Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

61
Czarodziejka natychmiast wpadła w bezlitosny nurt, pociągnięta za tłumem w głąb miasta. Ulica Targowa po brzegi wypełniona była ludźmi i nieludźmi, ich wozami, zwierzętami i pomniejszymi straganami. Prawdziwa rzeka żywej materii przeciskała się przez miejskie bramy, aby rozlać się po błotnistej drodze. Tutejsi mieszali się z przyjezdnymi tak bardzo, że już po chwili traciło się rachubę. Sklepikarze i rzemieślnicy łapali każdego jednakowo, żeby sprzedać mu co nieco. Główna arteria miasta rozkwitała bez ograniczeń, rozsadzana kolejnymi wozami pełnymi gości.

Na końcu chaosu, bez litości toczącego się we wszystkie strony miasta, żył i żerował rynek. Prawdziwy tygiel, w którym wszystkie jednostki mieszały się ze sobą i handlowały bez litości. Można było kupić tam wszystko, spotkać każdego, zgubić się dwa razy, dostać kosę pod żebra i dorwać rzeczy, o których królowie jeszcze nawet nie śnią. Opodal za dzikim rynkiem - symbolicznie oddzielony pomniejszą furtą - wystawna Akademia. Z architekturą, która natychmiast zapierała dech w piersi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”