Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

46
Kiedy Diarmuid zbliżał się do nieznajomej, był pewny swego, a biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności, to jest dodatkowo spowodowane, jeszcze większe zamieszanie wokół, był pewien tego, że jego plan idzie jak po maśle. Widząc jak dziewczyna się potknęła, z początku chciał do niej podbiec, i złapać ją, aby nie upadła na ziemię, przez co znacznie przyspieszył tempa, już wyciągając w jej stronę rękę. Jednak widząc jak dziewczyna utrzymuje równowagę, powrócił do pierwotnego planu. Jakież było jego zdziwienie, kiedy jego ciało przeszył dreszcz, a zaraz później bolesne wstrząsy, przeszywające jego ciało od stóp do głów, przez które stracił panowanie nad własnym ciałem i bezwładnie upadł na ziemię.
Co to kuźwaaaaaaa...! - myślał półprzytomnie nie chcąc powiedzieć tego co miał na myśli
Co to za czary? Jakby jakiś demon wszedł w moje ciało... Czy to możliwe, aby taka młoda dziewczyna była zarazem tak niebezpieczna? Eh... i weź ty spróbuj tu komuś pomóc... Prawdopodobnie zaraz ktoś przyjdzie skrócić mnie o głowę... No dalej, weź się w garść. Nad własnym ciałem nie potrafisz zapanować?
Diarmuid wyjątkowo szybko doszedł do siebie i odzyskał kontrolę nad własnym ciałem, mimo, iż dla niego ta chwila trwała całą wieczność. Wyglądało to zupełnie tak, jakby był wysokiej klasy magiem. W rzeczywistości jednak, był w tej kwestii głupi jak but i wiedział o niej tyle co nic.
Powaliła mnie jakaś magia. Godny pogardy... jestem zwyczajnie godny pogardy... Jeszcze przez zwykłą dziewczynę, niewiele starszą ode mnie... Wstyd i hańba. Później dam sobie nauczkę, teraz muszę jakoś ogarnąć sytuację. Cholera...
Chłopak zaczął się rozglądać za upuszczonym nożem, po czym szybko podniósł go z ziemi, i z powrotem pewnie złapał w ręce.
- I cały mój plan szlag jasny trafił... - powiedział jakby do siebie, nawet nie zauważywszy tego, że zrobił to na głos
Co mam teraz zrobić? Jeśli ucieknę zachowam się jak ostatni tchórz. Jednak jeśli zostanę... najprawdopodobniej wywiąże się jakaś walka. Ale nie mogę walczyć z kobietą... To niedopuszczalne... Prędzej z wojskowymi, którzy lada moment tutaj przyjdą, jak tylko zobaczą uzbrojonego elfa, który ,,napadł kobietę". Kuźwa... zdaje się, że to nie był dobry plan...
Diarmuid pierwszy raz od bardzo długiego czasu zwyczajnie nie wiedział co ma zrobić. Stał przez chwilę jak zamurowany, jakby czekał na rozwój wydarzeń. Mimo tego, kiedy patrzył groźnym wzrokiem uniesionym do góry, spod ciemnych włosów, niemal wzrokiem wygłodniałego psa, jakaś jego część, wbrew temu co doświadczyło jego ciało, uważała, że stojąca przed nim dziewczyna wcale nie chce mu zrobić krzywdy. Szkopuł w tym, że Diarmuid również nie chciał jej zrobić krzywdy...
Zawsze tak się kończy jak chcę komuś pomóc. No nie może być kuźwa inaczej. Ja i moje cholerne szczęście. Dobra, ucieczka nie wchodzi w grę. Muszę zostać, jak trzeba walczyć i zginąć. Nie. Nie zamierzam zdychać w tak haniebny sposób. Dobra, muszę jakoś załagodzić sytuację? Ale niby jak? Ja na jej miejscu już dawno temu wbiłbym sobie strzałę między oczy, ona pewnie zaraz zrobi coś podobnego. Gorzej, że nie wiem do czego jest zdolny tak potężny mag jak ona... Phi... Magia... I co ja mam jej teraz powiedzieć... ,,dzień dobry"? Eh... mam coś do stracenia? Muszę jakoś zagadać i załagodzić sytuację. Może nawet uda mi się wytłumaczyć? To już by była rewelacja...
Po chwili chłopak się odezwał jakby nieśmiałym głosem. W rzeczywistości, próbował on sklecić w miarę prosto brzmiące słowa w języku wspólnym, z którego nadal był nogą.
- Em... zdaje się... że wyszedłem na, zwykłego bandytę... co? Em... Istnieje możliwość, abyś... dała... dała, mi się z tego... z tego... - zupełnie jakby się zaciął, podrapał się palcem po głowie, szukając w głowie pożądanego słowa, po czym zrobił najgłupszą rzecz, jaką mógł w tej sytuacji, a mianowicie... wyjął słownik... mimo wszystko szybko znalazł w nim szukane słowo, po czym po chwili dokończył - ... z tego... wytłumaczyć?.
No to teraz mam gwarantowaną strzałę między oczy albo od razu piorun w łeb... Jeszcze się jąkać zacząłem... Jak zwykle robię kiepskie wrażenie...
- ... Choć zdaje się, że nie jestem teraz zbytnio wiarygodny... - dodał jeszcze po chwili widząc minę czarodziejki, zupełnie jakby chciał zażartować, aby rozluźnić panujące napięcie
Zdaje się, że ten wstrząs nie tylko poraził moje ciało, ale i umysł...
Motyw
Motyw bitewny

