodziejki z pewnością przykuwał uwagę, jednak patrząc na nich, nie dało się wysnuć żadnych wniosków.
Diarmuid przemókł do suchej nitki. Ale nie przeszkadzało mu to, lubił deszcz. Patrząc na czarodziejkę, od której deszcz trzymał się z daleka, chłopak nie mógł wyjść ze zdziwienia. Nie dziwił go jednak tak bardzo sam fakt tego, że nie jest w stanie zmoknąć, lecz tego, że unika deszczu.
Wszystkie kobiety tak stronią od wody jak od ognia w tym mieście?
Idąc przez miasto, mimo iż chłopak powinien się czuć nieco swobodniej w towarzystwie kogoś, kto zna miasto jak własną kieszeń, Diarmuid ciągle był niespokojny, w końcu po raz pierwszy zawitał do miasta.
Tylu tu ludzi dookoła. Lepiej być ostrożnym, co by zaraz komuś coś nie strzeliło do łba...
Chłopak nie wiedział czego ma się spodziewać. Jak widać jednak nie powinien był się spodziewać niczego, gdyż dotarł bezpiecznie na miejsce.
Zwróciwszy uwagę na to, że słońce powoli zaczyna zachodzić, chłopak zdał sobie sprawę z tego, jak mało czasu mu zostało, i że musi działać szybko. Diarmuid zdał sobie również sprawę z tego, jak to dobrze sprawy się potoczyły, gdyż skomplikowany system magicznych zabezpieczeń przy wejściu do budynku stanowczo go przerastał.
Diarmuid zdawał sobie doskonale sprawę z nierówności społecznych panujących wśród ludzi, i miał jako taki rys ludzkich manier, do których winien się dostosować przebywając w ich towarzystwie. Nie popierał tego typu zachowań, jednak łatwiej zawsze dobić targu gdy się wzbudza sympatię. W związku z tym, chłopak przytaknął czarodziejce po czym ruszył do wskazanego pomieszczenia. Nie miał on jednak zielonego pojęcia o tym, czym jest łazienka. Nie wiedział co go może czekać w ów pomieszczeniu i jak przebywanie w nim ma mu pomóc się wysuszyć. Mimo tego, ruszył śmiałym i zdecydowanym krokiem przed siebie.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Górne miasto

3
Pomieszczenie było niewielkie, takie, na jakie wyglądało z hallu – drzwi z boku nigdy nie prowadziły do wystawnych sal i wygodnych komnat. Diarmund znalazł się w wyłożonym kamieniami i drewnem pokoiku, w którym dojrzał dwie ogromne miski, w których mógłby zmieścić się człowiek, a także wiadro z gotową zimną wodą. Na ścianach wisiały jakieś dziwne, zdobione szmaty. Całość dopełniało okienko, przez które wpadało niewiele światła. W sumie dałby radę się przez nie przecisnąć, ale po co?
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Górne miasto

4
Chłopak przyjrzał się uważnie szmatom, które wisiały na ścianie. Podchodząc do nich chwilę później, złapał je w rękę i potarł palcami, sprawdzając materiał. Nie było to nic wartościowego. W związku z tym, chłopak uznał, że nic się nie stanie jeśli wytrze o nie swoje ciało, jak też uczynił. Nie zdejmował jednak swoich ubrań. Jedynie tam gdzie mógł wycisnął z nich wodę do miski co by nie skapywała na podłogę. Kiedy uznał już, że nie zamoczy, ani tym bardziej nie zabrudzi niczego wartościowego w budynku, wyszedł z łazienki. Całość nie zajęła mu sporo czasu, w końcu bardzo mu się śpieszyło.
Podchodząc do czarodziejki, po chwili przemówił.
- Teraz już jestem suchy. Możemy iść dalej? - zapytał z wyraźną niecierpliwością
Streszczaj się kobieto, nie mam czasu na pierdoły, skoro chcę wam pomóc...
Motyw
Motyw bitewny

Re: Górne miasto

5
Wyraz twarzy czarodziejki mówił, że nie była zadowolona. Podniosła ku elfowi pięść po czym ją otworzyła. Z dłoni czarodziejki wyleciała niewidzialna ściana gorąca. Diarmuid poczuł ją na całym ciele. Jego ubrania wyschły do wystarczającego stanu. Gdy ciepło ustało zrobiło mu się strasznie zimno. Musiał na nowo przywyknąć do tej temperatury.

