Re: Targ

31
Rycerz stanął przed karetą. Spojrzał na trzymaną dziewczynkę.
"Berith? Behrith? Jakkolwiek by się nie nazywała..."
Jego wzrok przeniósł się na wysokiego mężczyznę.
"...jakkolwiek by się nie nazywała, On ją zna..."
Wtem, usłyszał jej głos. Sidana. Szybko odszukał ją wzrokiem.
"No właśnie... też bym chciał wiedzieć.."
-Nie wiem! Ta mała mi chciała ukraść sakiewkę, to ja złapałem, chciałem oddać straży! - zawołał.
"Albo to jakoś pomoże... albo pogrąży mnie jeszcze bardziej. Zobaczymy."

Wtem, nie wiedzieć czemu, nagle złapał go krótki, acz niemały skurcz w ręce. Minął dość szybko, jednak trwał na tyle długo, że z cichym krzykiem - bardziej ze zdziwienia, niż z bólu - mężczyzna zdążył puścić małą.

Re: Targ

32
Niteczki energii przeszyły dłoń rycerza i odpłynęły na dobre po tym, jak złość Beherith przerodziła się w zdumienie. Przeniosła wzrok szeroko otwartych oczu ze swoich rąk na twarz równie zaskoczonego wojownika, potem szybko zlustrowała straż króla Aidana, lecz ich znudzone miny zdawały się dawać jasny komunikat, iż nie dostrzegli tego, czego Beherith i rycerz doznali na własnych skórach.
Dziewczynka jeszcze raz z dokładnością obejrzała swoje dłonie, szukając jakiś pozostałości po dziwnej energii, lecz ręce były jedynie przybrudzone piachem, to wszystko.

Re: Targ

33
Było tutaj jeszcze bardziej tłoczno niż w Karczmie, co wcale jej nie zdziwiło. Na każdym targu, w każdym większym mieście, jest zawsze pełno ludzi. I złodziei. Odruchowo przeciągnęła torbę, która zazwyczaj umiejscowiona była na jej prawym pośladku, do przodu i położyła na niej rękę.
Zerknęła na Amarona. I w tym momencie tak strasznie pozazdrościła mu wzrostu. Z jej brakiem wysokości jedyne, co widziała, to plecy tłumu, które bezczelnie zasłaniały jej widok. I w tym momencie po raz kolejny ktoś nieostrożny, rozglądający się po towarach, idący z naprzeciwka, szturchnął ją w ramię, tym razem mocniej niż zwykle, na co tylko warknęła ze złości na niesprawiedliwość świata.
- Jak ja bardzo nie lubię tłumów. - powiedziała do towarzysza, z wymuszonym uśmiechem na ustach.

Re: Targ

34
-Kupimy zatem to, co nam potrzebne i pójdziemy w jakieś spokojniejsze miejsce - odpowiedział i odwzajemnił uśmiech, obejmując kobietę mocniej i dociskając ją lekko do siebie.
Amaron postanowił przedostać się wgłąb targu, unikając w miarę możliwości przeciskania się przez tłum. Dotarcie do celu zajęło więcej czasu, niż normalnie, lecz przynajmniej uniknął największego ścisku.
-Potrzebujesz kupić coś konkretnego? - zapytał jakby od niechcenia, rozglądając się po straganach.

Re: Targ

35
- Nie. Zazwyczaj improwizuję. - odpowiedziała dosyć głośno, tak, by w tym gwarze Amaron ją usłyszał. Musiała przyznać, że mimo wszystko, targi miały swój urok. Nie wiedziała jeszcze dokładnie, co w nich takiego jest, ale od czasu do czasu miała ochotę na takowy się wybrać, ot, tak żeby przypadkowych ludzi poobserwować. Zazwyczaj przy pierwszym szturchnięciu zmieniała zdanie, ale nigdy nie żałowała. Targ był jedynym miejscem, w którym będąc otoczonym przez dziesiątki twarzy, ciągle czuła się sama. Tak, jakby Ci wszyscy obcy ludzie byli po prostu kolejnymi dodatkami do krajobrazu.
- Ale za to Ty coś wspominałeś o sztućcach. - rzuciła zaczepnie. Nie wierzyła, Amaron na polowanie na zbira będzie zaopatrywał się w sztućce. Śmieszyło ją to nawet. Wyobraziła go sobie śpiącego na gołej ziemi przy dogasającym ognisku, a obok leżącą elegancką zastawę ze srebrną łyżką. Zaśmiała się na głos, nie tłumiąc dobrego humoru.
- Boję się tej wyprawy. - powiedziała, już ciszej, tak, jakby jej usta same wyszeptały te słowa, a ona dopiero, gdy je wypowiedziała, zdała sobie sprawę z ich znaczenia. Przytuliła się bardziej do mężczyzny.

