Re: Ruiny starego fortu

91
Grimber z trudem opanował krzyk po wejściu, widok jaki zastał sprawił że wszystkie myśli i plany wzięły w łeb. Słowa Juvy w jego kierunku sparaliżowały go, ale też po chwili przywróciły siłę do działania, wychylił się z namiotu i krzyknął do rogacza.

Horst,szybko, ona jest tutaj, jest chyba czymś zatruta, pędem.

Sam rzucił się czym prędzej do Juvy i z trudem panując nad przerażeniem krzyknął niemal w jej stronę.

Na wszystkich Bogów, tamci nie żyją, kto cię zatruł ,przypomnij sobie co jadłaś, przypomnij sobie wszystko, poszukam roślin, może jest jeszcze nadzieja. Zostań z nami.

Patrząc z lękiem w jej kierunku rzucił się do toreb szukając znanych mu roślin powodujących torsje, a mogących oczyścić jej organizm.

Re: Ruiny starego fortu

92
Rogacz jeszcze nigdy nie był tak zdenerwowany. Stał nad chorą dziewczyną, patrząc na nią bez słowa, krzywiąc twarz w dziwnym grymasie smutku i obrzydzenia. Ściskał Juvę za rękę, podczas gdy ona raz po raz wymiotowała coraz obficiej. Cały namiot wypełniony był wstrętnym smrodem rzygowin, z którym obecni w środku bohaterowie musieli sobie jakoś radzić. Grimber, poganiany srogim wzrokiem zmartwionego druida, szperał w swym worze, szukając ziół mogących w jakiś sposób pomóc zatrutej kobiecie. Długo przerzucał swój dobytek, ale między menzurkami, flakonami i ampułami znalazł tylko parę sztuk mniszka i zerwaną wcześniej witkę świetliszek. Obie rośliny - ale tylko odpowiednio przygotowane - mogły złagodzić cierpienia druidki.

W przerwach pomiędzy wypluwaniem z siebie kolejnych porcji treści żołądkowych dziewczynie udało się powiedzieć parę zdań, które rozjaśniły mężczyznom nieco sytuację. Juva narzekała na okropne bóle brzucha i poważne zawroty głowy. Cały czas się trzęsła i nie miała sił, aby wstać z pryczy. Oczy zaszły jej mgłą, a twarz jakby pojaśniała. Była przekonana, że nikt podał jej trucizny. Całą winę za swój stan zdrowia zrzuciła na niedobre, psie mięso. Wyglądało na to, że to tylko jakieś sroższe zatrucie pokarmowe.

- To ten pies... - powiedziała, wycierając wierzchem dłoni zabrudzone usta. - Też go jedliście, ale nic wam nie jest? Cholera... - zdążyła z siebie wyrzucić, nim kolejna fala wymiocin opuściła jej przełyk. Już spora kałuża flegmy i resztek jedzenia rozlewała się po trawiastej podłodze.

Horst stał cały czas przy niej, nie zwracając uwagi na paskudną breję spadającą na jego nogi. Jego lico było równie blade, co buzia dziewczyny. Małe oczy nagle się rozszerzyły i wyglądały całkiem przerażająco. Ostre zęby, wychodzące zza dużych warg, zaświeciły niebezpiecznie. Rogacz zaryczał dziwnie, ale całkiem cicho.

- Przepraszam! - Szepnął sam do siebie, licząc na to, że Juva go jednak usłyszy. I faktycznie, usłyszała. Ścisnęła mocniej dłoń towarzysza, a potem próbowała złapać oddech, nim znów przyjdzie jej rzygać.

.

Re: Ruiny starego fortu

93
Grimber błyskawicznie rzucił się do ogniska by podgrzać wodę, w głowie miał już plan, teraz tylko chodziło o szybkość. Pilnując wody ustawił tobołek ze swymi rzeczami i wyciągnął miseczkę, oraz drewniany ubijak. Rozwinął tobołek z ziołami i odkrył ku swemu zadowoleniu niezbędne produkty. Pamiętając słowa Juvy o bólach spowodowanych prawdopodobnie jedzeniem, domyślał się jakie musi zachować proporcje. Woda powoli zaczynała parować gdy alchemik do miseczki wrzucił 2 kwiatki świetliszcza, wcześniej oczyszczając je z kolców, oraz jeden dojrzały mniszek. Całość zaczął dokładnie ugniatać, wyciskając ostatnie soki z rozgniatanych roślin. Z zadowoleniem obserwował że puszczają go wiele, miał nadzieję że wywar będzie dostatecznie mocny by szybko zadziałać. Należał do łatwiejszych, mimo to zachowanie proporcji było zawsze sporym wyzwaniem. Z głębi worka wyjął kubek, do którego wlał gotującą się wodę, dodał cały sok wyciśnięty wcześniej i nakrył podkładką, trzymając przed sobą, ruszył do namiotu i podał chorej. Pilnując by wypiła całość obserwował jej reakcję, mając nadzieję że chodź tym razem zdoła komuś pomóc.