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

47
Czarodziejka jak na czarodziejkę przystało nie wyglądała – nie była wielce urodziwa, sprawiała jednak wrażenie dobrotliwej i łagodnej, zdolnej użyć magii, by kogoś zranić tylko w sytuacji zagrożenia – a w takiej właśnie się znalazła, nic zatem dziwnego, że Diarmund poczuł, co to znaczy popieszczenie przez kobietę – niefortunnie w negatywnym znaczeniu. Wysłuchała go jednak z wyrazem zażenowania na twarzy, gdy ten wyciągnął słownik i zaczął go wertować w poszukiwaniu prawidłowego słowa. Z nieciętą miną opuściła gardę, patrzyła na niego jednak z wyrazem nieufności w brązowych oczach.

- Tłumacz się tedy. Mam czas.

Odezwała się jedynie, w końcu zakładając ręce na piersi i spoglądając na wyższego przecie elfa „z wysoka”. Sprawiała wrażenie, jakby robiła to jedynie ze względu na powagę sytuacji, nie wychodziło to naturalnie. Diarmund zauważył jednak, że wokół jej klatki tańczyły błękitne iskierki, gotowe zgotować to samo powitanie, co przed chwilą.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

48
Diarmuid widząc tańczące iskierki w ręce nieznanej kobiety, przypomniał sobie co się stało ostatnim razem, kiedy go telepnęło. Wiedział, że nie wygra z nią. Nie tutaj, nie w takim stanie. W związku z tym schował swój nóż z powrotem, po czym zaczął mówić.
- Chętnie to zrobię ale... nie tutaj. - Mówił, manewrując oczami na różne sposoby, zupełnie jakby chciał pokazać, że ktoś go obserwuje
Nie mogę tak na środku miasta zacząć gadać o tym, że gildia złodziei chce okraść bibliotekę... Mogą mnie w końcu obserwować. Ostrożności nigdy za wiele. Ech... że też wszystko zawsze musi być takie trudne...
Chłopak spojrzał się kilka razy w raczej niezaludnioną uliczkę obok i lekko skinąwszy głową w jej stronę, dał dziewczynie wyraźny znak, iż chce aby udali się w tamtą stronę. Po chwili dodał:
- Nie obawiaj się. Już pokazałaś, że nie byłbym w stanie Cię skrzywdzić... bo i tak mi nie uwierzysz, że nie chciałem zrobić Ci krzywdy, nie?
O czym ja w ogóle do cholery gadam?
Z chwili na chwilę, Diarmuidowi było coraz bardziej głupio, a atmosfera stawała się coraz bardziej nieprzyjemniejsza...
Motyw
Motyw bitewny

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

49
Czarodziejka nie wyglądała na przekonaną, wyglądało jednak na to, że jest skora dać Diarmundowi szansę na wytłumaczenie się z ataku z nożem. Gdy złożył jej w miarę składną propozycję udania się w bardziej ustronne miejsce, chwilę pomyślała, nadal bawiąc się iskierkami tańczącymi wokół jej dłoni. W końcu delikatnie skinęła głową. Minę dalej miała jednak poważną, co tylko dowodziło, że Shaledin nie jest w najlepszej sytuacji swego życia – kobieta wskazała głową uliczkę, w którą miał się udać. Nic nie mówiła.