- Dobrze, idź - ponownie wskazała odpowiednie pomieszczenie - Jeśli będzie w dobrym nastroju powiedz, że wpuściła cię Margaret, jeśli w złym to jesteś tu dzięki Ioii. Rozumiesz?

Magiczka oddaliła się nie czekając na odpowiedź. Popchnęła tylko Hoffmana w stronę w którą miał się udać. Nadal było widać tam tylko stół i kilka krzeseł.

Re: Górne miasto

6
Czując na sobie falę gorąca, chłopak przez krótką chwilę czuł niepokój, nie wiedząc co się zaraz stanie, po czym wiedząc już o co chodzi, otworzył, ze zdziwienia szeroko oczy, rozłożył ręce i obrócił się w miejscu.
Hooo... więc magia potrafi być jednak użyteczna... Dobra rzecz, móc się tak w każdej chwili wysuszyć co by się nie przeziębić...
- Zrozumiałem. - odpowiedział krótko lecz pośpiesznie na słowa czarodziejki, po czym udał się w wyznaczonym kierunku
Dziwne panują u nich zwyczaje, aby w zależności od nastroju podawać różne informacje...
Po kilku chwilach, kiedy chłopak był już na miejscu, stojąc tak przed nieużytkowanymi obecnie meblami, czuł się nieswojo i nie bardzo wiedział jak ma się zachować...
Hmmm... jak powinienem się zachować według ludzkiej etykiety będąc samemu w pomieszczeniu? Myślę, że najlepiej będzie jak poczekam na tego całego ,,Nauczyciela"...
Jak pomyślał, tak też zrobił, stojąc w miejscu jak kołek, oczekując na gospodarza.
Mam nadzieję, że to ktoś ważny i w miarę wpływowy w tym mieście.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Górne miasto

7
W pomieszczeniu faktycznie był tylko stół i krzesła. Zwykłe, drewniane i zadbane. Po drugiej stronie były drugie drzwi. Z tych właśnie drzwi wyszedł siwiejący mężczyzna ubrany w prawie czarną szatę ze złotymi paskami sięgającą mu do kostek.

Mężczyzna podszedł do Hoffmana trochę się garbiąc. Przyglądał mu się z lewej, z prawej. Podrapał się po brodzie po czym odwrócił się, odszedł kawałek i zwrócił się z powrotem twarzą do Diarmuida. Po chwili wreszcie się odezwał.

- Nie zamawiałem elfa do wystroju. Co tu robisz i kto cię tu wpuścił?

Re: Górne miasto

8
Chłopak ujrzawszy starca, który nie dając mu możliwości wypowiedzi, z początku zaczął mu się przyglądać jak jakiejś ozdobie bądź zwierzęciu, kiedy tylko się odezwał, Diarmuid podjął inicjatywę. Jak nakazywały mu jego maniery, ukłonił się, zakładając prawą rękę na plecy, lewą rękę na brzuch, robiąc lewą nogą lekki krok w tył.
- Nazywam się Diarmuid Ua Shaledin... - zaczął po elficku, wiedząc, iż mężczyzna potrafi się posługiwać tym językiem, po czym przerwał prostując się z powrotem ... i nie jestem elfem, a porównanie do nich jest dla mnie obrazą. Mam pewne informacje, które mogą uchronić was i waszą bibliotekę przed pewnym nieszczęściem... o ile zechcesz mnie Panie wysłuchać. Kto mnie wpuścił nie ma większego znaczenia...
Nie ważne kto mnie wpuścił, kim jestem, ani jak wyglądam. Jeśli ten burak ma odrobinę oleju w głowie, będzie mi nogi całował za te informacje. Tak samo jak kupca nie obchodzi jego rozmówca, a tylko interes, tak samo i jego powinno. A jeśli nie... cóż, trudno ratować głupich kiedy sami tego nie chcą...
Motyw
Motyw bitewny

Re: Górne miasto

9
Starzec tkwił chwilę w zamyśleniu po czym odpowiedział.

- Wyglądasz mi na elfa. Mniejsza z tym wzrok mnie może zawodzi. To kto cię wpuścił ma znaczenie i to duże. Nawet jeśli myślała ta osoba, że masz ważne informacje to jej nie usprawiedliwia. Nikt taki jak ty nie ma tu wstępu. Poza tym jakie informacje może skrywać taki dzieciak?
- Z przyzwoitości cię wysłucham, ale wątpię by jakieś nieszczęście miało spotkać bibliotekę.