Re: Ruiny starego fortu

94
Choć ognisko już przygasało, to wytwarzanego przez nie ciepła wystarczyło, aby szybko podgrzać wodę. Grimber wybiegł z namiotu jak oparzony... i wrócił do niego oparzony naprawdę. Odrobina wrzątku spadła mu na rękę, paskudnie paląc skórę na nadgarstku. Mała ranka nie wytrąciła jednak gnoma z równowagi. Od razu zajął się przygotowywaniem składników pod lekarstwo dla Juvy. Choć czerwona plama na jego ręce pulsowała bólem, on bez trudu utrzymał tłuczek i rozcierał za jego pomocą rośliny. Trwało to chwilę, ale w końcu wywar był już gotowy. Ciecz w kubeczku zabarwiła się na zielono, wyrzucając w powietrze smużki gorącej pary. Alchemik podał napój chorej dziewczynie.

Rogacz niecierpliwił się bardzo i co jakiś czas powarkiwał na Grimbera, próbując go ponaglać. Siedział na łóżku ciemnoskórej, podtrzymując jej głowę przy krawędzi pryczy. Gdy gnom podał mu sporządzoną przez siebie mieszankę, druid pomógł kobiecie usiąść, a potem jeszcze wypić zawartość kubeczka. Przytknął naczynie do jej ust i przechylał je z wolna, wlewając w nią kolejne hausty wywaru. Juva posłusznie odbierała każdy łyczek. Chyba nawet jej to smakowało, bo przyjęła całe lekarstwo naraz, nie wybrzydzając ani nie krzywiąc się za bardzo. Horst rzucił pusty już kubek na trawę, położył dziewczynę z powrotem na poduszce i spojrzał w stronę gnoma.

- Co teraz? - W jego głowie nie było dawnej złości, tylko cicha prośba oraz nuta wdzięczności.

.

Re: Ruiny starego fortu

95
Alchemik spojrzał w stronę pijącej i z uśmiechem obserwował jak się uspokaja, nie wyrzuca z siebie kolejnych fal. Nudności chyba ustawały, jednak nie wolno było przestać jej pilnować, by nie zakrztusiła się. To mogło by spowodować jej śmierć albo inne poważne obrażenia układu oddechowego. Juva uspokajała się z każdym łykiem, było to zadziwiające, zważając na to iż wywar powinien zacząć działać dopiero po jakimś czasie. Grimber spoglądał też na olbrzyma, który nie wydawał się w szczególnie przyjaznym nastroju, nie był też zbyt rozmowny, dopiero po wypiciu wszystkiego i uspokojeniu druidki się odprężył. Gnom słysząc jego pytanie odparł szybko.

Daj jej coś pod głowę, zostanę z nią, zajrzyj może do mięsa, sprawdź co mogło być z nim nie tak, to dziwne że tylko ona ucierpiała, przy okazji jeśli Juva zaśnie to szybciej nabierze sił, musimy chyba się stąd wynieść, ja straciłem niemal cały dobytek, został przy reszcie nad rzeką, boje się tam wracać, zabierzemy tylko najpotrzebniejsze rzeczy i przeniesiemy może w głąb głuszy, o ile znajdę jakieś buty, po tym śniegu mogę co najwyżej stracić tylko drugą stopę. Taki mam plan, może masz jakieś obiekcje, ewentualnie inny lepszy pomysł? Jeżeli nie poczekam tu na ciebie, popilnuje Juvy i sam zapakuje swoje najniezbędniejsze rzeczy, narobiłem bałaganu szukając ziół.

To mówiąc spojrzał pytająco na rogacza czekając na jego rekcję, gotów do realizacji swego pomysłu, ciesząc że chociaż oni znają okolicę, to niwelowało ryzyko kolejnego błądzenia w leśnych ostępach.