Zimny wiatr zawiał znienacka, sprawiając, że wystające zza murów korony drzew wygięły się znacznie. Zawyło. Kątem oka elf zobaczył, że kobieta nic sobie z tego nie robiła, co więcej, wyglądała, jakby nie miał na nią wpływu. Ciemne, rozpuszczone włosy nawet nie zmieniły położenia, leżały, jak leżeć miały. Czarodziejka w pewnym momencie westchnęła z politowaniem, po czym poleciła krótko, acz zrozumiale:

- Zmyj krew.

Ruszyli – chłopak pierwszy, dziewczyna za nim. Nad Oros pojawiły się ciężkie, deszczowe chmury, momentalnie zakrywając wczesno wieczorne niebo. Szykowało się na deszcz, i to nie taki, który padał codziennie nad Kattok – krótki, intensywny. Ten miał być dłuższy, zimny i wprawiający w drżenie co skąpiej ubrane ciała. Dziwna para wojownika i magiczki przeszła kilkadziesiąt kroków, nim zatrzymała się po krótkim „Stój” towarzyszki Shaledina.

- Nie mówisz wspólnym, prawda? – zaczęła, kiedy zatrzymali się pod sporą, drewnianą wiatą przed wejściem do jednego z drewnianych domów. Wokół nie było nikogo – kto miał chodzić po mieście, chodził gdzie indziej, kto siedział w domu, ten raczej nie interesował się tym, co dzieje się za oknem, najwyżej na niebie. Pierwsze krople zdążyły już spaść. – Weź słownik i myśl, co mówisz, ciekawe, co powiesz. Może uwierzę.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

50
Diarmuid na polecenie dziewczyny sięgnął po przewiązaną przez pas szatę... ubrudzoną ziemią szatę, którą wytarł nos, samemu dopiero uświadomiwszy sobie, iż krew znów zaczęła z niego lecieć. Przy wytarciu się, ubrudził nieco swoją twarz ziemią, jednak i tak wyglądał lepiej niż umazany we krwi.
Poważnie... dawno nie zaliczyłem takiej wpadki... Jak dzieciak...
Zimny wiatr wzbudził niespokojną atmosferę, jednak nie podziałał w żaden sposób na ciało chłopaka, gdyż przywykł on już do znacznie trudniejszych warunków pogodowych.
Chłopak dostrzegł to niecodzienne zjawisko, jakim były nieporuszające się na wietrze włosy dziewczyny, co bardzo zdziwiło i jednocześnie zaciekawiło elfa, jednak nie dał tego po sobie poznać.
Kiedy już wreszcie byli na miejscu, chłopak odwrócił się do czarodziejki, rozglądając się ostrożnie zawczasu.
- Powiedzmy, że się uczę... - odparł na jej pytanie
Na kolejny komentarz dziewczyny chłopak uśmiechnął się przyjaźnie.
- To ile powiem, zależy od tego, czy masz dostęp do biblioteki uniwersyteckiej i jak wysoko stoisz w... - hierarchia... trudne słowo, nie znam go... emmm... - ... jak ważna jesteś w... wśród magów.
Chłopak nie spodziewał się przyjemnej reakcji dziewczyny, a wręcz przeciwnie.
Aha, to ja napadam na nią z nożem, a teraz w ramach przeprosin żądam informacji o niej...? Hmmm...
Żeby załagodzić nieco sytuację i zachęcić dziewczynę do wyjawienia mu pożądanych sekretów, chłopak znów zaczął mówić.
- Na początek mogę powiedzieć, że... mam in-for-macja, które mogą zapobiec... pewnemu nieszczęściu dla magów... - poprawił się po chwili
Motyw
Motyw bitewny

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

51
Na twarzy czarodziejki rozkwitł szeroki, ironiczny uśmiech. Wyglądała przy tym dość groteskowo – widocznie nie była przyzwyczajona do różnych dziwnych i nienaturalnych grymasów. Zaśmiała się nieprzyjemnie, unosząc głowę.