Re: Targ

36
Amaron uśmiechnął się po raz kolejny.
-Ano, sztućce. Trzeba się zaopatrzyć, wizja jedzenia palcami ze wspólnego rondelka nie jest zbyt smakowita.
"Choć jadło się i gorsze rzeczy i w gorszych warunkach. Ale skoro to moja wyprawa, to nie zaszkodzi zapewnić im nieco godziwszych warunków... Hmm, może coś do zszycia pledu jeszcze bym znalazł..."
Mężczyzna podniósł wyżej głowę i rozejrzał się dookoła, wypatrując, co sprzedawane jest na poszczególnych straganach. Po jego minie dało się wywnioskować, iż raczej nie znalazł tego, czego szukał. Słysząc natomiast ciche wyznanie Shah, spojrzał na nią i pokiwał głową wolno.
-Ja też. Ale nie martw się, nie pozwolę, aby stało się ci coś złego - objął mocniej kobietę, pochylił się lekko i pocałował ją pierw w czoło, następnie zaś w usta, osłaniając ją połą swego płaszcza.

Re: Targ

37
Właściwie to nie o to jej chodziło, że mogłoby się jej stać coś złego, ale bardziej o to, że okaże się nieprzydatna, albo, o zgrozo, jak kula u nogi ciężarem będzie. Ale nie powiedziała tego, bo gest Amarona był niezwykle przyjemny. Poczuła się zaskakująco bezpiecznie, gdy poczuła dotyk jego ust na swym czole. Po ciele przebiegł jej dreszcz, tak bardzo różniący się od tych ostatnich. Uśmiechnęła się błogo, niczym dziecko, bezbronna dziewczynka. I było to bardzo miłe uczucie.
- Zajmijmy się najpierw tym... - powiedziała, kiwając głową, wskazując tym gestem stragany. - Później będziemy się martwić.

Re: Targ

38
Kiwnąwszy głową, mężczyzna kontynuował przechadzkę wśród straganów, rozglądając się po różnych straganach, na miarę swych możliwości bacznie oglądając również najbliższe osoby, wypatrując wśród nich potencjalnych złodziei.

Niewiele później, Amaron dostrzegł niewielki stragan, za którym zasuszony już przez czas sprzedawca poprawiał ułożenie towarów. Jego tematyka nie pozostawiła żadnych złudzeń.
-Mam was... - uśmiechnął się sam do siebie, ruszając z Shah w stronę straganu.
Mężczyzna skinieniem głowy powitał sprzedawcę i zaczął się przyglądać. Pierwsze co dostrzegł, to niewielki zestaw przeznaczony do gotowania w plenerze - rondelek, kubek oraz dwie drewniane łyżki i widelce.
-Przepraszam, za ile gryfów ten zestaw? - wskazał na oglądany przedmiot.
Sprzedawca podrapał się po głowie i zmierzył Amarona wzrokiem.
-Jak dla waszmościa... piętnaście gryfów.
-A gdybym chciał kupić same łyżki i widelce?
Stary zmarszczył dziwnie brwi i spojrzał na rondelek.
-Nie sprzedaję tego na części. Albo całość, albo nic.

Klient uśmiechnął się tylko i wyprostował, wypinając nieco pierś do przodu.
-Zatem mam propozycję. Dwie łyżki i widelce... oraz kubek. Rondelek zawsze możesz Pan sprzedać luzem, jak jaka gospodyni przypali swój, zapewne nie będzie patrzyła na łyżki, widelce i resztę, bo tylko ją interesować będzie rondel, dlatego możesz pan go trzymać i czekać, aż ktoś kupi całość, albo mieć trochę srebra w kieszeni oraz sam rondel, albo sam kubek i sztućce - oznajmił ciepłym, pewnym siebie głosem.
Sprzedawca spojrzał z uznaniem na swego klienta.
-No, widzę, że waść nie pierwszy lepszy wojak, a i na interesach się trochę zna. Umowa stoi, dziesięć gry...
-Sam rondel jest niezgorszej jakości, jeśli jakaś dobrodziejka potrzebowałaby pilnie kupić jakiś, myślę, że sprzedałby się za piętnaście gryfów - przerwał mu Amaron - Siedem gryfów i masz pan i srebro i rondel. Umowa stoi? - mężczyzna spojrzał swemu rozmówcy w oczy.
Ten zacisnął nieco usta, lecz po chwili uległ i kiwnął głową, po czym wyciągnął kubek oraz sztućce z rondla, a następnie odstawił je na bok.