Re: Ruiny starego fortu

96
Na zarośniętej twarzy Horsta pojawiały się na przemian chyba wszystkie możliwe emocje. Gdy gnom powiedział, że Juva potrzebuje teraz opieki, rogacz był zwyczajnie szczęśliwy. Pokazał ostre zęby w dziwnym półuśmiechu. Potem usłyszał, że ma wyjść z namiotu i zostawić dziewczynę samą - zrazu nagle spoważniał. I z każdym wypowiedzianym przez Grimbera słowem jego lico wykrzywiał innego rodzaju grymas. Bohater nie dostrzegł tego z początku, bo od razu wziął się do pakowania swoich rzeczy. Po chwili jednak zerknął w stronę rogacza i otrzymał od niego wyjaśnienia...

- Nic nie rozumiesz... - powiedział dość cicho, podkładając Juvie pod głowę jakąś torbę, która leżała przy łóżku. - Żaden ze mnie alchemik, więc to mięso mogę co najwyżej obwąchać, żeby sprawdzić czy nie śmierdzi. Nie mogło być zatrute, bo przecież... przecież nam nic nie jest.

- Ostatni kęs był cholernie kwaśny - wyszeptała dziewczyna z trudem, szeroko otwierając oczy.

- Nie przemęczaj się - rzucił szybko Horst, kładąc rękę na jej czole. - Zbierz swoje rzeczy - mówił teraz do gnoma - ale nie śpiesz się. Pozwólmy Juvie odpocząć. Nie pójdziemy w głąb głuszy. To znaczy... ty możesz iść, jeżeli chcesz, nie zatrzymam cię. Ale my, jako druidzi, złożyliśmy Sulonowi obietnicę, że będziemy pilnować naszego kręgu. I tam się właśnie udamy, na sąsiednią polanę. Możesz iść z nami, jako nasz przyjaciel i gość. Co ty na to?

Re: Ruiny starego fortu

97
Gnom z zapałem pakował rzeczy, starał się zająć myśli w jakikolwiek sposób, bo ciągle przed oczami miał obraz masakry jaka zabrała jego towarzyszy. Wbrew pozorom i swej naturze gnoma bardzo to ujęło, podczas swej wędrówki nabrał odrobinę szacunku do innych, jego myśli nie krążyły wyłącznie wokół mieszka ze złotem, walka o przetrwanie i kolejne wyzwania sprawiały że robił się twardszą osobą, wciąż jednak pamiętał co robi najlepiej i nie wychylał się. Z zadowoleniem obserwował że Juva się uspokoiła i raczej nic jej nie jest. Po chwili dojrzał twarz rogacza i zrozumiał że nie ma siły by rozdzielić tych dwoje, zaczął zastanawiać się czy aby też nie stanowią pary, w głowie pojawił mu się obraz innej, teraz już nie żyjącej pary, równie walczącej o swą bliskość. Pohamował ciekawość obiecując sobie że wybada druidów przy lepszej okazji, odpowiedział na zaproszenie Horsta.

Będę zaszczycony móc wam towarzyszyć, może w waszym domu znajdę jakieś obuwie, inaczej nie ruszę i tak w dalszą drogę, zima by mnie zabiła, poza tym może przydać ci się pomoc w doprowadzeniu Juvy do celu, dziękuje za wasze zaproszenie.

Mówiąc to lustrował wzrokiem namiot, sprawdzając czy wszystko spakował i zastanawiając do na bogów ma teraz robić. Druidka może potrzebować sporo czasu nim nabierze sił do drogi.

Re: Ruiny starego fortu

98
Wrzucenie porozwalanych rzeczy z powrotem do wora zajęło Grimberowi jedynie parę minut. W tym czasie niewiele się wydarzyło. Horst z aprobatą zareagował na decyzję podjętą przez alchemika - albo martwił się, że bez jego pomocy Juva może znów poważnie zachorzeć, albo polubił gnomie towarzystwo na tyle, aby nie chcieć go zbyt szybko stracić. Sprawował pieczę nad leżącą na pryczy druidką - podawał jej wodę do picia i okładał czoło mokrymi szmatami w celu zniwelowania gorączki, która tak z nagła zaatakowała osłabiony organizm dziewczyny. Grimber był wkrótce gotowy do drogi, lecz przenosiny odwlekały się ze względu na słaby stan ciemnoskórej. Choć już nie wymiotowała, to wciąż pozbawiona była wszystek sił. Nie mogła podnieść się z łóżka, więc o marszu w głąb lasu nawet nie mówiono. Rogacz cierpliwie czekał, aż jego przyjaciółka dojdzie do siebie i uspokajał gnoma, gdy ten zdradzał oznaki zniecierpliwienia.