- I ty myślisz, że cię wpuszczą? Dobre… - odezwała się pewnym siebie, rozbawionym głosem. Nie skomentowała pytania o miejsce w hierarchii. Nie musiała się bać. Czego?

- Skąd coś wiesz? - zapytała po chwili zakładając ręce na piersi. Widać było, że starała się składać pytania najprościej, jak się tylko dało. Przy okazji skomentowała coś cicho, tylko do siebie.

Ziemia niecały łokieć od nich była już morka od deszczu. Szumiał, uderzając w bruk. Gdzieś od strony jarmarcznego rynku Diarmund zobaczył przemykających szybko ludzi. Nie byli aż tak daleko wyjścia z miasta, jak było widać. Właściwie zakręcił kółeczko.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

52
Diarmuid odwzajemnił chytry uśmieszek, odpowiadając na pytanie dziewczyny.
- Wpuszczą, wpuszczą. Powiedzmy, że mam pewne kontakty.
Deszcz zaczął padać, na co Diarmuid uśmiechnął się w duchu, gdyż bardzo lubił taką pogodę. Nie przeszkadzała mu ona w żadnym calu.
- Więc? Jak będzie? Możesz mnie również zaprowadzić do jakiegoś... ważniaka, którego to zainteresuje. - Dawał między zdaniami wyraźne odstępy na zastanowienie się
Po zadaniu pytania chłopak pozostał w milczeniu i bezruchu wyczekując na odpowiedź, i snując w tym czasie plan na niedaleką przyszłość.
Nie ma powodu, żeby mnie nie wysłuchać. A skoro nie chce gadać, to tym bardziej może chcieć mnie zaprowadzić do kogoś bardziej wpływowego, kto może mi się nawet odwdzięczyć za pomoc. Taaa... to było by najlepsze rozwiązanie, gdybym mógł pogadać z jakimś ważniakiem i wszystko mu wyjaśnić. Nie mógłby tego zlekceważyć, a ja zyskałbym do tego jego wdzięczność. Wilk syty i owca cała.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

53
Kobieta uniosła na chwile brwi w akcie przemyślenia tego, co Diarmund zaproponował. Po momencie jednak przeniosła na niego spojrzenie i bacznie przestudiowała.

- Może tak zrobię. Ale powiedz jeszcze, dlaczego chciałeś mnie zaatakować?

Uniosła głowę, dumnie na niego patrząc. Wydawało się, jakby jej spojrzenie miało zamiar prześwidrować na wskroś duszę Shaledina, szukając jego powodów. Była już poważna.

- Z resztą każdy może mówić, że coś ma. Mi powiedz, ... - ostatniego słowa nie zrozumiał. Po chwili kobieta zreflektowała się i poprawiła: - dam decyzję.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

54
Diarmuid stał nadal spokojnie, a słysząc kolejne słowa czarodziejki nabrał pewności siebie.
- Nie chciałem Ci zrobić krzywdy, tylko przyprowadzić tutaj. Tylko tyle.
Na kolejne pytanie chłopak wyraźnie się zamyślił, nie wiedząc specjalnie co ma odpowiedzieć.
Nie mogę jej zdradzić szczegółów, póki nie będę miał pewności, że nie wykorzysta tego przeciwko mnie. Lepiej się nie wychylać. Ale jeśli nie odstąpię rąbka tajemnicy, to mi nie zaufa...
- Powiedzmy, że... - zatrzymał się na chwilę - ..., że magów może spotkać niedługo... nieszczęście, a ja znam szczegóły. Czy to nie jest dla Ciebie wystarczająco dużo?
Dobra, teraz jak już tyle zdradziłem to musi jakoś zainterweniować. Myślę, że nie przejdzie obok tego obojętnie.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

55
Dziewczyna zrobiła kwaśną minę, zakładając ręce na piersi. Wpatrzyła się gdzies w dal, wyraźnie nad czymś rozmyślając. Wymamrotała pod nosem kilka niezrozumiałych słów, może w jakimś dziwnym języku, może we wspólnym, tylko za szybkim i za trudnym dla zrozumienia, nie wiadomo. W końcu jednak spojrzała na elfa.