Amaron uśmiechnął się przelotnie do Shah, po czym wyciągnął odliczoną kwotę i wręczył ją sprzedawcy, a następnie jednym ruchem zgarnął swój nowy nabytek, który kilka sekund później znalazł się w bocznej kieszeni jego plecaka. Mężczyzna podziękował sprzedawcy skinieniem głowy i uśmiechem, po czym ruszył ze swą towarzyszką na obrzeża targu, aby usiąść na jednej z pustych ławek.

Re: Targ

39
Z ogromnym zaciekawieniem obserwowała proces targowania się Amarona ze sprzedawcą. Nie śmiała odezwać się ani słowem, stanęła nawet nieco bardziej z tyłu, odsuwając się, ale ciągle bacznie obserwując. To w targach też lubiła. Niemalże niewybaczalnym błędem oraz oznaką braku szacunku byłaby zgoda na pierwszą wymienioną przez sprzedawcę kwotę. To taki osobliwy niepisany kodeks targów.
Nie mogła sobie także odpowiedzieć na pytanie, komu byłoby łatwiej - jej, czy Amaronowi? Z jednej strony mężczyzna wzbudza większy respekt, wydaje się bardziej nieugięty, do tego dochodzi postura jej towarzysza i jego groźny wygląd. Z drugiej strony, ona ma dekolt, który całkiem ładnie wygląda, gdy nachyli się nad czymś, udając zamyśloną, jeszcze zgarniając opadające, zasłaniające bezczelnie widok włosy.
Gdy tylko odeszli od stoiska, Shah spojrzała na Amarona z uśmiechem.
- Gratuluję. - powiedziała i rozejrzała się za jakimś miejscem, w którym mogliby usiąść. Gdy tylko tłum zdecydowanie się zmniejszył, wypatrzyła ławkę. Automatycznie przyspieszyła krok. Tak, jakby za chwilę ktoś miał na niej usiąść i triumfalnie się z niej zaśmiać.
Udało jej się. Usiadła na ławce i oparła się o nią plecami, zamykając oczy i wyciągając twarz ku południowemu słońcu. Uśmiechnęła się pod nosem tajemniczo.
- Ufasz temu całemu Szahidowi? - zapytała, nie otwierając oczu, dalej pozwalając słońcu dotykać swojej skóry.

Re: Targ

40
Usiadłszy obok, Amaron zdjął swój płaszcz i rozmasował krótko swoje ramiona, poprawiając przy okazji naramienniki, po czym uśmiechnął się do Shah.
-Trochę zaufania zawsze pomaga w nawiązywaniu przyjaźni. A szczypta nieufności niekiedy potrafi uchronić od złego - odpowiedział.
Korzystając z tak dawno nie widzianego wiosennego słońca, wyciągnął się leniwie i objął ramieniem kobietę, również postanawiając się trochę ogrzać.
-Nie znam go jeszcze, ale sprawia wrażenie całkiem sympatycznego. A to, że jest jaki jest i szuka okazji do przekonania się, od kogo jest lepszy albo gorszy... cóż, rozumiem go. Koniec końców, rywalizacja leży w męskiej naturze od wielu pokoleń, podobnie jak w watasze wilków. Ci, którzy udowodnią, iż są silniejsi, jedzą wcześniej od pozostałych, dostają lepsze kąski czy lepiej śpią. Szahid po prostu chce się wykazać, powalczyć, zmierzyć się z rzekomym najlepszym miecznikiem w Grenford. On się z nim zmierzy, my zrobimy dobry uczynek, zarobimy trochę grosza, a i może zyskamy nowego kompana... Tak więc nie narzekam.