- Skoro już się spakowałeś, to może zajrzysz do tego przeklętego mięsa? - Podjął włochacz, chcąc zająć czymś alchemika, który od jakiegoś czasu krzątał się po namiocie bez żadnego celu. Nie zależało mu wcale na zbadaniu przyczyny zatrucia Juvy. Dla niego liczyło się to, że dziewczyna jest już o wiele zdrowsza. Otaczał ją opieką godną kochającej matki. - Ja z nią zostanę i zawołam cię, jak coś się będzie działo. Jestem wdzięczny za twoją pomoc... - mówiąc to przygryzł nieznacznie wargi; najwidoczniej nie przywykł do dziękowania i przychodziło mu to za małym trudem.

Gnom wyszedł z namiotu, aby zbadać psie mięso znad ogniska, a Horst odprowadził go wzrokiem.

.

Re: Ruiny starego fortu

99
Grimber z zapałem godnym lepszej sprawy niemalże wybiegł z namiotu chorej, wciąż zwalczał w sobie wizję martwego towarzystwa nad jeziorem, zastanawiał co pocznie bez butów, a nade wszystko jak się wyrwie z tego przeklętego miejsca. Rozglądając się dookoła po opuszczeniu schronienia nasłuchiwał przez chwilę odgłosów obcych, jednak nikogo nie było, pocieszając się że może nie znajdą ich kryjówki ruszył do ogniska. Początkowo obserwował tylko mięso, z czasem zaczął badać jego zapach, nie odważył się go próbować, odkroił kawałek i zaczął przypiekać, sprawdzając czy pod wpływem ciepła nie wydziela innych substancji. Po dłuższym czasie dał sobie z tym spokój, domyślał się że to prosty bunt żołądka, ruszył z powrotem do namiotu, na progu zaczął poruszać się ciszej, mając nadzieję że Juva śpi. Po wejściu szepnął do Horsta,

Położę się tu i zasnę na chwile, gdyby coś się działo, obudź mnie. Mam czujny sen, potem możemy się zmienić, jeżeli będziesz chciał

Po czym zwinął się w kłębek i spróbował chwile odpocząć, emocje przeżycia i żal, sprawiały że opadł mimo wszystko z sił.

Re: Ruiny starego fortu

100
Choć Grimber włożył mnóstwo zapału w badanie psiego mięsa, to jego starania nie przyniosły żadnych widocznych rezultatów. Próby, jakim gnom poddawał zepsute jedzenie, okazały się w gruncie rzeczy bezużyteczne. Jednie z wykorzystaniem alchemicznych odczynników takie działanie miałoby jakiś głębszy sens, jednak alchemik nie użył do tego żadnych koniecznych sprzętów. Ruszył z powrotem do namiotu, gdy tylko skończył przypiekać i obserwować fragmenty krwistego mięsiwa.

Horst spojrzał na niego, ale o nic nie pytał. Właśnie wykręcał jakąś wilgotną szmatę, gdy Grimber powiedział mu, że ma zamiar się teraz przespać. Rogacz mruknął do niego porozumiewawczo i zaraz wrócił do swoich własnych zajęć. Gnom położył się na trawie - tuż obok swojej wypchanej torby. Zielone posłanie okazało się na tyle wygodne, że już po krótkiej chwili ogarnął go sen.

Zaczerwieniony śnieg i stos trupów pod drzewem. Gnom leży pośród nich, wodząc oczami we w wszystkich kierunkach. Widzi tylko bladoniebieskie niebo, a na nim szarawe chmury. Wtem pojawia się on - rycerz zakuty w blachy. Podnosi gnoma wysoko, łapie go za kołnierz wytartej koszuli i ciska nieboraka w zaspę. Gnom ląduje twarzą w zimnym puchu, a przed oczami ma płynący strumień. Czuje się zagrożony. Coś mu grozi. Wstaje na nogi i zaczyna biec. Przeskakuje nad wąskim potokiem. Nie ogląda się za siebie. Brakuje mu tchu, ale pędzi co sił w nogach. Gałęzie tną go po twarzy. Za plecami słuchać chrzęst zbroi oraz końskie rżenie. Są już naprawdę blisko! Strzała przeleciała obok ucha gnoma, napełniając je świstem. Wbiła się w drzewo. Wtem gnom potyka się! Upada na ziemię i rani sobie kolana. Spuszcza wzrok. Nie ma prawej stopy. Zamiast niej - korzeń. Jest zagłębiony w ziemi, nie może biec dalej. Utknął. Rycerze są tuż obok! Stal błyszczy i trafia w jego głowę. Czuje okropne zimno. Krew przesłania wzrok. Gnom krzyczy z przerażenia.