- Trudno do najważniejszych. Mogę powiedzieć, ale jak to ważne? Muszę wiedzieć. Ocenię. Mów.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

56
Diarmuid poczuł się nieco zniesmaczony działaniem dziewczyny i miał już powoli dość jej niezrozumiałego według niego zachowania.
Poważnie... Ja na jej miejscu już dawno bym to zrobił, a tej ciągle mało...
- Jeszcze Ci mało, po tym co usłyszałaś?
Diarmuid podrapał się prawą dłonią po potylicy.
- W porządku. A co gdybym powiedział, że chodzi o kradzież? Czegoś... dość wartościowego... Hmmm...? - Spojrzał na dziewczynę z ukosa z lekkim, chytrym uśmieszkiem na twarzy
Motyw
Motyw bitewny

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

57
- Wszystko w rękach magów jest ... - odpowiedziała natychmiast niemal automatycznym głosem, głośno, niemal tak pewnie, że aż nie zauważyła, gdy użyła skomplikowanego słowa. Zerknęła na Diarmunda z góry, widocznie już zniecierpliwiona uporem elfa. Widać było, że sytuacja lekko zaniepokoiła białogłowę, jednak nie do tego stopnia, by zapragnęła uzyskać dla Diarmunda audiencję u wyższych władz...

- Jeśli tak bardzo chcesz, chodź do mojego ... - poddała się w końcu. Elf zauważył, jak bez ruchu wokół niej tworzy się przezroczyste pole siłowe - lekko zafalowało. W końcu skinęła głową w stronę, z której przyszli. Wyglądało na to, że Shaledin zyska okazję porozmawiania z kimś innym.

Deszcz nadal padał, całkiem z resztą intensywnie. Zimne, jasne strużki spływały pomiędzy kamieniami, ulice opustoszały już całkowicie, nawet te dalsze.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

58
Chłopak popatrzył przez chwilę na czarodziejkę jak na idiotkę. Kiedy jednak zauważył dziwne pole siłowe, otaczające kobietę, teraz w jego oczach było jedynie zdziwienie.
Udając, że rozumie wszystko co dziewczyna mówi, przytakiwał cały czas, aż w końcu, kiedy dziewczyna skończyła mówić i wydawało mu się już, iż dopiął swego, pokazał grzecznie prawą ręką czarodziejce, aby szła przodem.
Magia...
- Prowadź zatem. - powiedział, po czym chwilę później, ruszył posłusznie za swoją przewodniczką
Dobra, chyba wreszcie wyszedłem na swoje. Może jednak, koniec końców nie potoczy się to wszystko tak źle jak myślałem...? Ale i tak będę musiał dać sobie później nauczkę... - pogrążył się w myślach idąc przed siebie
Motyw
Motyw bitewny

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

59
Ku zdziwieniu elfa, czarodziejka nie wróciła na dziwny plac z wielką maszyną na środku. Pierwsze kroki co prawda skierowała w tę stronę, nieoczekiwanie jednak skręciła w jedną z bocznych uliczek, prowadzącą w nieco ważniejsze dzielnice miasta Oros. Dziwna dwójka coraz bardziej oddalała się od miejskich bram i okolic, w które Shaledin trafił tak niedawno, a zbliżała się… no właśnie, gdzie dokładniej?
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Brama handlowa i rynek jarmarczny

60
Diarmuid wrócił do karczmy gdzie ostatnio widział się z handlarzem, który musiał widzieć, że elf idzie, bo nim pomyślał o zapukaniu, czy szukaniu otwartego okna w drzwiach ukazała się postać kupca.

- Ile można czekać? - spytał.

Właściciel fletu podszedł do Shaledina i już ściszonym głosem postawił najważniejsze pytanie. - Masz to?

Robiło się coraz ciemniej. Do północy co prawda jeszcze trochę pozostało, ale czasu dla złodziei było coraz mniej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Oros”