Podczas rozmowy starzec tonem, wzrokiem i postawą wywyższał się nad Diarmuida. Miał większe doświadczenie życiowe i rangę społeczną, więc teoretycznie mógł sobie na to pozwolić, ale jednak czuć było, że jest w złym nastroju - prawdopodobnie przez Hoffmana.

Re: Górne miasto

10
- Jestem Shaledin. I bardzo nie lubię elfów... - odpowiedział chłopak, po czym kiedy starzec dokończył, wyczekując odpowiedzi chłopaka, on znów zaczął mówić
- Powiem wprost. Ktoś chce okraść waszą bibliotekę. Ponoć trzymacie tu wartościowe księgi. Skąd o tym wiem? Miałem zwinąć do niej klucz i przekazać go gildii złodziei. Jednak Shaledin nigdy nie zniżył by się do roli pospolitego przestępcy. W związku z tym oferuję wam moją pomoc. Mam nawet pewien plan, dzięki któremu możemy dużo zyskać.
Diarmuid mówił spokojnym oraz dumnym tonem. Nie był przy tym przemądrzały, znając swoje miejsce w wiekowej hierarchii, jednak nie dawał się karcić starcowi.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Górne miasto

11
Starca informacja ta nie ruszyła a wręcz wyglądał na znudzonego. Zmęczony staniem na jego już słabych od starości nogach odsunął krzesło od stołu i rozsiadł się na nim.

- Życz im powodzenia. Powiedz wreszcie kto cię tu wpuścił?!

"Nauczyciel" najwyraźniej nie widział niczego strasznego w złodziejach.

Re: Górne miasto

12
- Widziałem jak działają - odpowiedział chłopak - To nie są pierwsi lepsi uliczni rabusie.
- Znają wasz system zabezpieczeń i wiedzą jak go złamać. Nie macie nic do stracenia. Pozwólcie sobie pomóc.
Diarmuid nie musiał starać się być szczerym w swoich słowach, gdyż mówił samą prawdę i na prawdę chciał pomóc tym ludziom. Naturalnie zależało mu również na jego własnym interesie, jednak nie było w tym przypadku konfliktu interesów.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Górne miasto

13
Mężczyzna był już trochę rozdrażniony i z jego twarzy można było wyczytać, że Diarmuid nadal go nie przekonał.

-"Śniegu w wiosnę by chcieli ci co chcieliby, aby młodzi nie szaleli" tak pisał Henry Torrin w jednym ze swoich dzieł. - odparł starzec -Śnieg już mamy, a młodzi dalej swoje.

Podrapał się po głowie nie spuszczając wzroku z Hoffmana. Po chwili odparł:

- Skoro już musisz to zgoda. Jaki masz plan dzieciaku?

Re: Górne miasto

14
Mam go - Pomyślał Diarmuid, uśmiechając się do siebie w duchu
Chłopak mimo wszystko stracił wcześniej lekko na pewności siebie, jednak kiedy już udało mu się przekonać starca, wróciła z powrotem.
- Złapanie szeregowych organizacji nic nie da. - zaczął mówić - Jeśli złapiemy pierwszych lepszych, zaraz pojawią się następni, a skoro komuś takiemu jak mi udało się wejść aż tutaj, prędzej czy później im się uda
- Trzeba sięgnąć głębiej. Dajcie mi klucz, schowajcie wasze najcenniejsze księgi, a reszta niech zostanie na swoich miejscach. Nie powinni ich wówczas ruszyć. Ale nawet jeśli by je zabrali, z wewnątrz będę miał na nie oko, a gdyby je sprzedali, łatwo będzie mi je odzyskać. W ten sposób złodziejaszki będą przekonani o tym, że była to podpucha i stracą zainteresowanie waszą biblioteką.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Górne miasto

15
- Czy ty sobie kpisz?! - oburzył się starzec - Mam zostawić złodziei bez winy?! Prędzej uwierzę żeś nie elf niż zgodzę się na coś takiego! Skoro masz informacje dotyczące gildii to nie możesz nas zaprowadzić do jej przywódcy? Mniejsza z tym. Najpierw trzeba ukarać... Jak ty ich nazwałeś? Szeregowych? Skoro tak bardzo chcesz pomóc to powiedz kiedy atak jest planowany i razem z jednym magiem pochwycicie złodziejaszków. Oczywiście sypnę coś groszem w zamian i takie tam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oros”