- Ucisz się już! Oddychaj! - Głos Horsta docierał do alchemika jak zza grubej ściany. Druid potrząsał nim, trzymając go mocno za barki. Wrzeszczał chyba głośniej od niego. Juva siedziała na krawędzi pryczy z nieobecnym wzrokiem. - Uspokój się, cholera! - Rogacz wymierzył Grimberowi siarczysty policzek. Dopiero to doprowadziło go do porządku. Alchemik był zalany potem i zmęczony bardziej niż przed snem. Rogaty mężczyzna zwolnił uścisk i gnom opadł na trawę, z trudem wpychając powietrze do płuc.

.

Re: Ruiny starego fortu

101
Grimber ułożył się na trawie i z zadowoleniem poczuł że oczy same mu się zamykają. Po chwili odgłosy wielkoluda przestały już do niego docierać, a sam zapadł w krótki i mało przyjemny sen. Obraz a raczej przedstawiona sytuacja jaka go nawiedziła, sprawiły że alchemik niemalże umarł ze strachu, starał się uciec przed koszmarna marą, jednak na niewiele się to zdało. Gdy ujrzał własną śmierć przed szaleństwem uratowała go chyba wyłącznie pobudka, zafundowana mu przez druida, Czując że piecze go uderzona część twarzy, wrócił do realnego świata, zmęczony i przybity bardziej niż przed zaśnięciem. Począł patrzeć w kierunku pozostałych i ze wstydem wyszeptał w ich kierunku.

Wybaczcie, to sen, koszmar, pierwszy raz spotkało mnie coś tak okropnego, przepraszam za hałas, będę już ciszej. Chyba to co spotkało pozostała część grupy mocno siedzi mi nadal w głowie, zajmę się swoją stopą, Ty pilnuj Juvy.

Zaczął drapać minimalne narośle na stopie, a następnie wysmarował ją, po tym spojrzał do recepty, chcąc z pozostałych składników, jakie miał w torbie, wykonać większy jej zapas. Wyszedł do ogniska i skierował się do trupa psa. Przyjrzał jego szczątkom, pamiętając że potrzebuje łoju, obraz chorej druidki sprawił że nie chciał używać niczego, co było związane z tym truchłem. Zgarniając swoje klamoty wszedł do namiotu, usiadł pod ścianą i począł obserwować Horsta. Po chwili milczenia zapytał.

Coś mnie ominęło? Poprawiło jej się coś czy nadal jest tak słaba? Mówiła może coś przez sen ?

Po czym pytającym wzrokiem obdarzył rogatego druida, czuwającego nad kobietą.

Re: Ruiny starego fortu

102
Potężna postać druida wisiała nad siedzącym śród trawy Grimberem. Rogacz westchnął, widząc jak rozespany gnom próbuje samodzielnie stanąć na nogach. Koszmar mocno go wyczerpał i nawet tak prosta czynność okazała się dla niego wcale niełatwa. Poradził sobie jednak bez niczyjej pomocy. Otrzepał się z piasku i zielonych resztek, wyjął z włosów trawiaste źdźbła, a po chwili zaczął tłumaczyć towarzyszom swoje dziwne zachowanie. Nie musiał wcale tego robić, bo druidzi doskonale rozumieli jego sytuację. Rogaty mężczyzna przytaknął mu po prostu i wrócił do Juvy. Ta z kolei miała się już znacznie lepiej. Siedziała na pryczy, spoglądając to na Grimbera, to na Horsta.

Gnom bardzo szybko uporał się z tymi dwoma strupami, które wyrosły na jego stopie. Parę ruchów wystarczyło, by zdrapać je na dobre. Maść uśmierzyła swędzenie. Alchemik miał zajęte ręce, dzięki czemu zdołał z łatwością odpędzić wizję niedawnej sennej zmory. Wiatr jednak jakoś tak dziwnie gwizdał między ścianami namiotu - zupełnie jak ta strzała, która podczas koszmaru prawie przebiła jego potylicę. Stukanie odległego dzięcioła przywodziło mu na myśl odgłos walących w ziemię końskich kopyt. Wszystko było jakieś inne, podejrzanie dziwne.

Grimber wyszedł na zewnątrz, ale wnet wrócił do środka. Usiadł tam, gdzie wcześniej się położył i teraz patrzył na druidów. Schorowana dziewczyna wyglądała na zdrowszą. Podpierając się na swym kompanie, wstała powoli z łóżka.