Re: Targ

41
Oparła głowę na ramieniu Amarona i słuchała jego słów w milczeniu. Widać, że głęboko się nad wszystkim zastanawiała. W pewnym momencie nawet przygryzła wargi nieco za mocno, przez co otworzyła powieki i spojrzała na swoje dłonie, leżące spokojnie na jej udach. Poruszała powoli palcami i zacisnęła je na chwilę w pięści. Nie gniewne, ale raczej bardziej powolne i stanowcze niż agresywne.
- Nie wiem, czy się z Tobą zgadzam. - powiedziała, rozluźniając dłonie. Podniosła wzrok i zaczęła obserwować przechodzących obok nich ludzi.
- Szahid nie jest taki, na jakiego wygląda. - kontynuowała po tej, jakże dłużącej się w jej głowie, przerwie.
- Przynajmniej tak mi się wydaje. Jego postura, mięśnie, wzrok sprawiają, że każdy, kto go widzi, od razu go ocenia. Mam wrażenie, że pod tą maską kryje się całkiem inteligentny facet, który wie, jak taką sytuację przekręcić na swoją korzyść. Owszem, możliwe, że rzeczywiście chce zmierzyć się z tym całym Zelerem tylko po to, by przekonać się o swojej sile, ale, nie wiem, nie znam się... - westchnęła tutaj ciężko - ...ale może szuka osoby, która byłaby w stanie go pokonać by zrzucić z siebie brzemię osiłka? - zapytała, zwracając twarz ku Amaronowi, a po chwili zaśmiała się krótko, może nawet nieco nerwowo.
- Ja to sobie historie wymyślam. To się chyba nazywa bycie kobietą, nie?

Re: Targ

42
-Tak, w pewnym sensie mogę się z Tobą zgodzić - odpowiedział, po czym pocałował kobietę w policzek i ułożył się wygodnie.
-A co do Szahida... kto to wie, może faktycznie to prawda. Przekonamy się jak upłynie trochę czasu. Nikt nie jest w stanie powiedzieć wszystkiego o człowieku, którego dopiero co poznał, prawda?
Delikatnym ruchem przytulił do siebie Shah i spokojnym wzrokiem zaczął wodzić po płynących błękicie nieba chmurach, ciesząc się chwilą i rozmyślając o rożnych, tylko jemu znanych rzeczach.

Re: Targ

43
Słońce przyjemnie muskało jej skórę, a ona, jakby tylko mogła, uciekła gdzieś poza miasto, rozebrała się i wygrzała całe ciało. Uśmiechnęła się lekko i westchnęła. Wsłuchiwała się w gwar targu, próbując wychwycić pojedyncze słowa, ale całkowicie nie mogła się skupić na ich znaczeniu, jakby hałas ten był bardzo nieprzyjemną muzyką podpitego nieudolnego grajka. Zmarszczyła lekko brwi w niewielkim zniesmaczeniu, po czym uniosła zamknięte wcześniej powieki. Spoglądała przez chwilę przed siebie, nie wypatrując czegoś szczególnego, po prostu przesuwała powoli wzrokiem po tłumie.
Już niebawem będzie miała większe powody do narzekania niż ten. Nie spodziewałaby się, że ich wyprawa będzie łatwa. Wręcz przeciwnie, jeśli rzeczywiście Zeler miał być nie byle jakim bandytą, to może być ciężko. Chociaż, jeśli Szahid walczy tak, jak wygląda, to jedynym jej zajęciem będzie poprawianie koloru na ustach i ewentualne rozpalenie ogniska, by herbatkę móc sobie zaparzyć.
- Powinieneś uważać. - powiedziała, nadając swojemu głosowi poważny i ostrzegawczy głos. - Widziałam, jak Szahid wpatrywał się w Ciebie z fascynacją. Zapewne gdybym się zza Ciebie nie wyłoniła wtedy w karczmie, nie siedziałbyś teraz tak wygodnie i bezboleśnie. - uśmiechnęła się szeroko. Miała nadzieję, że takim, głupim tak naprawdę, żartem, jakoś uda się jej rozchmurzyć atmosferę.

Re: Targ

44
Głos Shah wyrwał mężczyznę z zamyślenia. Po wysłuchaniu kobiety, Amaron zacisnął nieznacznie usta i kiwnął głową wolno.
-Wiem, wiem.. - mruknął cicho i wbił wzrok w tłum przed sobą. Po chwili, położył on głowę na ramieniu kobiety i kontynuował wpatrywanie się w pustkę i pełnię.

Re: Targ

45
Gdy Amaron oparł o jej ramię głowę, ta wnurzyła nos w jego ciemne włosy i pocałowała lekko, patrząc nieobecnie przed siebie, rozmyślając nad nieudaną próbą wyrwania mężczyzny z zamyślenia. Westchnęła lekko i cicho. Milczała przez chwilę, zapominając i znieczulając się na charakterystyczne dźwięki targowiska.
- Powiedz mi proszę, o czym myślisz. - wyszeptała. Tak, wiedziała, że właśnie to pytanie mrozi krew w żyłach wszystkim mężczyznom, a jednocześnie jest tak bardzo uwielbiane przez kobiety.
- Nie podobasz mi się, kiedy jesteś smutny. - dodała.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oros”