- Już lepiej się czuję - powiedziała głośno, ale wciąż jakoś tak słabo i niewyraźnie, zamiast Horsta odpowiadając na słowa alchemika. - Podobno niedługo wyruszamy. Spałeś dość długo, zaraz będzie się ściemniać. Nie powinniśmy zwlekać. Przepraszam, że was opóźniłam - spojrzała na twarze mężczyzn z wyrazem smutku. - A tobie dziękuję za wszystko - rzekła do gnoma, uśmiechając się niemrawo.

.

Re: Ruiny starego fortu

103
Grimber niepewnie spoglądał na dwójkę druidów, szczególnie przykuwała uwagę blada twarz zatrutej kobiety. Starała się grać dzielnie swoją role, jednak widać że osłabienie nadal ją męczyło. Horst nie dawał znać po sobie by czuł zmęczenie, choć pewnie także odpocząłbym po tych długich godzinach czuwania. Gnom musiał niestety ostudzić zapał dziewczyny i na jej niemrawe próby choćby rozmowy odpowiedział tak.

Nie zapomnij że uratowałaś mi życie, to nadal ja jestem waszym dłużnikiem, wątpię czy to się kiedykolwiek zmieni, lada moment będzie ciemno, stanowczo nalegam by poczekać do rana. Ty nabierzesz jeszcze trochę sił, a ja z Horstem będziemy czuwać na zmianę, po tych godzinach snu czuje się gorzej niż przed nimi. Twój partner czuwał nieustannie, zasługuje na chwilę wytchnienia. Naprawdę proponuje ruszyć z samego rana, co wy na to? Mogę pierwszy stanąć na warcie, to nie powinien być problem.

Po czym z lekkim uśmiechem czekał na ich odpowiedź.

Re: Ruiny starego fortu

104
Przez cienki materiał tworzący ścianki namiotu do jego wnętrza wpadały ostatnie tego dnia promienie słońca, kładąc się leniwie na pogniecionej trawie. Pomarańczowa, ciepła łuna okryła twarz Grimbera, który stał tuż naprzeciwko wejścia. Druidzi siedzieli w głębi pomieszczenia, przesłonięci nieco ciemniejszą poświatą. Horst parzył na Juvę, a ona spoglądała na niego. Dziewczyna wyglądała wręcz okropnie, choć zapewniała swych towarzyszy, że czuje się już całkiem dobrze. Rogacz wierzył jej bezwzględnie, lecz gnom - biorąc pod uwagę jego wcześniejsze obawy - chyba jednak nie do końca. Juva wzruszyła ramionami i strzepała kurz ze swojego skórzanego okrycia, a włochaty mężczyzna przeniósł wzrok na alchemika.

- To naprawdę niedaleko. Dwadzieścia minut drogi i jesteśmy na miejscu.

- Zgadza się - przytaknęła druidka, kiwając głową. - Jeśli ruszymy zaraz, to dotrzemy tam jeszcze przed zmrokiem. Ja sobie jakoś poradzę, nie zamartwiaj się. A tutaj wcale nie jest bezpiecznie... - dodała na koniec, rzucając gnomowi wymowne spojrzenie.

Rogacz zaryczał po cichu, jak to często robił i pozwolił Grimberowi mówić. Wyglądało na to, że w pełni zgadza się z Juvą. Druidom zależało, aby jak najszybciej dostać się w okolice magicznego kręgu. Pewnie byli zaniepokojeni tym, że ich święte miejsce długo pozostawało bez nadzoru.

.

Re: Ruiny starego fortu

105
Gnom z niedowierzaniem spoglądał na dwójkę, wiara we własne siły Juvy była zdumiewająca, mimo wszystko pozwolił jej by szła. Pełen obaw czy dotrze na miejsce spoglądał ukradkiem na każdy jej ruch. Horst także był przekonany że zatruta kobieta da sobie rad. Tylko alchemik wiedział że dotrze, ale zaszkodzi samej sobie, nie miał jednak zamiaru z nimi dyskutować, kiwając głową odrzekł.

Dobrze, jeżeli taka wasza wola ruszajmy, ja już od dawna jestem gotów do drogi, czuje jednak że nie wyjdzie nam ona na zdrowie. Prowadźcie moi drodzy.

Po tym stanął i wyczekująco spoglądał na swoich towarzyszy.

Wróć do „Zachodnia prowincja”